x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Wspaniały film
Re: Idealne zakończenie.
Idealne zakończenie.
kliknij: ukryte Zmiana imienia na L.L jest symboliczna. Porzucenie całej swojej przeszłości, całego swojego życia dla C.C i wiecznej, wspólnej tułaczki. Jedno z ładniejszych wyznań miłości i oddania, które dane było mi zobaczyć.
Jeśli ktoś lubił serię, to film jest zdecydowanie godzien polecenia. Nie powinno się go jednak oglądać bez ukończenia serii. Mam nadzieję, że film się „sprzedał”, bo jakiś nowy sezon z innymi bohaterami mógłby być ciekawy.
Satysfakcjonujące zakończenie.
Re: Shokugeki no Souma: Shin no Sara po 8 odcinku
To pewnie przez ten klimat pojedynków i wyolbrzymianie wszystkiego oraz lekko abstrakcyjny humor. No i Souma jest mniej typowym głównym bohaterem niż w większości podobnych serii.
4 danie - odcinek 7
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Warmupek
Jako kontrprzykład podam Edwarda Elrica. Ludzie mówią, że jest genialnym dzieckiem, ale nie powtarzają tego w kółko. Jest to jednak widoczne na ekranie. Do takich bardziej naturalnych geniuszy należy też Kvothe, czy Sherlock Holmes (książkowy, bo BBC jest podobny do Raita).
Jest lepiej
Generalnie jeśli ktoś odpuścił sobie tytanów po poprzednim sezonie, to radzę wrócić. Bo można się pozytywnie zaskoczyć.
Z tych irytujących rzeczy:
Retrospekcji, które tłumaczą oczywistości i psują tempo wciąż się nie pozbyto, ale można to wybaczyć. Co jednak najbardziej zapamiętam z tego sezonu to:
kliknij: ukryte Wybór między Arminem a Erwinem. Gdy kończyłem poprzedni sezon, to dokładnie tak wyobrażałem sobie tę scenę. Niestety scena ta doprowadziła mnie do pięciominutowego wyśmiewania decyzji twórców (a taki „plot twist” powinien szokować, a nie bawić). Za bardzo zaspoilowali to w poprzednich sezonach. Armin ma być zastępcą Erwina (co samo w sobie jest bardzo logiczne. Już hazard jest mniej potrzebny niż kalkulacja, wprowadzenie w nową erę itd.). Ta rozmowa o morzu z zeszłego sezonu, która wskazywała, że Armin będzie w niebezpieczeństwie, jeszcze ta strzykawka i kilka innych znaków. Całą scenę już rok temu miałem w głowie, co mi przeszkadza w seriach nastawionych na akcję, a nie głęboką fabułę. Ale śmiesznie było przynajmniej.
Re: Mogło być lepiej.
Fate/ZERO i motywacje.
Może nie było kolorowo, ale tragicznie też nie. Przynajmniej miałem wrażenie, że ktoś chce wygrać. I już ten fakt czyni wojnę o wiele ciekawszą i bardziej wiarygodną. Przyznasz chyba, że sytuacja, w której walka o niezwykle potężny artefakt nikogo nie interesuje, jest komiczna.
Oprócz tego metody Kireia i Kiritsugu sprawiły, że starcia były bardziej różnorodne (szkoda, że gorzej wykonane).
Rozbicie rozwoju postaci na trzy części i pokazanie tylko jednej z nich, jako odbiorcę tak średnio mnie interesuje. Bo fakt, że postaci są płytkie, ale jakbym zagrał w grę i przeczytał LN oraz komentarze fanów, to byłyby głębokie raczej pokazuje słabość adaptacji. Także wszelkie zmiany, które dotyczą charakteru oraz zdolności postaci nie mają wpływu na moją ocenę. Wpływ ma wynik końcowy, a zmiana dotyka raczej ludzi zaznajomionych z oryginałem. Być może dla nich (fanów uniwersum) jest to bardzo dobra adaptacja. Jednak jako samodzielny tytuł (a nawet jako kontynuacja F/Z) nie wypada tak dobrze. Niestety. Bo potencjał jest ogromny. To widać na każdym kroku. Nie przysłaniają tego nawet piękne chmury i pyłki, którymi tak twórcy tego dzieła lubią się chwalić. :)
W każdym razie ogólne wrażenia są dobre, ale wolałbym jednak zachowanie konwencji z Zero niż bawienie się w takie sztampowe „seigi no mikata”.
Re: Mogło być lepiej.
Na drugi i trzeci rzut oka też. To hiperbola była. Ale chodzi mi o to, że postaciom brakuje motywacji i przez to cała wojna wydaje się nie mieć wielkiego znaczenia. Zabija to tempo akcji. Nie było tu też takich ciekawych rozmów jak w Fate/Zero (Aleksander, Gilgamesz i Artur)
Filmy może kiedyś zobaczę, ale na ten moment uniwersum Fate nie ma mi nic do zaoferowania. Wiem, że niczym mnie już nie zaskoczą (no chyba, że na minus).
Mogło być lepiej.
Fabularnie nie jest źle. Wszystko zdaje się mieć sens, ale rozwija się zbyt wolno, jak na serię o wojnie.
Chciałem zwrócić uwagę na główny zwrot fabularny. Moim zdaniem został zaplanowany bardzo dobrze. Twórcy od początku zostawiają dużo wskazówek i już około 3/5 odcinka pierwszej serii można się domyślić o co chodzi, ale ciężko mieć 100% pewności.
kliknij: ukryte
- W pudełku Rin obok artefaktu Gilgamesza był ten medalion. Od razu można pomyśleć, że jest on w jakiś sposób związany z przyzwaną istotą. Rin leczy nim Shirou.
- Archer – łucznik
- Utrata pamięci Archera (to akurat jest dość słabe)
- Te same brwi (mi to dało 99% pewności). Trochę to bawi, bo oczy mają zupełnie inne. Nie trudno to w sumie wychwycić, bo Archer i Shirou często ze sobą rozmawiają.
Wydaje mi się, że coś jeszcze było, ale już zapomniałem.
Póżniej pojawia się więcej informacji o jego charakterze i umiejętnościach, więc można przegapić te wskazówki i dojść do prawdy później.
Duży plus za to, że dali pomyśleć widzowi, a jednocześnie mieli przesłanki by sądzić, iż ten się domyśli.
Pochwała należy się też za walki. Bo może nie były emocjonujące, ale przynajmniej ładne.
Re: łeh... może nie, ale zawód jakiś jest
Dlaczego nie prowadzisz dyskusji, a zaczynasz od bezpodstawnej obrazy? Nie wiem, choć się domyślam.
łeh... może nie, ale zawód jakiś jest
Chociaż moim zdaniem za drugim razem nie będzie mi to przeszkadzać i podniosę ocenę. A przynajmniej na to liczę, bo tytuł początkowo wywarł na mnie duże wrażenie.
Re: Czy tylko mi wydaje się, że to wcale nie jest komedia?
Re: Czy tylko mi wydaje się, że to wcale nie jest komedia?
Oczywiście, że nie. Aż tak oryginalna nie jesteś. Każdy jest wyjątkowy, ale chyba nikt w aż takim stopniu. To przekonanie o niepowtarzalności swoich poglądów nadawałoby się na odcinek Zrozpaczonego Nauczyciela. (oczywiście to tylko żart, wiem czym jest hiperbola)
Ja jednak uważam, że to jest komedia, ale poruszająca tematy zarówno błahe i te poważne. Robi to jednak w przystępny sposób, który pozwala widzowi się śmiać nawet, gdy nie zrozumie co jest krytykowane. Ja kilu odcinków nie zrozumiałem, bo były zbyt mocno zagłębione w japońskiej kulturze, a bawiłem się przyzwoicie.
W trakcie pierwszego sezonu też miałem podobne odczucia, że Itoshiki nie jest taki jak go malują. Ale późniejsze odcinki (i sezony) wskazują, że to jest raczej konwencja abstrakcyjnego poczucia humoru, bawiąca się wiedzą widza. Rzucają coś przeciwnego do wiedzy obserwatora, by go skonfundować i w pewnym sensie rozbawić. Podobnym przykładem od tego samego studia jest opening z Monogatari Second Season – historia Hitagi i Kaikiego. Znając relacje między postaciami można się roześmiać do łez. Ja bym się tu nie dopatrywał tak mocnego wątku (jakim jest chociażby ciąża w szkole) w innym kontekście niż czysto humorystycznym.
Proszę o remake.
Re: Pierwszy drop.
Pierwszy drop.
ostatnie sezony DxD, Guilty Crown, Mirai Nikki, czy Nisekoi. Przy tych seriach rwałem sobie włosy z głowy, ale potrafiłem je dokończyć. A tutaj jeden odcinek odrzucił mnie bardziej niż wszystko inne. Świat, postaci, pomysł na fabułę… wszystko jest tak schematyczne, że nawet w parodii by mi przeszkadzało. Zmienia się to później? W chociaż najmniejszym stopniu, bo z mojej perspektywy każda zmiana wyszłaby na plus.
Najdziwniejszy jest dysonans pomiędzy wyglądem serii, sugerującym coś naprawdę dobrego, a tym co zobaczyłem. I to właśnie skłania mnie do dania 4. szansy. Zasługuje na nią?
Re: Legendy
Ale ten wątek stał się tak obszerny, że podwoił ilość komentarzy dotyczących tego świetnego filmu. Nic tylko się cieszyć.
Re: Legendy
Cała moja pierwsza wypowiedź poddała w wątpliwość, czy można znaleźć choć jedną polską legendę na tyle wielowątkową, rozbudowana, ciekawą i uniwersalną by wykonać na jej podstawie świetny pełnometrażowy film.
Re: Legendy
Mimo nawału odpowiedzi na mój komentarz, to nie dostałem informacji na temat najbardziej mnie interesujący. Czy adaptacja tej historii jest tak dobra, czy historia sama w sobie? Trochę poszperałem i wydaje mi się, że jednak ta podstawa, którą jest legenda, jest napisana bardzo dobrze.
W każdym razie dzięki za tę listę. Trochę poszerzyłem swoją wiedzę w tej dziedzinie.
Re: Legendy
Legendy
Odnośnie do filmu. Moim zdaniem to najlepsze japońskie dzieło obok Sennen Joyū i zdecydowanie zasługuje na wszystkie pochwały, które spływają ze wszystkich stron. Piękna legenda, wspaniałe zakończenie i zapierający dech w piersiach kierunek artystyczny.
7/10
Mam wrażenie, że ten styl, który Shaft używa wyciąga z 3‑gatsu 140% potencjału. Poruszone tu zostają trudy życia zawodowego gracza shogi, praca jaką należy włożyć w ten sport i pasja. Ten wątek jest przedstawiony bardzo dobrze ze swoim najlepszym momentem pod koniec drugiego sezonu.
Jednak więcej czasu poświęcono na dramaty głównego bohatera oraz rodzinie, która jest mu bardzo bliska. Moim zdaniem wiele tych problemów zostało zbytnio rozwleczone w czasie. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby nie to, że w chwili zakończenia jednego dramatu, rozpoczynał się kolejny. Gdyby nakładały się na siebie, to monotonia byłaby zdecydowanie mniejsza. Jakość tych dramatów (jako osobnych bytów) też zostawia sporo do życzenia, ale..
Ale to robił Shaft. W związku z tym mamy tu spore grono naprawdę dobrze napisanych postaci. I to różnorodność charakterów oraz ich wzajemna interakcja są największą zaletą tego tytułu. Oprócz tego należy wspomnieć o perfekcyjnie wyreżyserowanych scenach. Tę serię warto zobaczyć dla 12 minut odcinka Smitha oraz scen z kotkami.
Aktorzy głosowi też się spisali. Shimada jest zagrany perfekcyjnie i mogę powiedzieć, że ten ochrypły głos, wycieńczonego człowieka w 100% pokrywał się z kreacją na ekranie.
Re: trudne, ale wciągające
Czy się zatracił? On zły do szpiku kości był od samego początku, a moc dała mu tylko pewności, że nie zostanie za swoje czyny ukarany. Chociaż w pewnym momencie chyba sam zaczął wierzyć w kłamstwa, które głosił. Więc w pewnym sensie utracił cel do, którego dążył.