Komentarze
Carole & Tuesday
- Świat i muzyka : Damek : 9.12.2023 00:21:49
- komentarz : timon : 26.07.2020 22:50:37
- komentarz : Lina : 9.03.2020 02:34:49
- komentarz : bobik : 10.02.2020 23:35:49
- komentarz : bobik : 10.02.2020 23:33:09
- What the hell~ : MiszczKoszykufki : 13.11.2019 21:04:31
- komentarz : Znowu Kalasz dobry nick : 30.10.2019 06:21:38
- O czym to mogło być : Tablis : 30.10.2019 01:27:11
- komentarz : Rinsey : 29.10.2019 21:40:52
- komentarz : orzanimeseie : 29.10.2019 18:37:46
Świat i muzyka
Co do pokazanej muzyki i braku „si tworzy schematyczne gnioty vs ludzka tworczosc zawsze wygrywa” to akurat bardzo dobry przekaz w mojej opini. To sa poprostu narzedzia, tak samo jak kiedys elektronika zmienila muzyke, potem software, i niedlugo moze wlasnie si. Ironicznie dopiero kolega grafik 2d/3d mi to uswiadomil jak kiedys dyskutowalismy o waifu generator.
To co tworzy gnioty to przedewszystkim systematyzacja produkcji, wypracowana przez dekady w celu zarabiania wiecej kasy.
Podobno pojawiają się później wątki polityczne. Czy są one sensownie zrobione? Czy może istnieją tylko po to by amerykańcy to łatwiej łyknęli? Czy są później jakieś niemdłe, niesmęcące piosenki? Nie oczekuję tutaj wielkich utworów, bo to raczej nie ten rodzaj muzyki, ale czegoś dorównującego poziomem piosenkom z Nany skoro zatrudnili angielskojęzycznych profesjonalistów.
Swoją drogą to trochę dziwne, że muzyka została oceniona na 10/10 biorąc pod uwagę uzasadnienie, które zdaje się wskazywać na coś innego.
What the hell~
Ach i moje serduszko podbiły Galactic Mermaid, piosenka z ćwierćfinału w ich wykonaniu już została ustawiona jako dzwonek w telefonie dla konkretnej irytującej osóbki :D
O czym to mogło być
To mógł być serial o karierze muzycznej, tak się nawet zapowiadało, ale początkowe próby przedstawienia, jak działa przemysł popkulturowy w świecie przedstawionym szybko uwiędły. To mógł być serial o sile muzyki i jej wpływie na ludzkie serca, ale ostatecznie przykłady owego wpływu okazały się tak mizerne, że nie sposób było tego kupić. Zwykle seriale krystalizują się z czasem, a ten stawał się coraz bardziej amorficzny. Zamiast rozwijania początkowych wątków i postaci wprowadzał coraz więcej nowych, w zasadzie żadnego nie zamykając porządnie. Wyszedł z tego kalejdoskop, momentami zajmujący uwagę, ale ogółem pozbawiony treści.
To ironiczne, że emocjonalny rdzeń tej serii pozuje na bycie opartym na autentyczności i prawdzie ukrytej w muzyki, a jednocześnie swoją strukturą anime aktywnie podważa znaczenie przedstawionych w niej piosenek (skądinąd w większości świetnych). Utwory starały się poruszać tematy poruszane w poszczególnych wątkach, ale wypadały pusto, kiedy z tego komentarza nic ostatecznie nie wynikało. Nieczęsto się trafia, aby seria okazała się obciążeniem dla muzyki w niej zawartej, ale to właśnie taki przypadek.
Finał
kliknij: ukryte Więc Tao przybył się pożegnać z Angelą. Podczas rozmowy wyjawił jej swój sekret z którego wynika, że na swój sposób on i ona są dla siebie bratem i siostrą. Wyjaśnił tez jej podwód dlaczego musi teraz odejść. Angela co było do przewidzenia nie przyjęła tego dobrze. Plącząc zaczęła błagać go by on ją ze sobą zabrał, ale on z uwagi na to, że od teraz będzie się musiał przed odwetem Schwartza ukrywać nie zgodził się. Zamiast tego powiedział jej, że od teraz ma ona samodzielnie stanąć na nogi i zacząć śpiewać swoje własne piosenki. Na końcu obiecał jej, że zawsze będzie ją obserwował i pożegnał się z nią w stylu „Do zobaczenia po pewnym czasie” i wyszedł. W tym momencie jakby Angela byłaby kimś takim jak Faye Valentine, to pewnie oddałaby parę strzałów ostrzegawczych. Później jest też ciekawa scena na moście między dziennikarzem, a Spencerem. Po której uważam, że Spencer miałby znaczne większe szanse na wyrwanie tego dziennikarza niż jego siostra.
Zaczyna się wielki koncert na którym zjawili się prawie wszyscy znani nam muzycy z poprzednich odcinków. Do kompletu brakuje mi tam tylko jeszcze Cybelle i Syrenich sióstr – no, ale tak po prawdzie to Cybelle chyba swoim zachowaniem na to raczej nie zasłużyła, a siostry Syrenki są zbyt dobre, by śpiewać razem z tymi amatorami. Zjawiła się też Angela, która najwyraźniej po rozmowie z Tao doszła już do siebie i jest zdeterminowana teraz by zaśpiewać wspólnie wraz z Carole i Tuesday. Piosenka którą artyści zaśpiewają nazywa się „Mother”. Lecz zanim to całe wielkie show nastąpi to…
To przed samym koncertem dowiadujemy się, że powiódł się cyber atak którego dopuścił się Tao. W wyniku czego zostaje aresztowany Schwartz główny sponsor kampanii wyborczej Valerie i osoba odpowiedzialna także za niektóre złe rzeczy – czyli jedno zagrożenie znika. Potem matka Tuesday po przejrzeniu dowodów jakie zgromadził Spencer wycofuje się z walki o urząd Prezydencki – znika także i drugie zagrożenie. Tak więc wydaje się, że ten koncert to już właściwie nie sensu? No chyba, że jest on teraz skierowany w obecnego Prezydenta Hamiltona, która chyba nie ma wpływu na to co się teraz dzieje. Może teraz jakiś Marsjański minister spraw wewnętrznych podczas słuchania koncertu i na wieść o wycofaniu się Valerie przyjedzie właśnie do Hamilotna i powie mu „Panie Prezydencie no głupia sprawa z tym pałowaniem i aresztowaniem muzyków… Watanabe to naprawdę tym razem przesadził, ale wie Pan co? Tak się akurat składa, że mam właśnie przy sobie kluczyki od celi, więc zaraz jadę wypuścić z więzienia tego zdolnego muzyka Skipa. A co do Ezekiela, to on może już wracać na Marsa, bo naprawdę niepotrzebnie z niego wyjeżdżał”.
Zaczyna się ostatnia piosenka czyli cudowne siedem minut. Na początku poszczególni muzycy śpiewają solo jej partie, a na końcu już wszyscy razem śpiewają tą piosenkę na scenie. Jak przyszła kolej na Florę, to Guss zrobił taką minę jakby mu się naglę coś przypomniało. Wszyscy co słuchają tej piosenki są zadowoleni, część z nich nawet płacze ze szczęscia. Pokazany nam jest jeszcze jakis tajemniczy osobnik w kapelusza, który ogląda ten koncert na tablecie. Ogólnie piosenka nie powala, ale zakończenie tej serii w taki właśnie sposób jest urocze. Mnie najbardziej podoba się moment na samym końcu jak Angela ustawia się na scenie między Carole i Tuesday i śpiewa razem z nimi. A potem ze szczerym uśmiechem przyciąga je do siebie mocno obejmując – naprawdę ładny obrazek. No i ciesze się widząc ją na końcu wraz z Carole i Tuesday wreszcie szczęśliwą. Takim to właśnie ładnym obrazkiem się serial zakończył.
Jego twórcy jeszcze na końcu pokazują nam napis, że seria będzie kontynuowana w naszej wyobraźni. Znaczy co? Tao będzie teraz chodził po domach i ludzi do maszyn ze specjalnym programem podłączał? W wolnym czasie sprawę zbadam.
Podsumowanie
Jeśli komuś muzyka i piosenki zawarte w tej serii po trzech odcinkach się nie spodobają, to zdecydowanie nie jest to seria dla niego. Bo pozostałe wątki(poza jednym) jeśli się je nie potraktuje z przymrużeniem oka raczej do gustu nie przypadną. A o czym jest Carole & Tuesday? Głównie o muzyce ;p, a poważniej to…. Mija pięćdziesiąt lat, odkąd ludzkość rozpoczęła migrację na Marsa. Watanabe też tam przybył i po naciśnięciu przycisku „AI dla każdego” postanowił jeszcze zajrzeć w dusze artystów. Szybko doszedł do wniosku, że są oni wyszczy na tym Marsie samotni, sami i odizolowani. A jedynie co im sprawia przyjemność, to ich własna muzyka – no i w dużym skrócie to właśnie o tych ludziach jest ta seria, która mnie się osobiście cholernie spodobała, a czemu? Bo oprócz muzyki, to pierwsza cześć serii kupiła mnie jeszcze tym Marsjańskim show Mam Talent. Zawsze byłem fanem tego typu programów, a zwłaszcza rywalizacji miedzy muzykami jaka siłą rzeczy musi nastąpić w takim show. No i właśnie tutaj ta rywalizacja między tytułowymi głównymi bohaterkami, a pewną „marionetką” jest prawdziwą ozdobą tej serii.
No i właśnie w tej rywalizacji to mieliśmy z jednej strony sympatyczny duet głównych bohaterek czyli Carole i Tuesday, a z drugiej…. no właśnie z drugiej to mieliśmy dwie najlepsze(oczywiście według mnie) postacie tej serii, czyli Angelę i Tao.
Angela jest osobą niezwykle emocjonalną. Jest niepewna i czasami kocha aż za bardzo, co w końcu ją zraniło, gdy zdała sobie sprawę, że jej miłość nie była odwzajemniona, niezależnie od tego, czy była to Dahlia, czy jej rodzinka – która postawiła ją jako trofeum w swoim domu i zmusiła do emocjonalnej dorosłości, kiedy ona jeszcze nie była na to gotowa.
Z drugiej strony Tao nie ma żadnych emocji i jest czysto racjonalny i logiczny. Nie rozumie obaw Angeli ani nie może jej pocieszyć. Wszystko, co może zrobić, to nauczyć się z programowania AI o jej emocjach i uczuciach. Ale jasne jest, że Tao jest kimś samotnym i odizolowanym podobnie jak Angela.
Właśnie dlatego są tak idealnie dopasowani do siebie. Ponieważ uzupełniają się nawzajem. Oboje są samotnymi ludźmi, którzy gdzieś zgubili swoje drogi, a kiedy ich ścieżka się przecięła, to myślę, że zdali sobie sprawę, że przez cały czas tęsknili, albo i nie;p. Ja na pewno z wielkim zainteresowaniem śledziłem ich relacje.
Wracając do głównych bohaterek, to szczerze przyznam, że na początku serii przyjemnie mi się oglądało jak te dwie dziewczyny pochodzące z rożnych światów wspólnie spędzają czas i razem tworzą muzykę dobrze się przy tym bawiąc – to jest naprawdę fajnie pokazane w tej serii. Carole to dziewczyna z charakterem, która nie boi się powiedzieć jak jej się coś nie podoba – choć przez to też musi często zmieniać pracę. Tuesday sympatyczna, ale nieśmiała dziewczyna. Przez matkę zamknięta w złotej klatce z której ostatecznie zwiała bez żadnych problemów. Obie dziewczyny kochają muzykę, dlatego też bez problemu potrafiły się ze sobą dogadać. Zaczynają współpracować tworząc duet, a owocem ich pracy jest najładniejsza piosenka tej serii czyli „The Loneliest Girl”. Natomiast w drugiej części serii autorzy mam wrażenie, że za bardzo zaczęli kreować Carole i Tuesday na jakieś ideały, których muzyka jest lekiem na całe zło. Przez to też zaczęły mnie one swoimi osobami trochę już pod koniec serii męczyć.
W drugiej części obserwujemy także dalsze losy Angeli, która po wygraniu show tak jak chciała stała się znaną na cały Mars gwiazdą muzyki, no i w związku z czym zaczynają ją spotykać plusy i minusy związane z bycia sławnym. Plusy liczne bankiety, wywiady, rzesze fanów. A minusy stalker oraz wielka presja i strach, że na końcu człowiek zostanie z tym wszystkim wyłącznie sam. Co też ostatecznie doprowadziło ją do załamania nerwowego.
Natomiast Carole i Tuesday po zajęciu w show drugiego miejsca decydują się na… właściwie, to ich menadżer Guss podejmuje decyzje o nie podpisaniu kontraktu z wytwórnią. Zamiast tego zabiera je gdzieś na południe, gdzie dziewczyny koncertują dla garstki ludzi, a wisienką na trocie jest załatwiony przez niego facet z siekierą, który ma im pomóc w nagraniu singla. Więc, gdy wątek kariery Angeli w tej serii jest dobrze i w ciekawy sposób dla widza poprowadzony, to u Carole i Tuesday pod tym względem dzieję się jakaś fantastyka. Dlatego ciesze się też, że to właśnie Angela dostała nagrodę Grammy, bo jakby po tym co Guss odstawiał w drugiej części serialu Carole i Tuesday miały by ją wygrać, to wtedy byłby to dla mnie chyba jakiś kosmos.
Jeszcze w drugiej części pojawia się też wątek polityczny, czyli wybory na Prezydenta Marsa, ale mam wrażenie, że został on napisany przez gospodynie domową dla gospodyń domowych. Ogólnie pierwsza cześć serii była dla mnie rewelacyjna, natomiast druga cześć jest jednak słabsza, a jedynie co w niej „błyszczy” to samotna gwiazda o nazwie Angela.
Bardziej mi się też podobały piosenki Angeli od tych Carole i Tuesday. Bo choć dziewczyny miały je naprawdę ładne, to jednak większość ich utworów była podobnych do siebie. Angela natomiast pod tym względem miała o wiele bardziej urozmaicony repertuar.
Tak więc kończąc już i oceniając, Carole i Tuesday dla mnie, to najlepsza anime jakie obejrzałem w tym roku. Więc po raz ostatni Angelo moja nota jest specjalnie dla Ciebie!
Odcinek 23
Mam takie przykre odczucia, że to mogło być naprawdę dobre anime. Gdyby je skrócić o 10 odcinków, wyciąć postacie tygodnia bądź nadać im głębsze znaczenie dla rozwoju głównych bohaterek. Gdyby im nadać bardziej wyrazisty charakter. Jak Angeli. Ona póki co wydaje mi się być najlepiej zbudowaną postacią w całej serii, a dało się to budować często za pomocą nawet jednej sceny na odcinek. Więc dało się, twórcy potrafili. Dziewczyna żyje i reaguje no to, co ją spotyka. Widzimy w niej zmiany. A u C&T nic. Nie widzę w nich prawie żadnej zmiany poza tym, że mają siebie, więc troszkę więcej mogą. C&T spotykają różnych bohaterów, każde takie spotkanie powinno pozostawiać w nich ślad. C&T z następnego odcinka powinny się nieco różnić od tych C&T z odcinka poprzedniego. Na przykład po spotkaniu Desmonda, byłam przekonana, że dziewczyny dojrzeją, pojawi im się nowe spojrzenie na życie. A tu rzeczy się dzieją, a one są prawie niezmienne… Angela na ich tle w ogóle wydaje się być postacią z innej bajki. Każda z dziewczyn dostała obuchem życiowym, ale tylko po Angeli widzę zmiany i reakcję na rzeczywistość. C&T mają tylko tworzyć genialne piosenki od czynienia świata lepszym. Nudne to i płytkie. A dałoby się z tego wycisnąć o wiele więcej. Jak zawsze boli zmarnowany potencjał. Już nawet nie wspomninam o braku rozplanowania napięcia i poprowadzenia niektórych wątków.
Ale mogło być dobrze. Po niektórych odcinkach widać prześwit czegoś dobrego. I o to mam żal do twórców. Poczekam z oceną ostateczną na ostatni odcinek, ale żal mi na pewno już nie minie.
kliknij: ukryte Dobra wielkie ufff, bo Angela przeżyła i leży sobie teraz w szpitalu. Nadal jest nieprzytomna, a opiekę nad nią przejęła teraz jej była menadżerka Katie – jest to ta sama osoba, która pomagała Angeli podczas jej występów w Marsjańskim Mam Talent). Menadżerka zorganizowała także pogrzeb jej matki na którym zjawiły się Tuesday wraz z Carole. Dziewczyny od razu miały prośbę do Katie o możliwość odwiedziny Angeli bo się o nią martwią, ale Katie łagodnie wszystko tłumacząc im odmówiła.
Potem akcja idzie do przodu, widzimy jak policja zaczyna na ulicach „pałować” znanych muzyków. Ich ofiarą został niejaki Skip, muzyk rockowy i jakiś tam stary znajomy Crystal. Policja go i jego kompanów zgarnęła jak jakiś pospolitych rzezimieszków. Oczywiście nie uszło to też uwadze mediów, które od razu to zdarzenie nagłośniły.
Spencer za to odwiedza Tuesday w domu Carole(właściwie to już jest wspólnie mieszkanie tych dziewczyn). Rozmawiają sobie razem, głównie o ich własnej matce. Spencer ogólnie nie zgadza się z pomysłem matki by oczyścić Mars z imigrantów, dodatkowo ujawnia siostrze, że za ostatnim atakiem terrorystycznym stoi sam Jerry, czyli główny szef sztabu wyborczego Valeri. Spencer chce to wszystko ujawnić w mediach zanim ich Matka zostanie prezydentem, ale nie wie też sam do końca czy powinien tak postąpić, bo to się przecież i tak wszystko odbije na ich matce. Dlatego prosi więc Tuesday o radę w tej sprawie. Ona natomiast uważa, że na pewno ich matka nie chciałaby wygrać i rządzić w taki sposób. Uważa też, że on najpierw o tym sprawach powinien porozmawiać z matką, a nie wbijać jej od razu nóż w plecy poprzez media. Ech Spencer pytać o radę młodszą siostrę? Coś czuje, ze ty kariery w polityce raczej nigdy nie zrobisz.
Teraz akcja przenosi się do szpitala. Angela została wybudzona ze śpiączki, ale o kontakt z nią jest trudno. Katie próbuje się z nią jakoś rozmawiać, no ale nie za bardzo jej to wychodzi. Potem znowu wracamy do mieszkania głównych bohaterek w którym aktualnie trwa teraz jakaś wielka narada. No i w ogóle zrobiło się tam tłoczno, bo dołączył tam Ertegun, dziennikarz, facet od siekiery, Guss i Roody. Wszyscy dowiedzieli się o aresztowaniu Skipa i chcą temu przeciwdziałać. Nie podoba im się to, że są wyciszani muzycy tylko i wyłącznie za krytykowanie władzy. Obwiniają o to wszystko Valeri, a zwłaszcza jej antyimigracyjną kampanią. W sumie to ciekawe, więc po co Valeri ta prezydentura skoro już ma takie wielkie wpływy? Chyba to raczej obecna władza napuszcza policję na muzyków i ich cenzuruje, no ale główny winowajca to jednak Valeri.
W każdym bądź razie Carole wraz z Tuesday mówią głośno „dosyć temu złu!” I wpadają na pomysł zorganizowania na Marsie wspólnego, wielkiego koncertu wszystkich artystów i muzyków. Bo podczas takiego koncertu władza usłyszy co to znaczy wolność! – W sumie to czemu nie? Znam przypadek jak jedna władza padła po tym jak się jeden facet w kiblu zatrzasnął;p. A taki koncert to potęga.
Wszyscy się więc zgadzają na ten pomysł i biorą się od razu do pracy. Jedni zajmują się częścią logistyczną, a drudzy wyruszają by przyłączyć jak najwięcej muzyków do tego koncertu. Szybko tez ustalają, gdzie on się odbędzie. To miejsce nazywa się Mars Immigration Memorial Hall – jest to tez miejsce w którym Carole i Tuesday po raz pierwszy „zadebiutowały”. Warto też odnotować, że facet od siekiery prawie w ogóle nie włączał się do dyskusji, a jedynie nad czym się skupił było to skuteczne obalanie flaszki.
W tym samym czasie w tajnej siedzibie sztabu wyborczego Valeri. Jerry wyświetla Valeri grafikę na której widać jej syna Spencera w towarzystwie znanego już łamacza niewieścich serc. Jerry mówi do niej coś w stylu „zobacz ty głupia babo, gdy my wszyscy tutaj jak woły harujemy na twój dobry wynik, to Spencer zadaje się z tym cynglem wynajętym przez Hamiltona, który chce brudy na nas znaleźć* Valeri słucha go, ale interesuje ją co innego, a mianowicie ma ona podejrzenia co do Jerrego jeśli chodzi o ostatni atak bombowy. No, ale Jerry stary wyga oświadcza jej coś w stylu, że on i ona jadą na tym samym wózku.
Carole i Tuesday odwiedzają w szpitalu Angelę i próbują ją nakłonić do udziału we wspólnym koncercie. Wydaje mi się jednak, że mogły rozmowę z nią zacząć od złożenia jej kondolencji, może wtedy Angela bym im odpowiedziała, a nie odwróciłaby się do nich tyłkiem. Potem widzimy Spencera, który nadal ma wątpliwości co do tego co powinien zrobić z matką i przez to między nim i dziennikarzem dochodzi do kłótni. Carole i Tuesday pracują nad nową piosenką i idzie im to słabo. Potem znowu mamy Angele, która pod koniec odcinka postanowiła w końcu, że „przemówi”. W bardzo smutny sposób żali się ona do Katie, że nikt już jej nie potrzebuje, że nikogo ona już nie obchodzi. Mówi także, że ona nie da rady już więcej zaśpiewać. Katie stara się ją pocieszyć przypominając jej, że przecież ma ona mnóstwo fanów, którzy się o nią martwią. No, ale Angela uważa, że jakby teraz umarła to byliby smutni może tylko minute – no ciężki przypadek depresji. Na końcu odcinka widzimy jeszcze Tao, który po zgromadzeniu pewnych danych opuszcza swoją bazę.
Mamy teraz ending znowu z piosenką Angeli.
Tao jedzie taksówką i jest fajna scena jak po raz pierwszy w tej serii zdejmuje swoje okulary i uważnie spogląda na swój telefon, a zwłaszcza w treść pewnego SMS‑a. Zastanawia się nad czymś na moment, a potem podejmuje decyzje i mówi coś do taksówkarza. W endingu są też pokazane jeszcze inne postacie, ale nie są one dla mnie teraz w tym momencie istotne, bo istotna dla mnie jest tylko Angela ;p. Znowu ją widzimy jak lezy w pozycji pól siedzącej i smutno gdzieś spogląda. Potem powoli podnosi głowę, a na jej bladej twarzy zaczynają pojawiać się rumieńce bo dostrzegła Tao na środku swojego pokoju. Angela nie wierzy, że go widzi, wypowiada jego imię, no i w tym momencie pada magiczne „to be continued”....
Podsumowując, a więc władca przyjechał w końcu do swojej zepsutej marionetki. Pytanie czy przyjechał by ją naprawić? Czy tez może by się z nią pożegnać? Bo niestety ganiają za nim jacyś uzbrojeni najemnicy. Z zapowiedzi 24 odcinka( czyli finalnego) wynika, że Tao ma zdradzić Angeli jakiś swój sekret. Ciekawe więc co on jej powie? Wydaje mi się, że nagłe wyznanie jej swojej miłości byłoby bardzo niezgodne z jego własnym charakterem ;p. Mam tylko nadzieje, że go autorzy w finale nie zabiją.
Warto jeszcze tak na marginesie wspomnieć, ze w tym odcinku pojawił się Desmond, którego ja wcześniej uśmierciłem. No cóż…
kliknij: ukryte
Przywalili mi dzisiaj tym odcinkiem, a kurde zaczął się tak „niewinnie”.
Crystal by dowalić Angeli na gali połączyła siły z Carole i Tuesday. Tak dziewczyny mają plan wspólnie razem zaśpiewać na scenie. Pewnie Crystal jest przekonana o tym, że Angela umrze jak usłyszy ich wspaniały występ. Tak więc dziewczyny(poza Crystal)„zamykają” się w swoim pokoju i zaczynają tworzyć coś na ten występ. Tak na marginesie Carole w tym odcinku nic nie mówiła o Ezekielu, może chłopa już deportowali?
A co tam u Angeli? Najpierw w odcinku widzimy pewną osobę, tą która pragnęła stworzyć idealnego sztucznego człowieka śpiewającego idealną piosenkę, widzimy jak ta osoba olała prośbę swojego własnego „narzędzia”. Potem widzimy Angelę zaraz po tym jak odleciała po tych swoich narkotykach. Przytomność odzyskała tylko po to by resztkami sił doczołgać się do szpitala aby być świadkiem jak jej TatkoMatka zwija się z Marsjańskiego świata.
Tak zmarło się tej postaci. Ja jej fanem raczej nie byłem, no bo z tego co mówił o niej Tao, oraz to jak wspomniała ją Angela wynika, że znęcała się w przeszłości nad córką. Poza tym jak już się wszystko zaczęło chrzanić po aresztowaniu Tao, to dalej pchała Angelę w tą „zabawę” bycia najlepszym, kompletnie nie zwracając uwagę na jej uczucia, oraz na jej stan psychiczny. Dobrze, że przed śmiercią udało się jej chociaż swoją adoptowaną córkę przeprosić.
Zaczyna się gala rozdania Grammy. Mnóstwo na niej znanych ludzi ze świata polityki, muzyki oraz sportu! – Dobra nie będę ściemniał nikogo tam nie rozpoznałem, mogli tam chociaż gdzieś na widowni Florę upchać przynajmniej byłoby mi z nią raźniej. Po jakimś czasie jak już wszyscy usiedli sobie wygodnie na scenie pojawił się ładnie ubrany pan, który zapowiedział występ Carole i Tuesday. Dziewczyny nie kazały długo na siebie czekać, szybko wyskoczyły ładnie ubrane na scenę.
Zaczęły śpiewać, gdzieś w połowie piosenki na scenę dołączyła do nich Crystal. Dziewczyny połączyły swoje głosy no i w sumie nawet ładnie im to wyszło. Bardziej mi się ta piosenka podobała od tej którą śpiewały w poprzednim odcinka. Swoją drogą, to z tej Crystal jest kawał baby. Stojące obok niej na scenie Carole i Tuesday wydawały się być takie małe ;p.
Tymczasem Angela na zapleczu ściemnia swoim agentom o tym, że czuje się dobrze i jego gotowa na występ.
Jej mocno podkrążone oczy od prochów raczej świadczą co innego, ale Angela jest mocno zdeterminowana by uhonorować swoim występem śmierć „rodzica” – bo tylko to jej pozostało. Wracając do samej gali, to właśnie na scenę wychodzi Ertegun w ręce trzyma kopertę, tak to on własne zaraz ogłosi tego kto otrzyma nagrodę Grammy. Chwila niepewności nagrodę dostaje… Ertegun w swoim stylu głośno i z entuzjazmem wykrzykuje imię Angela – swoja drogą, to mógł mu ktoś na zapleczu powiedzieć o śmierci jej TatkoMatki.
No i na końcu odcinka mamy występ samej Angeli. Dziewczyna śpiewa, ale jej występ to przykry widok. Angela jest półprzytomna, by się nie przewrócić trzyma się mocno statywu od mikrofonu. Widać, że walczy i stara się zaśpiewać swoją piosenkę do końca – jeśli jest to przejaw profesjonalizmu to na pewno tego niezdrowego. Co niektórzy na widowni zauważają, że coś jest z Angelą nie tak. Angela kończy piosenkę i zaraz po niej mdleje czym szokuje widownie…. No i mamy ending, który powstał chyba tylko po to bym oglądając go sobie żyły otworzył. Widzimy jak nieprzytomna Angela trafia do szpitala, ktoś ją tam chyba reanimuje. Dziewczyna cierpi, a na końcu jest pokazana jak lezy podłączona do respiratora… Dodatkowo całej tej akcji ratunkowej towarzyszy smutna piosenka(trochę w stylu Bjork).
Podsumowując co prawda chciałem więcej scen z Angelą w tej serii, ale zdecydowanie nie o takie mi wrażenia chodziło… Co do samej nagrody Grammy, to po tym jak narrator zaczyna każdy odcinek byłem raczej przekonany, że Carole i Tuesday ją dostaną. No, ale że ostatecznie dostała ją Angela jest jak najbardziej zrozumiałe. Nie bez powodu jej piosenki znajdują się na pierwszych miejscach wszystkich listów przebojów. No, ale jeśli w następnych dwóch odcinkach autorzy dalej się będą nad nią znęcać, to ja wtedy tą serie porzucę.
Carolu & Tsusday
Ocena zdążyła u mnie spaść z 9/10(po kilku pierwszych odcinkach) do 5/10 na ten moment. Wątek głównej pary bohaterek robi się coraz to bardziej mdły z odcinka na odcinek i tak gdzieś od kliku jego finał przestał mnie interesować. Ostatnie dwa odcinki tylko czekałem aż przejdą do Angeli(która to wypada w porównaniu o niebo lepiej), nie mogąc już zdzierżyć tego co dzieje się u dziewczyn.
Trzech chłoptasi zostało wsadzonych po nic, nawet jako tło wypadają słabo, a kliknij: ukryte w ostatniej piosence ich jedynym zadaniem było klaskanie jak u Rubika. Bohaterowie tygodnia, których mogłoby nie być, a zamiast tego dało się poświęcić ten czas na rozbudowanie reszty na ten przykład. kliknij: ukryte Kilka postaci z Mars Brightest miało ciekawy design i jako taki potencjał, no ale niestety poszły w odstawkę po zakończeniu konkursu. Więcej nie znaczy wcale lepiej…
kliknij: ukryte
Z wiadomości politycznych.
Spencer wrócił do matki pewnie tylko po to by kablować na nią pewnemu dziennikarzowi, albo może mu się kasa skończyła? Jeszcze są najnowsze wyniki sondaże w których to Valeri prowadzi z urzędującym Prezydentem Hamiltonem.
TaktoMatko leży w szpitalu, jej stan jest krytyczny, ale stabilny. Siedząca obok jej łózka Angela przeżywa to co jej TatkoMatka powiedziała zanim dostała zawału. Ze słów TatkoMatki wynikało by, że ona jest dzieckiem adoptowanym. Angela przez to wszystko dostaje jakiegoś ataku pańki. Później ktoś z pensjonariuszy szpitala próbuje ją odprowadzić do taksówki, ale ma z tym problem bo na zewnątrz jest mnóstwo dziennikarzy, którzy zasypują Angele pytaniami o Tao.
Tymczasem Carole wybiera się do aresztu, pewnie chce odwiedzić Ezekiela zanim go deportują, Tuesday natomiast idzie wraz z Rodym na zakupy po prezenty. Brawo Rody masz randkę z Tuesday, po tylu odcinkach w końcu jesteś w świetle reflektorów. Później w areszcie dokładniej w sali odwiedzin Carole rozmawia ze swoim starym kolegą, wspominają stare dobre czasy i o tym jaką to oni sobie obietnice złożyli, gdy byli dziećmi. Widać, że miedzy nimi zmierza to wszystko do wielkiej miłości… No i jest to kurde niesprawiedliwe! Angela jeśli chodzi o Tao to już z 21 odcinków bije głową w ścianę, a Ezekiel jest w tej serii zaledwie ze trzy odcinki i już ma Carole? Skandal!
Gdy Tuesday z Rodym szaleją na zakupach, Angela wraca do swojego starego mieszkania. Dziewczynę cały czas męczy pytanie „czy jest adoptowana?” Wodzi wzrokiem po starych zdjęciach rodzinnych szukając jakich śladów, ale chyba tylko przez to co coraz bardziej zaczyna wariować. Później dostaje wiadomość, że Tao wyszedł z aresztu za kaucją.
Angela jest zła z powodu, że jej o tym nie powiadomił. Wybiera się więc do jego wieży. Tam na miejscu go nie zastaje, ale za to zastaje swój hologram – program który napisał Tao(nazwę go Angela2.0). Angela2.0 oznajmia Angeli, że Tao tutaj nie ma, a ona sama już nie musi tutaj przychodzić. Angela2.0 kontynuuje dalej mówiąc, że ona teraz zastąpi Angelę i za nią wykona piosenkę na gali rozdania Grammy. W tym momencie Angela dostaje szału i wyłącza hologram.
W areszcie Ezekiel wykonuje swoją nową piosenka, a jego kamraci transmitują ją na żywo. Carole i Tuesday oczywiście słuchają ją u siebie i są nią oczyścicie zachwycone.
Może ktoś z władz też ją wysłucha i się zlituje? No bo po co deportować takiego fajnego rapera Ezekiela?
Później Carole i Tuesday wykonują swoją piosenkę, która jest ok, ale ma się wrażenie jej słuchając, że one już coś podobnego śpiewały. Na koniec odwiedza ich gwiazda muzyki pop Crystal czym dziewczyną sprawia wielką niespodziankę.
Wracamy do opuszczonej przez wszystkich Angeli.
Zaczęła się ona teraz faszerować jakimiś tabletkami, chyba są to leki na uspokojenie. Ona serio chyba uwierzyła w to, że Tao chce ją zastąpić teraz jakimś programem. Mocno to przezywa, dodatkowo po tych lekach zaczyna mieć jakieś omamy. No z tym jej stanem psychicznym to nie jest za dobrze. Powoli po tych lekach zaczyna odpływać, ale zanim to jeszcze nastąpi, udaje się jej jeszcze wysłać wiadomość do Tao o treści „pomóż mi”.
Tao mamy na samym końcu. Siedzi on w jakieś swojej tajnej bazie i niczym bohater z powieści Aleksandra Dumasa knuje na gościa który go do aresztu za kraty wysłał. Tak ten gościu chyba sobie teraz grób wykopał, bo Tao mu raczej nie odpuści. Odcinek kończy się przeczytaniem przez Tao wiadomości od Angeli.
Podsumowując… U jednych fajnie u drugich smutno, mam tylko nadzieje, że w następnym odcinku nastąpi w końcu to na co tyle czekam.
kliknij: ukryte
Zaczyna się ciekawie, Gus oświadcza Carole i Tuesday, że one wraz z Angelą zostały nominowane do Marsjańskiej nagrody muzycznej Grammy. Dodatkowo jeszcze dostąpią zaszczytu zaśpiewania podczas gali na scenie – co prawda Gus sugeruje, że ich piosenka będzie tam na rozgrzewkę przed występem Angeli, ale co tam. Carole przy okazji dowiaduje się jeszcze, że jej dawny kolega, a obecnie znany rapper Ezekiel też został nominowany do tej nagrody.
Tymczasem u Tao…
Został on wezwany na dywanik do pewnego biznesmena, który jest głównym sponsorem jego badań – jest to też ten sam facet u którego Tao wcześniej pożyczył pieniądze na sponsorowanie Angeli.
Biznesmen jest zły na Tao za to, że odmówił on przyłączenia się( było to w poprzednim odcinku) do sztabu wyborczego Valeri. Chce by ona wygrała wybory, bo jej zwycięstwo z racji tego, że Valeri jest jego pionkiem da mu ogromne korzyści. Dlatego też nakazuje on teraz by Tao dołączył do nich i pomógł w kampanii. Niestety dla niego Tao oświadcza mu coś w stylu „Panie mnie polityka w ogóle nie interesuje” i wychodzi – biznesmen nie jest szczęśliwy z tego powodu.
Nieco później Angela wraz z TatkoMatką „wpadają” do pomieszczenia w wieży Tao lecz jego samego tam nie zastają. Angela jest zaniepokojona z tego powodu no i w sumie ja się jej nie dziwie. Facet 24h na dobę siedzi w tym pomieszczeniu praktycznie nigdzie się z niej nie ruszając, no i dziś nagle gdzieś znika? Pobiegać sobie poszedł? Rozmyślanie Angeli przerywa sam Tao, znaczy jego twarz na monitorze, który się nagle włączył. Tao podczas tej krótkiej transmisji oświadcza Angeli, że ma mało czasu oraz to, że udało mu się ukończyć jej replikę – czyli specjalny napisany program udający Angelę. Tao chce by ona skorzystała z pomocy tego programu i dzięki niemu przygotowała się z nową piosenką do występu na gali podczas wręczenia nagrody Grammy, bo on sam nie będzie mógł jej teraz pomóc. Angela nic z tego nie rozumie i żąda wyjaśnień, lecz Tao się rozłączył, ale nie dlatego, że nie chce już dłużej słuchać narzekań Angeli, tylko dlatego, że właśnie go zwija Marsjańskie CBA…
Teraz akcja przenosi się do duetu, którego w tym momencie reprezentuje Carole. Dziewczyna idzie sobie z deską na rampę i tam spotyka Ezekiela. Długo rozmawiają wspominają stare czasy, Ezekiel trochę mówi o przyszłości co by zrobił i czego by chciał. Pewnie ich rozmowa jest istotna z punktu widzenia fabuły, ale mnie i tak cholernie w tym momencie bardziej interesuje to co się dzieje u Tao i Angeli.
Na szczęście nie kazali mi długo czekać, bo akcja z powrotem wróciła do wieży. Angela jest zestresowana, TatkoMatko chcąc ją jakoś uspokoić puszcza jej wiadomości. No i tym to on jej raczej nie uspokoił, bo atrakcją głównego wydania wiadomości była informacja o zatrzymaniu znanego muzycznego producenta Tao – nawet filmik pokazali jak idzie skuty kajdankami.
Został zatrzymany przez „CBA” na podstawie donosu, jakoby to on siedem lat temu miał się dopuścić nielegalnych praktyk na człowieku. TatkoMatka i Angela nie mogą w to wszystko uwierzyć, a jakby jeszcze tego było mało, to przed oczyma Angeli wyświetlił się nagle hologram przedstawiający dokładnie jej osobę.
Carole i Tuesday za to w tym czasie tworzą razem nową piosenkę, a my mamy okazje jej posłuchać. Później podczas przerwy Carole słucha sobie rapu Ezekiela.
Wątek dziewczyn kończy się na oglądaniu wiadomości z których to Carole i Tuseday dowiadują się, że Ezekiel wraz z kolegami z zespołu został zatrzymany, bo skończyła im się wiza. Pewnie przez te liczne koncerty zapomnieli o tym by je podbić.
Spencer brat Tuseday spotyka się z dziennikarzem, który jak na razie w tej serii wsławił się jedynie tym, że udało mu się nieintencjonalnie złamać serce Tuesday. Wcześniej dziennikarz podpuszczał Tuesday na jej matkę, to teraz postanowił zrobić to samo z jej bratem. Zdradził Spencerowi ciekawą informacje, że jest podejrzenie o tym, że za ostatnim atakiem terrorystycznym stoi główny szef sztabu wyborczego Valeri. Spencer pyta się go czy jego matka o tym wiedziała? Dziennikarz mu na to nie odpowiada lecz prosi go o pomoc w tej sprawie.
Na końcu wracamy do Angeli
TatkoMatka chce by Angela skopiowała styl w jakim hologram wykonuje dla niej stworzoną, nową piosenkę. Angela natomiast tego nie chce, bo jej wcale nie interesuje naśladowanie jakichś fałszywek i wyłącza hologram. Dziewczyna ma już wszystkiego dość i daje temu wyraz. Miedzy nią i TatkoMatka dochodzi do kłótni. On oświadcza jej, że jest niekompletna, a sztuczna inteligencja je perfekcyjna i należy z jej pomocy skorzystać by wygrać tą nagrodę Grammy – zwłaszcza, że Tao teraz nie ma. Angela się wkurza oskarżając TatkoMatkę, że myśli tylko o sobie, a nie o jej uczuciach i o tym co ona by naprawdę chciała. TatkoMatka w tym momencie przechodzi do ofensywy, wybucha opieprzając Angele, że bez niego byłaby nikim i rusza do niej z pięściami. Prawdopodobnie on by ją uderzył teraz, gdyby nie fakt, że się nagle źle poczuł, no i po chwili leżał już na ziemi przed wyraźnie zszokowaną Angelą.
No i tak się zakończył odcinek. Co do TatkoMatki, to na moje oka miał chyba zawał, a może wylew? Istnieje tez możliwość, że sprawdzał ostatnio zawartość portfela co mogło też doprowadzić do osłabienia organizmu.
Podsumowując dużo się działo w odcinku, na pewno spać nie będę mógł teraz w nocy. No, ale przynajmniej się dowiedziałem co podmiot liryczny miał na myśli tworząc ending.
Odcinek 19
19 odcinek
kliknij: ukryte
Zaczęło się od dramatu, znaczy Tao zauważył, że Angela jest dzisiaj bardzo zestresowana na próbie. Ona na jego pytanie o jej niedyspozycje w końcu zdecydowała mu się wszystko wyjawić – w skrócie poskarżyła mu się na Stalkera. Tao dowiedział się w końcu, że ktoś Angele prześladuje i podsłuchuje. Dodatkowo ostatnie Stalkera wiadomości do niej świadczą o tym, że on chciałby bardzo teraz by Angela zaczęła uprawiać w najbliższym czasie martyrologię.
Tao uznał więc tego Stalkera za realne zagrożenie i zdecydował się jej pomóc.
Tao pomoc zaczął od pozbycia się pluskwy, znaczy zdemaskował robota‑królika zabawki Angeli. Tak to dzięki tej zabawce Stalker zawsze wiedział co Angela mówi, albo gdzie przebywa – królik to wszystko wyśpiewał, znaczy jego bebechy. Dodatkowo Tao przyznał, ze Stalker jest zdolnym hakerem, bo dość zręcznie udaje mu się ukrywać i unikać namierzenia przez policje. No, ale Tao stwierdził po analizie sytuacji, że on dla niego nie jest problem i gościa złapie. Z TatkoMatką doszedł do wniosku, że jeśli Stalker ma zaatakować to najprawdopodobniej zrobi to na Marsjańskim festiwalu muzycznym, gdzie Angela ma być jedną z gwiazd. Warto też wspomnieć, że tytułowy duet też ma wystąpić na tym festiwalu.
W końcu zaczyna się dzień festiwalu, Angela jest na niego gotowa, Carole i Tuesday pewnie także. Zakładam, że Stalker przygotowywał się do niego czytając książki Toma Clancy'ego, a Tao wraz z ochroną oglądając film Bodyguard.
Angela jeszcze przed festiwalem wpadła na Carole i Tuesday. Dziewczyny byłe stremowane przed swoim występem, więc Angela dodała im słowa „otuchy” oświadczając że je zmasakruje swoim występem. Warto jeszcze dodać, że autorzy tym razem dla odmiany stworzyli jakiegoś chłopa dla Carole – dziewczyna na festiwalu rozpoznała jakiegoś starego znajomego i co prawda chłopak „uciekał” przez Carole, ale być może coś z tego będzie.
Później na festiwalu w tajnym pomieszczeniu Tao wraz z ochroną specjalnie przygotowanym systemem zaczyna namierzać Stalkera. Angela jest dalej przestraszona, ale TatkoMatka stara się ją pocieszać.
Koncert zaczyna się od występu Eretguna, podczas jego „piosenki” system stworzony przez Tao zaczyna namierzać kogoś na mapie. Ochrona(poza jednym gościem) wraz z Tao postanawia się więc czym prędzej udać w to miejsce.
Tam dopadają jakiegoś nieszczęśnika, który im płaczliwie oświadcza, że nie jest żadnym Black Knightem(pseudonim stalkera). Tao w tym momencie dość szybko 2+2, po czym odwraca się i gdzieś biegnie.
W tym samym czasie na zapleczu Angela koncertuje się przed swoim występne, a stojący gdzieś 20 metrów za nią mężczyzna powoli zaczyna sięgać po broń – tak Stalkerem okazał się być ochroniarz, a faceta którego ekipa Tao zwinęła był na wabia. Black Knight wycelował pistolet w nieświadomą zagrożenia Angele i zaczął bredzić coś pod nosem w stylu "Angela jeśli jesteś aniołem lecącym gdzieś w niebiosach, to ja będę myśliwym, który odstrzeli ci skrzydła” – no facet normalny nie jest. Prawdopodobnie Angela skończyłaby jak John Lennon, gdy nie Tao.
„A kto umarł ten nie żyje” – To chciał zapewne powiedzieć Tao wycelowawszy „pistolet” w głowę wyraźnie zaskoczonego Black Knighta. Tao od razu nakazał mu się poddać, ale stalker go nie posłuchał, nie chciał zrezygnować z próby zabicia Angeli.
Zastanawiałem się teraz jak on będzie chciał zaskoczyć Tao? Czy przerzuci sobie być może pistolet do drugiej ręki podobnie jak kiedyś Jurko Bohun szablę w jednym ze swoich pojedynków? Ale nie, Black Knight obrócił się nagle z bronią chcąc zastrzelić Tao, ale usłyszał tylko ciche „za Aarona” po czym padł na ziemie rażony falami dźwiękowymi po tym jak Tao nacisnął przycisk. Angela słysząc hałas za swoimi plecami odwróciła się szybko. Jej oczom ukazał się jej ukochany Tao, oraz leżący u jego stóp kołami do góry jakiś mężczyzna.
Angela szybo się domyśliła, że ten leżący mężczyzna to jest ten jej urwis co ją ostatnio prześladował.
Tao dał jej do zrozumienia, że jest już bezpiecznie, Angela podziękowała mu uśmiechem i wybiegła na scenę.
Może w końcu jest to miłość ze strony Tao? Bo ochronił on swoją ukochaną kobietę. Albo być może jest to dalej tylko biznes z jego strony? Bo Tao ochronił po prostu swój Marsjanki kapitał, co prawda w tej fryzurze bardzo uroczy kapitał, ale jednak kapitał ;p.
Wracając do koncertu, Angela zaśpiewała utwór stworzony przez Erteguna. No i trzeba jej to oddać, że magnetyczna Angela obojętnie jaką ze słabym tekstem piosenkę by nie zaśpiewała, to i tak będzie się bardzo dobrze prezentować na scenie ją śpiewając. Po niej jak zawsze w swoim stylu zaśpiewały Carole & Tuesday i na tym się odcinek zakończył.
Podsumowując TaoXAngela no w końcu…
kliknij: ukryte Ten tego Aaraon mnie w odcinku nawet zaskoczył – tym, że przeżył zderzenie z samochodem. Zastanawiam się teraz czy on jest jakiś terminator czy cuś?
Odwiedzającej go w szpitalu Angeli i jej TatkoMatki oświadczył, że już mu się odechciało Angelowania i chce by się oni od teraz trzymali od niego z daleka. Podsumowując słaby zawodnik. W między czasie Tao zamiast się zainteresować kłopotami Angeli woli toczyć debatę z Eretgunem na temat nowej piosenki.
Tuesday natomiast w tym odcinku zauroczyła się w dziennikarzu, który to podczas „randki” z nią w restauracji odstawiał jakiegoś korespondenta wojennego – no i jak się okazało to wystarczyło by naiwną Tuesday zdobyć.
„Randka” została przerwana przez jakiś atak terrorystyczny – został wysadzony w powietrze jeden z gmachów. Oczywiście matka Tuesday w swojej kampanii od razu to wykorzystała atakując w TV urzędującego prezydenta. Jej polityczny kamrat zasugerował jej coś, że powinni skorzystać(albo oni już z pomocy tej osoby korzystają) z usług jeszcze jednej osoby – tu chodziło o Tao. Oczami wyobraźni widzę go teraz maszerującego na czele pochodu ze zdjęciem Valeri.
Jak już się sytuacja po zamachu trochę uspokoiła Tuesday postanowiła się odwdzięczyć dziennikarzowi za okazaną jej pomoc. Sprawiła dla niego prezent i udała się już do znanej jej restauracji. No i niestety dla siebie tam na miejscu Tuesday odkryła, że jej obiekt westchnień ma już własne życie prywatne…
Dziewczynie serce pękło, ale na szczęście pojawiła się zaniepokojona całą sytuacją Carole, która smutną koleżankę na końcu odcinka starała się pocieszyć.
kliknij: ukryte
W odcinku gdzieś w tajemniczy sposób zniknęła Flora, ale za to powróciła kampania wyborcza Valeri – przynajmniej w rozwijaniu tego wątku autorzy są konsekwentni.
Valeria wraz ze swoim politycznym kamratem oświadczyła, że wszyscy jej zwolennicy będą teraz musieli jeszcze bardziej zaostrzyć jej kampanie anty‑ziemską. Spencer na to odpowiada matce „a po co ta liczba mnoga?” Po czym ją opuszcza. Czyli wypisuje się z tego wszystkiego, to ciekawe co on teraz będzie robił? Bo za normalną robotę to on się przecież brać raczej nie będzie.
W tym samym czasie duet Carole & Tuesday kończy w studiu nagrywać swoją piosenkę. Później dziewczyny mają rozmowę z dziennikarzem, którego wcześniej spotkała Tuesday. Rozmowa dość szybko schodzi na tematy polityczne w których to dziennikarz stara się napuścić Tuesday na jej własną matkę.
Dziewczyna się tym wszystkim przejmuje, ale nie chce się wtrącać w sprawy matki – przynajmniej na razie.
Później akcja przenosi się do mieszkania dziewczyn, gdzie duet postanowił odwiedzić Roddy z niespodziewanym gościem.
Gościem okazał się być nie kto inny a sam Ertegun, najbardziej kasowy muzyk na Marsie. Roddy im oświadcza, że dzisiaj właśnie Ertegun został okradziony – ktoś się włamał i oczyścił mu konto, przez co chłop został wywalony ze swojego apartamentu. Roddy przygarnął starego kolegę, ale potem mając dość jego towarzystwa postanowił go podrzucić do mieszkania Carole i Tuesday. Dziewczyny nie są tym faktem zadowolone lecz Ertegun się tym nie przejmuje.
W ogóle zachowywuje się on dziwnie i sprawia wrażenie człowieka, który obarcza się swoim cierpieniem i dźwiga własne boleści… – czyli w skrócie Ertegun doznał wizji tworzenia nowej piosenki.
A tymczasem u Angelii...
W mediach społecznościowych pojawił się gorący temat jakoby to Angela randkowała razem z Aaronem. TatkoMatka Angeli nie jest szczęśliwy z tego powodu i opierza Aarona by on znał swoje miejsce w szeregu. Angela za to postanawia ten temat wykorzystać w swoich sercowych sprawach. Dopada ona później Tao gdzieś w ośrodku i zaczyna mu „wymachiwać” przed oczyma swoim telefonem z informacją o jej „randce” z Aaronem. No chce ona sprawdzić, czy on będzie z tego powodu zazdrosny. Więc spróbuje teraz fachowo ocenić reakcje Tao na tą rewelacje…
Na pewno na + dla Angeli jest to co Tao jej oświadcza co myśli o Aaronie, że to trzeciorzędny programista, który dodatkowo beznadziejnie parzy kawę. Ogólnie może to być coś na kształt zazdrości, choć znając Tao to niekoniecznie…
Niestety na – jest to, że on bardziej był zainteresowany informacją poniżej jaką zauważył w jej telefonie o bankructwie Erteguna niż jej „randką” Tak więc Angela długa droga jeszcze przed tobą.
Wracając do Aarona, to sądząc po tym ja nie udało mu się przejść na druga stronę ulicy, bo potrącił go samochodem tajemniczy mężczyzna, to muszę stwierdzić, że pomyliłem się bardzo sugerując, że to on był właśnie tym stalkerem.
Tak więc Aaron sorry! Swoja drogą to w serii zaczynają się pojawiać klimaty rodem z Perfect Blue.
Na końcu odcinka dochodzi jeszcze do spotkana Erteguna z Tao i Angelą. Ertegun prosi Tao by on oddał mu Angelę, bo chce dla niej stworzyć przebój. Tao oczywiście się nie zgadza, ale prosi Ergeguna o „próbkę” tego przeboju. No i Ertegun coś tam sobą demonstruje, chyba pokazuje zarys tej piosenki? Nie znam się, ale po tym pokazie Tao mimo usilnych protestów Angeli godzi się ją wypożyczyć Ertegunowi – albo Tao coś w nim dostrzegł, albo to wypożyczenie wydawało mu się na ten ten moment być najlepszych pomysłem.
kliknij: ukryte Kampania Valeri jest robiona z takim rozmachem, że autorzy serii już nie wiedzieli jak ją całą upchają w następnym odcinku. Dlatego postanowili, że ją w tym odcinku na razie odpuszczą, a skupią się na… właśnie nad czym?
Zaczęło się ciekawie, Gus oświadczył dziewczyną, że ich najnowszy singiel zajął zaszczytne miejsce w czwartej dziesiątce. A na ich pytanie na którym miejscu jest Angela? Gus oświadczył, że na pierwszym, ale niech się tym nie przejmują bo zorganizuje im trasę koncertową na południu i na niej się odbiją – to co on im opowiada można by między bajki włożyć.
Później Gus z dziewczynami spotykają na ulicy Florę.
Flora to bardzo znana na Marsie piosenkarka i była podopieczna Gusa, której on jak był jej menadżerem pomógł rozwinąć skrzydła w świecie muzyki. Flora po tym rozwinięciu skrzydeł podziękowała Gusowi za współprace kopiąc go w cztery litery i wiążąc się kontraktem z innymi bardziej wpływowymi ludźmi w tej branży.
No i teraz trochę lat minęło Flora co prawda była sławna, ale jak się okazało czas nie był dla niej łaskawy. Jej gwiazda dawno zgasła, dodatkowo dziewczyna brzydko się zestarzała i ma teraz ogromne problemy psychiczne. Prezentuje sobą dość marny widok. No, ale Gus wie dobrze, że duet Carole & Tuesday jest lekiem na całe zło. Tak więc na końcu odcinka Flora jest uratowana.
Jeśli poprzedni odcinek z nieuleczalnie chorym Desmondem który wspominał zmarłego rysującego kolegę mógł być nawiązaniem do pewnej tragedii.
To teraz historią Flory autorzy chcieli nawiązać do Whitney Houston? Jeśli tak, to teraz niech coś zrobią o Milli Vanilli!
Na plus tego odcinka dla mnie jest minuta z Angelą - się kurde autorzy wysilili, ale lepsze to niż nic.
Więc co tam słychać u Angeli? No nie jest dobrze, dziewczyna ma Stalkera – no i na pewno pewno nie jest nim ten jej nowy obleśny menadżer, który ją właśnie odwiózł do domu.
Stalker męczy ją wysyłając jej wiadomości o dziwnych treściach, dodatkowo jeszcze rozszarpał jej kostium w którym ona występowała podczas przeróżnych reklam.
Angela jest tym wszystkim przerażona i nie ma się co jej dziwić. Wątpliwe jest też to, że w razie niebezpieczeństwa Tao nagle wpadnie przez okno na pomoc z nożem w zębach.
kliknij: ukryte Dwa tygodnie czekałem na niego tylko po to by się dowiedzieć, że nie będzie w nim Angeli...
Carole i Tuesday nie za bardzo wiedziały co mają robić w tym odcinku więc postanowiły, że sobie pobiegają. Po drodze dziewczyny spotkały Gusa, który się pochwalił, że załatwił im spotkanie z jakimś znanym artystą, muzykiem Desmondem.
No więc postanowiły, że się z nim spotkają. Desmond okazał się być człowiekiem mocno schorowanym który podobnie do Tao jest zamknięty w swojej wieży gdzie tworzy muzykę. Tylko gdy Tao tworzy wszystko na bazie najnowszej technologii, to Desmond tworzy poprzez wnikliwe obserwowanie przyrody. Opowiedział on dziewczyną swoją historię, a następnie zaśpiewał im piosenkę – na moje ucho piosenka w stylu Davida Bowie przed jego karierą aktorską. Dla dziewczyn spotkanie z Desmondem było bardzo inspirujące dla niego pewnie też by takie było gdyby je przeżył.
W tym samym czasie na pokładzie samolotu.
Ja w sumie to sobie wcześniej żartowałem pisząc o tym, że
kampania Valeri doprowadzi do wojny z Ziemią, a tu faktycznie jen Syn Spencer krytykuje ją właśnie za to.
Prosi ją by przestała antagonizować Marsa z Ziemią, bo to się dobrze nie skończy. Argumentuje w skrócie, że równie dobrze mogą teraz samolotem walnąć o ziemie, bo wyjdzie na to samo.
Spencerowi się nie dziwię, szybko doszedł do wniosku, że jak jego matka wygra najbliższe wybory, to Ziemianie przyślą na Marsa swoich „Sardaukarów”. No, ale matka syna nie posłuchała. Czekam teraz tylko na to aż on ją gdzieś zepchnie ze schodów.
Podsumowując odcinek bez Angeli to odcinek „stracony”. Powinno się wrócić do tego co było w tej serii dobre, czyli do rywalizacji Angeli z Carole i Tuesday.
Ech...