Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 6
Średnia: 5,33
σ=0,75

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Good Morning Althea

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1987
Czas trwania: 52 min
Tytuły alternatywne:
  • グッドモーニング アルテア
Postaci: Obcy; Miejsce: Statki/Stacje kosmiczne; Czas: Przyszłość; Inne: Magia
zrzutka

Kiedy wyprawa ratunkowa zmienia się w walkę o życie… Czyli stary, ale całkiem sprawnie zrealizowany film science­‑fiction.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Jak się okazuje, w XXV wieku ludzkość będzie musiała zapomnieć o pomyśle władania Wszechświatem. Po długiej i wyczerpującej wojnie zostaje podbita przez inną rasę, cfutz – bardzo zresztą ludzi przypominającą, obdarzoną jednak potężną mocą. Nie mając innego wyboru, ludzie podporządkowują się nowej administracji i obie rasy przynajmniej pozornie mają współpracować.

Dowodzony przez przedstawiciela cfutz, ale obsadzony ludzką załogą statek patrolowy „Tetraskelion” odbiera sygnał SOS od okrętu wojennego. Jednak niebawem po dotarciu na miejsce i wysłaniu ekipy ratunkowej statek zostaje niespodziewanie zaatakowany. Wszystko wskazuje na to, że unieruchomiona jednostka znalazła się pod kontrolą tajemniczej obcej rasy – i że ich następnym łupem może paść nadający się jeszcze do lotu „Tetraskelion”. Z ataku z życiem wychodzą tylko trzy osoby – twardy były najemnik Nicolai, wychowany przez cfutz Garoly oraz znaleziona w pochodzącej z rozbitego statku kapsule ratunkowej dziewczyna z rasy cfutz, Althea. Będą oni musieli podjąć śmiertelnie niebezpieczną wyprawę na pokład unieruchomionego okrętu, mając za zadanie z jednej strony odnalezienie grupy zwiadowczej, a z drugiej – unieszkodliwienie przeciwnika.

Cały powyższy opis jest zdecydowanie bardziej skomplikowany niż sama fabuła, która obrabia znany i sprawdzony motyw – rajd po korytarzach „wrogiego” statku w celu usunięcia wrednego Obcego. Film nawet w chwili powstania raczej nie rościł sobie pretensji do szczególnej oryginalności. Co więcej, nie miał też za zadanie nieść jakiegoś głębszego przesłania (przepraszam, jeśli komuś motyw „może się okazać, że dawnych wrogów więcej łączy niż dzieli” wydaje się odkrywczy, to może inaczej na to spojrzeć). Twórcom chodziło przede wszystkim o zaserwowanie widzom rozrywki z odpowiednią dawką napięcia – i pod tym względem film zadowalająco spełnia swoje zadanie.

O bohaterach dowiadujemy się wystarczająco dużo, żeby nie byli całkowicie obcy, ale nie dość, by wyszli poza podstawowe schematy swoich ról – „zapalczywego chłopaka”, „cynicznego żołnierza” oraz „twardej ślicznotki” (w tym ostatnim przypadku nagłe rozklejenie się jak najbardziej mieści się w granicach wspomnianego schematu). Pospiesznie nakreślony świat sprawia wrażenie typowej „lokalizacji” dla filmu fantastycznego. Warto zauważyć, że element „science­‑fiction” jest tu mocno wątpliwy, a cfutz, posługując się mocą wygłaszają całkiem zwyczajne „magiczne” inkantacje. Gdyby w tym uniwersum osadzić dłuższą fabułę, mieściłaby się ona w granicach space opery, odsuwając „naukowość” na dalszy plan, a koncentrując się na efektownym sztafażu i mocach magicznych.

Projekty postaci są dokładnie takie, jakich można by się po takiej produkcji spodziewać – czyli „przestarzałe”, ale nie pozbawione pewnego uroku (choć tu także wahałabym się nazwać je oryginalnymi). Na uwagę zasługują natomiast statki, wnętrza i generalnie cała część „mechaniczna” – ładnie i szczegółowo narysowane, po niedużym oczyszczeniu mogłyby spokojnie posłużyć jako dekoracje w znacznie nowszym tytule. Oczywiście są też elementy wyraźnie archaiczne – przede wszystkim „komiksowe” płomienie i wybuchy. Muzyka pasuje do obrazu, czyli przypomina typową ścieżkę dźwiękową do filmów fantastycznych – nic nadzwyczajnego, ale dobrze spełnia swoją rolę.

Good Morning Althea to dobra propozycja dla wszystkich widzów, którzy lubią „tytuły z myszką”. Nie jest to może zapomniana perełka, ale mimo wszystko porządna produkcja rozrywkowa, której walory można docenić nawet dzisiaj.

Avellana, 6 listopada 2007

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Bandai Visual
Projekt: Michitaka Kikuchi
Reżyser: Hideki Tonokatsu
Muzyka: Nobuhiko Kashiwara