x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Miniatura
Traktuję to jako miniaturę, zwłaszcza kiedy spojrzy się na podobieństwa do Last Exile (późniejszego „pełnowymiarowego” anime Gonzo które też designował Range Murata): mamy okręt (tutaj podwodny, tam podniebny); krótkowłosą, rudowłosą pilotkę; gburowatego, przystojnego, tajemniczego byłego asa i cichą dziewczynkę wśród załogi (tutaj ma większą rolę niż tylko bycia maskotką), jak również motyw przedarcia się przez trudny teren z ofertą pokoju. Z tych gorszych elementów również CGI, ale w Last Exile było moim zdaniem już sporo lepiej.
Jako taka miniatura się broni, mieszcząc się w tych 4 odcinkach. Bez znajomości stylu Range Muraty chyba nie warto oglądać, ale jeśli komuś się spodoba mimo to i chciałby więcej podobnego stylu i tematyki to polecam właśnie Last Exile.
na poziomie: kreska
przeciętne albo poniżej: cała reszta
zasadniczo mało wciągające, zwłaszcza jak na tę tematykę
Re: cóż
cóż
Jak na komedię obyczajową, to relacje między bohaterami były ostatecznie dość płytkie. Różne wątki albo w cale nie były rozwinięte, ale zamknęły się mało sensownie w dwóch odcinkach kliknij: ukryte wątek Shinjego Oki, albo brata Tachibany. Materiału źródłowego jest w tej chwili chyba drugie tyle w mandze, ale gdyby miało to się rozwijać w takim samym tempie, to i tak by chyba nie starczyło czasu. Samo radio tak naprawdę też nie jest wbrew pozorom na pierwszym planie. Z powodu tematyki wyobrażałem sobie że dialogi będą wyraziste i będą grać pierwsze skrzypce i choć jest ich dużo, to tu się jednak zawiodłem.
Co nie znaczy że oglądało się źle, ale spodziewałem się dużo, dużo więcej.
być może w mniejszej dawce spróbuję kiedyś raz jeszcze
kliknij: ukryte
Chociaż nie obraziłbym się, gdyby Kaori przeżyła, a efekt by IMO wiele nie stracił. No ale można było spodziewać się, że tak nie może być ;)
Pewnie nie każdemu przypadną do gustu takie ckliwości, ale ja oceniam je na 9/10 – a to w mojej skali bardzo wysoka ocena.