
Anime
Oceny
Ocena recenzenta
1/10postaci: 1/10 | grafika: 5/10 |
fabuła: 2/10 | muzyka: 6/10 |
Ocena czytelników
Kadry




Top 10
School Days
- スクールデイズ

Śliczne licealistki i szalejące hormony. Typowy romans szkolny? Coś więcej? Czy może o wiele za dużo? Grunt to nie popadać w skrajności…
Recenzja / Opis
Makoto to nieśmiały, przystojny nastolatek bez jakichkolwiek doświadczeń z płcią przeciwną. Pierwszego dnia drugiego semestru w liceum wpada mu w oko pewna dziewczyna, nie ma jednak odwagi, by z nią porozmawiać. Jak się później okazuje, nie tylko chodzi z nią do jednej szkoły, ale jeżdżą nawet tym samym pociągiem. Przez jakiś czas biedny Makoto bije się z myślami: podejść, czy nie podejść. Jego frustrację zauważa koleżanka z ławki, Sekai i proponuje mu pomoc. Chłopak odmawia i prosi, żeby nikomu nie mówiła o jego sympatii do nieznajomej dziewczyny. Ku utrapieniu, a może i szczęściu bohatera, Sekai zaprzyjaźnia się z jego obiektem westchnień, doprowadzając do ich pierwszego spotkania. Kotonoha Katsura, bo tak nazywa się owe dziewczę, jest typową nieśmiałą i cichą uczennicą, która na dodatek ma czym oddychać, przez co wpędza Sekai w kompleksy. Kotonoha i Makoto przypadają sobie do gustu i zaczynają ze sobą chodzić.
Tak mógłby się zacząć zwykły romans szkolny jakich wiele. Bohaterowie poznają siebie nawzajem, ich związek powoli się rozwija, kończą razem liceum i Żyją Długo i Szczęśliwie. Jednakże (zawsze musi być coś jeszcze) nie wszystko jest takie proste. Okazuje się, że Sekai od dłuższego czasu żywi uczucie do Makoto. Niestety on właśnie znalazł sobie dziewczynę i nawet nie przychodzi mu do głowy, że może podobać się przyjaciółce.
Tak mógłby wyglądać trójkąt miłosny jakich wiele. On jest z Nią, Ona nr 2 nie potrafi sobie poradzić ze swoimi uczuciami, czego On nie zauważa. I tak do końca serii. Schematycznie, ckliwie i bardzo romantycznie. Jednak (znowu?!) w momencie, gdy Makoto zaczyna mieć wątpliwości, co do związku z Kotonohą, możemy uznać, że zapowiada się ciekawa i całkiem realna historia; anime inne niż pozostałe, z dojrzalszym podejściem do tematu miłości szkolnych. Niestety pozory okazują się bardzo ulotne i znikają ze scenariusza gdzieś w granicach 2/3 serii. Potem anime niestety już tylko udaje dobry dramat psychologiczny. Twórcy pokusili się bowiem o zagmatwanie fabuły do tego stopnia, że staje się ona zupełnie nieprawdziwa i niewyobrażalnie głupia.
Podobnie ma się sprawa z postaciami. Dostajemy standardowy zestaw: niezdecydowany i niewyżyty nastolatek, kolega zboczeniec, nieśmiałe i naiwne dziewczę oraz żywiołowa przyjaciółka. Na początku sprawiają wrażenie sztampowych i płytkich, następnie ich charaktery przechodzą ewolucję i nabierają cech, które można by uznać za naturalne, by wreszcie pod koniec ulec mutacji. Metamorfoza następuje tak szybko i niespodziewanie, że każdemu widzowi przy zdrowych zmysłach będzie się to wydawało co najmniej chore. Po zapoznaniu się z treścią ostatniego odcinka miałam poważne wątpliwości, kogo prędzej należałoby posłać do szpitala psychiatrycznego: bohaterów czy samych twórców. Doszłam do wniosku, że najlepiej wszystkich, bez wyjątku.
Podstawą tej serii był symulator randek, który – jak każda gra tego typu – zakłada przespanie się głównego bohatera z jak największą liczbą przedstawicielek płci przeciwnej. Trudno chyba zliczyć, ile takich gier powstało w ciągu ostatnich lat, prawda? Coś jednak musiało sprawić, że o tej akurat zrobiło się głośno. Hmm, no właśnie. Wprowadzono pewien element, który miał zaskakiwać i przyciągnąć graczy. Scenarzyści wykorzystali ten pomysł w anime, stwarzając mieszankę wybuchową, która poziomem psychozy dorównuje Higurashi no Naku Koro ni, z tą jednak różnicą, że tam wszystko od początku do końca było zaplanowane, zaś w School Days pełni rolę terapii szokowej. Końcówka wywołała u widzów skrajne emocje: od zachwytu po obrzydzenie. Ja byłam zarówno zdziwiona, jak i zniesmaczona. Nie spodziewałam się, że twórcy będą żerować na tak niskich emocjach.
Trochę lepiej wypada oprawa techniczna, ale i tak nie wystarczająco dobrze, by podźwignąć groteskową i po prostu chorą treść. Projekty postaci są ładne, wielkookie i typowe dla anime. Poruszają się już mniej zgrabnie, nie wygląda to jednak aż tak źle. Tła wykonano niezbyt starannie, nie zadbano w ogóle o szczegóły. Muzyka… no cóż, jest, pasuje do treści, ale to wszystko. Z całkiem pokaźnej ilości piosenek, towarzyszących serii, zdecydowanie najlepiej wypada Kanashimi no Mukou he w wykonaniu Kanako Itou. O reszcie nawet nie warto wspominać: ot, słodziutkie j‑popowe utwory o miłości.
Wraz z napisaniem tej recenzji kończy się moja „przygoda” z tą jakże wspaniałą i dojrzałą wariacją na temat romansu szkolnego. Nie będę do niej wracać, nie polecam jej nikomu, wręcz przeciwnie – radzę trzymać się z daleka. Jednakże jeśli komuś spodoba się początek i zechce oglądać dalej, dla własnego dobra powinien zastanowić się czy jest wystarczająco odporny na przemoc i absurdalne pomysły..
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | TNK |
Autor: | Overflow |
Projekt: | Junji Gotou |
Reżyser: | Keitarou Motonaga |
Scenariusz: | Makoto Uezu |
Muzyka: | Kaoru Ookubo |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Podyskutuj o School Days na forum Kotatsu | Nieoficjalny | pl |
School Days - artykuł na Wikipedii | Nieoficjalny | pl |