Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 8/10 grafika: 8/10
fabuła: 6/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 7 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,86

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 52
Średnia: 7,46
σ=1,69

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

SK∞

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2021
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • SK∞ エスケーエイト
  • SK8 the Infinity
Gatunki: Sportowe
Postaci: Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Skateboarding w szalonym wydaniu, piękny przykład przyjaźni, mnóstwo humoru, trochę fanserwisu, a to wszystko i jeszcze więcej w niezwykle udanej serii sportowej ze studia BONES.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Nastoletni Reki Kyan uwielbia skateboarding. Pasjonuje go zarówno szybka jazda i wykonywanie różnych sztuczek, jak i tworzenie własnych desek. Langa Hasegawa z kolei jest pół­‑Japończykiem, pół­‑Kanadyjczykiem, który właśnie przeprowadził się z matką do Japonii i rozpoczął naukę w klasie Rekiego. Ten wykorzystuje okazję, by zarazić nowego kolegę pasją, i wprowadza go w świat nielegalnych wyścigów odbywających się w opuszczonej kopalni, gdzie chłopak poznaje innych skateboardzistów.

Nowe oryginalne anime ze studia BONES w reżyserii Hiroko Utsumi (m.in. Banana Fish, Free!!) od początku wzbudziło moje szczere zainteresowanie. Nie, żebym należała do miłośniczek skateboardingu, po prostu każdą serię opowiadającą o dotychczas pomijanej dyscyplinie przyjmuję z otwartymi ramionami, licząc na pasjonujący pokaz z dużą ilością rywalizacji. Świetnie wyglądające zapowiedzi i bohaterowie z marszu wzbudzający sympatię kazały wierzyć, że tym razem otrzymam produkcję, która mnie nie zawiedzie. Włączyłam pierwszy odcinek… i już wiedziałam, że czeka mnie co najmniej porządny seans, ostatecznie zaś śledzenie losów Rekiego i Langi okazało się nie tylko przyjemne, ale i ekscytujące oraz obfitujące w wiele różnorakich emocji.

Fabuła da się podzielić na dwie części rozdzielone szóstym, typowo wypełniaczowo­‑komediowym odcinkiem (dodam, że wyjątkowo zabawnym). Najpierw obserwujemy, jak Langa stopniowo, za sprawą Rekiego i wykorzystując doświadczenie zdobyte w innym sporcie, przekonuje się do nieznanej mu wcześniej formy rozrywki, szybko objawiając wybitny talent. Pojawienie się nowej gwiazdy nielegalnych wyścigów, której publiczność nadaje przezwisko „Snow”, od razu zwraca uwagę innych skateboardzistów. Obserwowanie, jak w Landze rodzi się zamiłowanie do skateboardingu, a między chłopakami rozwija przyjaźń, było dla mnie niezwykle przyjemnym widokiem. Druga część serii rozwija się według typowego schematu turnieju – trochę szkoda, bo liczyłam, że wreszcie pojawi się sportówka, w której motyw zawodów mających wyłonić najlepszego z najlepszych nie występuje. Skłamałabym jednak, pisząc, że od tego momentu anime zaczęło się gorzej oglądać. Jedynym, do czego mogłabym się przyczepić, jest wątek związany z polityką – nie dość, że niewiele wnosi do całości, zabierając czas, który można by przeznaczyć na ciekawsze rzeczy, to jeszcze kończy się w niesatysfakcjonujący sposób.

Nie zaczęło mi się anime gorzej oglądać, ponieważ zadbali o to bohaterowie. Powiem wprost – Reki i Langa są cudownymi protagonistami. Wydawać by się mogło, że kluczem do sukcesu było wykreowanie postaci o przeciwstawnych osobowościach – otwartego Rekiego i wyhamowanego Langi – co przecież wielu widzów lubi oglądać (nawet jeśli oryginalności w tym niezbyt dużo), tak naprawdę jednak twórcy zagrali nam na nosie, udowadniając, że nie należy oceniać po pozorach. Z tej dwójki to Reki wykazuje się większym rozsądkiem i mimo na ogół beztroskiego zachowania wie, kiedy powiedzieć „dość”, Langa zaś zaskakuje skłonnością do podejmowania ryzyka i zawziętością w działaniu. Udało się zatem stworzyć postaci niejednowymiarowe, a przy tym bardzo dobrze się uzupełniające. Ogromnym plusem w ich znajomości – oczywiście oprócz tego, jak piękną parę przyjaciół tworzą – jest dla mnie to, jak Reki traktuje podopiecznego. W jego zachowaniu nie ma miejsca na zazdrość, głupie docinki czy próby zniechęcenia po kolejnym nieudanym skoku, tylko szczere wsparcie i radość z odniesienia choćby niewielkiego sukcesu. Jako że dla Rekiego skateboarding oznacza przede wszystkim świetną zabawę, możliwość wciągnięcia w nią kolegi sprawia mu wyjątkową radość. Langa z kolei odpowiada postawą pojętnego ucznia, w którego sercu coraz śmielej odzywa się ambicja rywalizacji za wszelką cenę. Ta różnica w sposobie myślenia chłopaków sprawia, że na późniejszym etapie rozwoju ich wątek przechodzi przez oczywiste stadia, nie nazwałabym jednak tej przewidywalności wadą, tak jak nie określiłabym „gorszych dni” w ich znajomości mianem przesadnego i zbyt długo trwającego dramatu. Spotkanie dwóch różnych typów sportowców – doświadczonego, ale raczej przeciętnego zawodnika, i utalentowanego nowicjusza – prędzej czy później musiało zaowocować kryzysem, zwłaszcza że za bohaterów mamy zwyczajnych nastolatków, którzy nie zawsze potrafią szczerze powiedzieć, co czują (Reki) lub nie rozumieją, że osobą obok targają wątpliwości (Langa).

Skupienie się na Rekim i Landze, a także na Adamie, o którym niżej, spowodowało, że zaledwie dwunastoodcinkowe anime nie było w stanie należycie przedstawić pozostałych bohaterów i ich wątków. Wielka szkoda, bo Miya, Shadow, Joe i Cherry okazali się wyjątkowo ciekawymi zawodnikami, mającymi różne podejście do rywalizacji na deskorolkach, co już samo w sobie rodziło możliwość opowiedzenia interesujących historii. Nie napiszę jednak, że jestem ich brakiem specjalnie rozczarowana, bo nawet przy ograniczonym czasie twórcom udało się wykreować barwne i dające się lubić (choć nie w każdym przypadku od początku) postaci. Co więcej, tylko pozornie wydają się oni sztampowymi typami dającymi się opisać co najwyżej dwoma przymiotnikami. Shadow może i pełni rolę klauna wyścigów niepotrafiącego rywalizować zgodnie z zasadami fair play, na co dzień jednak jest w porządku gościem przejawiającym normalne uczucia. Miya z kolei pod maską aroganckiego chłopaka lekceważącego słabszych skateboardzistów kryje twarz osoby wrażliwej i otwarcie martwiącej się o bliskich. Jeszcze ciekawiej wypadają Joe i Cherry Blossom, dwie gwiazdy skateboardowego światka, na których przykładzie najlepiej widać odmienne podejście do tego sportu – Joe stawia na siłę i technikę, Cherry natomiast wspomaga się… gadającą deską o imieniu Carla. Z tego i innych powodów często dochodzi między nimi do przepychanek… Tak, niewątpliwie stanowią ucztę dla niewieścich oczu, krzywdzące jednak byłoby ocenianie ich jedynie w tej kategorii. Obaj nie są pozbawieni charakteru, dzięki czemu daleko im do nijakich bishounenów. Poza skateboardzistami poznajemy kilka innych postaci, m.in. właściciela sklepu ze sprzętem do skateboardingu, mamę Langi czy rodzinę Rekiego, którzy bezbłędnie wypełniają rolę sympatycznego dodatku do reszty.

Osobny akapit należy się Adamowi, genialnemu skateboardziście i legendzie nielegalnych wyścigów, którego każde przybycie do kopalni wiąże się z okrzykami zachwytu i niedowierzania widowni. Mężczyzna, na co dzień pełniący funkcje polityczne, skateboarding traktuje jako oderwanie od nudnej rzeczywistości, usilnie poszukując osoby, która będzie w stanie mu dorównać. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że odznacza się wyjątkowo skrzywionym charakterem. Powiedzieć, że daleko mu do sympatycznych postaci, to mało powiedzieć – to bohater, którego śmiało można nazwać antagonistą, budzący odrazę i chęć użycia na nim deskorolki w taki sposób, w jaki on potrafi jej użyć wobec przeciwników. Adamowi nie wystarcza bowiem normalna jazda; za techniki, po jakie sięga, w normalnych okolicznościach zostałby dożywotnio zdyskwalifikowany, ba, trafiłby pod sąd. Jako jeden z założycieli nielegalnej trasy wyścigowej nie musi się jednak obawiać konsekwencji, co bynajmniej nie znaczy, że inni skateboardziści pochwalają jego strategię wygrywania. Anime stara się wytłumaczyć zachowanie Adama trudnym dzieciństwem i przykrym zdarzeniem z młodości i choć dodaje to głębi postaci, trudno to uznać za wystarczającą obronę, a tym samym potraktować rozwiązanie jego wątku jako w pełni zadowalające.

Przewaga męskich postaci jak zwykle powoduje, że część widzów może mieć wątpliwości co do relacji między niektórymi z nich. No bo przecież niemożliwe jest, żeby dwóch chłopców lub mężczyzn łączyła jedynie piękna, czysta przyjaźń! Z tego powodu, jakkolwiek SK∞ może spodobać się obu płciom, bardziej powinno przypaść do gustu paniom, natomiast może odrzucić widzów przewrażliwionych na punkcie męskiego fanserwisu. Owszem, seria świadomie i momentami wręcz bezczelnie wykorzystuje swoją siłę, jaką jest grono uroczych bishounenów, i co rusz rzuca scenką albo kadrem przyspieszającym bicie serca części odbiorców. I tylko rzuca – na konkretne wyznania i gesty nie ma co liczyć (albo: nie ma co się ich obawiać). Twórcy nie przekraczają granicy, za którą dla wielu osób seria stałaby się niestrawna – porównując do innych tytułów, mniej w SK∞ „yaoi” niż w np. Yuuri!!! on Ice czy Banana Fish. Z drugiej strony trudno zaprzeczyć, że zażyłość między Rekim a Langą jest silna, o ile więc na nadintepretacje relacji Joe i Cherry'ego czy Adama i jego asystenta reaguję uśmiechem, o tyle nie widzę problemów, jeśli ktoś chce widzieć coś więcej w przyjaźni protagonistów, zwłaszcza że co najmniej dwie sceny da się interpretować na różne sposoby.

Paradoksalnie, zaprezentowanie skateboardowych zmagań bohaterów jest tym aspektem serii, który może zarówno zachwycić, jak i rozczarować widzów. Wiele oczywiście zależy od oczekiwań – czy chcemy realistycznego podejścia do tematu, czy potrafimy przymknąć oko na ewentualne „supermoce”. Omawiane anime stoi niejako pośrodku. Na plus na pewno należy zaliczyć ilość sportu – tu bohaterowie praktycznie wciąż jeżdżą, skaczą, ścigają się, konstruują deski czy przynajmniej rozmawiają o skateboardingu; tyczy się to także szóstego odcinka. Bez obaw zatem, że zobaczymy trzy wyścigi na krzyż, aczkolwiek trzeba się liczyć z tym, że nie wszystkie będą dokładnie, od startu do mety, pokazane (kolejny minus, że seria ma tylko dwanaście odcinków). Gdy już jednak twórcy raczą nas pełnymi przejazdami, są one niezwykle widowiskowe i to mimo faktu, iż rozgrywają się (poza ostatnim odcinkiem) w tej samej lokalizacji. Skateboarding rzeczywiście wygląda tu jak sport ekstremalny, w którym nie ma miejsca na nudę, jest za to mnóstwo pozytywnego szaleństwa, któremu warto się oddać. Sądzicie, że zobaczycie tylko jazdę na deskorolce? Skąd, oprócz głównego dania na dokładkę będzie też trochę latania, tańca, wybuchów i łamania praw fizyki. Jeśli zaś chodzi o minusy (lub elementy, które mogą się nie podobać)… Zacznę od kwestii, którą wyżej wymieniłam jako zaletę, czyli widowiskowości. Wyścigi momentami niebezpiecznie zbliżają się do pojedynków znanych z przygodowych shounenów, gdzie bohaterowie popisują się niemal niemożliwymi zagraniami. Nie ma ich na szczęście przesadnie dużo, ale może właśnie dlatego zwracają uwagę i rażą. Do tego dochodzą tak bezmyślne zachowania, jak jazda tyłem w nieznanym terenie, która jakimś cudem – nie, przepraszam: za sprawą woli scenarzysty – nie kończy się upadkiem. O niewykorzystaniu wątków pobocznych skateboardzistów czy kreacji Adama pisałam wyżej. Wielu pewnie będzie też narzekać na sam przebieg turnieju, w którym wyścigi kończą się na ogół przewidywalnym wynikiem albo też z jakiegoś powodu nie dochodzą do skutku. Po tym, co napisałam, może się wydawać, że wady przeważają nad zaletami, prawda jednak jest taka, że jedną z najmocniejszych stron – nie tylko aspektu sportowego, ale całej serii – omawiam dopiero w następnym akapicie.

Nieruchome lub drżące kadry, skupianie się kamery na publiczności zamiast na zawodnikach, nadmiar zbliżeń, uproszczone tła, korzystanie z CGI – długo by wymieniać, jak animatorzy w seriach sportowych próbują sobie ułatwić pracę. Tymczasem ci od SK∞ chyba nie wiedzieli, że mogą iść na łatwiznę, albo też uznali za punkt honoru stworzenie jak najlepiej animowanego tytułu. Nie, żeby wszystko było idealnie – w drugiej połowie sezonu jakość wyraźnie spadła – ogólne wrażenia są jednak niesamowite i nawet w gorszych scenach widać starania twórców, by anime ani na moment nie zwolniło i nie zamieniło się w pokaz slajdów. Z animacją koresponduje miła dla oka grafika z pięknie nasyconymi kolorami, dodatkowo podkreślającymi atrakcyjność wizualnej strony wyścigów. Zresztą, poza nimi też jest na co patrzeć – w serii zwracają uwagę ładne tła oraz urozmaicone i nieprzerysowane projekty postaci.

Ładnie animowanym jazdom przydałaby się też porządna muzyka – i takową otrzymujemy. Energiczne kawałki idealnie współgrają z szaleństwem pojedynków, nie pozwalając ani na moment się nudzić. Także w „zwyczajnych” scenach ścieżka dźwiękowa daje się zauważyć (czy raczej usłyszeć) – wystarczy wymienić takie udane motywy jak Possibility to be There czy Fateful Partner. Gdy trzeba, Ryou Takahashi uderza w poważne tony, innym razem umiejętnie podkreśla komizm przedstawianych wydarzeń. Wisienką na torcie są piosenki przewodnie, dynamiczny opening, Paradise, śpiewany przez Rude­‑α, i pogodny ending, Infinity, w wykonaniu artysty o pseudonimie Yuuri, moim zdaniem niemające sobie równych w swoim sezonie. Podobnie nie wyobrażam sobie lepiej dobranych seiyuu do postaci. Tasuku Hatanaka (Reki), Chiaki Kobayashi (Langa), Takehito Koyasu (Adam) czy Kenta Miyake (Shadow) – wszyscy bez problemów wczuli się w swoje role, nadając bohaterom odpowiedni charakter. Jak zwykle mam swojego ulubieńca i jest nim Hikaru Midorikawa (Cherry), którego mocna barwa głosu uwydatnia różnicę między ostrym charakterem bohatera a jego delikatnym wyglądem.

Być może wystawiona ocena główna wyda się niektórym zawyżona, jako że w prawie każdym aspekcie łatwo znaleźć coś, do czego dałoby się przyczepić albo czego potencjał nie został należycie wykorzystany. Wyjaśnienie jest proste – w żadnej z cząstkowych ocen nie mieści się to, co ja nazywam „sercem” serii. Produkcje opowiadające o rywalizacji w jakiejś dyscyplinie jak mało które potrzebują właściwego podejścia, aby widz poczuł odpowiednie emocje i bez oporów kibicował zawodnikom. Tymczasem ostatnio za często stykam się z tytułami, które najogólniej określiłabym mianem „poprawnych”, brutalniej zaś mówiąc – nijakich i nieangażujących. SK∞ jest pod tym względem miłą odmianą. Od pierwszych minut widać, że Utsumi zależało na stworzeniu poruszającej historii, i na samych chęciach się nie skończyło. Łatwo uwierzyć, jak bardzo Reki kocha skateboarding, jaka przyjemność wiąże się z jazdą i trikami na deskorolce. W przypadku Langi z kolei mamy okazję zobaczyć, jak podobny entuzjazm rodzi się w nowicjuszu. Treningom chłopaka towarzyszy szczery zapał – również ze strony Rekiego – dzięki czemu przeżycie choćby małego sukcesu, jakim był pierwszy udany skok, wzbudziło we mnie większe podekscytowanie niż poważniejsze osiągnięcia bohaterów w innych seriach. Ponadto anime niesie może i oklepane, ale niewątpliwie prawdziwe i piękne przesłania, o których pewnie wiele osób uprawiających sport zdaje się zapominać lub lekceważyć. Nie mniej znaczącym powodem wysokiej oceny jest umiejętne balansowanie komedii i dramatu – ani trochę nie odniosłam wrażenia, by któregoś było za dużo albo jakaś humorystyczna scena została użyta w niewłaściwym momencie.

Sezon zimowy 2021 pozytywnie zaskoczył poziomem, dostarczając wielu świetnych czy choćby przyzwoitych serii. SK∞ także zalicza się do anime z górnej półki, dlatego jego obejrzenie – a przynajmniej spróbowanie – nie będzie stratą czasu, wręcz przeciwnie, pozwoli przeżyć wiele pięknych, nierzadko chwytających za serce chwil, poznać cudownych bohaterów oraz zachwycić się wspaniałą oprawą audiowizualną. Dla miłośników anime sportowych to pozycja obowiązkowa, z zastrzeżeniem, że należy być przygotowanym na nie do końca realistyczne podejście do prezentowanej dyscypliny (choć „supermoce” lub jazda sto metrów przez pół odcinka też nie występują). Produkcja nadrabia to pasją udzielającą się nie tylko postaciom, ale i widzom, zapraszając do szalonej zabawy. Dla mnie żaden tytuł z sezonu nie mógł się równać ze SK∞. To przykład anime, które nie tylko się ogląda, ale i przeżywa, w każdym odcinku czując włożone w nie serce twórców. Dobrze wiedzieć, że są wciąż w branży osoby niebojące się ambitnych projektów. Nawet jeśli nie do końca one wychodzą, warto docenić starania i czekać na kolejne dzieła. Ja czekam na pewno, oby szybko przyszło mi obejrzeć kolejną równie atrakcyjną serię sportową!

Patka, 24 kwietnia 2021

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: BONES
Autor: Hiroko Utsumi
Projekt: Michinori Chiba
Reżyser: Hiroko Utsumi
Scenariusz: Ichirou Ookouchi
Muzyka: Ryou Takahashi

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
SK∞ - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl