Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 8/10 grafika: 6/10
fabuła: 8/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,20

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 27
Średnia: 8,22
σ=0,92

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Yuru Camp Season 2

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2021
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Laid-Back Camp [2021]
  • ゆるキャン△ SEASON2
Widownia: Seinen; Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Płonie ognisko i szumią knieje, na ekranie niewiele się dzieje… Jednak czas upływa z przyjemnością, pozwalając odprężyć się i zregenerować zszargane nerwy. Czyli kolejna odsłona wielkiej pochwały kempingów.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Fabułę Yuru Camp równie trudno streścić, co zaspoilerować: jest sobie dziewczyna imieniem Rin Shima, mocno zamknięta w sobie (albo po prostu nieodczuwająca potrzeby bliskości z innymi ludźmi) samotnica, która lubi jeździć na kempingi zimą. Ma ona kilka koleżanek, takich jak energiczna Nadeshiko, okularnica z kiepskimi stopniami Chiaki czy pracowita blondynka Aoi, które też lubią jeździć na kempingi i też robią to zimą. Wybierają taką porę gdyż, mimo trudnych warunków, podówczas na polach namiotowych jest mniej tłoczno, a ceny są niższe. Dramatyczny konflikt fabularny polega na tym, że o ile pozostałe bohaterki lubią jeździć stadnie, tak Rin preferuje samotne obozowanie.

Akcja serii traktuje właśnie o obozowaniu oraz o tym, jak bohaterki planują swoje wyprawy i biorą w nich udział. Fabułę tego typu można przedstawić na dwa sposoby: skupić się na sensacji i podkreślaniu związanych z tym zagrożeń (jak robi to choćby Bear Grylls czy programy w typie Naked Instinct), czyli wypełnić wyprawy niebezpieczeństwami oraz dzikimi zwierzętami, zmusić bohaterów do biegania nago na mrozie, wymachiwania nożami szturmowymi oraz jedzenia padliny. Można też przedstawić wypady w sposób realistyczny, prezentując sytuacje, z którymi faktycznie borykają się uczestnicy wyjazdów turystycznych nocujący na polach namiotowych…

To drugie podejście nie wydaje się atrakcyjne. Przeciwnie: już na pierwszy rzut oka grozi popadnięciem w banał, bo o czym tu kręcić film? O tym, że ktoś zapomniał śledzi do namiotu, wiatr zdmuchnął mu zapałkę, a kiełbasa spadła z patyka do ogniska?

Autorzy Yuru Camp poszli w tym drugim, zdawałoby się nudnym kierunku. A jednak anime to udowadnia, że zwykły, normalny kemping na polu namiotowym może być całkiem ciekawym materiałem na serię animowaną.

Bo anime jest właśnie o tym: kilka dziewcząt przygotowuje się i bierze udział w tego typu wyprawie. Rozbija je na kilka epizodów: fazę planowania, wyjazdu, obozowania oraz powrotu. Największą zaletą serii, jaką widzę, jest jej duży realizm. Powiedzmy sobie szczerze: biwakowanie w terenie nie jest (aczkolwiek bywa) zajęciem szczególnie niebezpiecznym. Miejsc prawdziwie dzikich tak naprawdę albo już nie ma, albo jest ich bardzo mało, a największym zagrożeniem dla człowieka jest jego własna głupota oraz (w drugiej kolejności) głupota innych ludzi. Anime pokazuje nam jednak, że nawet jeśli w lesie nie zaatakują nas wilki, niedźwiedzie ani nawet zboczeńcy, pole kempingowe może być miłym miejscem do spędzenia czasu. Oraz że nie potrzeba nam do tego ręcznie kutych noży, sprzętu dla komandosów i żelaznej kondycji. Wręcz przeciwnie, jest to zabawa w zasadzie dla każdego, niezależnie, czy jest stary, czy młody…

Z drugiej strony, w odróżnieniu od kilku innych serii, które gościły już na naszych łamach, opowiadających o tym, jak nastoletnie panienki zdobywały góry czy bieguny, nie promuje postaw nieodpowiedzialnych. Jak mówiłem: największym zagrożeniem, jakie może nas spotkać na kempingu, jest nasza własna głupota. Ta niestety ma bardzo duże pole do popisu. Objawia się to w złym przygotowaniu, złym doborze ekwipunku, przecenianiu swoich możliwości, szarżowaniu, podejmowaniu głupich decyzji lub naśladowaniu bohaterów głupich filmów… Ktoś czytający te słowa może uśmiechać się z politowaniem, ale weźcie pod uwagę, że w temperaturze 10 stopni i podczas deszczu ktoś pozbawiony kurtki najprawdopodobniej nie przeżyje nocy. Należy zauważyć też, że dowolnie słodka nastolatka może przy pomocy jednej zapałki spalić naprawdę duży obszar lasu… Dlatego też mieliśmy w redakcji poważne problemy moralne, patrząc na serie anime, gdzie bohaterki szły w góry, mając ze sobą jedynie cienkie kurteczki, albo wchodziły po trudnym szlaku bez przewodnika czy w ogóle osoby doświadczonej…

Yuru Camp nie należy do tego typu serii. Wręcz przeciwnie, promuje zdrowe, bezpieczne i nieuciążliwe dla innych turystów metody spędzania czasu. Przedstawione w nim sytuacje, porady oraz triki, którymi posługują się dziewczęta, wydają się sensowne, aczkolwiek mam wątpliwości, czy wszystkie z nich da się przenieść na nasz grunt. Bardziej wynika to jednak z faktu japońskiej specyfiki niż jakichś poważnych błędów merytorycznych. Przykładowo: bohaterki mają ulubioną metodę rozniecania ognia polegającą na wykorzystaniu szyszek sosny. Problem polega na tym, że w Japonii dominuje inny gatunek sosny (sosna Thunberga, którą u nas spotkać można jedynie w parkach i ogrodach), mający inne szyszki niż nasze…

Drugą zaletą serii jest jej spokojny nastrój, niosący ze sobą obietnicę komfortu, wolnego czasu, oderwania się od rzeczywistości i ukojenia zszarganych nerwów.

Trzecią natomiast oprawa graficzna. Jak na serię dość ograniczoną pod względem środków, Yuru Camp wygląda bardzo ładnie. W pierwszej kolejności wrażenie robią tła i plenery, w których toczy się akcja. Miejsca zostały dobrane bardzo ładnie, tak, że człowiek patrzący na nie sam miałby ochotę tam pojechać. Mamy więc urokliwe górskie jeziora i zbocza, skaliste wybrzeże morskie, drogi, ale też miasta i miasteczka. Wszystko utrzymane jest w surowej, jesienno­‑zimowej stylistyce. Aczkolwiek krajobrazy te mają pewną wadę: wyglądają momentami zbyt doskonale (zresztą większość z nich to zapewne fotografie podrasowane jakimiś filtrami) i nadmiernie realistycznie. W efekcie umieszczone na ich tle, narysowane w typowej dla anime, dość umownej stylistyce postacie miejscami nadmiernie się odcinają. To jednak jest problemem wielu współczesnych anime.

Trochę szkoda, gdyż projekty postaci, gdyby nie to, że bywają (ale nie w każdej scenie i nie w każdym odcinku) umiejscawiane w nadmiernie realistycznym otoczeniu, są naprawdę dobre. Bohaterki wzbudzają sympatię i człowiek lubi je od pierwszego spojrzenia, poruszają się w sposób naturalny, rysowane są z wyraźną pasją i sercem.

Podobnie wygląda strona dźwiękowa. Powiedzmy sobie szczerze: nie jest to seria, w której aktorzy mieliby bardzo dużo do zagrania, bowiem nie ma tu wielkich dramatów, zmian nastroju czy też pełnej gamy emocji do zagrania. Są głównie rozmowy o niczym, nastrój sielanki oraz trochę podśmiewania się. Mimo to głosy wydają się podłożone dobrze. Jeśli chodzi o muzykę, to ta nie przeszkadza, ale ponownie: nie ma tu utworów, które szczególnie wpadałyby w ucho. Raczej rzeczy, które po prostu budują klimat beztroski.

Przejdźmy do podsumowania: bardzo trudno jest oddać w recenzji, dlaczego Yuru Camp jest fajne. Seria bowiem nie ma prawie żadnej akcji, fabuła nie jest zbyt skomplikowana, najbardziej dramatycznym wydarzeniem jest wspólne robienie zdjęć, a humoru jest w niej akurat tyle, co w zwyczajnych, codziennych rozmowach… Mimo to ogląda się ją bardzo przyjemnie. Prawdopodobnie wynika to z atmosfery spokoju i wyciszenia, jakie ogarnia widza.

W polskim wydaniu mangi jej tytuł przetłumaczono jako Beztroski kemping i przekład ten jest jak najbardziej adekwatny. O tym właśnie traktuje anime: o sielankowym i beztroskim spędzaniu czasu. Człowiek, oglądając je, natomiast zwyczajnie odpoczywa i się odstresowuje.

Zegarmistrz, 15 grudnia 2021

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: C-Station
Autor: afro
Projekt: Daisuke Endou, Hajime Maruo, Miho Imoto, Mutsumi Sasaki, Nahoko Yamaoka
Reżyser: Yoshiaki Kyougoku
Scenariusz: Jin Tanaka
Muzyka: Akiyuki Tateyama