Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,50

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 35
Średnia: 7,83
σ=1,06

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Kurubuntu)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Dr. Stone: New World [2023]

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2023
Czas trwania: 11×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ドクターストーン New World [2023]
Widownia: Shounen; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość (postapokaliptyczna)
zrzutka

Bohaterowie wyruszają na wyprawę morską, której pierwszym celem jest zdobycie platyny. Tę zaś mają szansę znaleźć jedynie na pewnej małej wyspie zamieszkanej przez wrogi lud…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Jako że potencjalnie możliwe jest, iż ktoś przespał poprzednie trzy sezony tego anime, przypomnijmy fabułę. Mniej więcej w teraźniejszości doszło do straszliwej katastrofy, w wyniku której niemal cała ludzkość zmieniła się w kamień. Kilka tysięcy lat od tego wydarzenia do życia powraca jeden z jej przedstawicieli, nastoletni geniusz o imieniu Senku. Znajduje on sposób na depetryfikację ofiar. Dzięki temu wraz z grupą wiernych przyjaciół rozpoczyna swoją krucjatę. Tym razem jednak nie chodzi o zajęcie Ziemi Świętej, a odbudowę naukowo­‑technicznego społeczeństwa o wysokim wskaźniku konsumpcji, jakie znamy dzisiaj.

Oczywiście nie obywa się to bez kłopotów, ale powiedzmy sobie szczerze: gdyby było łatwo, to nie zajęłoby to (jak na razie) prawie pięćdziesięciu odcinków. W najnowszej odsłonie Dr. Stone nasza gromadka dociera już dość daleko na drodze postępu. Udaje jej się bowiem zwodować pierwszy statek zdolny do podróży morskich. Celem jest wyspa, na której dawno temu rozbiła się kapsuła powracająca ze stacji kosmicznej. Biorąca udział w wyprawie grupa śmiałków ma nadzieję odzyskać z jej szczątków platynę. Metal ten jest bowiem niezbędny do produkcji kwasu azotowego, który z kolei odwraca proces przemiany w kamień… Od początku wydaje się, że wyprawa będzie trudna. Na przeszkodzie do jej sukcesu stoi bowiem nie tylko bezmiar oceanów; istnieją też silne przesłanki, że wyspę zamieszkują ludzie. Nie do końca wiadomo, w jaki sposób się oni zachowają w kontakcie z przybyszami. I jak się wkrótce okazuje: obawy te są bardzo słuszne. Przyjęcie bowiem jest wrogie.

Jak do tej pory fabuła Dr. Stone, mimo że sama w sobie ciekawa, stanowiła pretekst do prezentowania rozmaitych, prostych, choć fascynujących eksperymentów naukowych. Widzieliśmy więc próbę odtworzenia coca­‑coli, dmuchania szkła czy (przede wszystkim) wykonania leków. Tym razem znacznie więcej uwagi poświęcane jest akcji, intrydze, szpiegostwu i walce. Dużo mniej jest natomiast przygody i eksploracji. Tempo i dramatyzm fabuły wzrastają, jednak seria traci tym samym na swojej unikatowości. Nowe wynalazki techniczne, jakie obserwujemy, skupiają się bowiem na odtwarzaniu broni i innych środków walki. Co więcej, okazują się one bardzo wyrafinowanymi technicznie urządzeniami, jak drony czy sterowane radiem samochodziki. Rodzi to wątpliwości, czy Senku w ogóle byłby w stanie coś takiego zbudować. I faktycznie, nowe technologie pojawiają się trochę jak za sprawą magii.

Drugie pytanie brzmi: skoro Senku jest takim geniuszem, to musiał przynajmniej słyszeć o ponurym przebiegu spotkań między cywilizacjami. Dlaczego więc nie zabezpieczył się, przygotowując zapas broni? Niekoniecznie nawet strzelb, a choćby tylko łuków? Na przykład pod pretekstem zagrożenia ze strony dzikich zwierząt? Oczywiście odpowiedź jest prosta: kłóciłoby się to z idealistycznymi założeniami serii. Dr. Stone wpisuje się bowiem w nurt pro­‑intelektualny, pokazując naukę jako coś pięknego, fascynującego, pożytecznego i dobrego. Trudno przecież zaczynać taką opowieść od masakry cywili. Wyraźnie widać też, że nasz bohater stara się unikać rozwiązań siłowych. Jednak podejście takie mogło być rozsądne w przypadku konfliktu z Tsukasą, który miał głównie podłoże ideologiczne. Przeciwnika można było więc pokonać, wykazując błędy, i zmienić sposób myślenia jego zwolenników. Natomiast teraz widzimy przeciwnika, który dokonuje zabójstw z czystego cynizmu. Tutaj poleganie na zabawkach wydaje się niezbyt rozsądnym ryzykanctwem.

Rozumiem logikę stojącą za przynajmniej częścią takich wyborów. Senku mógł nie zabezpieczyć się i nie zabierać broni albo z idealizmu zdecydować się na wybór bardziej ryzykownej strategii walki. Będąc inteligentnym młodym człowiekiem, zapewne zdawał sobie sprawę z tego, że – dysponując cięższym uzbrojeniem i pretekstem do jego użycia (jakim bez wątpienia są źli i brutalni wrogowie) – on i jego sojusznicy mogliby dopuścić się ludobójstwa (lub przynajmniej kilku strategicznych zabójstw) z czystej wygody. Mógł kierować się etyką. Mógł o tym nawet nie pomyśleć, bowiem normalny, funkcjonujący w zdrowym społeczeństwie człowiek nie rozważa morderstwa jako metody rozwiązywania konfliktu. Zresztą od rozważania do przełamania kolejnych barier psychologicznych koniecznych do pociągnięcia za spust droga jest daleka. Mógł też wreszcie kierować się zwykłą pychą, przekonany, że przewaga wiedzy, jaką posiada, wystarczy do osiągnięcia zwycięstwa.

Problem polega na tym, że żadna z tych motywacji nie została podkreślona ani ujawniona w samym anime. W efekcie więc wygląda ono raczej jak pokaz cyrkowych gadżetów, a nie wiarygodny psychologicznie konflikt. Widz zmuszony jest do ciągłego używania haka do zawieszania niewiary. Tenże trzeszczy na okrągło, a owo trzeszczenie wyrywa widza z immersji. Z tej też przyczyny omawiana seria jest chyba najsłabszą jak do tej pory odsłoną Dr. Stone.

Niestety nie są to jedyne pytania o fabułę, jakie należy zadać. Kolejne brzmi: „czy Senku jest bogiem?”, bowiem wydaje się, że wszystkie wydarzenia tego świata albo kręcą się wokół jego osoby, albo przynajmniej wokół niej się splatają.

Oraz: dlaczego zaryzykowano los tak ważnej postaci w dalekiej wyprawie? Przecież gdyby wydarzenia na wyspie potoczyły się inaczej, wyprawa natknęłaby się na sztorm lub statek okazał się źle zbudowany, to cała rewolucja techniczna skończyłaby się dokładnie w tym samym momencie, w którym się zaczęła.

Oczywiście zarzuty te dotyczą raczej warstwy fabularnej, a nie technicznej. Ta pozostaje bowiem na wysokim poziomie. Styl i jakość grafiki wykazują ciągłość (czyli mówiąc po ludzku: są dokładnie takie same, jak we wcześniejszych odsłonach). Ma to zarówno wady, jak i zalety. Do tych pierwszych należą projekty postaci. Tak więc o ile mężczyźni potrafią różnić się między sobą, tak kobiety są jedynie krągłymi pięknościami o wielkich oczach i maleńkich usteczkach. Innego typu urody nie zaobserwowano. Podobnie jest z innymi elementami serii. Otrzymujemy olśniewające wizje świata nieujarzmionej przyrody i jej piękna, równoważone przez makabryczne sylwetki skamieniałych. Do tego dochodzi dość płynna animacja oraz ciekawe przedstawienie scen akcji. Czyli wszystko to, czego należy spodziewać się po serii telewizyjnej wysokiej klasy.

To samo należy powiedzieć o udźwiękowieniu. Styl muzyki się nie zmienił, podobnie większość utworów. Większość postaci też jest starych, podobnie jak odgrywające je osoby. Tak więc nikt, kto dobrnął do tego momentu w serii, raczej nie będzie zaskoczony.

Można zadać pytanie, czy recenzent zbywający temat kilkoma zdaniami wypełnia swoją rolę? Powiedzmy sobie szczerze: jeśli chodzi o rozwój technik graficznych, to obawiam się, że doszliśmy już do plateau technologicznego. To już nie są te czasy, gdy przełomów dokonywano z miesiąca na miesiąc, na komputerach ustawionych w piwnicy. Przesunięcie granicy rozwoju wymaga albo dużej ilości nakładów środków (choć sam budżet to tak naprawdę skrót myślowy, często bowiem ratowanie pracy beztalencia pochłania więcej pieniędzy niż zatrudnienie dobrego artysty), albo ponadprzeciętnej pomysłowości, albo talentu i iskry bożej. Czasy, kiedy siadało się do nowego sezonu tasiemcowego anime i myślało się „Jezusie! To jest piękne!” albo odwrotnie „Ale to odstaje od konkurencji” skończyły się. Rozwój jest powolny i bardzo harmonijny, a często też trudny do dostrzeżenia.

Dokładnie tak jest z tym anime. Wszystkie cechy charakterystyczne Dr. Stone są kontynuacją założeń artystycznych, które zostały poczynione wraz z pierwszymi odcinkami tej serii. Tak więc ludzie, którzy dobrnęli do tego momentu, musieli już zdecydować się, czy przyjąć opowieść ze wszystkimi jej wadami i zaletami oraz zaakceptować środki wyrazu, czy też je odrzucić. Osoby te prawdopodobnie wiedzą, czego się spodziewać: heroicznej walki o budowę pewnego marzenia, zamaskowanej jako serial przygodowy. Osoby chcące dopiero wejść w serię i tak zaczną najpewniej od pierwszego sezonu.

Ci natomiast, którym przyjęta przez serię konwencja nie odpowiada, też wykruszyli się zapewne już dawno.

Zegarmistrz, 18 czerwca 2024

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: TMS Entertainment
Autor: Boichi, Riichirou Inagaki
Projekt: Yoshio Mizumura, Yuuko Iwasa
Reżyser: Shuuhei Matsushita
Scenariusz: Yuuichirou Kido
Muzyka: Hiroaki Tsutsumi, Tatsuya Katou, Yuki Kanesaka