x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
150% sie zgadzam z recenzją
Bardzo dobrze opisane co boli a co sprawia przyjemność.
Osobiście dałem ocęnę 7/10 za brak marnowania czasu w taktycznych podejściach między bohaterami kliknij: ukryte (Kimi ni Todoke, patrze na ciebie, moja cierpliwość się wyczerpuje), a głos głównej bohaterki bardzo mi pasował w każdym wykonaniu, jak recenzja wspomniała, każda „charemetka” głosowa nie jest prawdziwym głosem.
Re: 150% sie zgadzam z recenzją
Re: 150% sie zgadzam z recenzją
Tu w Gigi harem – czas a raczej jego brak – obniżył mi przyjemność z seansu w stopniu znacznym.
Ocena spadła u mnie conajmniej o punkt albo dwa.
Pierwsze odcinki dryfują wręcz w czasowym niebycie.
Wyglada jakby minęło kilka dni i kliknij: ukryte już się dziewczę zakochało a to minęło kilka miesięcy?
Na kilkaset obejrzanych anime romansideł pierwszy raz poczułam takie wręcz nieprzyjemne uczucie braku zakotwiczenia fabuły i zdarzeń (a przez to emocji i relacji) w czasie.
Do tego stopnia było to dla mnie nieprzyjemne wrażenie braku linii czasowej, że przerwałam seans kliknij: ukryte zanim bohater odwzajemnił uczucia
I zrobiłam coś, co zrobiłam przy anime może kilka razy w życiu – poszłam zniecierpliwiona do ostatniego odcinka.
Żeby tylko końcu dowiedzieć się co będzie dalej.
I tam w odcinku końcowym było tyle retrospekcji, że nawet nie czuję potrzeby uzupełnić całości obrazu.
Naprawdę się nie dziwię ocenie 6 na 10 w recenzji.
Bo brak umocowania w czasie powodować może wyjałowienie postrzegania rozwoju relacji.
Bo przeciez inne postrzeganie relacji bohaterów oraz określone dopasowane do czasu emocje budują się w minutach i godzinach (tu miłość od pierwszego wejrzenia), inne w dniach (zauroczenie) a jeszcze inne miesiącami bądź latami (dojrzałe uczucia).
To ja już wolę serie z uderzeniem strzały Amora, albo takie jak Kimi ni todoke
Znaczy raczej odczuwania przez widza, a nie postrzegania.
Ale tak czy inaczej obniża wrażenia u osób które lubią klarowność linii czasowej w serialach bardziej realistycznych.
Haremik . . .tylko w jednym wydaniu
Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
Wiem, jest jeszcze nagłówek, który może sugerować pozytywny odbiór całości przez recenzenta, niemniej szóstka nadal wyraża przyjętą dla niej nijakość.
Re: Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
[link]
6/10 należy jeszcze do tych całkiem pozytywnych, negatywne zaczynają się od 4/10 :)
Re: Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
Pamiętam takie dyskusje z BGG, gdzie podobnie ocenia się gry. W praktyce okazało się, że 5/10 dla sporej części graczy stało się granicą skali i synonimem gry, której nie warto kupować. I pomimo jasno opisanej skali dla części użytkowników był to środek skali, a dla innych jej koniec. Nie wiem dlaczego, ale większość dużych portali tematycznych przyjmowała początkowo skalę dziesięciostopniową, często potem krytykowaną jako niepraktyczną z psychologicznego punktu widzenia. Późniejsze portale, blogi, vlogi itp. raczej już stosowały mniejsze zakresy ocen, zwykle 1‑5, albo podobne tylko bardziej opisowe. Dużo recenzentów stosuje obecnie zasadę polecam – nie polecam. Szkoda, że nie da się tego zmienić, ale wolałbym taką właśnie skalę. Wtedy autor recenzji napisałby po prostu Giji Harem – polecam :D
Re: Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
Re: Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
Re: Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
Z innej beczki, czemu ta informacja nie może być widoczna po najechaniu na ocenę wystawioną przez recenzenta?
Re: Dlaczego liczby potrzebują kontekstu
Przede wszystkim, gdy wróciłem do pisania jakieś półtora roku temu, od wielu, wielu lat prowadzę bloga o operze. Tam też robię recenzje i jest to trochę inna para kaloszy. Oceniając nagrania muzyki klasycznej, komentuje się różne interpretacje tego samego utworu. A to uczy, że mając nieraz setki wersji jednego dzieła niełatwo znaleźć coś idealnego, jak i bardzo, bardzo złego (no dobra, współczesne nagrania to w większości horror, ale to inna sprawa :) ). To się przekłada na inne gałęzie sztuki – taka analiza porównawcza sprawiła, że niechętnie wystawiam oceny 1‑3, jak i 8‑10.
Poza tym, na tanuki mamy jeszcze opcję „seria ulubiona/film ulubiony” (i przyznam, że troszkę szkoda, iż przy recenzji to się nie pokazuje), co skłania mnie do tego, by własną przyjemność traktować jako mniej istotny element w stosunku do wad i zalet (przynajmniej w kwestii liczbowej). Jasne, jeśli seria mi się spodoba, to pojawi się chyba zrozumiała pokusa, że ocenę troszeczkę się podwyższy, bo przecież jesteśmy ludźmi, ale sympatia własna chyba nie powinna mieć decydującego wpływu. W każdym razie, choć staram się pisać raczej subiektywnie, to trzymam się tych czynników łatwo mierzalnych (reżyseria, dialogi, oprawa audiowizualna). Mam nadzieję, że jakoś mi to wychodzi. :) Spróbuję pod koniec roku napisać recenzję serialu, który prywatnie straszliwie mi się nie podobał, ale obiektywnie ma sporo dobrego do zaoferowania i oceny zdecydowane wyższe od tego, co sam bym wystawił, gdybym kierował się wyłącznie sympatią do tytułu. Może tam bardziej rozwinę ten temat.
U mnie 6/10 oznacza rzecz udaną (wszystko co powyżej 5/10 już ma taką łatkę), ale posiadającą jednak wciąż wyraźne wady. Ewentualnie dotyczy bardzo nierównych serii.
A jak kogoś ciekawi analiza kikudziesięciu pozornie tych samych rzeczy, to zostawiam przykład ;D [link]
Jeśli ktoś chciałby jeszcze o coś jeszcze podpytać, to zapraszam na PW. Staram się odpisywać w miarę szybko ;)
12
12
6
Przyjemne, ładne i wie czym jest
1