Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 5/10
fabuła: 6/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,33

Ocena czytelników

4/10
Głosów: 6
Średnia: 4,5
σ=1,89

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Neo Ranga

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1998
Czas trwania: 48×15 min
Tytuły alternatywne:
  • Nankai Kio Neoranga
  • Strange World of the South Seas - Neoranga
  • 南海奇皇ネオランガ
Postaci: Bóstwa, Obcy; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Mechy, Supermoce
zrzutka

Trzy siostry nie mają wprawdzie sadu wiśniowego, ale za to mają ogromnego, mechopodobnego obrońcę. Interesująca seria, bardziej obyczajowa niż przygodowa.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Pewnego pięknego dnia z morza koło Tokio wynurza się przedziwny ogromny stwór – i zgodnie z najlepszymi tradycjami japońskich potworów rozpoczyna przemarsz przez miasto, tratując wszystko na swojej drodze. Wszelkie próby powstrzymania go przy pomocy broni konwencjonalnej zawodzą – równie dobrze można by strzelać do niego z pistoletu na wodę. Jednocześnie stwór nie jest szczególnie zainteresowany destrukcją jako taką – wydaje się dążyć do jakiegoś celu, nie zwracając uwagi na otoczenie. Ale są osoby, które zaczynają rozumieć, kim jest niezwykły przybysz…

Siostry Shimabara – dorosła już Minami, gimnazjalistka Ushio i uczęszczająca do podstawówki Yuuhi – pędzą w miarę normalne życie w położonym w pobliżu Tokio mieście Musashino. Są raczej skromnie sytuowane i nikt nie przypuszczałby, że tak naprawdę pochodzą z linii królewskiej – z niewielkiej wyspy Barou, położonej gdzieś na Pacyfiku. Urodzone i wychowane w Japonii, nie są zainteresowane podejmowaniem obowiązków władców. Ale na wyspie od dawna żyje legenda o bogu imieniem Ranga, którego powołaniem i przeznaczeniem jest strzec króla i wypełniać jego wolę. A skoro nie przyszła góra do Mahometa… Tak, to właśnie on bawi się w Godzillę, wędrując przez Tokio.

Uczciwie mówiąc nie do końca jestem w stanie przeniknąć zamysł, jaki przyświecał autorowi tej serii, Shou Aikawie. Fabuła dosłownie z odcinka na odcinek zmienia całkowicie charakter. Początkowo mamy do czynienia z klasycznym problemem: zaakceptowania niezwykłego przybysza, a także nauczenia się odpowiedniej „kontroli” – instynktownie działający Ranga stanowi śmiertelne zagrożenie dla otoczenia. Każda z trójki dziewcząt inaczej reaguje na nową sytuację i inaczej stara się wykorzystać nagle otrzymane możliwości. Idealistyczna Ushio pragnie zaprowadzać porządek i pomagać ludziom, cyniczna Yuuhi próbuje wykorzystać Rangę do wymuszenia na otoczeniu swej woli, a Minami – po prostu stara się żyć jak przedtem i normalnie funkcjonować w społeczeństwie. I jak łatwo zgadnąć, przyjdzie im zaliczyć nieprzyjemne lekcje dojrzewania i odpowiedzialności. Dramatyczny nastrój odcinków początkowych ustępuje jednak miejsca opowieści typu „okruchy życia” z wyraźnymi wątkami komediowymi, a Ranga zaczyna służyć do przynoszenia lodówek z naprawy i tropienia złodzieja kostiumów kąpielowych. Równocześnie jednak nad głowami sióstr zbierają się czarne chmury. Tajemnicza organizacja Kyoushinkai prowadzi skomplikowaną, wojskowo­‑polityczną intrygę, która w końcu zmusi bohaterki do aneksji rodzinnego miasta jako części królestwa Barou, a Rangę – do konfrontacji z podobnymi do niego „boskimi” istotami. Wszystko to prowadzi do finału, w którym dramatyzm będzie się mieszał z mistyką.

Z doświadczenia mogę stwierdzić, że widzów daje się podzielić z grubsza na dwa rodzaje. Pierwszy to ci, którzy fabułę widzą jako ciąg przyczynowo­‑skutkowy, a wszelkie zaburzenia tego ciągu traktują jak poważne wady. Drugi natomiast to osoby, dla których liczą się poszczególne kulminacje – mocno nacechowane emocjami sceny – natomiast nie są tak drobiazgowi, by śledzić każdy wątek, który do tych scen doprowadzał. Neo Ranga zdecydowanie skierowane jest do tego drugiego typu. Przeskoki fabularne są bardzo gwałtowne, niektóre wątki i kluczowe postacie po prostu się pojawiają, poprzedzone enigmatycznym i jednozdaniowym wprowadzeniem. Pytanie „skąd”, „dlaczego”, „w jaki sposób” – nie mają tu racji bytu. Dla sporej części widzów będzie to raczej nieznośne, ale jednocześnie muszę przyznać, że opowieść ma jakiś wewnętrzny rytm i po pewnym czasie można po prostu śledzić podawane wydarzenia, nie próbując co chwila szukać ich przyczyn.

Przydzielony gatunek „wojskowe/wojenne” jest tu trochę na wyrost – nie dostaniemy klasycznej wojny, jednakże seria ma wyraźne tendencje political fiction, a jednym z najważniejszych wątków są wspomniane już wyżej intrygi polityczne i wojskowe. Nie ma tu także typowych mechów, ponieważ trudno poważnie traktować metalowe puszki na usługach armii. Ranga i podobne mu istoty to byty na swój sposób świadome, nawet jeśli nie kontaktujące się bezpośrednio z ludźmi – wyraźnie nawiązujące, zarówno koncepcją, jak i stylistyką – do aniołów z Neon Genesis Evangelion. Nie jest to jednak ani pierwszy, ani najbardziej znany przypadek serii z mechami organicznymi, więc ten akurat wyróżnik ma głębokie uzasadnienie. Warto tu jednak zaznaczyć, że walki – choć ważne dla fabuły – są przedstawione bardzo skrótowo, a spora ich część kończy się na pierwszym miażdżącym ciosie Rangi. To zdecydowanie nie jest propozycja dla widzów, którzy pragną oglądać zmagania wielkich robotów. Wyjątkowo mylące są też obie czołówki – w pokazanych w nich animacjach widzimy bohaterki o ciałach wymalowanych w mistyczne wzory, przesłonięte w strategicznych punktach białymi szarfami i dzierżące potężne bronie. Nie ma to absolutnie żadnego związku z wydarzeniami ani z zachowaniem dziewcząt w serii, jeśli więc ktoś rozpocznie seans skuszony czołówką, czeka go paskudne rozczarowanie.

Nie da się też ukryć, że Neo Ranga poważnie zestarzała się od strony wizualnej. Początkowo właściwie wszystko jest na niezłym poziomie – projekty postaci są raczej przeciętne, ale za to majestatyczny Ranga jest naprawdę bardzo udany. Nie najgorzej prezentują się tła, a animacja nie zawodzi, kiedy jest potrzebna. Niestety bardzo szybko można zauważyć poważne niedobory budżetowe. Już po kilku odcinkach zdarzają się sceny wyraźnie stworzone przez pośledniejszych rzemieślników, w których kreska (w tym twarze postaci) wyraźnie się zmienia. Ta tendencja się nasila – pod koniec znajdziemy kilka odcinków, które sprawiają wrażenie rysowanych przez sprzątaczkę podczas zasłużonych wakacji ekipy realizatorskiej. Bohaterów możemy poznać wtedy tylko po kolorach włosów i mniej więcej po wzroście. Sama końcówka wraca do przyzwoitego poziomu, trudno mi jednak w tej sytuacji wystawić za grafikę wysoką ocenę, nawet traktując wiek serii jako okoliczność łagodzącą. O wiele lepsze wrażenie sprawia muzyka – szczególnie kompozycje towarzyszące scenom akcji, stylizowane lekko na dzikie, pierwotne rytmy. Pewnym zgrzytem były natomiast „kawałki komediowe”, zbyt lekkie i niepoważne dla ogólnego wydźwięku serii.

Neo Ranga wyraźnie pochodzi z linii ewolucyjnej Neon Genesis Evangelion, próbując odpowiadać na pytania o sens i przyczyny koegzystencji potężnych i niezrozumiałych istot z ludźmi. Nie do końca jest skierowana do widowni „evangelionowej” – brakuje tu jednak widowiskowych walk, a także aż tak głębokiej mistyki. Jeśli jednak kogoś interesowały w Neon Genesis Evangelion wątki egzystencjalne i obyczajowe, może spróbować dać szansę tej serii. Pozostałym widzom raczej nie polecam – to typowa mieszanka dla amatorów, która sporej części populacji ma szanse wydać się niestrawna.

Avellana, 30 sierpnia 2007

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Pony Canyon, Studio Pierrot
Autor: Shou Aikawa
Projekt: Hiroto Tanaka, Shiho Takeuchi
Reżyser: Jun Kamiya, Toshiyuki Tsuru
Scenariusz: Shou Aikawa
Muzyka: Kuniaki Haishima