Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 8/10 grafika: 9/10
fabuła: 7/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

9/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,50

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 67
Średnia: 7,75
σ=1,52

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Zegarmistrz)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Tengoku Daimakyou

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2023
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 天国大魔境
  • Heavenly Delusion
Tytuły powiązane:
Gatunki: Przygodowe
Widownia: Seinen; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość (postapokaliptyczna)
zrzutka

Dwoje młodych ludzi przemierza postapokaliptyczne pustkowia. Motyw wydaje się dość opatrzony, jednak niekonwencjonalne podejście do tematu i postaci pozwala tchnąć weń nowe życie.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Tengoku Daimakyou to anime bardzo trudne do zaszufladkowania, oryginalne, o intrygującej fabule, osadzone w faktycznie tajemniczym świecie. Nie widać tego jednak od pierwszego odcinka; przeciwnie: samo zawiązanie fabuły jest dość sztampowe. Oto bowiem istnieje sobie schron, w którym to schronie żyje grupa niezwykłych dzieci. Nie mają kontaktu z rówieśnikami, opiekują się nimi naukowcy i wyrafinowane roboty, noszą też mundurki zacierające różnice płciowe. Nie wychodzą na świat zewnętrzny: powiedziano im bowiem, że w tymże doszło do katastrofy, która wygubiła niemal całą ludzkość, a egzystencję tych, którzy przetrwali, zmieniła w piekło. Życie owych dzieciaków jest raczej szczęśliwe, ale znajdują się pod stałym nadzorem. Widać też, że kilka rzeczy nie gra. Ot, typowa, by nie powiedzieć: sztampowa dystopia, jakich pokazano już wiele.

Równolegle śledzimy losy pary innych młodych ludzi. Są to chłopak imieniem Maru oraz dziewczyna nazywająca się Kiruko, wspólnie przemierzający postapokaliptyczny świat. Maru wygląda jak starsza wersja jednego z dzieci w schronie. Kiruko jest straszną chłopczycą, a co więcej, jej ciało poznaczone jest masą dziwacznych blizn. Każde z nich ma własny cel: Maru chce dotrzeć do miejsca nazywanego „Niebem”, a Kiruko szuka ludzi ze swojej przeszłości, w tym siostry. Razem dzielą trudy, próbując przetrwać w wyludnionym świecie, szukają żywności oraz miejsc do snu i walczą z bandytami, dziką zwierzyną oraz tajemniczymi, ludożerczymi potworami. Pomaga im w tym dziwna moc Maru pozwalająca owe potwory zabijać oraz jeszcze dziwniejsza broń przypominająca laserowy pistolet, w jaką uzbrojona jest Kiruko. Czyli raczej sztampowa postapokalipsa, znów z gatunku takich, których nakręcono już wiele.

Widz wie, czego się spodziewać: smutku, cierpienia i wiecznej depresji, zakończonych morałem, że ludzie są źli, a życie nie ma sensu.

Już w pierwszym odcinku Tengoku Daimakyou zadaje kłam takiemu zaszufladkowaniu.

Mimo że wiele rzeczy faktycznie zdaje się potwierdzać wyżej wymienione przypuszczenia, bohaterowie okazują się zbyt ludzcy i nieporadni, by z powagą traktować ich nierzadko wstrząsające przeżycia. Ich przygody często okazują się przedramatyzowane, tak że nie wiemy, czy twórcy opowiadają nam o nich na serio, czy też robią sobie żarty. Z drugiej strony rzeczy, które zaczynają się niewinnie i śmiesznie, mają tendencję do okazywania się śmiertelnie groźnymi i smutnymi. Wreszcie niektóre z dramatów po ich podsumowaniu okazują się – wiem, że słowo to psuje patos i zaburza równowagę – głupie. I znów nie wiadomo, czy twórcy przedramatyzowali, czy się z nami bawią. Choć wygląda raczej na to drugie, a samą serię określić można jako tragifarsę.

Ogólnie rzecz biorąc, oglądając to anime, człowiek często zadaje sobie pytanie: „Na co ja właściwie patrzę”. Fabuła mnoży tajemnice, ale wydaje się, że w dobry sposób. To znaczy: nie tak, jak w wielu współczesnych, zachodnich serialach, gdzie pytania rodzą kolejne pytania, ale szans na udzielenie odpowiedzi nie ma. Widać raczej, że autorzy mają jakiś plan i historię do opowiedzenia, którą chyba zamierzają w przyszłości zakończyć. Oczywiście nie udaje im się to w obrębie tego sezonu. Jednak jakieś szanse pozostają.

A sekretów jest więcej i więcej. Tak więc okazuje się, że w świecie tym oprócz ludzi żyją jeszcze dziwaczne, zniekształcone i bardzo niebezpieczne potwory, odżywiające się mięsem Homo sapiens. Istnieją też dziwne organizacje mające dostęp do niezwykle zaawansowanej technologii. Jednak same wydają się nie wiedzieć, skąd ta technologia się wzięła. Bardzo zagadkowa jest też apokalipsa, która wyniszczyła większość ludności świata. Jej geneza też wydaje się nieznana dla jego mieszkańców. Na ten temat krążą najdziksze teorie, ale żadna z nich nie wydaje się prawdziwa.

Warto zauważyć też, że jest to raczej pozycja dla dojrzalszego odbiorcy. Widać to na przykład w bardzo śmiałym podejściu do seksu i seksualności. Wprawdzie po anime trudno się spodziewać, by nie seksualizowało wszystkiego i wszystkich, tym razem jednak mamy do czynienia z zerwaniem z najważniejszymi kliszami i skrótami myślowymi typowymi do gatunku. W efekcie jest dużo mniej fetyszy, za to dużo bardziej pieprznie. Ogólnie klimatem seria przypomina mi pewien stary, klasyczny tytuł, a mianowicie Cowboya Bebopa, choć oczywiście po dodaniu postapokalipsy i antyutopii, a odjęciu space opery, kryminału noir oraz muzyki jazzowej… Czyli w sumie podobna w ogóle nie jest. Tym, co budzi moje skojarzenie, jest zbliżona przyziemność spraw, wymieszanie humoru z tragedią i skupienie się na przyziemności wydarzeń zamiast serwowania patosu.

Niemniej jednak najważniejszą zaletą Tengoku Daimakyou jest atmosfera świata. Ta jest w dużej mierze budowana przez grafikę. I o ile animacja oraz projekty postaci są owszem, dobre – ale powiedzmy sobie szczerze: jest wiele anime z dobrze animowanymi ludźmi – tak potwory nie robią specjalnego wrażenia. To kolejne przykłady body horror niczym z koszmarnego snu Beksińskiego, jednak w ostatnich latach stały się modne takie bezkształtne, niepodobne do niczego istoty z nadmiarem rąk i nóg. Nie robią już więc wrażenia, bowiem napatrzyliśmy się na nie, a fakt, że generatywna sztuczna inteligencja tworzy je od niechcenia, raczej nie wróży im świetlanej przyszłości.

Tym, co faktycznie robi wrażenie, są tła pokazujące cały ten postapokaliptyczny świat. Widzimy więc japońskie miasta i prowincję, widoki doskonale znane z tysięcy anime, jednak tym razem zniszczone, opustoszałe i pozbawione ludzi. Walące się wieżowce, porzucone samochody, porośnięte trawą ulice, puste domy, wyludnione centra, pozbawione śladów ludzkiej obecności wsie… Wszystko to robi koszmarne, choć dostojne wrażenie i skłania do zadumy nad kruchością i ulotnością ludzkiego bytu i naszych dokonań jako gatunku. Oto bowiem widzimy znajome widoki, które oglądaliśmy już w tylu seriach, ale tak jakby zbezczeszczone i upadłe. Nadaje to Tengoku Daimakyou swoistej, jakby wyciszonej atmosfery.

Także udźwiękowienie jest bardzo dobre, i to zarówno w aspekcie podkładu głosowego, jak i muzyki. Postacie są zagrane dobrze, w naturalny sposób. Mówimy tu oczywiście o japońskiej wersji językowej, bowiem seria była jednocześnie emitowana także w USA i dostępna jest (a przynajmniej w chwili, gdy pisałem te słowa, była) na Disney Plus. Nie oglądałem jednak wersji anglojęzycznej z prostej przyczyny: nie ufam amerykańskiemu wyczuciu i talentom w lokalizowaniu czegokolwiek. Jest to oczywiście niedopełnienie obowiązków z mojej strony jako recenzenta. Jednakowoż wersja japońska jest wykonana bardzo pieczołowicie i starannie. Muzyka także dobrze współgra z obrazem, pogłębiając atmosferę kolejnych scen. Sprawia trochę nostalgiczne, smutne wrażenie, jednak efekt ten przełamywany jest przez dysharmonijne brzmienie. Pod tym względem jest jak cała seria: teoretycznie człowiek od początku, wie, czego się po niej spodziewać, jednak jest zaskakiwany na każdym kroku…

Jeśli po tym wszystkim wydaje się wam, że macie do czynienia z anime nietuzinkowym i przy okazji bardzo dobrym, to dobrze zrozumieliście ducha tej recenzji. Jeśli jednak myślicie, że jest to pozycja bez wad, to niestety muszę was zmartwić. Tengoku Daimakyou ma bowiem bardzo poważny brak: jest serią niedokończoną, opartą na ciągle wychodzącej mandze. Oznacza to, że miną jeszcze zapewne całe lata, nim poznamy zakończenie tej historii. Pozostawia to uczucie niedosytu.

Mimo to polecałbym obejrzenie tej serii, bowiem jest to po prostu kawał bardzo dobrego anime.

Zegarmistrz, 13 października 2023

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production I.G.
Autor: Masakazu Ishiguro
Projekt: Akira Takada, Jouji Sawada, Maho Tomisaka, Ryouta Furukawa, Shinobu Tsuneki, Utsushita
Reżyser: Hirotaka Mori
Scenariusz: Makoto Fukami
Muzyka: Kensuke Ushio