Komentarze
Romeo i Julia
- Nieporozumienie.. : Mayu : 7.02.2015 21:29:10
- Piękne : Dula_95 : 1.02.2015 15:17:14
- W życiu i w śmierci... : gloria : 7.11.2014 17:36:57
- komentarz : Lenneth : 3.11.2014 23:58:49
- istny rollercoaster xD : Amarette : 20.09.2014 23:01:25
- piosenka : ... : 14.03.2014 13:19:10
- Nie takie złe, ale... : DuchDucha : 16.05.2012 11:11:18
- Aww <3 : Tola : 3.01.2012 15:59:00
- Nie takie najgorsze : Lucrecia : 20.08.2011 00:40:32
- komentarz : monilip : 8.05.2011 23:36:59
Nieporozumienie..
Piękne
W życiu i w śmierci...
Anime było przepiękne. Relacje,które łączyły Romeo i Julię były idealne. Wiele osób uważa,że była to tzw.szczeniacka miłość,no ale jaka niby inna miałaby być ? Przypominam,że bohaterowie są w wieku dzisiejszych gimnazjalistów. W tym wieku nie ma co liczyć na poważny związek.
Sama historia była bardzo ciekawa. Postacie mi się spodobały,szczególnie polubiłam Tybalta i Cordelię :)
Oprawa muzyczna mnie urzekła. Ciągle nucę „You rise me up” i ludzie dziwnie się na mnie patrzą :D
kliknij: ukryte Grafika nie urzekała,ale też nie taki był jej cel. Latające konie trochę mnie nie przekonały,ale jako środek transportu mogą być (dobrze że nie gadały‑to by była masakra).
Moim zdaniem osobami bez charakteru byli Conrad i Benvolio. Conradowi zależało tylko na obaleniu Montague i…tyle.
O Benvolio nawet nie wspomnę (nawet nie wiedział,do czego służy miotła…Hehhehhe XD )
Co do postaci negatywnych‑takimi na pewno był Grand Duke (kochany tatuś Romea) i Tytus. O,Tytus ! On był chyba chory psychicznie,jak mniemam ? Zabić własnego tatę (chodzi o Duke'a)... No i ta cholerna Ophelia. Po prostu nienawidzę kobiety. Nie dość,że gada zagadkami to jeszcze zabiła mi Romea T.T A Romea to powiem szczerze bardzo polubiłam. Był takim marzycielem,wrażliwym,miał głowę w chmurach… I na tym polegał jego urok. Tylko jak się darł w ostatnim odcinku :„Julietooo!” to miałam ogłuchnąć. No właśnie…Julieta…
Szczerze powiedziawszy,to miała ona chyba rozdwojenie jaźni. Raz była delikatną i piękną dziewczynką,a innym razem hardą i dzielną dziewczyną. No ale cóż,jak ją przebierano za chłopaka,to nic dziwnego…
Julia była…skomplikowana. Czasem była pewna siebie,czasem się wahała.Raz wiedziała,że kocha Romea,a innym razem już nic nie wiedziała. Taka jakaś niezdecydowana…
Ogólnie anime oceniam 9/10. Podobało mi się ono,naprawdę bardzo podobało ale prawda jest taka,że w tym anime liczyła się przede wszystkim historia dwóch miłość. Romea i Julii.
I ta historia została opowiedziana przepięknie.
To anime… miało potencjał, ale strasznie go zmarnowało. Sam pomysł, żeby nieco urozmaicić – „ulepszyć”? – oryginalną sztukę Szekspira przypadł mi do gustu; nie przeszkadzały mi skrzydlate konie i inne dodatki rodem z fantasy. Problem w tym, czego zabrakło: sensownej, wciągającej fabuły, spójnego świata przedstawionego, porządnych, ciekawych bohaterów.
Napiszę to wprost: Romeo i Julia to idioci, pomiędzy którymi nie ma nawet śladu chemii. Że idioci, to jeszcze mogłabym im wybaczyć, w końcu u Szekspira też mieliśmy parę egzaltowanych, naiwnych dzieci, tu akurat anime w pełni pokrywa się z oryginałem. Okej, niech sobie będą ci nasi bohaterowie dziecinni, skrajnie samolubni i nieodpowiedzialni, mający gdzieś wszystkich i wszystko poza swoją „wielką miłością”... Tą „wielką miłością”, która wzięła się stąd, że na siebie spojrzeli, a potem zamienili ze sobą nie więcej niż kilka słów. Ha! Rzeczywiście, miłość ogromna, gdzieżby tam jakieś szczeniackie zauroczenie… Co ciekawe, Romeo i Julia w pierwszej połowie serii podobno za sobą szaleją, żyć bez siebie nie mogą i tak dalej (co objawia się stertą górnolotnych deklaracji i kilkoma kretyńskimi zachowaniami, vide: kliknij: ukryte ucieczka w nieznane bez forsy i bez jedzenia, bo takie przyziemne rzeczy jak zdrowy rozsądek są dla słabych), natomiast w drugiej połowie zachowują się jak praktycznie obcy sobie ludzie (i nic dziwnego) – nagle zaczynają przedkładać obowiązki nad uczucia, nie widać też zbytnio, żeby za sobą tęsknili. Jak już pisałam: zero chemii. Gdyby nie ciągłe deklamowanie o miłości i kilka pocałunków, pomyślałbym raczej, że to para dalekich znajomych.
Kiedy zaś patrzę na bohaterów z osobna, nie jak na parę, też nie ma szału. Julia w zamyśle miała być chyba silną i kompetentną postacią kobiecą, wojowniczką – niestety, twórcom zamiast tego wyszła płaska, bezużyteczna, irytująca dziewczyna, która nie potrafi używać mózgu i której siła ulatnia się akurat wtedy, kiedy to wygodne dla scenariusza. Z kolei Romeo to słodki, naiwny szczeniaczek – nie mam pojęcia, jakim cudem on się taki uchował na dworze swojego ojca, naprawdę, nie ogarniam tego! – który pod koniec serii minimalnie się wyrabia, ale… jego charakter nadal pozostaje bez zmian, tak samo płaski jak na początku. Postacie drugoplanowe – analogicznie, płaskie bez wyjątku, do każdej z nich można przyporządkować po dwie cechy i na tym poprzestać. Źli są karykaturalnie wręcz źli (okrutni, tchórzliwi albo chciwi), dobrzy – szlachetni bez wyjątku. Nawet o Tybalcie trudno powiedzieć, żeby był szary pod względem moralnym czy w ogóle ciekawy. Hermiona, narzeczona Romeo wzbudzała we mnie skrajną irytację, a wątek ślubu dwóch postaci pobocznych kliknij: ukryte Kordelii i Benwiolia był totalnie z tyłka wzięty – nie pokazano nawet grama rozwoju relacji między nimi, tylko od razu, bach, ślub, nie, żeby ten ślub sam w sobie nie był skrajnie przewidywalny, bo skoro nawet konie w tej serii sparowano… Na dodatek ona robiła na mnie wrażenie trzydziestolatki, on – maksimum trzynastoletniego dzieciaczka – zero chemii do potęgi n‑tej. Jedyną postacią, która choć trochę przypadła mi do gustu, był Francesco, głównie z powodu włosów i tylko dopóki się nie ruszał i stał na pierwszym planie, bo animacja w tym serialu do najwybitniejszych niestety nie należała.
Fabuła w tym filmie sprowadzała się do tego, że postacie drugoplanowe mieli jakieś tam plany, ale Romeo i Julia miotali się po ekranie i ciągle wszystko sabotowali, a kiedy już sami nieco się ogarnęli i zaczęli postępować odpowiedzialnie, do akcji wkroczyło deus ex machina w postaci złej miłośniczki drzew, która… nie była taka zła jak to anime próbowało nam wmówić? Serio, wytłumaczcie mi jedno: kliknij: ukryte dlaczego wszyscy tak bardzo próbują ocalić Julię, jeśli bez jej ofiary cały ich świat ulegnie zniszczeniu? CAŁY. Wskazówka: tak, Julia też by zginęła, przygnieciona stertą gruzu. ŻADEN z bohaterów nawet się nie zawaha, nikt nie ma żadnych wątpliwości, zwłaszcza Romeo, najlepiej wtajemniczony w kwestię być‑albo‑nie‑być Neo Werony – bo po co jakieś dylematy, kiedy można wyłączyć mózg i przeć do ataku, tak jest „romantyczniej” i „dramatyczniej”, czy coś. Tyle, że nie.
Nawiasem mówiąc, przyzwyczaiłam się już, że w tego rodzaju seriach kuleje logika świata przedstawionego, ale zabiło mnie stwierdzenie Willy'ego w końcówce: „Nie wiedzieliśmy, że kliknij: ukryte Escalus podtrzymuje nasz świat, ani w ogóle, że Neo Werona jest latającym kontynentem”. Błagam, oni tak serio? Przecież tak ich latająca wysepka była śmiesznie mała! A oni mieli całkiem zaawansowaną cywilizację! I latające wierzchowce! (Już pal sześć, co bycie kompletnie odizolowanym krajem oznacza dla gospodarki, ale) przez tyle lat nie odkryli, że ich świat kończy się urwiskiem?? Nie przyszło im do głowy zapuścić się dalej?? To mniej więcej tak samo logiczne i prawdopodobne jak np. Anglicy z Epoki Renesansu, którzy do tej pory się nie zorientowali, że żyją na wyspie…
Dobrze, zostawmy to, i tak już dość się rozpisałam.
Grafika ani projekty postaci nie powalają, w scenach walki ludzie i przedmioty szkaradnie się odkształcają, na pozytywną uwagę zasługują natomiast projekty wnętrz i budynków – pasują do klimatu epoki, są też odpowiednio europejskie. Muzyka poza openingiem i endingami praktycznie niezauważalna, do zapomnienia. Seiyuu przeciętni, to było jedno z tych nielicznych anime, które w połowie obejrzałam z angielskim dubbingiem i nie czuję, żebym coś przez to straciła (a normalnie od dubbingu w anime krwawią mi uszy). Jeśli zaś chodzi same dialogi, miałam wrażenie, że postacie nie mogły się zdecydować, czy mówić językiem Szekspira czy normalnie, co bardzo mi zgrzytało – współczesny język przeplatany archaiczną stylizacją od czapy to kompletne nieporozumienie.
Ogółem – to anime nie wykrzesało ze mnie żadnych uczuć poza irytacją i nudą. Ani razu nie zdołało mnie wzruszyć i jest prawdopodobnie jedynym anime, które w założeniu miało poruszać, a w praktyce nie wycisnęło ze mnie ani jednej łzy. Ani jednej! – kiedy normalnie potrafię się wzruszyć nawet na widok kamienia. Nie polecam go nikomu. Znaczy, może młodsi, co bardziej egzaltowani miłośnicy romansów znajdą w nim coś dla siebie, i w porządku, ale to jeszcze nie znaczy, że całość jest dobra.
piosenka
Nie takie złe, ale...
Chyba wszyscy, którzy mają pojęcie o tym jak poszczególne kultury oddziaływały na się nawzajem wiedzą, że ludzie z jednej kultury biorą sobie interesujące elementy, wszystko co jest niezrozumiałe ignorują i tworzą wersję zrozumiałą we własnej kulturze. Później gdy te motywy wracają do rodzimej kultury, ci rozpoznają charakterystyczne elementy, jednak niewiedzą z czym mają do czynienia. Właśnie dlatego nazwano gejsze prostytutkami, buddyzm na zachodzie ma się nijak do wersji azjatyckich, a my dziwimy się że można tak bardzo odejść od książkowych odpowiedników. W latach 80 Japończycy rzucili się na duży projekt ekranizacji najbardziej rozpoznawalnych powieści literatury dziecięcej (chyba wszystko zachodnie). Wszystko znacznie odbiegało od pierwowzorów, a i tak dobrze się to oglądało.
Aww <3
Zamaskowano spoiler – Moderacja
Nie takie najgorsze
Ktokolwiek robił tłumaczenie/napisy do tego anime dla kanału AXN sci‑fi powinien zostać dokumentnie wytarzany w smole i pierzu. Napisy zostały „wystylizowane” na Szekspira, z tym że Szekspira da się czytać (a przeczytałam go więcej, niż tylko to co w liceum kazali), a TEGO pseudo‑archaicznego, napuszonego BEŁKOTU nie. Jest to tym bardziej drażniące, że słyszę przecież, co jednocześnie mówią postacie i znam japoński dość dobrze, by wiedzieć, że mówiąc całkiem normalnym językiem. Bardzo prosty przykład: kiedy Romeo mówi „Doushite?” (Czemu?), na dole ekranu czytamy coś w stylu „Zali wżdy, ma ukochana?” Argh! A to jeszcze nic, bo niektóre teksty KOMPLETNIE mija się z treścią napisów!
Co do meritum – może seria przypadłaby mi do gustu, gdyby nie tłumaczenie. Wizualnie jest bardzo ładne, można nawet spokojnie przymknąć oczy na niedostatki animacji. Chara design śliczny. Pomysł wplecenia do Szekspira latających koni i wątków nadprzyrodzonych – spoko, nie ma sprawy. Plus, jedno się twórom udało tak, jak u Szekspira: miłość dwójki nastolatków jest równie nagła, durna i nielogiczna. ;) Wahanie Julii – zemsta (a raczej obowiązek!) czy miłość – nawet wygląda przekonująco. Jej maskarada a'la Zorro już nie. Nie doszukujmy się jednak w tego typu produkcji wielkiej logiki…
Podsumowując, seria nie porywa, ale da się ją oglądać… pod warunkiem, że w normalnym tłumaczeniu!
Lubię historie, które działa na mnie, kiedy lubię bohaterów, gdy się z nimi zżywam. Wiem, że oni umrą (raz, znam oczywiście „Romeo i Julię”, dwa sobie zapoilerowałam by się psychologiczniej ustawić czy umrą czy nie :P) ale i tak chce wiedzieć jak rozwiążą resztkę wątków. Weszłam w ten świat, pegazy i Neo Verona, bardzo mi się podobają, elementy fantastyczne tylko dodają uroku. Muzyka też bardzo dobra, a sam opening to wyciskacz łez (wbrew temu co niektórzy tu piszą, nie jest to tak bardzo znowu popularne, nie łyszałam nigdy wcześniej tej piosenki), początkowe odcinki zresztą też. Do grafiki ciężko mi było się przyzwyczaić, ale po kilku odcinkach przestała mi przeszkadzać, a tła zaczęły zachwycać.
I ludzie, to jest anime! Chyba nikt biorąc się do oglądania tego nie spodziewał się wiernej ekranizacji Szekspira. Ktoś napisał, że główny bohaterowie robili głupoty – a co mieli robić, oni mieli po 16lat i właśnie zakochali się na zabój. U Szekspira o ile dobrze pamiętam Julia miała jeszcze mniej i też robiły głupoty :P
spoko
kreska nie za bardzo mi odpowiadała (w mandze ładniejsza). ale da się przyzwyczaić.
na początku źle się robi od oklepanego od wielu lat w necie utworu w OP… póki nie usłyszy się, że to japońska wersja, która jak najbardziej tu pasuje.
fabuła – każdy zna, co tu dużo mówić xD ale sporo faktów się różni i dla nich warto obejrzeć to anime.
ogólnie miło się oglądało, ale nie jest to anime wysokich lotów.
kliknij: ukryte szczególnie, że motyw końcowy z pożerającym ich drzewem to jeden wielki mindfuck, wtf i żal moim zdaniem.
6/10
polecam :)
+
O gustach się nie dyskutuje
buu, a myslałam, że to będzie cos lepszego
Nie wciągająca historia,ale
Tylko nie bicie.
Bo jak oglądam anime to zabardzo nie zwracam uwagi na kreskę ;).
Po za tym muzyka była naprawde cudna.
Dajcie spokój
Gorąco polecam, cudowne=]!
Niedawno skończyłem serie.
my opinion
Piękne anime
skonczyc smiercia bohaterow, to ciesze sie, ze zawsze beda razem, ze zapewnili spokoj i szczescie na ziemi… naprawde sie ciesze Spadek grafiki dopiero zwrocil moja uwage, po przeczytaniu waszych komentarzy. Gdy czlowiek sie wczuwa w klimat ogladania, nie zwraca na takie szczegoly uwagi, tym bardziej ze dla mnie byly ledwo widoczne.
A ja polecam~!
takie se ale zakończenie...
kocham twórczość Williama Shakespeare'a
Romeo x Juliet