
Komentarze
Tokyo Revengers
- komentarz : uma3333 : 6.02.2023 08:26:57
- Re: Po 2 odcinku : kircia : 28.04.2022 20:28:05
- Re: Po 2 odcinku : Fan anime : 28.04.2022 01:50:47
- Re: Truck-kun : kircia : 24.04.2022 18:44:12
- Re: Truck-kun : Kurubuntu : 24.04.2022 18:37:43
- Re: Truck-kun : kircia : 24.04.2022 18:17:42
- Re: Po 2 odcinku : kircia : 24.04.2022 17:57:51
- Re: Truck-kun : Fan anime : 24.04.2022 15:55:28
- Truck-kun : kircia : 24.04.2022 12:38:57
- komentarz : Kurubuntu : 24.04.2022 01:18:00
To mnie najbardziej mierzi, co było tak naprawdę przyczyną tej całej kabały?
Bo czasem wystarczy Talk no Jutsu i można rządzić światem.
kliknij: ukryte (Piękna końcówka tho, wreszcie debil MC dostał strzała i Kisaki zasłużenie może teraz rządzić światem. Ofc, pewnie go ożywią lub ktoś uratuje w/e.)
flip flops
R.I.P. dla wszystkich tych, którzy oglądali ocenzurowaną wersję.
Nawet nie planowałam oglądać tej serii i już sama nie pamiętam, czemu się zdecydowałam – chyba dlatego, że spodobał mi się design postaci i postanowiłam sprawdzić – tym razem bez zagłębiania się w cudze komentarze i opinie. I pewnie też dlatego, że tu i tam przewijał się Kisaki i jaki to z niego nie jest sku…, a to mnie zaciekawiło. I pewnie też trochę, bo Baji.
Ale po seansie przeczytałam wypowiedzi pod spodem i z wieloma zarzutami się zgadzam… co nie zmienia faktu, że mi się spodobało i na pewno za chwilę o tej produkcji nie zapomnę. Za dłuższy czas pewnie też nie.
W tym anime coś jest, ale jakby ktoś mnie zapytał, to nie potrafiłabym powiedzieć, co. Po prostu ma coś w sobie.
Faktem jest, że na palcach jednej ręki można policzyć, ile razy sięgnęłam po mangę przez anime – dokładnie tyle było tych przypadków. I to jest jeden z nich. Jestem dość wybredna jeśli chodzi o postacie i ogólnie typ świata przedstawionego. Mało tak naprawdę mamy produkcji stricte o samurajach czy o gangach/yakuzie. Najczęściej pojawiają się produkcje o szkolnym życiu, komedie, jakieś zboczone isekaie czy ogółem fantasy – w każdym sezonie jest dobrze, jeśli chociaż ze 2 pozycje wydają mi się interesujące. Ja po prostu nie mam zbyt dużego wyboru…
Niestety Tokyo Revengers to nie seinen, a nadal shounen, z tego tytułu ma swoje typowe wady, ale ma też elementy nietypowe. (Wiem, bo nie wytrzymałam i trochę wygooglałam – tutaj ukłon w stronę postaci Inui i Kokonoi)
Główny bohater, bolączka wszystkich tu komentujących. Owszem, jego brak umiejętności podejmowania szybkich decyzji czy po prostu logicznego myślenia może irytować, mnie raczej czasem męczył. Bo pomyślałam tak – był osobą, która zakończyła edukację na gimnazjum i jak to było wyraźnie pokazane, zazwyczaj tylko przepraszał. Gimnazjalne lata zabiły w nim pasję, jeśli jakąś miał, chęci do czegokolwiek i na pewno potencjał. Był typowym przegrywem. Skąd on ma nagle być super sprytny i działać, skoro przez długie lata nie wierzył w siebie? To, że on akurat taki jest, ma w tym konkretnym przypadku dużo sensu.
Można by tu się żalić, czemu twórca w ogóle zdecydował się na takiego bohatera, ale podobno – podobno – rozkręca się, jak zresztą wielu innych bohaterów shounenów. Piszą, że trzeba na to trochę poczekać, ale robi się z niego naprawdę fajna postać.
Dodam też, że nie za bardzo mi to przeszkadza, bo akurat on póki co mnie najmniej interesuje. Traktuję go jako medium do poznawania świata przedstawionego i innych postaci – tych, które mnie faktycznie na chwilę obecną interesują, a jest ich tam sporo.
Nie uważam absolutnie, żeby byli nudni. To ich historie ciekawią mnie najbardziej. Jest tam kilka charyzmatycznych postaci, a o dziwo też w dość wyważony sposób się je prezentuje. No, może jak na tego typu produkcje. To nie są tylko buzie z cechami charakteru. Przedstawiają kogoś i w pierwszej chwili można sobie pomyśleć, że jest przerysowany, a jednak okazuje się, że nie. Jeśli nie dostajemy skrawka czyjejś historii, to po prostu prędzej czy później pojawia się scena, która pokazuje czyjąś inną stronę. Te postacie nie są płaskie, żadna z nich – ale zgaduję, że to jest kwestia percepcji. Ja po prostu lubię ten typ. Dlatego też zdecydowałam się na wersję papierową, bo po prostu muszę się o nich więcej dowiedzieć. Rzadko czymś się tak ekscytuję. Szkoda, że manga tak powoli wychodzi. :(
Najbardziej tak naprawdę przeszkadza mi fakt – szczerze mi przeszkadza – że postacie nie są chociażby o rok starsze. Ot, miałoby to chyba trochę więcej sensu i wiarygodności. Denerwowało mnie też to, że już w wieku 12‑13 lat wyglądali i brzmieli jak uczniowie z końca gimnazjum właśnie. Może w mandze wygląda to lepiej, myślę że błędem reżyserskim w anime było podstawienie im w retrospekcjach tych samych aktorów głosowych, których mają w wieku 15+. To się po prostu gryzło.
A jak już jesteśmy przy seiyuu, to teraz te dobre strony. Shoutaro Morikubo jako Kisaki to był po prostu strzał w dziesiątkę. Dawno go już nie słyszałam i zastanawiałam się, jak będzie teraz brzmieć. Jasny gwint, ledwo się odezwał i człowiek po prostu wiedział, że oto ma przed sobą pierwszej klasy *tu wstaw obraźliwy epitet*.
Kisaki to faktycznie taki antagonista, który zbiera hejty. Ludzie go nienawidzą. Bo nie okłamujmy się, nikt nie nienawidzi takiego np. Sukuny. Wszyscy tylko czekają, aż wylezie. W sumie większość antagonistów to jedne z ulubionych postaci fanów w takich produkcjach.
Tymczasem Kisaki ma w sobie coś bardzo niepokojącego, a z tym równomiernie fascynującego. Oglądając faktycznie trochę się bałam, co on teraz zrobi, czy zaraz ktoś przez niego nie zginie – gdzie praktycznie nie zdarza mi się to przy innych anime.
Dla równowagi napiszę jeszcze o minusach, bo przecież tu są.
Momentami brak logiki czy trochę naciągane rozwiązania – owszem, zdarza się. Trochę połatane, żeby fabuła trzymała się kupy. Ja to widzę, ale akceptuję.
Co do motywów, jakimi kierowali się poszczególni bohaterowie, to jedne są bardziej sensowne od drugich, ale akurat sprawę Kazutory uważam za tę „bardziej”. kliknij: ukryte To był jego psychologiczny mechanizm obronny, a przynajmniej ja tak to widzę. Albo to, albo załamanie nerwowe, na którego skraju i tak już był.
W sumie najbardziej się tu można czepiać tego motywu przenoszenia w czasie i zmieniania biegu wydarzeń. Bo to działa na tej samej zasadzie jak w „Powrocie do przyszłości”. Generalnie, wg. wszelkich prawideł i teorii to nie ma prawa tak działać, i już dużo dyskusji na ten temat było.
Z drugiej strony, nikt się jeszcze w czasie nie przeniósł – a przynajmniej oficjalnie – i nikt tak naprawdę nie wie, co by się stało. Zdecydowałam się po prostu przyjąć założenie, że w świecie przedstawionym po prostu działa to w ten sposób, i tyle. Nie zagłębiam się w to, nie analizuję. Ot, cieszę się designami dorosłych postaci <3
I tu jeszcze coś o kresce i animacji… no piękna nie jest, zwłaszcza z profilu.
Sama kreska to swoją drogą, zależy która postać. Takemichi w wieku 26 lat wygląda nadal jakby miał czternaście, a taki Draken cały czas wygląda jakby miał ze dwadzieścia. Chyba taki już tu urok.
Animacja… meh. O ile więcej frajdy byłoby z oglądania, gdyby te walki były płynne. Szkoda, ale na to się nic nie poradzi. Jak fabuła się spodoba i polubicie postacie, to i tak będziecie oglądać. Pamiętam, że np. bitka kliknij: ukryte Drakena z Hanmą w 19 odcinku wyglądała strasznie że aż uehhh, ale już minutę później, dosłownie kilka sekund walki kliknij: ukryte Mikeya z dwoma kapitanami Valhalli wyglądało naprawdę nieźle i animacja dosłownie przeskoczyła o kilka poziomów wyżej. I więcej już taka nie wróciła :(
Hm, czy polecam… Nie wiem, nie lubię polecać i nie lubię, żeby mnie coś polecano.
Ludzie mają różne gusta. Zostawiam komentarz, bo czasem ktoś się waha, tak jak ja. Jak dla mnie to takie 7/10 ogółem, za same postacie ocena byłaby wyższa, bo akurat trafiają w moje gusta. Dużo chłopów, mało dziewczyn.
Jestem świadoma wielu wad tej produkcji, ale…
ja się po prostu trochę w tym wszystkim zakochałam.
koniec - uff!
Beznadziejny protagonista‑płaczek, który niby na trochę się ogarnia, by za chwilę zachowywać się jak nie powiem kto, do tego niepotrafiący myśleć, kojarzyć i wykorzystywać informacji (głównie pomaga mu scenariusz i sympatia znajomych, sam nic by nie osiągnął). Reszta postaci najwyżej średnia, jedni słabo wykorzystani (ale rozumiem, że ich czas jeszcze nadejdzie), inni postępujący zgodnie z jakąś pokrętną logiką ( kliknij: ukryte Kazutora, o tobie mówię), jeszcze inni nudni. Niby mangaka wymyśla im jakieś historie, przedstawia ich przeszłość itp., ale to wszystko jest okrutnie nijakie, a niemal wszystkim bohaterom brakuje charyzmy i charakteru. Polubiłam jedynie Kena i Manjirou, może jeszcze Chifuyu. Fabuła mało ciekawa, zwroty akcji nie robią wrażenia, plus różne dziury i nielogiczności fabularne (zgaduję, że w mandze przynajmniej część później jest wyjaśniana, ale teraz w anime słabo wyglądają). Przede wszystkim jednak seria jest okropnie brzydka, od projektów postaci do topornej animacji, aż przykro było patrzeć. Jedyny plus to muzyka, zwłaszcza opening.
No i ten słaby cliff na końcu… Byłabym w stanie wybaczyć, gdyby od razu ogłosili drugi sezon, no ale o dziwo (patrząc na popularność anime/mangi) nie ogłosili.
3/10
Po 24 odcinku
Nie jestem na bieżąco z zapowiedziami itd. więc nawet nie wiem czy planowany jest drugi sezon, ale jeżeli się pojawi chętnie obejrzę. Przyjemność z oglądania w moim przypadku była dość duża i była to jedna z nielicznych serii ostatnimi czasy, na której następny odcinek czekałam z niecierpliwością, dlatego daję 8.
Największym problemem Tokyo Revengers jest główny bohater: typ, ktorego bardzo trudno polubić. Wiecznie płaczący, przepraszający, przesadnie miły, słaby. Oczywiście ma swoje momenty, ale szybko wraca do swojej irytującej wersji.
Reszta postaci w większości ok. Czy fabuła i wątek podróży w czasie mają jakiś sens nie wiem, nie staram się go nawet doszukiwać w tego typu seriach i może dzięki temu oglądało się bardzo dobrze.
Polska
ep2
Po 2 odcinku
1. Bajka średniawo sprzedaję w.w. historię, czasami nawet słabo. Rzeczy tego typu potrzebują dobrej reżyserii, TR takową pochwalić się nie może.
2. kliknij: ukryte Braciszek bardzo szybko kupuje historię protaga. Nie lubię kiedy ludzie też zbyt długo się dąsają, czy potrzebują jakichś naprawdę przesadnie wielkich wydarzeń, czy impulsów żeby uwierzyć w dziwne historie ale to zdecydowanie normalne nie jest, a na pewno nie była to naturalna reakcja.
3. Chardesigny – sposób rysowania uszu jest już trochę dziwny w materiale źródłowym u kilku postaci(nie u wszystkich, zaznaczam) ale tutaj jest to nader wyróżnione. Momentami wygląda to wręcz karykaturalnie.
Podejrzewam, że pojawi się tutaj masa rzeczy, do których można będzie można się przyczepić ale nie mamy zbyt wielu tworów ze skokami w czasie(tj. zaadaptowanych do anime), więc odpowiednio obniżając oczekiwania może być to całkiem akceptowalny seans.
hmm średnio
Przede wszystkim, dlaczego główny bohater musi być życiowym nieudacznikiem? A po drugie dlaczego 12 lat? Taki okres czasu rozmywa wydarzenia z przeszłości. Uważam, że dużo mocniej by to wybrzmiało gdyby poszli w wątek normalnego gościa, z normalnym życiem, który zakończył niedawno poważny związek. Kochali się, byli ze sobą długo, zależało im na sobie, ale coś nie grało i podjęli decyzje o rozstaniu, a kilka miesięcy później dowiaduje się, że jego ex zginęła z powodu tego gangu. Może nawet coś poważniejszego niż kliknij: ukryte przypadkowe potrącenie w akcji porachunków gangów. To miałoby spory emocjonalny ładunek gdyby pierwsze minuty odcinka poświęcić na ukazanie migawek z ich życia, związku rozstania, a potem trach. A tu mamy całe zaczepienie tylko w tym, że gość jest przegrywem, a laska z czasów szkolnych była jego jedyną dziewczyną więc w dramatycznej chwili staje się najjaśniejszym wspomnieniem w jego życiu. Meh.
Druga sprawa to taka, że wybija mnie z klimatu kliknij: ukryte powrót. Myślę, że to by dużo lepiej działało gdyby gość trafił do przeszłości i kliknij: ukryte pozostał tam, działając, przeżywając życie jeszcze raz i próbując wszystko ułożyć. Jednak patrząc na ostatnie minuty będziemy się bawili we wracanie, zmienianie czegoś i oglądanie jak wygląda świat po zmianach by przekonać się, że jego ex dalej z jakichś powodów nie żyje. Summa summarum, wydaje mi się, że wyjdzie z tego taki efekt motyla tylko w bieda wykonaniu.
Ech szkoda.