
Komentarze
Kami no Tou
- Grafika która kłuje w oczy i.....5-/10 : anmael : 17.03.2025 18:33:57
- Re: Realizm : yor32 : 17.12.2022 20:35:26
- 2 sezon : weiter : 8.08.2022 17:12:59
- Re: Kami no Tou (Tower of God) po 12 odcinku : Łowca czarownic : 2.08.2022 09:05:57
- Re: Kami no Tou (Tower of God) po 12 odcinku : Nanami : 1.08.2022 21:55:58
- Re: Kami no Tou (Tower of God) po 12 odcinku : Łowca czarownic : 1.08.2022 15:06:33
- Re: Kami no Tou (Tower of God) po 12 odcinku : Jiri50 : 1.08.2022 13:26:43
- komentarz : Do Wedymira : 28.04.2021 12:32:17
- Natura Rachel : Bez zalogowania : 28.04.2021 12:28:30
- Re: Realizm : wedymir : 27.04.2021 15:19:27
Grafika która kłuje w oczy i.....5-/10
Jeśli chodzi o fabułę to sam początek zaczyna się dość ciekawie i intrygująco, natomiast z każdym następnym odcinkiem główna postać coraz bardziej zaczyna irytować, swoim stękaniem i dramatycznym patosem.
Na mały plus natomiast zasługują, postacie 2'go planowe, gdyż wnoszą jakiekolwiek urozmaicenie, ale bez żadnych zachwytów.
Nawet nie wiem o czym tu jeszcze pisać….
Produkcja przeciętnie słaba, nie będę jej nikomu polecał, gdyż można łatwo stwierdzić że jest to zlepek wielu produkcji w słabym wydaniu.
Pozdrawiam
2 sezon
Beton dostał 2 sezon. Oby poziom animacji był o niebo lepszy niż zaprezentowany w 1 sezonie koszmarek. Do tej pory pamiętam te kopnięcie i odlot rodem z pokemonów..
Realizm
Kiedyś widziałem badania (czy może teorie, nie pamiętam) o tym, że kobiety nie zakochują się tak naprawdę jak mężczyźni i zawsze są bardziej skrupulatne. Oczywiście, nie jest to może jakaś reguła, tak sądzę, ale prawdziwa natura kobiety została tutaj dobrze oddana.
Szkoda, że cała reszta już trochę odstaje. Wszechobecne „przyjaciólstwo”, które było trochę z czapy wzięte. No i wątki postaci pobocznych ciekawsze niż MC. Za to retrospekcja głównej bohaterki to było cudo.
8/10
niezłe
Drugi problem to Rachel, która od pierwszego odcinka była dla mnie niezmiernie irytująca, a pod koniec zaczęłam ją szczerze nienawidzić. W dodatku anime czasami ukazuje ją w taki sposób, jakby należało jej współczuć, co tylko bardziej mnie denerwowało XD
Trzeci minus to opening, no jak można było to tak popsuć… Ta piosenka aż się prosi, żeby dopasować do niej coś fajnego wizualnie, a pierwszy raz spotkałam się po prostu z takimi czarnymi planszami z napisami. No i nie wiem, czemu pokazywany jest tam tylko Bam, kiedy anime jest pełne ciekawych, kolorowych postaci.
Jak dla mnie to właśnie wszyscy poboczni bohaterowie ratują tą serię, a ich historie i motywacje (chociaż nie aż tak rozwinięte, jak wątek Bama) były najbardziej intrygujące. No i uwielbiam ten motyw, kiedy grupka osób, które za sobą nie przepadają i powinny ze sobą rywalizować staje się przyjaciółmi. Może to trochę naiwne, ale takie uwu XD
Nie przeszkadzało mi też, a nawet podobało się, że właściwie nie mamy żadnego wyjaśnienia co do świata, w którym to się dzieje. Dzięki temu od razu zaczyna się akcja, a o wszystkim dowiadujemy się wraz z bohaterem.
W każdym razie, prawdopodobnie sięgnę niedługo po pierwowzór, więc anime spełniło swoją rolę.
Tower of God
Minusy: Baam(projekt postaci, ciapa jaką z niego zrobił reżyser, oczy jakby był nawalony) krokodyl za mały, wątek Rachel i Baam za mało wprowadzenia a można było dać na początek ze dwie, trzy minuty że go uczyła wszystkiego i traktowała jak szczeniaka do opiekowania, wygładzenie postaci przez co wygląd i charaktery straciły na wyrazistości, słaby klimat którego nawet muzyka nie dała rady uratować. Brak lekkości pierwowzoru. I robienie od startu ofiary z Rachel. Zbyt łzawe.
No to plusy: muzyka, dźwięk i seiyuu. Jakby nie to nie da rady pierwszego epa przetrwać.
Tła lepsze niż oryginalne. Historia dawkowana pomału. Da radę ogarnąć jak się oglada na raz albo dwa.
Kami no Tou (Tower of God) po 13 odcinku (koniec)
Lecz wracając już do samego ostatniego odcinka i podsumowania całego sezonu to osobiście dla mnie wyszło okej. Rzecz jasna łatwiej mi pisać w tym momencie jak już znam ciąg dalszy, ponieważ dalej jest tylko i wyłącznie ciekawiej, ale też nie jestem na tyle daleko aby wyciągać już jakieś większe wnioski w tym momencie – większość tak naprawdę jeszcze przede mną. Seria na pewno ma wady, wiele schematycznych elementów, czy postaci napisanych na jednym kolanie bez jakiegoś głębszego sensu, interesujących charakterów czy głębokiej (logicznej) motywacji ich działań w dążeniu do celu (przynajmniej na tym etapie), ale jedno jest pewne, dalej ich ino więcej i coraz bardziej interesujących, zabawnych oraz tajemniczych. Cieszy mnie też fakt, że twórcy stanowczo robią swoje tzn. tak jak zmieniali nieco odcinki wcześniejsze tak i tym razem pozmieniali nieco ten odcinek względem komiksu. Dodali kilka dialogów, niektóre pozmieniali wraz z scenami, które im towarzyszą co wyszło uważam na plus, ponieważ sama konkluzja pozostaje taka sama. Na tym etapie webtoon jest trochę chaotyczny, a tutaj zaprezentowali wszystko w miarę przejrzyście wraz z motywami postaci – głównie Rachel. Ale też z drugiej strony porównując z pierwowzorem mam troszkę inny odbiór zakończenia, jak w komiksie szczerze Rachel zacząłem nienawidzić – już się nie dziwię czytelnikom czemu mają do niej taki stosunek – a w serii animowanej nawet w pewnym momencie na chwilę poczułem, że zacząłem jej współczuć. Przeszło szybko, ale warto to odnotować, bo co robi magia zmiany scen, dialogów oraz dodania kilku ich nowych. Co do technicznych aspektów to wyszło według mnie pozytywnie. Na duże uznanie zasługuje zastosowana muzyka, która jest naprawdę bardzo dobra, wpasowuje się w mój gust, momentami klimatyczna i pasująca do serii. Na pewno nie jest to jeszcze poziom MiA, ale jestem ostatecznie usatysfakcjonowany pracą jaką wykonał Kevin Penkin. Wizualnie troszkę gorzej niż muzycznie, ale nie mogę narzekać, ponieważ webtoon wygląda tragicznie według mnie pod tym względem, więc byłbym hipokrytą gdybym narzekał na animacje czy ogólne elementy grafiki. Oczywiście porównując z innymi (tymi lepszymi) tytułami w wersji animowanej to mógłbym krytykować, ale uważam, że lepiej pochwalić za postaranie się i lepsze przeniesienie wizualne komiksu niż krytykować, że nie wygląda to tak jak np. walki od ufotable. Taki styl mi odpowiada, jest dla mnie dobrze wykonany i nie chciałbym aby wyglądało to inaczej. Poza niektórymi drętwymi i irytującymi momentami to przy całości bawiłem się dobrze, a w związku z tym seans uważam za udany, ale nie był on czymś niesamowitym, tragicznym zresztą też. Zwyczajnie sympatyczna, przyjemna i okej produkcja przy której czasu nie zmarnowałem.
Już kończąc, najważniejsza jest jednak inna kwestia. Kwestia kontynuacji rzecz jasna. Niby zaprezentowali w ostatniej scenie kliknij: ukryte Viole'a, co jakieś nadzieje daje, ale oficjalnych informacji na ten moment brak, więc opieram się na tym co jest obecnie. Bez kolejnych sezonów, tak, nie jednego, ale kilku, ten nie ma kompletnie sensu i mógłby równie dobrze nie powstać. Dlatego też uważam, że to jest takiego typu historia w której zekranizowanie ciągu dalszego jest NIEZBĘDNE i dobrze by było aby jednak one powstały.
Powiem tak. Czymś ta seria musiała się wyróżniać że jest taka popularna. Tym samym mamy wątek Rachel kliknij: ukryte czyli po trupach do celu. W sumie to na swój sposób ciekawa postać, myślę że jej ambicje doskonale oddają idee serii czyli kliknij: ukryte chęć wspięcia się na szczyt wieży, w jej przypadku za wszelką cenę.
Nie powiem żeby seria zrobiła na mnie jakieś duże wrażenie, ale chętnie zobaczę co będzie dalej…
Cóż, wizualnie mnie się podobało, OST miało naprawdę zaczepiste, plus wątki poboczne były nie raz ciekawsze, niż główny wątek fabularny. Nie będę jednak wspominał jakoś nadwymiar pozytywnie.
Teraz czekać na następny „crunchy original”.
6/10.
Kami no Tou (Tower of God) po 12 odcinku
Jeśli CR będzie to jakoś sensownie kontynuował, to może coś powyjaśniają i coś z tego będzie.
Potencjał pogrzebany
- Wstęp w anime praktycznie nie istnieje, nie dowiadujemy się kim są nasi bohaterowie, jacy są, ani dla czego w ogóle mają nas obchodzić. Zamiast tego jesteśmy wrzuceni od razu w coś na kształt „tournament arc'a” – segmentu shounen'a gdzie bohaterowie przechodzą testy i stają na przeciwko siebie. Tutaj dodam, że „tournament arc’i” są jednym z moich ulubionych momentów w wielu seriach. Miałem ogromną frajdę, zarówno kiedy jako nastolatek oglądałem turnieje w Naruto, oraz całkiem niedawno podczas seansu Boku no Hero Academia. W ToG niestety taka konstrukcja fabuły zupełnie nie działa. Dzieje się tak właśnie, przez brak wcześniejszego przedstawienia bohaterów i zarysowania ich relacji między sobą. Zamiast epickiego starcia np Lee z Gaarą czy wciągającej rywalizacji Deku z Bakugo bez emocji oglądałem grupą nieznajomych zmagających się w mniej lub bardziej ciekawych testach.
- Postaci jest dużo, a seria ma tylko 13 odcinków, więc oczywiste jest, że nie da się sensownie przedstawić i rozwinąć wszystkich bohaterów. Każdy z nich ma ledwie kilka chwil na opowiedzenie swojej historii, przez co momenty które powinny wzbudzać emocje wypadają słabo. Jak przykład przytoczę tutaj scenę z 9 odcinka, w której kliknij: ukryte Ho rani Rachel, a następnie popełnia samobójstwo. O Rachel nie wiemy praktycznie nic, więc to, że zostaje ranna nie specjalnie mnie przejęło. Na dodatek Ho miał ledwie kilka minut czasu antenowego, a całe jego „backstory” to jedna króciutka scena więc ciężko było go polubić – jego samobójstwo podsumowałem po prostu wzruszeniem ramionami.
- Przejdę tutaj do moim zdaniem największego problemu tego anime. Chodzi o to jak nasz protagonista zmaga się z kolejnymi wyzwaniami, czy raczej jak fabuła pcha go przez nie na siłę. Bohater staje na przeciwko potężnych wojowników, walecznych księżniczek i podstępnych „magów”, jak więc radzi sobie z przeciwnikami skoro sam nic nie umie, ani nie wyróżnia się żadnymi cechami? No może poza odwagą i determinacją, co jest już tak utartym „cliche” w shounen'ach, że aż brak mi słów. Otóż protagonista wszystkie testy i konflikty przechodzi dzięki pomocy innych postaci, przez przypadek, lub dla tego, że jest „wybrańcem wieży”. Od samego początku do obejrzanego prze zemnie 9 odcinka Bam nie pokonał żadnego wyzwania dzięki własnym umiejętnościom, co jest niezwykle irytujące. Pamiętacie ten moment kiedy Deku z My Hero Academia po ogromnych wysiłkach i długim treningu w końcu kliknij: ukryte dostaje możliwość przystąpienia do akademii bohaterów? Wzruszyła mnie ta chwila, ponieważ wiedziałem, że Midoriya zasłużył na ten zaszczyt swoim zachowaniem i determinacją. Bam z kolei przechodzi wszystkie testy i otrzymuje kolejne moce „za darmo”, ponieważ tak przewiduje fabuła. Taki sposób pokonywania przez bohatera wyzwań zabija wszelkie napięcie i emocje. Fenomen ten nazywa się „plot armor’em” i uznaje za przykład bardzo słabego „writingu”.
Anime nie jest fatalne, kilka postaci jest całkiem interesujących np Khun czy Rak, a przedstawiony świat wydaje się ciekawy i wciągający. Niestety przedstawione prze zemnie powyżej problemy w konstrukcji fabuły sprawiają, że IMAO jest to seria na ocenę 4/10 czy 5/10, od przeciętniak.
Hajs na CR powinien, a nawet musi się zgadzać.
Więc pewnie kolejne sezony są jedynie kwestią czasu.
Samo anime oceniam na 8.5/10.
Pierwszorzędna rozrywka.
Grzech pierwowzoru
Jestem pozytywnie zaskoczony. Nie cierpie shounenów, ale mimo wszystko koreańczycy jakoś bardziej logicznie i hmmm… zjadliwie? do nich podchodzą.
Nie ma płaczących dzieci, nie ma żałosnego dziecięcego humoru i/lub pokazywania majtek. Pozostaje cała reszta, która jest – co najmniej – akceptowalna do pewnego stopnia.
No i do takiej podstawy dodajemy fabułę – i tu od razu duży minus. Grzechem webtoona ToG jest to że pierwsze kilkadziesiąt chapterów jest strasznie ale to strasznie miałkich i wręcz monotonnych. kliknij: ukryte Do momentu przemiany Bama w kandydata na Slayer'a jest to tylko praktycznie prolog/wstęp do reszty fabuły.
Siu sam się później z tego tłumaczył, że koncepcję zmienił już w trakcie wydawania ToG, ale po prostu nie było jak tego odkręcić i musiał uporać się z tym co już powstało.
No i ten sam grzech jest widoczny w anime, z uwagi na ograniczoną ilość odcinków to co dostaniemy to będzie tylko tak na prawdę wstępem i do tego mało istotnym.
Możemy co najwyżej poznać garstkę podstawowych postaci i zapałać (słuszną) nienawiścią do pewnej osoby i nic więcej.
Rozkręcanie jest zbyt długie i mało satysfakcjonujące dla widza.
Gdybym był osobą, która nic nie wie o fabule tej serii pewnie porzuciłbym po kilku odcinkach – a szkoda.
Animacja 10/10
Cóż zapalmy znicz i uznajmy to anime jako męczennika, który otworzył drogę dla całego grona adaptacji z webtoonu kosztem własnym.
Kami no Tou (Tower of God) po 5 odcinku
Ep 3
To będzie raczej kolejny black clover tyle, że ten z czasem się poprawił. Różnica taka, że clover wydaje odcinek co tydzień, a to jest 12 odcinkowa seria i nie potrafią na te 12 odcinków wyciągnąć odpowiedniej jakości..
Kami no Tou (Tower of God) po 2 odcinku
PS. Strasznie, ale to strasznie irytuje mnie fakt (wiem, że pewnie przesadzam, bo przywiązuję uwagę do mało istotnej dla wielu kwestii), że tak świetna muzyka z endingu dostała tak gówniane wizualia. Koszmar i zmarnowany potencjał.
Seria od samego początku intryguje enigmatycznym światem Wieży, jeden po drugim serwuje interesujące postaci, z którymi po raz pierwszy spotyka się Bam.
Tempo narracji iście filmowe, super sceny walk, interesujące wyzwania stawia nam Wieża i jej nadzorcy.
No i ta muzyka. Panie Jezu, podczas seansu trudno się momentami skupić na akcji skoro jej tłem jest takie coś, co robi dobrze uszom. Do tego te piosenki z OP i ED. Zwłaszcza opening jako całość to prawdziwa perełka. Mogę oglądać cały dzień.
Pochwalę jeszcze kreskę, bo jest cudowna. Wybija się ze sztampy i jest przy tym bardzo stylowa i miła dla oka.
Generalnie to pierwszy odcinek był tragiczny i zupełnie zniechęcający. Miałem obejrzeć drugi, ale dałem sobie jednak spokój. Wszystko rozbija się o to, że wprowadzając widza w fabułę w taki sposób zupełnie się go zniechęca. Bo dlaczego ma mnie obchodzić to, co się dzieje z głównym bohaterem? Co mnie to obchodzi, że on chce na szczyt tej wieży, dlaczego mam się tym przejmować? Nikt mi tego nie wytłumaczył, a na pewno nie fabuła. Już abstrahuję od tego, że główny bohater jest koszmarnie nudny.
Mirai Nikki też arcydziełem nie było. Ale motyw battle royale też miało i było ciekawsze, bo widz czekał na to, co w następnym odcinku odwali Yuno. Przecież bez Yuno nikt by Mirai Nikki nie oglądał, tak samo jest w tym przypadku.
Kami no Tou (Tower of God) po 1 odcinku
Muzyka: Kevin Penkin. Więcej w tej kwestii pisać nie trzeba. Jakość broni się sama już w pierwszym odcinku, bo jest zróżnicowanie oraz pompatycznie i bez wątpienia w tej serii będzie mógł on rozwinąć swoje skrzydła na całego jak to miało miejsce w MiA, a nie być ograniczanym przez słaby pierwowzór jak w przypadku tarczownika. Przy okazji muzyczka w op i ed również daje radę, szczególnie ta druga. Czuć również bardzo specyficzny oraz zarazem tajemniczy klimat, który niezwykle plusuje, szczególnie przy ciekawie zapowiadającej się historii, a sam seans wciągnął i z pewnością będę wyczekiwał wyjaśnień w wielu kwestiach, a osoby, które krytykują chaos (faktycznie występujący) już w pierwszym epizodzie, powinny się położyć. Jak można coś takiego krytykować w takim momencie? Seria po to ma więcej odcinków aby z czasem podawać nam kolejne informacje o świecie przedstawionym i zasad w nim panujących. Dlatego też krytykę w tym kierunku uważam za totalnie bezsensowną i wręcz głupią. Jak nic nie wyjaśnią do końca sezonu to wtedy będzie sens brać się za wytykanie błędów w tym aspekcie. Wizualnie bardzo ubogo, ale przez zastosowaną kreskę niezwykle oryginalnie i w mój gust się wstrzeliły takie wizualia tzn. nie przeszkadzają mi braki w statycznych tłach. Ogólnie to oczekiwań nie miałem, ale w sumie chciałem żeby mi się podobało i żeby to było naprawdę dobre, bo dzięki temu będzie szansa na SL w przyszłości. Tak czy siak jestem o dziwo na razie zadowolony i wyczekuję kolejnych epizodów.
PS. Widać ewidentnie, że seria ukierunkowana na zachód, i dobrze. Da jej to szansę na rozgłos. Z tego też powodu zastosowano między innymi zabieg w openingu z czarnym tłem przy napisach, co jest w stylu amerykanów.