Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 5/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 12
Średnia: 4,67
σ=2,46

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Yume Oukoku to Nemureru 100 Nin no Ouji-sama

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2018
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 100 Sleeping Princes and the Kingdom of Dreams: The Animation
  • 夢王国と眠れる100人の王子様
Gatunki: Przygodowe
Widownia: Shoujo; Postaci: Księżniczki/książęta; Pierwowzór: Gra (otome), Gra (RPG); Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Magia, Męski harem
zrzutka

Zgłaszam reklamację: liczba książąt w tytule nie odpowiada zawartości w opakowaniu!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

No dobrze, setki książąt tu nie spotkamy, ale trzeba przyznać, że jak na dwanaście odcinków, zbierze się ich całkiem pokaźne stado. Bohaterka była wprawdzie kiedyś zwyczajną korposzczurką w jakiejś japońskiej firmie, to jednak w sumie bez większego znaczenia, ponieważ seria zaczyna się od jej pojawienia się w świecie, który usłużny maskotek Navi nazywa Królestwem Snów. To właściwie cały szereg połączonych ze sobą mniej lub bardziej magicznymi przejściami krain, które od pewnego czasu trapią demony. Zadaniem bohaterki, która – jak się okazuje – jest ukrywaną do tej pory na Ziemi księżniczką królestwa Traümere – będzie podróżowanie po tych królestwach i pomoc lokalnym książętom w walce z rzeczonym zagrożeniem. Dwaj z nich, książę Avi i (podobno) książę Kihel, będą jej towarzyszyć w tej wędrówce.

Całe to zawiązanie fabuły jest nieco bardziej złożone, ale jego opisywanie nie ma większego sensu. Liczy się to, że bohaterka w towarzystwie dwóch panów i jednej maskotki odwiedza kolejne krainy, a w każdej spotyka zestaw książąt oraz jakiś problem do rozwiązania. Pomiędzy tym wszystkim przewija się wątek związany z Kihelem, który wprawdzie niezaprzeczalnie jest księciem (czego dowodzi stosowny pierścień), ale nie pamięta swojej przeszłości i nie ma pojęcia, z jakiego królestwa pochodzi. Poza tym poszczególne epizody są kompletnie odrębne i niepowiązane, co oznacza, że występujący w nich panowie po odegraniu swojej roli znikają na dobre ze sceny. Jakość tych historii jest, powiedzmy, średnia, przy czym w tym przypadku to ocena poziomu, a nie wyraz niezadowolenia. Z jednej strony są mocno sztampowe i niekompletne – widać wyraźnie, że gdzieś za tym mogą kryć się bardziej wyczerpujące opowieści, umieszczone w grze – z drugiej jednak wykazują dość przyzwoity stopień zróżnicowania. Inna rzecz, że anime z grą powiązane jest bardzo luźno, do tego stopnia, że sporo rzeczy – jak na przykład omawiane na wstępie z namaszczeniem pierścienie – właściwie w ogóle nie jest tu potrzebnych i stanowi tylko zbędny balast narracyjny, który bez większej szkody dałoby się pominąć.

Najpoważniejszą wadą anime wydaje się… obecność bohaterki, albo raczej konieczność jakiegoś uzasadnienia tej obecności. W podobnych tytułach czasem rezygnuje się w ogóle z takiej postaci, będącej w grze alter ego gracza, a czasem próbuje się nadać jej jakiś charakter. Tutaj bezimienna bohaterka pozostaje doskonale przezroczysta i zbędna, ponieważ jej rolę za każdym razem dałoby się rozpisać na innych uczestników wydarzeń, często z bardziej naturalnym efektem. Jeśli natomiast chodzi o wątek Kihela, to jego finał jest mniej więcej tak melodramatycznie podniosły i niezamierzenie komiczny, jak od początku przypuszczałam. Nie powiem, żeby coś mi tu psuło seans, ale też znalazłabym tylko nieliczne sceny i pomysły, które rzeczywiście wydały mi się udane.

Zbędność bohaterki jest widoczna tym wyraźniej, że Avi i Kihel to całkiem udany duet. Dogryzają sobie akurat na tyle, żeby ich relacja nie była zupełnie nudna, ale nie na tyle, żeby odnosić wrażenie, że naprawdę mają coś do siebie. Powiedziałabym, że to na nich i ich interakcjach z napotkanymi książętami mijanych królestw opiera się ta seria, ale będę szczera – złożonych i realistycznych charakterów postaci nie należy tu szukać. Co gorsza, konieczność przedstawienia zazwyczaj kilku książąt (w skrajnym przypadku nadmorskiego królestwa jest ich chyba kilkunastu, pogubiłam się w liczeniu) plus wprowadzenia jakiegoś epizodycznego wątku sprawia, że na pokazanie czegokolwiek ciekawego nie starcza czasu. Nie chodzi o to, że panowie mają schematyczne charaktery, tylko o to, że w wielu przypadkach właściwie nawet trudno byłoby ich jakoś opisać poza cechami wyglądu. Pod tym względem anime bardzo wyraźnie jest reklamą gry – wpadł wam w oko któryś z panów? W grze będziecie mogły spędzić z nim więcej czasu!

Liczba postaci wymusza zróżnicowanie ich projektów, chociaż nie da się ukryć, że ogólny model budowy poszczególnych panów jest zdecydowanie zbliżony. Różnią się detale i gadżety; w wielu przypadkach określenie „książęta” jest zdecydowanie na wyrost – spotkamy tu żołnierzy, piratów, trytony oraz najróżniejsze wariacje na temat strojów znanych z fantasy. Najbardziej ekscentryczny zestaw był chyba wzorowany na postaciach z Alicji w Krainie Czarów – z bishounenowatym Marcowym Zającem, Kapelusznikiem i Kotem z Cheshire, a nawet Susłem. Poszczególne krainy, bardzo zróżnicowane pod względem charakteru, mają ładne tła, chociaż dość łatwo zauważyć, że są one wykorzystywane wielokrotnie w ciągu danego epizodu. Znacznie gorzej wypadają wnętrza, złożone zazwyczaj ze sterylnie geometrycznych kształtów. Da się także zauważyć panująca w kadrach pustka, czasem uzasadniona jakoś fabularnie, ale zwykle biorąca się po prostu stąd, że nikomu nie zależało na przykładaniu się akurat do tego aspektu. Żeby było ciekawiej, zdarzają się też sceny całkiem dobrze animowane, szczególnie w początkowych i końcowych odcinkach – powiedziałabym, że choreografia walk potrafi nieco przekroczyć oczekiwania. Acz inna rzecz, że nie wiem, czy ktoś to specjalnie doceni w tego rodzaju tytule…

Oprawa muzyczna jest poprawna, bez czegokolwiek, co byłoby warte szczególnego zapamiętania. Chociaż trzeba przyznać, że seria ma całkiem ładną animację w czołówce, wyróżniającą się dzięki przypominającej brązowy papier teksturze. Wśród seiyuu znajdziemy sporo znanych nazwisk, żeby nie powiedzieć – starych wyjadaczy. Grający Aviego Kenichi Suzumura zaczynał karierę w połowie lat 90. (na koncie ma role takie jak Kamui w X czy Yuuya Mirokuji w Re:Creators, żeby wymienić tytuły odległe czasowo), zaś poza nim usłyszymy między innymi Daikiego Yamashitę, Junichiego Suwabe, Yoshimasę Hosoyę, Takahiro Sakuraia czy Hiro Shimono. Należy jednak pamiętać, że przy takim tłumie postaci – poznajemy tylko część składu oryginalnej gry – rolą seiyuu jest nie tyle oddać jakieś niuanse psychologiczne, ile grać z na tyle charakterystyczną manierą, żeby ich bohatera dało się jakoś rozpoznać.

Chciałabym napisać, że ta seria ma coś, co ją wyróżnia spośród podobnych, ale prawdę mówiąc, jej główną zaletą jest brak kardynalnych wad. Nie znajdziemy tu kontrowersyjnych pomysłów na „romantyczne” zachowania poszczególnych panów (ba, romantyczności to tu nie ma w zasadzie za grosz), nie znajdziemy też postaci szczególnie irytujących. Emitowane w tym samym sezonie Phantom in the Twilight miało przynajmniej jakąś energię i odrobinę dystansu do siebie. To jest mdławy cukierek dla oka – można obejrzeć bez większej przykrości, jeśli nie ma się nic innego do roboty, ale nawet w tym mało ambitnym gatunku, jakim są adaptacje gier otome, można znaleźć ciekawsze propozycje.

Avellana, 27 grudnia 2018

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: project No. 9
Autor: GCrest
Projekt: Majiro
Reżyser: Yukina Hiiro
Scenariusz: Natsuko Takahashi
Muzyka: Masafumi Takada

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Yume Oukoku to Nemureru 100 Nin no Ouji-sama - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl