x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Czekam na sezon drugi!
Także żadnych rewelacji, ale nie uważam serii za marnotrawstwo czasu, niektóre sytuacje były nawet śmiechowe ;p
Słodko-gorzko
Bohaterowie jak najbardziej na +, nie byli irytujący, a większość można było nawet polubić. Tsukasa nie był ani ciepłą kluchą, ani kozakiem – ot zwykły, porządny chłopak. Isla z kolei z początku była lekko irytująca, lecz końcówka i jej przemiana wybacza wszystko.
No i właśnie te ostatnie odcinki, według mnie, były mega ciepłe, kochane i miłe w oglądaniu, oraz zwieńczyły doskonale całą, całkiem dobrą serie. Jak najbardziej warto obejrzeć.
Postać głównego bohatera bardzo poprzypominała mi Hachiman'a z OreGairu, głównie poprzez jego charakter: odludek, osoba z generalnie złą reputacją, wyjątkowo sarkastyczny. W tym wypadku jednak Sakuta posiada również cechy osoby, która – o dziwo, z łatwością dopasowuje się do otoczenia, jest odważny i całkiem sprawnie zachowuje się przy dziewczynach (czyt. flirt to dla niego chleb powszedni). Dialogi jakie przeprowadza z innymi postaciami są na prawdę ciekawe i chwilami tętnią ciętym humorem, ogromny plus za to. Wybranka głównego bohatera Mai, a zaraz po niej jego siostra Kadae też zasługują na wyróżnienie, bo w przypadku Sakurajimy – jej charakter był niemalże idealnie dopasowany do Sakuty: chwilami konkretna i stanowcza, ale też wrażliwa i słodziutka dziewczyna, z równie specyficznym poczuciem humoru i podejściem do życia. Mam wrażenie, że to jedna z bardziej realistycznych postaci, która wie czego chce, droczy się w uroczy sposób z głównym bohaterem (i vice versa) oraz nadaje serii ciepłą atmosferę swoim 'dziewczęcym' zachowaniem.
Fabuła nie przemówiła do mnie niestety, większość nadprzyrodzonych sytuacji i – o zgrozo, ich wytłumaczenie nie przekonało mnie, ale chociaż nadało anime jakiś charakterystyczny bieg. Opening też niczego mi 'nie urwał', natomiast ending był już bardzo przyjemny. Graficznie jest ok, kreska i animacje przyzwoite, postaci narysowane ładnie.
Jeszcze w kwestii czysto romansu: czułem niedosyt połączony ze zwątpieniem. Miałem wrażenie, że związek głównych bohaterów miał kulminacyjny moment już przez pierwsze kilka odcinków, a następnie przeszedł w irytującą stagnacje z domieszką podtrzymania go powtarzającymi się tekstami. Według mnie, ich relacje stricte romantyczne nie były jakieś zjawiskowe, a wręcz czasami umieszczone 'na siłę'. Bardzo szkoda, zważywszy że Mai i Sakuta dogadywali się prawie perfekcyjnie.
Darling?
Prawdziwi, ludzcy bohaterowie (szablonowi, ale w samym pozytywnym tego słowa znaczeniu), szczególnie żywe relacje między bohaterami oraz poniekąd dość zawiła, miejscami lekko przekombinowana, ale składająca się w solidną całość i przede wszystkim interesująca fabuła – to trzy elementy które mnie urzekły.
To dzięki nim anime prezentuje, według mnie, bardzo wysoki poziom, w szczególności, jeśli chodzi o gatunek romansu którego jestem fanem. Postaci Hiro oraz 002 to prawdziwy majstersztyk, doskonale napisani, dający się lubić i przede wszystkim wiarygodni i żywi. Zakochałem się w ich relacjach, bo wiele ep'ów – szczególnie 15'ty, wywarło na mnie ogromne wrażenie, dużo pozytywnych emocji.
Swoją drogą, ogromny szacunek dla aktorki głosowej Zero Two, boska robota w oddaniu emocji, a 'Darling' brzmi za każdym razem tak uroczo, że mam ciary. Inne postaci również prezentowały najwyższy poziom, każdą polubiłem i zżyłem się z nimi. Miło, że teoretycznie każdy dostał swoje 5 minut i wykorzystał je jak najefektywniej i najlepiej. Fabularnie też niczego sobie, lubię klimaty sci‑fi, postapo już mniej, natomiast tutaj wyszło to jak najbardziej miodnie. Franxxy i sposób ich kontroli nadał temu anime czegoś charakterystycznego. Graficznie też bajeczka prezentuje wysoki poziom, sceny walki były płynne i szybkie, słowem kozackie.
kliknij: ukryte Końcówka jest specyficzna i dosyć smutna, bo jednak tych dwoje poświęciło się dla sprawy, ale i też koniec końców spełniło swoje marzenia – bycia razem. Nie wydaje mi się, żeby powstał sezon 2, bo historia jest praktycznie skończona, a kwestia reinkarnacji niczego ciekawego by nie wniosła. .
Mnie wciągnęło mocno.
:o
Szczególną sympatią darzę właśnie bohaterów, i to dzięki nim anime dla niektórych, mam wrażenie, błyszczy. A przynajmniej tak uważam. Subaru i Rem, ta dwójka to dla mnie arcydzieło napisania postaci, zżyłem się z nimi, bardzo charyzmatyczni a odcinek 18 zapadł mi mega w pamięć. Co ciekawe, również każda postać drugoplanowa dała coś od siebie, chociażby Wilhelm van Astrea który zainteresował mnie swoją krótką historią.
Powrót przez Śmierć, klimat fantasy ze smokami, innymi rasami, magią, pokojówki, dość obszernie zrealizowana brutalność, nawet elementy romansu, itd. Jak dla mnie cudo i czułem się bardzo dobrze oglądając sezon 1, czekam na drugi.
Znośne
Ogólnie od połowy do końca oglądało się spokojnie i w zasadzie bezstresowo, jedynie chwilami irytowało kilka elementów – przede wszystkim główny bohater. Straszna z niego klucha, im dalej w anime tym gorzej. Irracjonalne wybory i decyzje, rozumiem że młody i zakochany, ale jednak bądź co bądź to kliknij: ukryte kazirodczy stuff, więc należy myśleć rozważnie i .. przyszłościowo. Hina również od połowy została przez mnie lekko znienawidzona przez jej dziwny kompleks 'bycia dorosłej' i ogólnie zachowanie.
Ogromny plus – o dziwo – dla Rui, która miała w zasadzie wszystko co lubię w żeńskich bohaterkach: od wyglądu i aktorki głosowej po ciekawą wersje Tsundere. Od początku to właśnie jej kibicowałem i rozczarowałem się że anime obiera troszkę inną drogę. Tym bardziej ucieszyłem się, gdy jednak kliknij: ukryte pomimo bycia porządną i unikania uczuć do Natsuo, na końcu wykorzystała sytuacje i znowu – tym razem 'pewnie' – zaczęła ubiegać się o względy.
Opening genialny, kreska i animacje średnie. Takie w sumie 7/10
Jest okey
Jako fan SAO, prawdopodobnie oceniłem tak wysoko ze względu na sentyment do całokształtu, tym niemniej cudownie spędzone 2h.
Ale oczywiście wezwę uwagę do serca, dziękuje.
Wszystko co pisze to oczywiście moja opinia, lecz uważam, iż zostały niesamowicie szczerze zekranizowane uczucia, byłem pod wrażeniem jak twórcy wiarygodnie oddali to, co czują względem siebie główni bohaterowie – Asuna i Kazuto. Brak sztuczności (może oprócz kilku momentów). Te kilka przeuroczych odcinków, gdzie para była już razem na ich ‘miesiącu miodowym’ stworzono naprawdę solidnie, wczułem się w te połączenie młodzieńczego zauroczenia i już dorosłych planów na przyszłość – szkoda że niewiele jest tak ciekawie skonstruowanych romansów, bo ten wywarł na mnie naprawdę pozytywne uczucia (każda scena z tą dwójką robiła mi ciepło na sercu). Bałem się nieco końcówki, na szczęście niepotrzebnie, gdyż koniec końców wszystko skończyło się kliknij: ukryte happy endem.
Fabularnie zdecydowanie moje klimaty (akcja, i to jeszcze w świecie MMO + romans). Ogólnie rzecz biorąc świat przypadł mi do gustu, ciekawa koncepcja, z wykonaniem różnie to wychodziło. Niektóre, dość istotne elementy były mocno .. kiczowate i wymyślone na siłę, ale jak przymknąć na to oko, da się żyć. Najważniejsze, że anime nie traciło na spójności, każdy odcinek był wciągający i to się liczy. Bohaterowie pozytywni i dający się lubić, z antagonistami – to inna historia. Zdecydowanie zbyt przerysowani, szczególnie drugi typ, któremu chciało się włożyć sztylet w klatę na miejscu. Najprawdopodobniej taki był zamysł, ale ostatnia scena z nim aż otworzyła mi oczy, być może lekka przesada.
Graficznie i muzycznie SAO wypadło bardzo dobrze – walki nie kulały, animacje wypadły dobrze a widoczki również chwilami zapierały dech w piersiach. Soundtrack przeważnie zawsze budował niesamowite napięcie i klimat (oba openingi będę wspominać długo, polubiłem mocno).
Dla samego wątku romantycznego, czyli o dziwo najważniejszego aspektu anime, daje 9/10, reszta dopełnia ocenę, bo stoi na bardzo wysokim poziomie. Bardzo przyjemnie spędzony czas, nie żałuje ani sekundy.
Graficznie anime cudo: jak na 24 epizody, każdy z nich był zrobiony naprawdę starannie, animacje nigdy nie kulały – szczególnie mimiki twarzy wpadły za każdym razem wyjątkowo elegancko. Każda z postaci była po prostu .. ładna, miło było się przyglądać sylwetkom, twarzom. Tła szczegółowe, dobrze wypełniały całość (w 1080p panorama podwodnego miasta i dziesiątki poruszających się rybek – prześliczna rzecz). Ogólnie cała otoczka graficzna była bardzo kolorowa, jaskrawa, czasami wręcz 'oczojebna' – co kto lubi, ale mi przypadła do gustu.
Udźwiękowienie na wysokim poziomie (moim zdaniem oczywiście), nutki były bardzo klimatyczne i idealnie pasowały do lekko magicznego świata – szczególnie oba openingi i endingi. Niektóre momenty, kliknij: ukryte jak śpiew rybaków podczas Wysyłania, sprawił ciary na plecach co można uznać jako sukces w stworzeniu klimatu.
Ogólnie, jednym z głównych (jak nie jeden najważniejszy) motywów przewodnich jest .. romans. Trójkąty, czworokąty i inne wielokąty oraz zawiłe relacje między bohaterami – wszystko jest tu obecne. Z początku myślałem, że anime pójdzie inną drogą, ale okazało się, że miłość to temat nadrzędny, i wyszło mu to całkiem dobrze. Myślę, że można bezspoilerowo nadmienić, iż w każdym odcinku jest zawarty content związany z uczuciami, przyjaźnią, itd.
Ma to swoje wady i zalety – osoby które bardzo lubią tą tematykę będą pewnie zachwycone, gdyż dzieje się tutaj naprawdę sporo. Natomiast dla osób, które ‘jedynie lubią’, cóż, dla mnie osobiście wyszedł z anime lekki melodramat ze zbyt przekombinowaną fabułą, szczególnie gdy ta szła ku końcowi.
Postacie bardzo barwne, charyzmatyczne i w większości pozytywne, dające się lubić. Szczerze mówiąc jedynie Hikari był od początku do końca lekko irytującą personą, ale dał radę. Jednakże wraz z fabułą, przekombinowano i w tym aspekcie. Wraz z kolejnymi odcinkami można zaobserwować przy każdej postaci przesadzenie z uczuciami i emocjami, które – przynajmniej dla mnie – stworzyło bezsensownie sztuczną otoczkę. Wydaje mi się że twórcy nie chcieli żeby widz odetchnął, tylko przez 24 odcinki czuł, że bohaterowie nie są spełnieni emocjonalnie w większym bądź jeszcze większym stopniu.
Takie 7;8/10
A jednak bardzo dobre
Fabularnie anime proste – taniec towarzyski jako nowy sens życia bohatera i jego stopniowa ewolucja, ale przyjemnie było w to brnąć i poznawać kolejne mini‑historię. Postaci sporo, o ile Tatary nie znosiłem za jego pipkowatość, to w ciągu trwania odcinków wiele się zmieniło. Chi‑chan irytowała mnie prawie do końca, ale postać wiarygodna i to się ceni.
Anime ma mnóstwooo flasbacków, retrospekcji, wywodów różnych osób, przemyśleń, opowieści, itp. i to dzięki nim można było przeciągnąć sezon aż do 24 odcinków. Niby nadało to klimat i pozwoliło dłużej cieszyć się historią, a także wczuć się w bohaterów, w ich wnętrza, niemniej chwilami strasznie nudziło.
Ale Ballroom e Youkoso zrobiło przede wszystkim coś wyjątkowego – zrobiło z dość niszowego tematu tańca towarzyskiego dzieło, które bardzo przyjemnie się oglądało.
Miodzio
Perełka
Napisałem prawie idealna dlatego, iż anime ma kilka istotnych, ponownie według mnie, dość szczegółowych wad. Pierwszą i najważniejszą z nich jest długość. Historia ciągnie się dość zawile, i chwilami wieje specyficzną monotonią, szczególnie podczas retrospekcji bohaterów (+flashbacki jak w filerach Naruto). 22 odcinki to dużo, 12 to za mało. Coś pomiędzy byłoby idealnie.
Kolejną jest romans, a raczej jego.. brak? Dla mnie anime było strasznie irytujące pod tym względem. Ja to widzę tak: kliknij: ukryte 'dziewczyna nie wiedziała jak zbliżyć się do chłopaka którego kochała, więc w zasadzie zfriendzonowała go udając że kocha innego, po czym pośmiertnie się do tego przyznała (creepy)'. Ogólnie postać Kaori nie przemówiła do mnie. Jest śliczna, utalentowana i słodka, ale jej morały była nijakie. Myślałem że twórcy posuną chociaż wątek Tsubaki, ale jak widać –
na dobrą sprawę, średnio.
Ostatnią rzeczą która mnie zniesmaczyła jest ilość dramatu: kliknij: ukryte 'śmierć, załamanie, choroba, załamanie, śmierć, załamanie'. Jest to wszystko nad wyraz wierne rzeczywistości, i chwała temu za to, no ale jednak.
Takie naciągane 9/10, szczególnie za przedziwną końcówkę.
Pozytywna wstawka
Fajnie było
I to, kogo uwielbiam, a zarazem poniekąd nienawidzę: Hachiman. To postać, którą kochałem w pierwszej części. Bardzo klarownie i dobitnie pokazał, jak toczy się życie na uczelni, i jakie są tego realia, jeżeli chce się być tym, kim Hachiman próbuje być. Uwielbiałem go, jego przeinteligentne wywody, monologi w myślach, cyniczne retrospekcje. Ale z góry wiedziałem, może nawet z autopsji, że takie działania, takie życie .. jest bardzo, bardzo smutne. I widać to gołym okiem po głównym bohaterze. Wieczne oszukiwanie się, okłamywanie, chęć bycia totalnie odizolowanym od społeczeństwa i obojętność na wszystko, co go nie interesuje, jest na dłuższą metę żałosne i dziecinne. Najsmutniejsze jest to, że posiada on wszystkie najważniejsze cechy człowieka, który mógłby być ‘miłym gościem’. Jego dobroduszność, chęć pomocy i w zasadzie brak problemów z nawiązywaniem kontaktów w kluczowych momentach pokazuje, że gdyby nie jego chora fantazja na temat bycia neutralnym i zamkniętym, mógłby być innym, jestem pewien, że szczęśliwszym człowiekiem.
Ale żeby nie było samych negatywnych opinii, stwierdzę, że od 9 odcinka, sytuacja nabrała całkowicie innego charakteru: Hachiman zmienił dość solidnie swój światopogląd, Yukino, która od początku drugiego sezonu była jakaś niemrawa, znowu zaczęła być błyskotliwą i poniekąd uroczą dziewczyną. Yui, bardzo sympatyczna, czyli nic się nie zmieniło. Słodka, próbująca scalać grupę i wprowadzać w niej domieszkę ‘normalności’ dziewczyna. Co więcej, historia sama w sobie zaczęła być taka, jaką chciałem od początku – bardzo wciągająca i posiadająca ciekawe wątki.
Komachi, jako siostra głównego bohatera, to jedna z najbardziej rozsądnych i ‘życiowych’ osób w tym anime. Doskonale analizuje, ale używa przy tym, w porównaniu do brata, serca, przez co jej porady jak najbardziej trafne + ich relacje są naprawdę genialne, cudowne rodzeństwo. Co do Irohy.. ogólnie nienawidzę dziewczyn z dwulicowym charakterem jak ona, jednakże jej podejście było do przyjęcia. Pozytywna, z dawką humoru i ciekawym podejściem do głównego bohatera. Podobnie z nauczycielką – doskonale nakierowuje ludzi na właściwe tory, a przynajmniej próbuje. Reszta drugoplanówców albo irytuje (Orinoko, skopałbym), albo jest przyjemna w odbiorze.
kliknij: ukryte Zakończenie to idealna bramka dla 3 sezonu, który prędzej czy później wyjdzie. Nie mam pojęcia jak zakończy się ten trójkącik, ale sytuacja jest już tak napięta, że nie ma bata by ta trójka zostawiła sprawy takie jakie są.
TL;DR – według mnie, solidna i przyjemna kontynuacja ^^
+ do postaci
Dość słabe
Może zacząć od strony technicznej? Cóż, na forach twierdzili, że anime ma ciekawą, dynamiczną i bardzo 'kreskówkową' grafikę. W zasadzie nie można temu zaprzeczyć, ale należy dodać kolejną cechę – brzydką. Nie wiem, być może to subiektywna opinia, ale od strony graficznej anime prezentuje się słabo. Przez cały czas dręczyły mnie wszędobylskie zatrzymywania klatek i animacji, dziwne pauzy, totalnie nijakie tła. Ponadto, sceny tańca, które okropnie mnie drażnią: 5sek miernego, w ogóle nie szczegółowego ruchu, i 20sek retrospekcji bohaterów nad tym, jak cudowne i wspaniałe jest to. Śmiech na sali (dosłownie). A już kończąc na animacji, kreska sama w sobie daje radę. Bohaterowie wykonani dość solidnie, z jednym, bardzo ważnym wyjątkiem – szyja. Nie wiem co mieli na myśli tworząc je takie długie, ale wygląda to nie dość, że w cholerę nierealistycznie, ale miejscami śmiesznie a nawet obrzydliwie. Podobnie pot, który dosłownie wylewa się z ekranu – owszem, jest obecny w tańcu, ale po co aż tak go ukazywać? O muzyce nie mam zdania, ale wydaje mi się że nie ma z nią problemu (chociaż nadal nie wiem jak można tańczyć do 5'sekudnowych kawałków lol)
Główny bohater lekko irytujący, dziwny (czasami pewny siebie, czasami nie, dziwne to) ale jest to sprawa zmienności jego charakteru – zgaduje że taniec zmieni jego światopogląd, i w czasie trwania anime będzie można zaobserwować jakąś pozytywną metamorfozę. Podoba mi się Sengoku, konkretny człowiek na konkretnym stanowisku nauczyciela, mentora i autorytetu.
Prawdopodobnie obejrzę do końca, bo oprócz kreski, historia zapowiada się wbrew pozorom ciekawie.
Jest ok
Grafika genialna, tak niesamowitej animacji postaci, przepiękności świata, detali i wszystkich dopracowanych elementów to dawno nie widziałem na oczy. Rzeczywiście, miejscami wgniata w fotel i ciężko podnieść szczękę z podłogi. Jedynym minusem i plusem zarazem są walki. Chwilami zbyt chaotyczne, ale nie można odmówić im dopieszczenia.
Ogólnie wyszło dobrze, jestem pod wrażeniem że twórcom udało się skompresować świat gry w +-2h i dobrze ją zapowiedzieć. Mi się podobało.
Pierwszy znośny, ale drugi?
Ogólnie nie trzeba wiele pisać, bo recenzja Easnadh mówi i wyjaśnia wszystko. Dosłownie wszystko. Ale dla uogólnienia rozpiszę, co podobało mi się, a co .. nie.
Z rzeczy, które można uznać za takie sobie lub nawet dobre, są oczywiście motywy, które były takie w pierwszym sezonie. Mowa tu oczywiście o bohaterach drugoplanowych. Kurumi, ten nowy ziomek, oraz genialni Yano, Chizu i Ryuu, którzy próbują ratować sytuacje. Poza tym graficznie nadal nie mogę anime niczego zarzucić – jest git. O ścieżce audio nie wspomnę, bo nie mam jakoś dobrych wspomnień – nie licząc openingu.
No, i to by było na tyle z pozytywnych rzeczy. Teraz czas na to, czego w anime było od groma. Generalnie, przez negatywne aspekty drugiego sezonu, musiałem zastosować technikę opisaną na początku, bo oglądanie tych sierot, które zachowaniem nie różnią się od ludzi z problemami psychicznymi zamkniętymi na miesiące w pokojach bez klamek, jest po prostu niemożliwe – serio. Z czystym sumieniem chciałem wierzyć, że po wyjątkowo dziwnym zakończeniu z jedynki, Sawako i sam Kazehaya wejdą na wyższy poziom znajomości: sorry, tak to po prostu działa. Gadając ze sobą praktycznie codziennie, i wiedząc dobrze, że obie strony czują do siebie to samo, czyli miłość. Ale nie, twórcom zachciało się ponownych kombinacji, i przez praktycznie całe anime musimy oglądać kolejną partię niedomówień, niejasności i niepewności do tak na prawdę .. wszystkiego. Charakter Sawako nie zmienił się aż tak bardzo – co wyjątkowo mnie zraziło zważywszy na fakt, iż przez poprzednie 25 odcinków pielęgnowała nową 'ja'. Meh.
Ogólnie, można by pisać długo i namiętnie, ale szkoda czasu. Chciałem się wzruszyć, coś poczuć, ale ilość wymuszonego kiczu jest po prostu zbyt duża. Niesamowicie zmarnowany potencjał. Tak z 5/10.
Wolno .. ale słodko
Godne podziwu projekty postaci pod względem charakteru. Każda jest wyjątkowa na swój sposób, każda przeżywa chwilę słabości i wzruszenia na odmiennych płaszczyznach: i nie byłoby w tym nic dziwnego – nawet dla przeciętnego anime – gdyby nie fakt, że robi to na prawdę wiarygodnie (a przynajmniej tak uważam). Bohaterowie drugoplanowi, Yano, Chizune i Ryuu, są moimi faworytami. Tak przyjemne i miłe w odbiorze postaci dawno nie spotkałem. Przy okazji, to ich wątki zainteresowały mnie nawet bardziej, niż główny.
Graficznie jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie jest to co prawda ani kreska wybitna, ani animacje nie są specjalnie wyjątkowe – ale to wszystko po prostu do siebie pasuje. Kolorowe, pastelowe krajobrazy nadają fajnego klimatu, projekty postaci od strony graficznej też niczego sobie. Mimika twarzy jak i sama kreska przypadła mi do gustu – szczególnie sama Sawako i jej retrospekcje <3
Przemiana postaci – wiadomo, szczególnie Sawako – przebiegła całkiem logicznie i przyjemnie oglądało się jak z kluchy i samotniczki robi się .. no właśnie, mniejsza klucha i pewniejsza siebie dziewczyna. O dziwo, jak to często bywa w anime tego typu, problemem jest głupkowatość nie tylko głównych bohaterów (durnota głównej bohaterki czasami powoduje ból głowy, ten autyzm to może być jednak prawda) ale też kilku osób. W tej historii co prawda głupkowatość występuje, ale w takim stopniu, że nie drażni aż tak bardzo, a wręcz momentami śmieszy – co jest ogromnym plusem.
No i właśnie .. wariant komediowy. Śmiałem się bardzo długo z niektórych momentów i humor, który ukazali twórcy na prawdę do mnie przemówił – trener Pin jest moim mistrzem :D
No i puenta. Po obejrzeniu całego anime, mogę stwierdzić jedno: strasznie, ale to strasznie ‘rozmemłane’. 25 odcinków to jednak wyjątkowo dużo, zważywszy na fakt, że fabuła rozkręca się okropnie powoli .. no i właśnie, tak na prawdę, nawet nie dochodzi do połowy. Niezdecydowanie bohaterów drażni, szczególnie na końcu. Niemniej, podobało mi się to. Pomimo wszystkich wad, anime ma coś w sobie. I lubię to.
Hmm..
Zgrabna kontynuacja
Dobra kontynuacja równie dobrego romansu. Przyjemna i spokojna opowieść o dwójce bardzo charyzmatycznych bohaterach. 8/10