Komentarze
Carole & Tuesday
- Świat i muzyka : Damek : 9.12.2023 00:21:49
- komentarz : timon : 26.07.2020 22:50:37
- komentarz : Lina : 9.03.2020 02:34:49
- komentarz : bobik : 10.02.2020 23:35:49
- komentarz : bobik : 10.02.2020 23:33:09
- What the hell~ : MiszczKoszykufki : 13.11.2019 21:04:31
- komentarz : Znowu Kalasz dobry nick : 30.10.2019 06:21:38
- O czym to mogło być : Tablis : 30.10.2019 01:27:11
- komentarz : Rinsey : 29.10.2019 21:40:52
- komentarz : orzanimeseie : 29.10.2019 18:37:46
odcinek 15
Reszta odcinka… Czy twórcy w ogóle mają jakiś pomysł, jak prowadzić fabułę? Za tydzień pewnie znów dostaniemy coś zupełnie innego, pojawią się kolejne postacie „na raz”. Z tych wszystkich, jakie dotychczas poznaliśmy, można by wymyślić masę fajnych wątków czy rozbudować te, które widzieliśmy, no ale lepiej im od razu podziękować i zaprosić kolejne do paru scenek.
W ogóle tak mało mnie już obchodzi ta seria, że nie zauważyłam, że tydzień temu nie było odcinka.
Od dwunastego epizodu wreszcie ogląda mi się to tak, jak sobie tego życzyłem od samego początku. Ładny łańcuszek wydarzeń, do tego interakcje między bohaterkami wreszcie jakoś wyglądają. Czekam na więcej.
kliknij: ukryte Jaki kontrast.
Angela ma specjalną, super sesje zdjęciową, za to Carole ma robotę w pralni, a Tuesday sprzedaje kanapki na ulicy.
Angeli załatwiają jakiegoś super menadżera, czy tam producenta o imieniu Aaron. A Gus załatwia Carole i Tuesday faceta z siekierą.
Rozsądna Carole chyba szybko dojdzie do wniosku, ze coś jest nie tak. Wracając do Angeli, to martwi mnie ten cały Aaron. Coś czuje, że ten facet zacznie mój ship atakować.
No i w końcu Tao pokazali trochę dłużej w tym odcinku niż w ostatnim. Stęskniona Angela na basenie jak się tylko dowiedziała, że Tao jest gdzieś w pobliżu, to od razu do niego pognała. No i o zgrozo nakryła go na zdradzie… Tak Tao zdradzał ją z jakąś symulacją Angeli. Widać, że dziewczynę mocno to ruszyło. Jego tłumaczenie, że to tylko jest „symulacja” chyba ją nie przekonają.
Potem jakiś dziennikarz przyczepia się do Tuesday. Facet dość szybko dochodzi do wniosku, że skoro córki Valeri nie było na jej ostatnim wiecu, to coś musi być nie tak.
Pod okiem faceta z siekierą Carole i Tuesday wykonują swoją nową piosenkę. Gość na końcu podsumowuje to wykonanie nazywając je jednym wielkim g…, ale coś tam docenia. Ogólnie brawo Gus za załatwienie tego gościa – z mojej strony jeden wielki respekt.
Na końcu Carole Ojca to odnalazła, znaczy on ją odnalazł i kuniec.
2 - op
odcinek 13
Nie lubię porzucać serii w połowie sezonu, no bo skoro wytrzymałam tyle odcinków, głupio, żeby się mój czas zmarnował, z drugiej strony mogę zmarnować go jeszcze więcej, pozostając przy anime, które co chwila wali w widza różnymi głupotkami wymyślonymi na potrzeby kiepskiego scenariusza.
Muzycznie wciąż nijako i na jedno kopyto, no ale to już nie powinno mnie dziwić – dziewczyny wykonują taką i taką muzykę i tyle; mnie ona po prostu nie podchodzi. Nowe piosenki przewodnie też nie wzbudziły mojego zachwytu.
kliknij: ukryte Biedne dziewczyny… nie dość, że seria od początku ustawiła je na zderzenie z Angelą, to dodatkowo jeszcze one dzisiaj musiały się zderzyć z rzeczywistością – czyli tym jak naprawdę wygląda podpisywanie kontaktu z tą całą wytwórnią gwiazd(złodzieje). Choć Gus może to ogarnie(pffffff).
No a jeśli chodzi o incydent Tuesday z Cybelle, to jednak faktycznie nie był on dziełem przypadku. Tuesday rzeczywiście posiada zdolność przyciągana do siebie rożnych psychofanów.
U Angeli też nie lepiej. Co prawda ma ona swój debiut, wyda singla, ale z powodu nieobecności przy jej boku pewnej osoby szczęśliwa nigdy nie będzie – co też zrozumiale dlaczego Angela tak opieprza Carole i Tuesday by się wzięły w końcu do roboty. Bo jak one później wyskoczą z jakimś hitem, to Tao będzie zmuszony do stworzenia dla Angeli czegoś dobrego.
Valerie mama Tuesday na swoim wiecu wyborczym pięknie przemawia, mówiąc o rożnych wartościach no i ma do tego prawo. Choć odnoszę wrażenie, że jak ona wygra te wybory to w niedalekiej przyszłości Mars na Ziemie napadnie.
Spencer też przemawiał, on to taki fajny synuś mamusi. Zakładam, że jak on już dostanie trochę większej władzy, to pierwsze co zrobi będzie to wbicie noża w plecy mamusi – oczywiście z szacunku dla niej nie będzie to nóż zardzewiały
Odcinek kończy się koncertem głównego duetu w jakiś slumsach. Piosenka nawet ok. Mam tylko nadzieje teraz, że seria nie wepchnie dziewczyny w te wybory czyli w walkę o przywództwo na Marsie. Że nie ustawi je i Angelę po rożnych stronach barykady.
odcinek 13
Nowy opening mi się nie podoba, ale za to piosenki w odcinku były niezłe.
Carole i Tuesday(Opening 2) Vs Angela(Ending 2).
W nowym openingu dziewczyny idą sobie razem radośnie śpiewając i podziwiają otoczenie. Angela natomiast w endingu nie zwraca na nic uwagi tylko dość pewnie idzie prosto przed siebie.
Ogólnie wygrała Angela ;p.
Wreszcie odcinek, który mi się zdecydowanie spodobał. Iście kinowy pacing, doskonała reżyseria i wianuszek wydarzeń, które nie oglądają się za siebie tylko gnają ku satysfakcjonującemu finałowi. kliknij: ukryte Muszę przyznać, że bardzo spodobała mi się piosenka Angeli i też przyznałbym jej zwycięstwo. Wreszcie podoba mi się rozwój postaci, nie tylko Carole i Tuesday, ale i rzeczonej Angeli właśnie. Na ogromny minus kolejny raz powtarzające się statyczne plansze podczas wykonów, niestety o ile anime podoba mi się stylistycznie i animacyjnie, to widać tną koszta gdzie tylko się da.
Carole & Tuesday po 12 odcinku
Połowa seansu za mną i jeśli miałbym jakoś wstępie podsumowywać to jestem mimo wszystko zawiedziony, a już na pewno seria jak na razie nie spełniła pokładanych w nich nadziei, jakie miałem tuż po pierwszym epizodzie. Tak naprawdę pierwsze 12 odcinków ratuje wspominany przeze mnie już wielokrotnie utwór Loneliest Girl i nie wiem czy to też na dłuższą metę nie będzie wadą produkcji. Twórcy przywalili genialnym ostem już na początku i teraz nie potrafią tego pobić. Tak czy siak, miejmy tylko nadzieję, że w drugiej połowie to zrekompensują i będzie lepiej.
kliknij: ukryte A, i co to w ogóle za pierdl, w którym telewizor tak z dupy przed kratami stoi?!
12 odcinków
Zacznijmy od tego, że jedynym rywalem dziewczyn była Angela i to było wiadome od początku. Inni uczestnicy albo nic sobą nie wnosili (GGK), albo byli irytujący (Pyotr, Cybelle). A przecież mogłoby być tak fajnie, jakby nadać im trochę głębi i pozwolić widzom ich polubić, by nie wiadomo było, komu w końcu kibicować.
Za to jurorzy byli w porządku, takie stereotypy sędziów, których możemy zobaczyć we wszystkich tego typu programach.
Śmieszyło mnie też, że to miały być niby największe talenty, a tak naprawdę chyba tylko Angela miała tam porządny głos – reszta była może i przyjemna, ale bez szału. I to z naszymi głównymi bohaterkami na czele. Tylko dzięki temu, że w kliknij: ukryte finale zaśpiewały The Loneliest Girl mogły na równi konkurować z Angelą, bo ich piosenka z półfinału była tak nijaka, że nawet one same wydawały się być nią znudzone…
kliknij: ukryte A akcja z porwaniem była taką słabą dramą, że nawet nie mam co o niej powiedzieć. No bardzo subtelnie to zrobili, samochód przyjechał akurat kiedy Tuesday powiedziała, że nikt jej nie szuka.
Ciekawa jestem, co zobaczymy w drugiej części serii, bo według mnie ten dwunasty odcinek naprawdę pasowałby już na zakończenie. A może jeszcze uda się wrócić do poziomu początkowych odcinków.
W przeciwieństwie do chyba wszystkich nie zachwycam się „Loneliest Girl”, choć zgadzam się, że to ich jak na razie najlepszy utwór.
Co do występu Angeli… po pięciu minutach już go nie pamiętałam.
Dobra, koniec złośliwości. Z plusów to coraz bardziej podoba mi się Angela, fajno, że nie zrobili z niej typową „muszę wygrać za wszelką cenę”, że potrafi uczciwie rywalizować itp.
Pierwszą połowę oceniam na 5/10. Pierwsze cztery‑pięć odcinków było bardzo porządne, mimo już na tym etapie występującej schematyczności, niestety, wejście konkursu rozwleczonego bodajże na pięć epizodów znacznie zmniejszyło moją przyjemność z oglądania. Więcej pisałam w poprzednich komentarzach, trafny jest też bardzo post Tassadara, zwłaszcza o bohaterach. Nawet czuję coś w rodzaju ulgi, że nareszcie rozpoczniemy nowy etap – oby lepszy i ciekawszy. Jeśli tak się stanie, nie wątpię, że moja końcowa ocena podskoczy o 1‑2 (może 3?) oczka.
Chociaż przez to C&T wydają się „zespołem jednej piosenki”.
Całe szczęście dla Tuesday, że jej brat nie okazał się być takim samym potworem jak ich własna mamusia. Po tym jak on zobaczył, że matka zamyka własną córkę w pokoju, to od razu doszedł do wniosku, ze matce coś niedobrego zaczyna się robić pod kopułą. No i na przeciw wszystkim ujom brat za siostrą się ujął i ją uwolnił.
Wielki finał, Angela wystąpiła jako pierwsza, choć w planach miała być jako druga, no ale Carole i Tuesday z nieznanych(pffff)przyczyn nie mogły wystąpić o czasie.
Angela zaśpiewała wzbudzając zachwyt u wszystkich, a szczególnie u tej jedynej osoby na której uwadze jej najbardziej zależało. Oczywiście jej piosenka nie jest w moim guście.
W zasadzie mój gust w tym konkursie reprezentowali para dziadków typu Rock'n'Roll Will Never Die! – choć mało brakowało i by tego sztandarowego hasła nie dowieźli do końca.
Wracając do Angeli, to wszystkie trzy piosenki które ona na tym konkursie zaśpiewała były zróżnicowane i każda w innym typie w przeciwieństwie do Carole i Tuesday, bo ich twórczość to było w sumie wszystko na jedno kopyto.
Po Angeli na scenę w końcu weszły bardzo spóźnione Carole wraz z Tuesday(hurra dotarły). Jurorzy oczywiście chcieli je za to spóźnienie zdyskwalifikować, no ale dziewczyny stwierdziły, że może coś by jednak zaśpiewały, no to jurorzy odrzekli, „no to zaśpiewajcie”. Dziewczyny siekły swój hicior „The Loneliest Girl” uśmiercając nim znaczną cześć widowni.
No i potem nastąpił werdykt – zanim on został ogłoszony, to do tego momentu seria była bardzo przewidywalna. Ale jak się tak zastanowić, to jeśli chodzi o sam przemysł muzyczny, który opierał się na SI, a zabijał kreatywność, to nim na Marsie i w ogóle całą tą branżą muzyczną‑rozrywkową rządzi jedna wielka banda i to ona zawsze i wszystko ustalała. Konkurs „Mars' Brightest” był oczywiście z góry ustawiony. Jedynie czym się ten konkurs różnił od takiego typowego Idola, czy Mam Talent to tym, że w nim zrezygnowano z iluzji jakie było myślenie, że o każdym wyniku to widzowie decydują i oni o wszystkim przesądzają. W „Mars' Brightest” czegoś takiego nie ma, bo tam o wszystkim decydowali jurorzy. Sam konkurs był ustawiony, od razu było wiadoma w nim kto przejdzie dalej. Ci co w swojej parzę występowali jako drudzy zawsze byli premiowani awansem. Wyjątkiem jedynie były Syreny, które jakby nie sabotowały swojego występu piosenką, to by pewnie zostały by przez jurorów przepchnięte dalej – pewnie ku ucieszy „Marsjańskiej” Lewicy ;p.
Konkurs „Mars' Brightest” decyzją jurorów wygrała Angela, a Carole i Tuesday które co prawda zostały zdyskwalifikowane, to jednak zostały docenione i wraz z Angelą też dostaną szanse na wielki debit. Innego werdyktu nie mogło być, Carole i Tuesday nigdy nie miały tak naprawdę szansy na wygranie tego całego kokursuu, bo nie korzystały z SI – A to byłoby wbrew interesom tych wszystkich co rządzą tym biznesem i wkładają w niego grube miliony.
Natomiast szefostwo konkursu dla swoich potrzeb propagandowo wykorzystywało historie Carole „ziemski odpad, który dopiero na marsie zaczął naprawdę błyszczeć” najpierw dawali jej przejść pierwsze rundy, a na końcu łaskawie podkreślając jacy to oni są wspaniałomyślni dali jej i Tuesday szanse na debiut. Taka jest cała prawda o „Mars' Brightest”, którą sobie wymyśliłem w ciągu 5 minut.
Ogólnie jestem zadowolony z wyniku finału, trochę mnie zaskoczył, bo raczej spodziewałem się zwycięstwa Carole i Tuesday, albo jakiegoś dziwnego remisu. Kibicowałem Angeli i Tao, bo tak naprawdę dla mnie, to oni byli najciekawszymi postaciami tej serii. Bawiła mnie bardzo rywalizacja Angeli ze sztuczną inteligencją o względy Tao. Ona by chciała coś więcej, a dla niego to tylko biznes.
Jeśli chodzi o kawałki z tego całego konkursu, co prawda to nie jest moja bajka, ale piosenki są na tyle zróżnicowane, że być może każdy znajdzie coś dla siebie.
po jedenastu odcinkach
W ogóle pomysł na talent show… Nie wiem, co jeszcze planują dla nas twórcy, ale coś czuję, że ta część okaże się najgorsza z całego anime (a przynajmniej mam nadzieję, że nie dostaniemy nic gorszego). kliknij: ukryte Nijakość muzyczna, wpakowanie do turnieju wielu ekscentrycznych postaci, które swoim wyglądem i zachowaniem miały chyba odwrócić uwagę od przeciętnych utworów, przewidywalność, drama z zazdrosną fanką – tak w skrócie można to podsumować. Został jeszcze finał, nie liczę jednak na zaskakujące rozwiązanie. Ale może w końcu coś ładnego zaśpiewają.
Inna sprawa – co jakiś czas się podkreśla, że muzykę teraz tworzy w większości sztuczna inteligencja, a dziewczyny to taki miły wyjątek. Niby ten wątek jest, mamy w końcu postacie Tao i Angeli, ale jakby w ogóle go nie czuć, nie zostaje on, jak na razie, dobrze wykorzystany. Na początku oglądania dziwiłam się, że zwykła historia o śpiewających dziewczynach nie rozgrywa się po prostu w realnym świecie, po co te Marsy i w ogóle, potem sobie doczytałam o SI i pomyślałam, że może twórcy przy okazji przedstawiania drogi bohaterek do sławy poruszą kilka ważnych tematów dotyczących kultury. Niestety, twórcy zadowalają się paroma ciekawostkami technologicznymi czy roboto‑psiakiem w jury konkursu, a świat przedstawiony ogólnie wypada słabo, tak że znów, po 11 odcinkach, zaczynam sobie zadawać pytanie, dlaczego to nie zostało zrobione w formie zwykłych muzycznych okruchów, bez elementów sc‑fi. Oczywiście jesteśmy na połowie anime i być może moje zastrzeżenia są przedwczesne, obecnie jednak czuję wielkie rozczarowanie z niewykorzystania potencjału założeń fabularnych. Może po zakończeniu show seria pójdzie w ambitniejszym kierunku i przy okazji przypomni sobie o bohaterach.
Carole & Tuesday po 11 odcinku
ep11
kliknij: ukryte Co było oczywiste Carole wraz z Tuesday awansowały dalej do wielkiego finału, który odbędzie się za tydzień.
Gdy Tuesday w półfinale wyszła na scenę z zabandażowaną ręką to wiedziałem, że wynik głosowania może być tylko jeden. No, ale uczciwie mówiąc ich piosenka choć trochę smętna zdecydowanie była lepsza od tej Pyotra, przynajmniej dla mnie.
Angela oprócz doprowadzenia swoich fanów do łez pokazała, że potrafi taki sam efekt uzyskać u swoich menadżerów.
Sprawcą zamachu na Tuesday okazała się być Cybelle. Ochrona ją zgarnęła zaraz przy wyjściu, ale ja wiem dobrze, że zatrzymali nie tego człowieka co trzeba. No, ale jeśli oni dalej myślą i upierają się przy tym, że to ona jest tą złą. To ciekawe co będą myśleć jak poznają jej prawników?
Na koniec jakaś dwójka oprychów zapakowała Tuesday do samochodu i pojechała pomimo usilnych protestów Carole. Ech po cholerę ten dramat?
kliknij: ukryte Półfinały w pierwszym GGK Vs Angela.
No i tu ja mam mały problem, bo te obie piosenki, które te dziewczyny wykonały, to kompletnie nie moja bajka. Jakbym miał decydować kogo przepuścić dalej, to chyba bym musiał rzucić monetą. Na pewno piosenka GGK na jakąś dyskotekę by się nadawała. Ostatecznie zwyciężyła Angela, ale tylko dlatego, że jej „love interest” podczas występu GGK kapnął się, że to co przygotował dla Angeli na półfinał będzie niewystarczające i zmienił szybko jej piosenkę.
W Drugim Pyotr Vs Duet Carole Tuesday
Piosenki Angeli i GGK były dla mnie co prawda niezrozumiałe, natomiast Pyotr sieknął taką, że jakbym ja ją gdzieś w tv usłyszał, to pewnie od razu bym szybko zmienił kanał.
Do występu duetu głównych bohaterek nie doszło, bo ktoś dokonał zamachu na dłonie Tuesday. Podejrzani to:
Tao
Cybelle
Pyotr
Tao – raczej nie on. Co prawda wpakował on pożyczone grube miliony w Angele. No, ale on jest typem, który stara się udowodnić, że jego SI jest najlepsze. Więc tym zamachem nie udowodnił, że jest właśnie najlepsze tylko raczej to, że jest on s….
Cybelle – Całkiem możliwe. Poczuła się odrzucona i zrobiła to w afekcie na zasadzie „skoro nie zagrasz ze mną w duecie, to nie zagrasz już z nikim”. Tylko ona wydaje mi się aż nazbyt oczywistym na to kandydatem.
Pyotr – Jakbym miał stawiać nieswoje pieniądze to bym postawił na niego. Gość od początku robi na mnie wrażenie osoby fałszywej, osoby która raczej nie zawahała by się wyeliminować(naciągam to trochę) lub osłabić rywala – zwłaszcza takiego z którym toczy „bój” o finał.
Prawdziwość anime.
Tak samo w innych wątkach jak mam talent czy inne bzdury, gdzie zamiast samego talentu, wygrywa ckliwa historia, czy jakaś ekstrawagancja.
Jak kiedyś takiego syfu nie było, tak z każdym nowym rokiem pojawiają się jakieś nowe dziwactwa. Umiejscowienie czasowe fajnie poniekąd oddaje, to co u nas się zaczyna, a w anime już jest na końcowym etapie.
I choć nam osobiście nie podobają się piosenki, to samo anime poniekąd wyjaśnia dlaczego są one takie słabe. Po prostu talent i poświęcenie zostały zastąpione chęcią wyróżnienia się nie śpiewem, a wyglądem i zachowaniem, stąd też wyjaśnienie dlaczego aktualnie wszystko jest tworzone przez samo SI.
Taniej i lepiej, bo przeciwnik po drugiej stronie jest po prostu słaby, więc łatwiej było opanować rynek po przez SI niż inwestować w ludzi.
odcinek 9
Na plus postać Cybelle, przedstawia się intrygująco, mam nadzieję, że się jeszcze pojawi (chciałabym też zobaczyć więcej Erteguna).
Ogólnie – najsłabszy, a przynajmniej najmniej ciekawy z dotychczasowych odcinków, ale nadal to porządny serial, razem z „Shingeki no Kyojin” i „Sarazanmai” tworzący moje top3 obecnego sezonu. Reszta to średniaki.
PS Co do poziomu piosenek ze wszystkich odcinków, to niestety muszę się zgodzić, że większość utworów nie powala. Mnie osobiście urzekł tylko ending. Szkoda, że nie postawili na większą różnorodność – znaczy, pokazali ją, bo był i rock, i śpiew operowy, ale szybko one przepadły i wyszło, że najlepiej jest śpiewać ładne, popowe piosenki. Ech…