Komentarze
Kobayashi-san Chi no Maid Dragon
- Drugi sezon : ursa : 15.01.2021 19:28:39
- Święta : Zomomo : 24.12.2020 08:30:59
- Re: Po odcinku 3 : Bez zalogowania : 23.11.2020 23:08:29
- Re: Po odcinku 3 : Zomomo : 23.11.2020 18:09:05
- Re: Meh... : Bez : 22.11.2020 14:08:01
- Re: Meh... : Bez zalogowania : 22.11.2020 13:54:04
- Re: Meh... : Bez zalogowania : 22.11.2020 13:46:59
- Po odcinku 3 : Bez zalogowania : 22.11.2020 00:51:08
- Meh... : Tytanowe Pomelo : 6.02.2019 12:12:03
- komentarz : Nikodemsky : 9.12.2017 03:48:33
Drugi sezon
Święta
Po odcinku 3
Na poprawę humoru pomaga, na relaks także.
Przypomina mi serię, w której zapracowany Japończyk miał w domu do pomocy lisiego demona, a raczej lisią gospodynię domową, ale to anime zapowiada się dużo przyjaźniej.
Meh...
Seria niby nie jest zła, ale coś gdzieś nie funga. Niby coś się dzieje, ale jakby się nie działo. Niby jest ciekawie, ale skądś czuć przeciąg i powiewa nudą. Ktoś powie, że to przecież okruchy życia i tu nie ma być niewiadomo czego, ja jednak nie oczekuję niewiadomo czego. Wiszą mi walki robotów, zniszczenie kosmosu, napieprzanie się planetami, czy hektolitry krwi. Cokolwiek by nie było, musi być ciekawie, a tego czynnika jakoś często tu niedostatek. Są wręcz odcinki, gdzie postacie przez cały czas wpatrują się w okno lub w tv, sprzątają albo pracują. Równie dobrze mogę nagrać film jak pielę grządki w ogrodzie.
Sama panna Kobayashi wielokrotnie działała mi na nerwy swoim psychopatycznym wyzuciem z emocji porównywalnym z ekspresyjnością manekina do testowania siedzeń. Ja rozumiem, że można być introwertykiem, również mam introwertyczną osobowość, ale na śniętego jeża, są jakieś granice. Kobayashi‑san mamrotała coś, że nie dogadywała się z ludźmi, a relacje międzyludzkie są dla niej mylące. Nic dziwnego, jeśli na wszystkie bodźce reaguje się z werwą szafki do butów stojącej w korytarzu. Trudno też powiedzieć, czemu mają służyć jej autorefleksje nad tym jak bardzo się zmieniła od czasu pojawienia się swojej „służącej”, skoro tych zmian kompletnie nie widać.
Podsumowując, mnie tytuł nie ubawił. Nuda, wysłużone gagi, wyświechtane eventy. Smoki nie poprawiają sytuacji. Lesbijsko‑gejowskie insynuacje tym bardziej. Najzabawniejsze i najciekawsze sceny z tej serii można obejrzeć w kilku memach.
Ciekawe
Nie wiem czy to ja dorabiam drugie dno, czy autor na fakcie umieścił tam jakieś poważniejsze treści pod płaszczykiem głupiego humoru.
Kobayashi jest bardzo dobrze stworzoną postacią, podoba mi się też głos, który pod nią podłożyli. Ogólnie głosy dla mnie mistrzostwo.
Zakończenie trochę dziwne, ale mi się podobało.
Chyba przez ten tytuł wrócę do oglądania anime.
Na koniec: Dramatyczny koniec sympatycznej serii
9/10
Smoki?
Tak, to takie cudowne stworzenia! Łączą w sobie cechy mitycznych bestii i istot inteligentnych. Kiedy próbują wtopić się w świat ludzi, robi się naprawdę ciekawie. Ale… to jednak nie to. Temat smoków stanowi w zasadzie tylko nośnik serii, zawiązuje akcję, wprowadza elementy komediowe…
Komedia?
Tak, w końcu składa się z krótkich epizodów, trochę jak w yonkomie. Nie jest może nastawiona na dużą liczbę gagów, ale żarty potrafią rozbawić, a ogólna wesoła atmosfera nie ma sobie równych. Bliżej, bliżej, ale… to wciąż nie to. W wydarzeniach jest obecne coś głębszego, przewija się motyw zupełnie niekomediowy, łączy pozornie losowo rozrzucone historyjki…
Fabuła?
Pojawiają się tematy przystosowania do życia w społeczeństwie, tworzenia więzi między ludźmi, przemijania. Wydaje się, że to dużo jak na kilkunastoodcinkową seryjkę, i oczywiście nie są to rozbudowane analizy zjawisk, ale każde z nich przedstawione jest w sposób odpowiedni i odpowiednio dosadny. Ale… to też nie to. Tak naprawdę kluczowym wątkiem jest rozwój relacji między trzema głównymi bohaterkami. Relacji dziwnej, której najbliższym znanym odpowiednikiem byłaby… adopcja?…
Postacie?
Chyba o to się tu rozchodzi. Trzy bohaterki są absolutnie świetne, każda z osobna i każda z nieco innego powodu. Sedno tkwi chyba w tym, że twórcy nie traktują tych postaci marionetkowo (porównać z drugim planem), ale to na pewno nie wszystko. Moje możliwości interpretacyjne nie pozwalają na stwierdzenie, dlaczego z tygodnia na tydzień tak się cieszyłem każdym odcinkiem, chciałem oglądać bohaterki robiące obojętnie co, prowadzące ze sobą interakcję.
Nie bez znaczenia jest oprawa audiowizualna, należąca do ścisłej czołówki w anime. Śliczna stylistyka, nieskąpienie środków na animację, świetnie dobrany, zapadający w pamięć soundtrack (a piszemy o tworze łapiącym się w gatunek okruchów życia, w którym trudno o udźwiękowienie mające charakter) – to wszystko sprawia, że serię wyjątkowo dobrze się ogląda samą w sobie.
Z zachwytów wyłączam ostatni odcinek, w którym zepchnięto tytuł tam, gdzie nigdy nie chciałem go widzieć. Po raz pierwszy pomyślałem, że mała popularność anime w Japonii (rzekomo z powodu obecności poważniejszych wątków) nie jest kompletnie nieuzasadniona. Nie wpływa to jednak na moją miłość do tytułu, który jakby dokładnie wiedział, w które struny należy uderzać, żeby mi się to podobało. Najlepsza seria zimowego sezonu.
Tak czy siak jedno z najlepszych slice of life (oczywiście z elementami fantasy) jakie oglądałem, a to głównie za sprawą bohaterów. Kobayashi była jedną z najsensowniejszych bohaterek jakie kiedykolwiek widziałem. Była tak ludzka, normalna (co nie znaczy, że banalna), że nie mogłem uwierzyć iż oglądam anime. Oczywiście można dyskutować nad jej podejściem do życia, natomiast trzeba przyznać, że była zaskakująco ułożona. A że 'łączy' mnie z nią sporo to tylko na plus. Od razu mowię: chodzi m. in. o zbliżony zawód :P
Tohru też była niebanalną bohaterką, bardziej niżby się można spodziewać po seriach typu „mój współlokator to kosmita”. Kanna była po prostu słodka. Reszta ekipy też była fajna choć można odnieść wrażenie, że bez niektórych by się obyło (może za dużo dali tych smoków?). Graficznie bardzo wysoki poziom (zwłaszcza animacje smoków i o dziwo sceny walk) a muzyka miła dla ucha, choć spokojna to pasująca.
Nie ukrywam, że sezon 2 by się przydał (lecz mógłby być już naciągany za bardzo :/), choć jednocześnie nie czuje niedosytu po skończeniu seansu. Jeśli ktoś lubi slice of life z małym twistem to polecam. Jeśli ktoś lubi smoki to wręcz nakazuje obejrzeć, bo wydaje mi się że w serii mamy jedno z najlepszych przedstawień smoków jakie można zobaczyć w serii animowanej (plus wiele małych 'smaczków' z ogólnopojętej tematyki smoków i fantasy).
Ja daje takie 9 a może nawet 9+.
Ogólnie nadal widzę pewne problemy tej serii. Jednak na przestrzeni sezonu seria miała całkiem sporo dłuższych sytuacji które ładnie grała emocjonalnie. Jakby czas antenowy serii podzielić na dwa i emitować je oddzielnie to praktycznie w ogóle nie odbiłoby się to na odbiorze serii.
Mimo to sama jakość serii i stabilność tego co chce zrobić i co robi gwarantuje całkiem dobrze spędzony czas. W czasie tych 11 odcinków które były do tej pory ani razu nie odczułem znużenia tym anime, czy specjalnie negatywnych myśli. Postaci drugoplanowe są tutaj raczej słabe, lecz główna trójka bohaterów jest cudowna i ciągnie to show. Kanna zapewnia słodycz, Toru jest raz wyjątkowo intrygująca i skomplikowana a chwile później to po prostu kula energii. Kobayashi natomiast ładnie balansuje pomiędzy byciem na tyle prostą by móc spokojnie wczuwać się w jej rolę, a byciem na tyle charakterystyczną by mimo niskiej energii była ona kolorową i ciekawą postacią. Ta trójka i aspekt wizualny stanowczo stanowią siłę serii.
Nie będzie to moje ulubione anime w sezonie, bo mimo braku negatywnych emocji i tego że mogę chwalić serie za wiele rzeczy, to ona po prostu nigdy nie wybija się ponad swoje wady. Jest po prostu dobrym przedstawicielem swojego gatunku, a jednocześnie ma parę małych irytujących elementów (jak zbytnia epizodyczność czy słabość postaci drugoplanowych).
Jest to jednak dobrze spędzony czas, który będę pozytywnie wspominał jak już się skończy.
Po 3 epku
Oczywiście, jak to zwykle w takich seriach bywa, sporo robią tu postaci. Kobayashi to bardzo nietypowa bohaterka jak na tego typu serię. Nie dość, że jest dorosła, to jeszcze zachowuje się bardzo naturalnie, choć ma swoje „odchyły” (jak każdy człowiek). Kanna jest słodziutka i zwyczajnie mnie rozbraja. Nie jestem wielką fanką chodzących kostek cukru, ale akurat ona prezentuje się wyjątkowo dobrze. Największy problem mam z Tooru. Z jednej strony, jeśli chodzi o jej charakter, również mamy do czynienia z bardzo ciekawie wykreowaną postacią. Nie pasuje mi tylko jej zafascynowanie Kobayashi, a raczej jego wydźwięk i sposób okazywania tych uczuć. Gdyby zostali na neutralnej stopie wdzięczności i przyjaźni byłoby super. Tak, wiem, że dopatruję się wady tak naprawdę w założeniu fabularnym, ale nic nie poradzę, że akurat tego typu relacje mi nie leżą.
Poza tym nie pasują mi w sumie jeszcze dwie rzeczy. Jedną z nich jest nad wyraz przerośnięty biust Quetzalcoatl. To akurat taki przypadek, który wygląda już ohydnie. Kompletnie nie rozumiem fenomenu takich postaci…
No i druga sprawa, która może nie tyle mi nie pasuje, ile po prostu zwróciła moją uwagę – że też Kobayashi stać na to wszystko. Z tego, co pokazują, jest takim typowym korposzczurem, ale bez mrugnięcia okiem kupuje całkiem wypaśnięte mieszkanie i jeszcze utrzymuje dwóch darmozjadów. Wiem, że Japonia to inne standardy, ale na pewno nie aż tak – no i co jak co, ale ceny nieruchomości są tam raczej wysokie.
Wyjątkowo do gustu przypadła mi natomiast grafika. Styl jest uproszczony, ale widać tu ducha (i forsę) KyoAni – naprawdę ładnie to wygląda i dobrze komponuje się z klimatem serii.
Nie jest to jakiś mój faworyt sezonu, ale upatruję w tym bardzo solidnej serii rozrywkowej. A to wbrew pozorom wcale nie jest takie łatwe do stworzenia.^^
3 odcinek
Takie to, takie no, takie o. I paradoksalnie to jest bardzo precyzyjny opis moich uczuć dotyczących tej serii.
2 odcinek
I jak już anime postanowiło pozwolić postaciom oddychać, to tak… zrobiło się wyjątkowo przyjemnie. Sentymentalne akcenty dobrze były wplecione i nie ukrywam, że dzięki nim także humor wydał mi się bardziej na miejscu. Postaci stały się bardziej ludzkie.
Bardzo dobry odcinek, a i także animatorzy mieli okazję się wyjątkowo popisać. Może i projekty postaci i tła są proste, lecz to nie oznacza że KyoAni idzie po najniższej linii oporu i było to stanowczo widać w scenie walki.
Nadal obawiam się, że epizodyczność scen będzie działać na niekorzyść serii, ale seria wylądowała na mojej liście priorytetowej do oglądania po tym odcinku. Czekam na więcej
1 odcinek
1st episode
Dopiero po paru minutach wewnętrznej refleksji załapałem gdzie tkwi szkopuł. To anime ma strukturę jaką zwykle widzę w 5 minutowych komediach. Baraże żartów, które są ze sobą jedynie przelotnie powiązane poruszają nonsensowną historie powoli krok po kroku w stronę niczego konkretnego. Show jest realizowane prze Kyoani i oczywiście da się to zauważyć, lecz show samo w sobie ma dużo prostotę, nie tylko twarzy postaci, ale także tła. Nie są one leniwe, lecz w ogóle nie zostawiają po sobie śladu w głowie. Abstrakcyjność historii i postaci dodaje do tego uczucia oglądania 5 minutowej przekąski. Mimo, że anime trwa 20 minut w ogóle tego nie czuć, więc te porównania do 5 minutówek bynajmniej nie mają być pejoratywne.
Polecam do konsumpcji w każdym razie, bo mi się podobało. Po prostu raczej bym zalecał traktowanie tego jako dodatku niż dania głównego.
- kumata protagonistka i do tego całkiem rozgarnięta (i jeszcze z mojej branży, tak rozumiem o czym gadali w barze :P). Lubię ją :)
- urocza smoczyca
- smoki, dużo smoków. I to dużo w sensie całej mitologii (nawet jeśli luźnej), a nie umownie, gdzieś tam tylko w tle
- fajna grafa
- odpowiedni balans między fanserwisem, komedią, slice of life i akcją (przynajmniej na razie), a to wszystko okraszone odpowiednim tempem, no może zdeczka za dużo i za szybko się działo w pierwszym odcinku, ale mi to akurat nie przeszkadza.
To będzie chyba mój konik w tym sezonie.