Komentarze
Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu
- Re: 10/10 : tamakara : 16.03.2017 09:53:45
- Re: 10/10 : Warmupek : 15.03.2017 22:16:22
- Re: 10/10 : Maxromem : 15.03.2017 17:38:39
- Re: 10/10 : tamakara : 15.03.2017 17:30:38
- 10/10 : Warmupek : 15.03.2017 15:54:49
- standupy po japońsku : imspidermannomore : 24.06.2016 01:19:19
- Re: pytanie : gaijin : 18.04.2016 17:18:56
- Re: pytanie : gaijin : 18.04.2016 17:17:07
- Prawdziwa, tradycyjna Japonia : gaijin : 18.04.2016 17:13:22
- Dla mnie... : Kaian : 18.04.2016 05:17:48
10/10
kliknij: ukryte Kiedy akcja po opowieści kikuhiko wróciła do teraźniejszości to tak naprawde zapomniałem o tym gostku który wyszedł z więzienia, serio – dla mnie mógłby on nie istnieć i zamiast tego kikuhiko opowiadałby tą historie samej Konatsu. Dlatego ten cały zabieg mi się troche nie sposobał, może powinni tego gościa jakoś inaczej wprowadzić ? Bo w tej sytuacji szczerze powiedziawszy nie darze go sympatią, w przeciwieństwie do konatsu. Coś czuje że opowieść o Konatsu i własnie tym kolesiem nie przebije opowieści Kikuhiko…. Bo ta była naprawde wspaniała.. Chociaż mam nadzieję że jakimś cudem będzie dorównywała xd
PS. Jeśli podobała Ci się NANA to pewnie to anime też Ci się spodoba xd
standupy po japońsku
Prawdziwa, tradycyjna Japonia
Dla mnie...
Polecam. Ode mnie 9/10.
Klimat....
P.S. „Przyjaźń dwóch mężczyzn " – jest tu naprawdę przyjaźnią, tak więc antyfani yaoi – oglądajcie spokojnie.
Uwaga techniczna
Wybaczyć można, ale właśnie za to moja ocena (oscylująca aż do 13 odcinka wokół celującej) poleciała o jedno oczko w dół. Aż prosiło się, żeby pokazać kliknij: ukryte skruchę Kikuhiko po skończonej opowieści i przynajmniej powierzchowne rozgrzeszenie go przez Konatsu, skutkujące zawieszeniem broni między nimi, które obserwujemy de facto na zakończenie.
Oczywiście można traktować pierwszą serię jako dzieło nieskończone i wystawić zbiorczą ocenę dopiero po drugim sezonie, ale obawiam się, że jednak dalsza opowieść okaże się słabsza od retrospekcji Kikuhiko. Niemożliwym jest ponowne wywołanie tak samo silnych emocji u widza, ponieważ punkt kulminacyjny może być tylko jeden. To trochę podobnie jak z „Berserkiem” – już nic nie może zrobić większego wrażenia od Zaćmienia.
pytanie
a.) dziewczyną
b.) zniewiesciałym chlopczykiem
c.) osobą z jakąś tam dewiacją seksualną
da się oglądać to anime i polubić?
ale jak to?
beczałam cały odcinek, biedny Kiku‑san!
Ale jest szansa na drugi sezon tak? Chcę! Bardzo!
Zachwyt nie pozwala wypowiedzieć się zbornie.
Postaci, historia, grafika, muzyka wszystko bardzo udane. :)
ps. cudny, cudny ending… zwłaszcza ten finałowy :)
Mój zwycięzca sezonu zima 2016
Przy każdym odcinku czułam się jak dziecko łaknące dalszej części „bajeczki” i chłonęłam każdy fragment opowieści.
Niesamowicie wciągnęła mnie dynamika pomiędzy postaciami: snobistycznym i samolubnym Kiku, luzakiem i leniem Sukeroku oraz ich kobiecym nemesis – Miyokichi. I nawet choć spodziewałam się twardej babeczki, która ich sobie owinie wokół palca, a okazała się zupełnie inna… to nadal świetnie tam mi pasowała.
Historia opowiadana przez Kiku była pięknie zamknięta, a druga połowa odcinka to powrót do postaci z pierwszego odcinka. I tutaj maluśki dysonans, bo po TAKIEJ opowieści trochę ciężko przedstawić w pół odcinka konkurencyjną opowieść… ale było i tak dobrze. Zgrabnie otwiera nowe wątki, intryguje.
A potem mistrzostwo: lekka zmiana w endingu. Mała rzecz, a tak cieszy. I scenka PO endingu: zwracanie się bezpośrednio do widza. Nie ukrywam, byłam tym zabiegiem zachwycona.
I czekam na drugi sezon.
Ode mnie solidne 9/10.
Świetne
Jak każde inne dobre obyczajówki, Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu ma wyborny zestaw postaci, spośród których zdecydowanie wyróżniają się Kikuhiko i Sukeroku (notabene po ile oni mieli imion?) którzy dynamiką swoich interakcji bawili mnie w każdym odcinku. Na uznanie zasługuje również Miyokichi, która momentalnie wskoczyła na moją listę ulubionych postaci żeńskich dzięki swojej inteligencji, tajemniczości i silnej osobowości.
Lecz czym byłyby postaci bez dobrej fabuły? Na szczęście śledzenie historii dwóch młodzieńców próbujących swych sił w tej dziedzinie rozrywki jest bardzo interesujące. Niestety, miejscami było z lekka nudnawo i były jeden czy dwa odcinki, które musiałem przemęczyć.
Oprawa audiowizualna stoi na bardzo wysokim poziomie. Opening jest świetny a seiyuu odwalili kawał porządnej roboty.
Ode mnie ósemka. Polecam w zasadzie wszystkim, chyba, że ktoś z zasady jest uczulony na obyczajówki.
no i koniec
Tylko jeden odcinek do końca...
Wygląda na to, że czeka nas jeszcze małe podsumowanie retrospekcji i wracamy do czasu rzeczywistego. I nawet wiedząc, jak zakończy się retrospekcja, i tak było mi strasznie smutno oglądając ten odcinek. I nawet to, że można było podejrzewać, że ten „wypadek śmiertelny” będzie miał ogólnie takie okoliczności. I Kiku zaskoczył mnie w tym odcinku kliknij: ukryte byłam przekonana, że pozostanie dalej zimnym draniem i będzie kontynuować olewanie Miyukichi, a tu… oh.
Fabuła. Każdy odcinek mnie niesamowicie wciąga. Postaci z krwi i kości. Relacje pomiędzy postaciami. Konsekwencje… Czuję się niesamowicie dopieszczona, jeśli chodzi o ten wymiar anime.
Grafika i muzyka również na wysokim poziomie.
I te głooosyyyyyyyy.
Jeszcze jeden odcinek, ale zaczynam się zastanawiać, czy nie dam 10/10.
Dla oczu Kikuhiko zostanę gerontofliką
Opowiedz mi historię...
Jestem też niesamowicie zadowolona, że anime oferuje mi niezwykle dużo ujęć z profilu, czym łechta moje poczucie estetyki, bo mogę cieszyć oko widokiem idealnych nosów (ze szczególny uwzględnieniem Kikuhiko, który notabene jest maksymalnie wspaniałą postacią <3).
Tak się tylko zastanawiam ile jeszcze będzie trwała ta retrospekcja (obecnie jestem po seasie 4 odcinka). Nie to, żeby mi się ona nie podobała czy mnie nudziła (co to, to nie!), tylko chyba trochę się już stęskniłam za Yotarou i Konatsu… :)
Mój zdecydowany faworyt z tego sezonu i czekam na jeszcze! ^^
Po dwóch odcinkach...
Nie spodziewałam się niczego, tytuł niespecjalnie mi nic mówi, a rakugo to gałąź kultury wschodu dla mnie kompletnie nowa i zielona, jak szczypiorek na wiosnę. Prawdę powiedziawszy, nastawiałam się trochę, że może mnie znużyć kulturalny wątek o dosyć specyficznej sztuce… recytowania? I faktycznie, z początku byłam mocno zbita z tropu – czy to współczesna Japonia, chyba nie. O czym to będzie historia? Nie mam pojęcia. Ale kawałek po kawałeczku – i chwyciłam przynętę na wędce.
Pierwsze ciekawe posunięcie – pierwszy odcinek jest długi, ponad 40‑minutowy. Czy się nudziłam? Może tylko odrobinkę, jednak im dłużej go oglądałam, tym bardziej mnie wciągał. Na pewno wpływ na to ma zacne grono głównych bohaterów. Przykuł moją uwagę na dobre rozbójnik, który co dopiero wyszedł z więzienia, stawiający wszystko na jedną kartę. Chwyciła mnie jego pasja i determinacja, chęć zmienienia się. Chwycił mnie charyzmatyczny, acz lekko nadęty staruszek – i TEN GŁOS! Od dawna nie słyszałam chyba Ishidy, więc z początku nie skojarzyłam jakimś cudem, ale w głowie mi się kołatało – znam ten głos… Jest niesamowitym seiyuu. Drugi odcinek – myślałam, że przeskok do wspomnień z dzieciństwa może zgrzytnąć i zaliczyć nagły spadek – na szczęście tak się nie stało. Wprowadza za to trzecią ciekawą postać!
Grafika i animacja… jest to naprawdę kawał solidnej roboty. W tym sezonie jestem cięta na komputerowe wstawki, bo z każdego anime mnie atakują, a wrrrrr. Natomiast tutaj żadne nie rzuciły mi się w oczy, co jest dla mnie ogromnym plusem. Ciekawe designy postaci, bogata mimika, gestykulacja, stylizacja na trochę wcześniejszą erę w Japonii. I na koniec – tematyka. Udało im się poprowadzić tak, że nawet ja, gaijn, zaciekawiłam się, a na dobrą sprawę bardzo łatwo było stworzyć coś totalnie hermetycznego, przystępnego jedynie dla japońskiego widza, obytego choć odrobinkę z taką kulturą. A potem zobaczyłam, że to studio DEEN – ojej. Słyną z kopania serii w trakcie rozwoju więc… ale początek niezwykle udany. Liczę, że coś zupełnie nowego tchnie życie w to studio.
Reasumując: w życiu bym nie myślała, że mi się spodoba, a zapowiada się niezwykle ciekawie.
DEEN wyraźnie w formie
Seria najbardziej mi przypomina Chihayafuru – też promuje jakiś fragment tradycyjnej japońskiej kultury i jest jednocześnie w miarę realistyczna (na daną chwilę). Naprawdę zdziwiło mnie, że to anime nie laci w paśmie noitaminA! Ale patrząc na ich ostatnie poczynania, może raczej nie? W każdym razie, gorąco polecam (na daną chwilę)!