Komentarze
Shoushimin Series
- Piąty pączuś u wozu : kircia : 12.10.2024 21:11:50
- Przeintelektualizowane : yor32 : 6.10.2024 11:47:27
- Re: Anime dla specyficznej grupy odbiorców : yor32 : 6.10.2024 11:46:07
- Anime dla specyficznej grupy odbiorców : Dragonite~ : 5.10.2024 20:21:01
- Re: 150% sie zgadzam z recenzją : Sulpice9 : 2.10.2024 21:11:36
- Re: 150% sie zgadzam z recenzją : Sulpice9 : 2.10.2024 21:11:00
- 150% sie zgadzam z recenzją : Navigator : 1.10.2024 16:50:01
- 10 : ZSRRKnight : 16.09.2024 13:19:29
- Re: Koniec...? : Klemens : 14.09.2024 21:06:29
- Koniec...? : Klemens : 14.09.2024 20:55:01
Piąty pączuś u wozu
Z jednej strony, jak już parokrotnie tu wspominano, przeintelektualizowany. Niesamowite sposoby, w jaki bohaterowie rozwiązują te zagadki, ich tok myślenia, szybka analiza. Wszystko tylko po to, żebyśmy się dowiedzieli, jak kolo podgrzał mleko na kakao.
Z drugiej strony… no właśnie.
To anime mnie nieco nużyło, nie będę kłamać. Ale się nie nudziłam, o ile to możliwe. Trochę paradoks.
Nudziłam się na innych ogólnie lubianych anime, takich jak Spy x Family czy ten nieszczęsny Wind Breaker, ale tu… Coś jednak trzymało mnie przed ekranem. Powstrzymywało od przewracania oczami, pauzowania i chodzenia w kółko po pokoju żeby się obudzić. Po prostu patrzyłam. Nie jak zaczarowana, ale wystarczająco uważnie.
To anime jest dla mnie średnie, równie średnie jak dwie wymienione parę zdań wyżej serie. Ale tutaj nie mam ochoty marudzić czy śmieszkować z głupiej fabuły. I raczej mam pozytywne odczucia po jakże mało emocjonującym i niesatysfakcjonującym seansie.
A dlaczego? Musiało chodzić o bohaterów. Których też jakoś specjalnie nie lubię.
Ale ja od początku czułam, że coś tu nie gra. Że są ze sobą nieszczerzy, i nie chodzi mi o fakt, że próbowali być normalni, a im nie wychodziło i w sumie wcale nie chcieli. Tylko o to, że coś między nimi wisiało, i nigdy szczerze ze sobą nie rozmawiali – do momentu ostatnich odcinków. Było doskonale widać, że o czymś cały czas myślą, ale sobie tego nie mówią.
I Kobato to wcale nie jest taki miły i cichy chłopak (zresztą właśnie w epizodzie z kakao Kengo o tym mówi wprost), a Osanai… Tutaj podejrzane wibracje były jeszcze silniejsze.
Bingo.
To, że ludzie ze szkoły mieli ich za parę, to dość oczywiste, skoro spędzali ze sobą dużo czasu. Ale widzów nikt nie starał się nabrać. Nikt nam przecież niczego nie wmawiał. Nawet tego, że są dobrymi przyjaciółmi. Zdecydowanie nie byli. Może widzowie tego się spodziewają po tego typu anime, ale jak się to rozłoży na czynniki pierwsze, rozmowy dwójki głównych bohaterów są albo bardzo powierzchowne, albo dotyczą stricte danej sprawy.
Nie będę bronić tej serii, bo nie mam powodu. Nie jest zła, nie jest dobra. Przed ekranem trzymało mnie głównie przeczucie, że coś tu jest nie tak, i chciałam się dowiedzieć, co. Postaci raczej nie zagrzeją miejsca w moim skamieniałym sercu, ale takich INTJ‑otów i INTP‑eków zawsze dobrze się ogląda w akcji, tak po prostu. Są mi zdecydowanie bliżsi niż „uczuciowcy”, nawet jeśli, jak w tym przypadku, są bardzo odlegli :D i w zasadzie nie da się ich poznać. Może to dobrze, że niezbyt wiele się o nich dowiadujemy. Może tak powinno być akurat tu.
I taka luźna uwaga na koniec; Nad poziomem zagadek rozwodzić mi się nie chce, ale mój ulubiony przykład przekombinowania to była właśnie sprawa z pączkami.
Z jednej strony mnóstwo możliwości, przez które przeszli, wydedukowali, odrzucili, wytypowali.
Tymczasem trop równie – jeśli nie bardziej – prawdopodobny jak ten, że ktoś kłamie, zostawili na sam koniec, bo skończyły im się inne opcje.
Nie wiem jak resztę, ale ta sprawa nieco mnie sfrustrowała. Bo sądzę, że zdecydowana większość widzów, którzy choćby pobieżnie zastanawiali się nad rozwiązaniem, od razu pomyślała o możliwości, że kliknij: ukryte pączków było pięć od samego początku. I że nikt nie kłamie, tylko ten piąty dostał się w niepowołane ręce. I już w fazie gdzie wypytywali chłopka nadziewającego o nadzienie, wystarczyło zapytać – „chłopku, a ile było pączusi?”.
Albo nie wiem, przynajmniej ja bym tak zrobiła, żeby wykluczyć tę opcję. Tymczasem bohaterowie rzucają się w wir swojego myślenia, ignorując spore przeszkody.
Tutaj było doskonale widać, jak to anime działa.
Dobrze, że to było tylko 10 odcinków. Dodatkowe 2 mogłyby przesądzić o porzuceniu serii przez czyste lenistwo.
Przeintelektualizowane
Twórcy starają się dokręcić śrubę tak bardzo, byleby tylko się dało, a jak człowiek zastanowi się nad pewnymi rozwiązaniami i tokiem rozumowania, to nagle z „fajnej zagadki” robi się „dziurawa logika”.
Anime dla specyficznej grupy odbiorców
Tak bardzo brakuje anime o zagadkach bez wątków nadprzyrodzonych. Mamy licealistów, którzy nie rozwiązują sprawy morderstwa, co również jest plusem, bo śmieszy mnie, gdy uczeń nagle zastępuje policję albo ma dostęp do ściśle tajnych informacji. I wreszcie inteligencja postaci: łatwo jest powiedzieć, że bohater jest mądry, ale trudno to pokazać. Przejechał się na tym Code Geass i Death Note – zamiast powtarzać nam w kółko, że bohater jest superinteligentny, niech to po prostu pokażą, i w tej serii (mniej więcej) to się udało.
Jak widać, seria ma wszystko, by trafić w moje gusta.
To znaczy, prawie. Trochę zawodzą bohaterowie, bo galeria postaci jest uboga i mało wyrazista. Nie ma niezwykłej chemii między bohaterami (w odróżnieniu od wspomnianej Hyouki).
Tempo jest trochę powolne, co może zniechęcić wielu widzów. A fabuła… po prostu jest, moim zdaniem sprawna, choć nie wybitna.
Do tego ładna, ale nieco zbyt statyczna kreska. Format obrazu (z przyciętą górą i dołem trochę mnie zdziwił, ale nie przeszkadzało mi to. Jedynie wspomniane w recenzji nagłe zmiany tła mnie irytowały, bo na początku pogubiłem się, gdzie bohaterowie w końcu rozmawiają.
Jeśli wymienione wady nikogo nie zrażą, a zalety brzmią zachęcająco – koniecznie trzeba dać szansę i obejrzeć. Ja dołączam ten tytuł do grona moich niszowych przyjemności, obok takich pozycji jak Sakurada Reset czy Sakurako‑san (chociaż zastrzegam, że jedyne co łączy te serie, to fakt, że miło się oglądało, chociaż nie są ani wybitne, ani popularne). Chętnie sięgnę po drugi sezon i tym razem mam już pewne oczekiwania.
150% sie zgadzam z recenzją
Ja doszło do kakao i zaczeła się detektywistyczna jazda, całe anime i fabuła została zniszczona tym zagraniem, kto w miarę normalny poświęci tyle czasu na rozkminę ?
Graficznie swietne ale Hyouka była bardziej zjadliwym daniem.
10
Koniec...?
Co do samej bajki, to ostatni akt historii strasznie popsuł mi jej odbiór. Jestem w stanie zrozumieć to przekombinowanie i ogólnie edgy charakter głównych bohaterów, jako mniej przerysowane przedstawienie syndromu gimbusa (w porównaniu chociażby do Rikki z Chuunibyou), ale to, do czego posunęła się Osanai pod koniec i jak szybko, z jaką wręcz łatwością Kobato to wszystko rozwiązał, jest już z lekka przesadą.
Wiem, komu mogę to polecić. Komuś, kto lubi obejrzeć graficzne fajerwerki i ma kompletnie, TOTALNIE wywalone w każdy inny aspekt anime. Ktoś, komu chociażby minimalnie zależy na czymkolwiek innym – obawiam się, że się odbije, albo obejrzy i będzie bardzo skołowany i niezadowolony z poświęcenia swojego czasu.
7
I muszę przyznać, jednocześnie jestem zaskoczony i kompletnie niezaskoczony na raz. Niezaskoczony tym, jak potoczy się dalej historia, natomiast zaskoczony kompletnie, jak świetnie autorowi powieści i twórcom anime udało się mnie „zaprogramować”, żebym na podstawie kilku tak prostych, wręcz banalnych i niepowiązanych ze sobą historii, potrafił nie tylko przewidzieć dalszą fabułę, ale też potrafić się nią ciszyć.
6
Jak to się mówi po angielsku? Let them cook? No to ktoś to chyba overcooked tę opowieść. I to ostro overcooked.
Bizantyjskie sceny o piciu kakao
Nadal nie wiem o co chodzi w tej serii i powoli zaczynam mieć wrażenie, że jak się nie obejrzę całej serii, to się nie dowiem. Pytaniem jest, czy ładnymi obrazkami i dopieszczoną animacją ruchu dłoni autorzy będą w stanie zatrzymać widzów przed ekranem. Mówiąc w swoim imieniu – raczej wątpię, bo już się złapałem na skipowaniu fragmentów, a to dopiero drugi odcinek.
2
Jedyne, co mnie martwi to to, że bohaterowie są mało charyzmatyczni. Cóż, może się wyrobią, a może zagadki będą na tyle ciekawe, że nie będzie się zwracało uwagi na ich nudne charaktery. Póki co wygląda na to, że przynajmniej w przeciwieństwie do Hyouki będziemy mieć do czynienia z prawdziwym przestępstwem, czyli… kradzieżą roweru xd
Szczytem komedii było dla mnie to, że przedstawia nam się FMC jako osobę lubującą się w zachodnich słodyczach, po czym wcina ona truskawkowy shortcake – najbardziej zjaponizowany (tak się mówi?) deser – no, może na równi z Mount Blanc – jaki chyba istnieje.
Dobra, to tak właściwie o czym ma być ta seria? Bo pierwszy odcinek w sumie nie przedstawił nic, co sprawiłoby, że mógłbym przykleić temu tytułowi jakąś łatkę. Hyouka tak samo się zaczynała? Bo już nie pamiętam.