Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Giji Harem

  • Avatar
    A
    Navigator 15.10.2024 15:54
    150% sie zgadzam z recenzją
    I kolejna bezbłędna recenzja, wydaje mi się że chyba stałem się fanem twoich recenzji :D

    Bardzo dobrze opisane co boli a co sprawia przyjemność.
    Osobiście dałem ocęnę 7/10 za brak marnowania czasu w taktycznych podejściach między bohaterami  kliknij: ukryte , a głos głównej bohaterki bardzo mi pasował w każdym wykonaniu, jak recenzja wspomniała, każda „charemetka” głosowa nie jest prawdziwym głosem.
    • Avatar
      Sulpice9 16.10.2024 16:21
      Re: 150% sie zgadzam z recenzją
      Bardzo dziękuję! Niedawno poszła kolejna recenzja do redakcji, mam nadzieję, że też będzie się podobać ;)
    • Avatar
      Bez zalogowania 25.10.2024 18:11
      Re: 150% sie zgadzam z recenzją
      Kimi ni todoke przeciwnie do Gigi harem ma jasno i wyraźnie zarysowane zmiany w czasie. I bohaterowie sensownie dojrzewają niczym ser szwajcarski do bycia razem w głębokiej relacji, a nie tylko do jakiegos szkolnego romansiku.

      Tu w Gigi harem  – czas a raczej jego brak  – obniżył mi przyjemność z seansu w stopniu znacznym.
      Ocena spadła u mnie conajmniej o punkt albo dwa.

      Pierwsze odcinki dryfują wręcz w czasowym niebycie.
      Wyglada jakby minęło kilka dni i  kliknij: ukryte  a to minęło kilka miesięcy?
      Na kilkaset obejrzanych anime romansideł pierwszy raz poczułam takie wręcz nieprzyjemne uczucie braku zakotwiczenia fabuły i zdarzeń (a przez to emocji i relacji) w czasie.

      Do tego stopnia było to dla mnie nieprzyjemne wrażenie braku linii czasowej, że przerwałam seans  kliknij: ukryte 
      I zrobiłam coś, co zrobiłam przy anime może kilka razy w życiu – poszłam zniecierpliwiona do ostatniego odcinka.
      Żeby tylko końcu dowiedzieć się co będzie dalej.
      I tam w odcinku końcowym było tyle retrospekcji, że nawet nie czuję potrzeby uzupełnić całości obrazu.


      Naprawdę się nie dziwię ocenie 6 na 10 w recenzji.

      Bo brak umocowania w czasie powodować może wyjałowienie postrzegania rozwoju relacji.


      Bo przeciez inne postrzeganie relacji bohaterów oraz określone dopasowane do czasu emocje budują się w minutach i godzinach (tu miłość od pierwszego wejrzenia), inne w dniach (zauroczenie) a jeszcze inne miesiącami bądź latami (dojrzałe uczucia).

      To ja już wolę serie z uderzeniem strzały Amora, albo takie jak Kimi ni todoke
      • Avatar
        Bez zalogowania 25.10.2024 18:21
        Bo brak umocowania w czasie powodować może wyjałowienie postrzegania rozwoju relacji.


        Znaczy raczej odczuwania przez widza, a nie postrzegania.
        Ale tak czy inaczej obniża wrażenia u osób które lubią klarowność linii czasowej w serialach bardziej realistycznych.
  • Avatar
    A
    Jiri50 15.10.2024 11:50
    Haremik . . .tylko w jednym wydaniu
    Facet i haremik? Przecież to tak nie działa. Jeśli już to ew. jednoosobowy.
  • Jiri50 15.10.2024 10:53:43 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Nick Temat Treść 15.10.2024 10:49
    Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
    Trochę z innej beczki, ale ta recenzja to podręcznikowy przykład ułomności oceniania za pomocą liczb. Po sprawdzeniu samej oceny ktoś pomyśli, że ma do czynienia z przeciętną sezonówką, której nie warto poświęcać zbyt dużo uwagi. Gdy jednak zapozna się z tekstem, zauważy morze pochwalnych słów, które mogą diametralnie zmienić postrzeganie tego serialu.
    Wiem, jest jeszcze nagłówek, który może sugerować pozytywny odbiór całości przez recenzenta, niemniej szóstka nadal wyraża przyjętą dla niej nijakość.
    • Avatar
      Zomomo 15.10.2024 11:07
      Re: Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
      Na tym portalu przyjęto pewne zasady oceniania, podane tutaj:
      [link]
      6/10 należy jeszcze do tych całkiem pozytywnych, negatywne zaczynają się od 4/10 :)
      • Łowca czarownic 15.10.2024 16:23:37 - komentarz usunięto
        • Patka 15.10.2024 17:28:20 - komentarz usunięto
        • Avatar
          Zomomo 15.10.2024 18:22
          Re: Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
          Trudne pytanie, bo tego zagadnienia nie da się sprowadzić do matematycznego wzoru i myślę, że pomimo pozornie dobrze opisanej skali każdy ocenia nieco inaczej.
          Pamiętam takie dyskusje z BGG, gdzie podobnie ocenia się gry. W praktyce okazało się, że 5/10 dla sporej części graczy stało się granicą skali i synonimem gry, której nie warto kupować. I pomimo jasno opisanej skali dla części użytkowników był to środek skali, a dla innych jej koniec. Nie wiem dlaczego, ale większość dużych portali tematycznych przyjmowała początkowo skalę dziesięciostopniową, często potem krytykowaną jako niepraktyczną z psychologicznego punktu widzenia. Późniejsze portale, blogi, vlogi itp. raczej już stosowały mniejsze zakresy ocen, zwykle 1­‑5, albo podobne tylko bardziej opisowe. Dużo recenzentów stosuje obecnie zasadę polecam – nie polecam. Szkoda, że nie da się tego zmienić, ale wolałbym taką właśnie skalę. Wtedy autor recenzji napisałby po prostu Giji Harem – polecam :D
      • Avatar
        Nick Temat Treść 16.10.2024 10:44
        Re: Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
        Przyznam, nie miałem o tym pojęcia. Nawet nie wiem, gdzie można znaleźć ten link. Mam wrażenie, że coś takiego powinno być widoczne pod oceną w recenzji. Coś w stylu, tak oceniamy z wklejonym w tekst linkiem.
        • Avatar
          IKa 16.10.2024 16:11
          Re: Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
          Recenzja – gwiazdki „Moja ocena” po prawej > po najechaniu myszką na gwiazdkę pojawia się informacja tekstowa nad każdą połówką.
          • Avatar
            Nick Temat Treść 17.10.2024 10:18
            Re: Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
            Dzięki za informację, ale ja tego nie widzę :/ Czy trzeba być zalogowanym, żeby móc to podejrzeć?
            Z innej beczki, czemu ta informacja nie może być widoczna po najechaniu na ocenę wystawioną przez recenzenta?
    • Avatar
      Sulpice9 16.10.2024 17:06
      Re: Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
      Jako, że zostałem wywołany do tablicy, to parę drobnych wyjaśnień z mojej perspektywy. A jak wspomniałem w innej recenzji, im więcej piszę, tym najchętniej w ogóle bym nie wystawiał liczbowych ocen :)

      Przede wszystkim, gdy wróciłem do pisania jakieś półtora roku temu, od wielu, wielu lat prowadzę bloga o operze. Tam też robię recenzje i jest to trochę inna para kaloszy. Oceniając nagrania muzyki klasycznej, komentuje się różne interpretacje tego samego utworu. A to uczy, że mając nieraz setki wersji jednego dzieła niełatwo znaleźć coś idealnego, jak i bardzo, bardzo złego (no dobra, współczesne nagrania to w większości horror, ale to inna sprawa :) ). To się przekłada na inne gałęzie sztuki – taka analiza porównawcza sprawiła, że niechętnie wystawiam oceny 1­‑3, jak i 8­‑10.

      Poza tym, na tanuki mamy jeszcze opcję „seria ulubiona/film ulubiony” (i przyznam, że troszkę szkoda, iż przy recenzji to się nie pokazuje), co skłania mnie do tego, by własną przyjemność traktować jako mniej istotny element w stosunku do wad i zalet (przynajmniej w kwestii liczbowej). Jasne, jeśli seria mi się spodoba, to pojawi się chyba zrozumiała pokusa, że ocenę troszeczkę się podwyższy, bo przecież jesteśmy ludźmi, ale sympatia własna chyba nie powinna mieć decydującego wpływu. W każdym razie, choć staram się pisać raczej subiektywnie, to trzymam się tych czynników łatwo mierzalnych (reżyseria, dialogi, oprawa audiowizualna). Mam nadzieję, że jakoś mi to wychodzi. :) Spróbuję pod koniec roku napisać recenzję serialu, który prywatnie straszliwie mi się nie podobał, ale obiektywnie ma sporo dobrego do zaoferowania i oceny zdecydowane wyższe od tego, co sam bym wystawił, gdybym kierował się wyłącznie sympatią do tytułu. Może tam bardziej rozwinę ten temat.

      U mnie 6/10 oznacza rzecz udaną (wszystko co powyżej 5/10 już ma taką łatkę), ale posiadającą jednak wciąż wyraźne wady. Ewentualnie dotyczy bardzo nierównych serii.

      A jak kogoś ciekawi analiza kikudziesięciu pozornie tych samych rzeczy, to zostawiam przykład ;D [link]

      Jeśli ktoś chciałby jeszcze o coś jeszcze podpytać, to zapraszam na PW. Staram się odpisywać w miarę szybko ;)
  • Avatar
    A
    Zomomo 22.09.2024 12:28
    12
    Chociaż na MAL­‑u otagowano jako komedia, to moim zdaniem jest to raczej romans­‑iyashikei. Potencjał komediowy pomysłu na odgrywanie haremu pozostał niewykorzystany. Odgrywanie różnych charakterów służy tu wyłącznie budowaniu relacji. Polecam jako relaksujący romans bez dram, niekoniecznie jako komedię :)
  • Avatar
    A
    ZSRRKnight 19.09.2024 17:49
    12
    Solidna komedia romantyczna. Ten „konflikt” w ostatnim odcinku nieco niepotrzebny, epilog mógłby być dłuższy, ale to drobiazgi – w mandze było tak samo i w sumie to anime jednak trochę cierpi z powodu tego, że jest aż tak dokładną ekranizacją… W sumie po przeczytaniu mangi trochę się nastawiałem, że jednak anime doda coś od siebie, trochę pozmienia, a jedyną przewagą względem komiksu, o czym zresztą pisałem wcześniej, jest gra seiyuu. No ale o takie odczucia obwiniam tylko siebie – czasem, jak widać, lepiej się wychodzi, gdy nie zna się przed seansem materiału źródłowego xd
  • Avatar
    A
    ZSRRKnight 9.08.2024 20:10
    6
    Przyjemnie się ogląda, ale trochę szkoda, że nikt z ekipy produkcyjnej nie pokusił się do zrobienia czegoś więcej niż przenoszenia mangi jeden do jednego… W sumie jedyna zaleta tej adaptacji względem komiksu to gra seiyuu.
  • Avatar
    A
    Sulpice9 19.07.2024 21:44
    Przyjemne, ładne i wie czym jest
    Zapowiada się kameralny, miły, ciepły romans. Średnio narysowany, średnio oryginalny, ale bez zadęcia i świadom, że oferuje jedynie prostą rozrywkę. Na tle sezonu, gdzie równie skromne opowiastki dostają rokokowy przepych jest to bardzo odświeżające i sympatyczne. Całkiem nieźle.
  • Avatar
    A
    Klemens 5.07.2024 13:51
    Nie dziwię się, że tak długo ta manga nie dostała adaptacji. W sensie przyjemne to i ładne, ale to „posegmentowanie” historii w jednym odcinku jest… Ughhh… Razi w oczy, aż chwilami ciężko się to ogląda. Szczególnie, że w ogóle nie postarano się jakoś, nie wiem, zamaskować tychże przejść, a wręcz chamsko się je uwypukla.
  • Avatar
    A
    ZSRRKnight 4.07.2024 19:25
    1
    Saori Hayami brzmi dobrze, choć wolałbym inną aktorkę w tej roli… A tak poza tym bardzo dokładna adaptacja plus parę zmian i rozwinięcie niektórych scenek. Bardzo wyraźnie zresztą widać przejścia między poszczególnymi rozdziałami, ale ciężko byłoby zrobić inaczej. Każdy odcinek będzie się więc składał z kilku (następnym razem chyba policzę ilu) segmentów i tak aż do końca… Ot, sympatyczna komedia romantyczna i tyle.