Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Lyneel

  • Avatar
    A
    Lyneel 17.07.2011 20:42
    bez zachwytów,ale - o dziwo - mnie się podobało :)
    Komentarz do recenzji "Heroman"
    wielu pewnie odrzucą liczne, wszechobecne wręcz motywy z amerykańskiej kultury (w końcu w anime czasem szuka się od nich uwolnienia). Sięgając po Heromana, postanowiłam po prostu je zaakceptować i oglądać. I nie żałuję.
    Połączenie światów japońskiego i amerykańskiego niekiedy wychodziło na korzyść, innym razem wręcz przeciwnie, ale zwykle dobrze się uzupełniały i dały naprawdę ciekawy efekt, zgodnie ze spostrzeżeniem recenzenta. Poza tym seria ma do zaoferowania więcej – chociażby bohaterów. Nie są zapewne najlepszymi postaciami, jakie pojawiły się na ekranie, ale część potrafi zwrócić uwagę i zapisać się w pamięci, choćby na jej obrzeżach. Gdy już kogoś polubimy, serię ogląda się łatwo i przyjemnie. Nie będzie to zapewne wielkie przeżycie, ale sądzę, że warto. Czekam na sezon drugi :)
  • Avatar
    A
    Lyneel 17.07.2011 17:12
    absurd, absurd i jeszcze więcej absurdu. ale i tak oglądam ;)
    Komentarz do recenzji "Glass no Kantai"
    powiem szczerze, po raz pierwszy komentuję anime już po jednym odcinku, choć zwykle oceniam serie po całości lub 3/4. Jednak muszę się powyżywać.
    zacznijmy od tego, że przez cały czas towarzyszyło mi wrażenie oglądania pracy 10­‑letniego reżysera. To raczej nie wróży nic dobrego. Przymykając oko ( a raczej odwracając wzrok lub udając ślepotę ) na technologiczny obłęd i naiwność we wszystkich akcjach, śmiałam się przez większość seansu. A to nie miała być komedia. Cóż, bywa. Ale naprawdę, co twórcy usiłowali z tego zrobić? Raz widzimy bohatera, który odgania mieczem muchy, a wszyscy pobliscy przeciwnicy padają na ziemię, choć albo w ogóle nie zostali draśnięci, albo ostrze właśnie przeszło przez cały ich korpus, ale co tam. Wrogowie posłusznie leżą na ziemi, krwi ani śladu. Mogłabym zwalić to na cenzurę, lecz oto zaraz widzimy wojowniczą maido, która w trakcie zamieszania pędzi po wózek z herbatą…
    No nie wiem, może był to jakiś specjalny, tajemniczy napój, kosztujący fortunę. Nie wnikam.
    Tak czy owak, aż nasuwa się pytanie: co to za wojna?Przepraszam, ale nawet dzieci w piaskownicy potrafią z większą zajadłością bić się o zabawkę.
    Cóż, to by jednak tłumaczyło reakcje zgrupowanych z otoczenia buntowników. Ci bowiem, nie myśląc o sobie (może w przyszłości każdemu przetransplantowano „złote serce”), godzą się na wszelkie propozycje walki o swoje racje. Niby wcześniej sami mogli zorganizować bunt i zwyciężyć, a mieli na to duże szanse, zważając na ich liczebność itd. Jednak z jakichś powodów tego nie uczynili. Dopiero teraz, gdy pojawił się przywódca, z entuzjazmem i bez namysłu ruszają obalić ciemiężyciela. Jak na mój gust, dziwne to i tyle. Żaden nie poświęcił nawet sekundy na wątpliwości… No ale dobrze, pewnie w anime tym mamy samych bohaterów. A ludzie tu wcale różni nie są.
    Pomimo wszystkich wad (a jest ich mnóstwo), coś zachęciło mnie do sięgnięcia po drugi odcinek. Może seria posiada jakiś… urok? Mikroskopijny on raczej i łatwy to przeoczenia w lawinie tandety, ale coś przykuło moją uwagę. I jak na razie zamieszam oglądać. Czemu? Nie wiem doprawdy. Wyjaśnienie jest pewnie równie absurdalne, jak to anime i również tylko to anime udzieli odpowiedzi. Co się okaże, zobaczymy… :)
  • Avatar
    A
    Lyneel 17.07.2011 15:32
    tytuł do lubienia lub nie - ale na pewno się wyróźnia
    Komentarz do recenzji "Casshern Sins"
    zacznę od tego, że seria potrafiła mnie czasem naprawdę drażnić, ale ogólnie wrażenia są bardzo pozytywne, a raczej – anime tego nigdy nie zapomnę. Niesamowicie podobał mi się sposób przedstawiania i odkrywania świata, który często kazał się widzowi domyślać niektórych rzeczy, nie zaś mówił o nich otwarcie.
    Zaletę ( przynajmniej dla mnie) stanowiło też opowiadanie odrębnych historii na tle osi fabuły – to serię wzbogacało i pozwalało zatrzymać się, pomyśleć, zorganizować w głowie elementy układanki, a nawet odkryć nowe. To również jeden z nielicznych tytułów, w których równie szybko potrafiłam się wczuć w sytuację bohaterów i przeżywać dramaty razem z nimi (może poza przypadkiem Cassherna, gdyż jego dramat był niestety zbyt dramatyczny ;) ). Chyba na zawsze zapamiętam też Sophitę i Margo, a co do samego Cassherna – cóż, nie zamierzam piać z zachwytu, jednak zdołałam mu współczuć i z uwagą śledzilam jego losy. Sądzę, że on jak i reszta postaci są dobrze skonstruowane i stanowią zalete serii.
    No, ale teraz najważniejsze… Nawet, jeśli komuś sama historia nie przypadnie do gustu, warto obejrzeć choć dwa odcinki dla grafiki ( z pewnością oryginalna, a osobiście mam słabość do wszystkiego, co się wyróżnia ;) ), unikatowego nastroju oraz… muzyki. Szczególnie poruszył mną ost Luny – z początku nie zwróciłam na niego uwagi, ale po kilku razach, gdy zaczęłam kojarzyć go z niektórymi obrazami, stał się jednym z moich ulubionych. Naprawdę znakomity.
    Cóż, anime to na pewno nie spodoba się każdemu, ale i tak zachęcam. Przyznaję, że sama ledwie przebrnęłam przez pierwszy odcinek, potem też zdarzały się gorsze chwile, jednak było warto. Dużo więcej z tego anime wyniosłam niż straciłam. A to, co wyniosłam, należy do jednych z moich lepszych wspomnień ;D
  • Avatar
    A
    Lyneel 16.07.2011 22:25
    wreszcie!
    Komentarz do recenzji "Ayatsuri Sakon"
    tak dobrej serii o wątku detektywistycznym od dawna nie widziałam :D na początku nie byłam przekonana, ale później… Nie znam wiele tytułów, które przy wykorzystaniu tak niewielu środków potrafią zbudować podobną atmosferę. Tego trzeba doświadczyć na własnej skórze! ;) niesamowicie podoba mi się fakt, że widz może samodzielnie wyciągać wnioski i dochodzić do odpowiedzi przed/równocześnie z bohaterami, innymi słowy – sam zostaje detektywem. Niby można tego oczekiwać od większości kryminałów, ale rzadko kiedy naprawdę mamy okazję do „przeżycia” rozgrywanych dylematów.
    Kolejny wielki plus to… twarze postaci. Brzmi to dziwnie, ale jednak. W anime często łapię się na przypuszczeniu, że gdyby zgolić bohaterom włosy i zestawić ich facjaty, wszyscy będą wyglądali do złudzenia podobnie, a często nie odróżnię kobiety od mężczyzny. Tu zaś… niespodzianka! Nawet postacie trzecioplanowe, okazyjnie migające na ekranie, udało się zapamiętać. To zaś, gdy trzeba stworzyć w pamięci profil podejrzanych, bardzo pomagało.
    No i oczywiście, nie sposób wspomnieć o muzyce… Ta bowiem potrafiła zrobić wrażenie i wzbudzić we mnie emocje, o jakie twórcom zapewne chodziło. Zwróciłam też uwagę na specyficzny dobór kolorów i częste przyciemnienia obrazu – co również doskonale sprawdzało się w anime o zbrodniach i tajemnicach.
    Oczywiście, są też błędy. Najbardziej przeszkadzały mi zachowania postaci, w których pojawiało się za dużo dramatyzmu. Niestety, w anime to przypadek dość częsty, ale przy zestawieniu z racjonalnym i realistycznym działaniem postaci przez większość odcinka po prostu mnie drażniło. Nierzadko ktoś potwornie, przeciągle i rozpaczliwie krzyczy ze stosunkowo błahego powodu, innym razem jakaś osoba zaczyna przypominać wariata, a jej twarz zmienia się jakby w maskę – choć jeszcze chwilę temu dany bohater wyglądał na opanowanego, trzeźwo myślącego człowieka. Oczywiście, zwykle jest to uzasadniane sytuacją. Jednak drastyczna przemiana „w ciągu sekundy”, bez poprzedzenia tego sygnałem w mimice, itp, trochę mnie raziła.
    Cóż, z drugiej strony pewnie czepiam się szczegółów ;)
    Jeszcze jedno – niektóre rozwiązania wydawały się ciut naciągane. Ale. Przyjemność z oglądania wszystko wynagrodziła :D
  • Avatar
    A
    Lyneel 15.07.2011 20:53
    idę uściskać swego psiaka
    Komentarz do recenzji "Egao"
    nie wiem, jaka idea przyświecała twórcom Egao, ale pewnie nie chodziło o skłonienie widza do filozoficznych rozważań po seansie czy intensywnego namysłu w jego trakcie. Może po prostu chodziło o wywołanie uśmiechu – co w moim przypadku sprawdziło się znakomicie. To tylko 2 minuty, a można docenić relacje zwierzątka i właścicielki, poczuć bijące stąd ciepło i skwitować całość właśnie uśmiechem, tak jak po wypiciu pysznej, gorącej czekolady, po której zostaje smak nawet po jej skończeniu. Po obejrzeniu tego filmiku możemy wstać i jeśli mamy własnego zwierzaka, docenić jego obecność przy naszym boku ^^
  • Avatar
    A
    Lyneel 13.07.2011 19:18
    niespodzianka
    Komentarz do recenzji "Denpa Teki na Kanojo"
    naprawdę dobre anime. kiedy po nie sięgałam, nie oczekiwałam czegoś wybitnego i może wybitne znów nie było, ale wielokrotnie zostałam pozytywnie zaskoczona, zwłaszcza przez bohaterów. Każdy jest inny i nie miota się po ekranie, ale przeżywa i działa na własny sposób, z własnym przekonaniem. Podobały mi się także sytuacje, gdy – pod wpływem chwili – bohaterowie ulegali emocjom i reagowali inaczej niż „na trzeźwo”, zgodnie ze swoim „codziennym obliczem”. Fabuła zaś… Cóż, nie jest bardzo skomplikowana, ale odkrywanie jej w dobrym tempie czyni historie ciekawą i wciągającą.
    Mogłabym się przyczepić do grafiki, bo zdarzały się rażące niedociągnięcia, ale czasem kreska ulega poprawie i wszystko wygląda dobrze. Nieźle sprawdza się też w budowaniu klimatu. Kończąc, anime jest przemyślane, a dodane tu i tam ciekawe rozwiązania tylko podbijają moją ocenę. Do polecenia amatorom mrocznych historii i nie tylko
  • Avatar
    A
    Lyneel 13.07.2011 18:40
    po 60s na talent
    Komentarz do recenzji "Ani*Kuri15"
    świetny pomysł z oddaniem 60sekund każdemu twórcy, do swobodnego wykorzystania. każdy mógł się wykazać, a minuta to na tyle krótko, aby widzowie znaleźli czas do uważnego oglądania i na tyle długo, aby docenić potencjał/umiejętności wykonawcy. niektóre filmiki są bardzo pomysłowe i nawet, jeśli inne wypadają słabo, warto to zobaczyć
  • Avatar
    A
    Lyneel 12.07.2011 23:31
    piękno anime
    Komentarz do recenzji "Księżniczka Mononoke"
    sądzę, że recenzent użył trafnego określenia – to krwawa, brutalna baśń, która jest przy tym niesamowicie piękna. I jak to w baśni bywa, fabuła wydaje się prosta, ale po chwili zastanowienia można stwierdzić, że wcale taka nie jest, że porusza mnóstwo wątków, zostawia wiele pytań, a jeżeli udziela odpowiedzi, to są one mgliste, niejednoznaczne… Często też milczenie okazuje się bardziej wymowne niż słowa.
    Film mogą docenić wszyscy – mam nadzieję, że również moi znajomi, którzy uparcie nazywają anime „głupimi kreskówkami dla dzieci”, choć żadnego nie oglądali. Miyazaki po raz kolejny pokazuje pozornie nieskomplikowaną historię, w jaką zagłębiamy się kawałek po kawałku, minuta za minutą, odkrywając rozmaite i zapierające dech skarby…
  • Avatar
    A
    Lyneel 12.07.2011 22:00
    trochę skołowana
    Komentarz do recenzji "Kishin Taisen Gigantic Formula"
    cóż, seria posiada wzloty i upadki – interesujące wzloty i bolesne upadki… To chyba pierwsze anime, przez które tyle razy zmieniałam zdanie, nawet kilkakrotnie w ciągu odcinka. Raz chciałam postawić 8, 9, a czasem zastanawiałam się nad 6, 5 lub… Ah, naprawdę było różnie. Mimo wszystko wrażenia pozytywne. Ładnie prezentuje się grafika, co w recenzji podkreślono – i nawet, jeżeli nie każdemu się spodoba, to jest przynajmniej dość oryginalna i pasuje do klimatu. Poza tym bohaterów cechuje rozbudowana mimika, a to jest dla mnie sporym plusem.
    No właśnie, bohaterowie. Przewija się ich wielu i trudno pozbyć się wrażenia, że niektórych „już się gdzieś widziało', ale twórcy wyraźnie starali się, aby każdy miał odrębny wygląd i charakter. Dla mnie to kolejna mocna strona.
    Żeby się nie rozpisywać, powiem jeszcze tyle: w fabule, faktycznie, jest sporo luk i niedociągnięć, ale nawet jeśli czasem byłam tym anime poirytowana ( a nawet znudzona! ), próbowano w nim odkrywczo podejść do starego tematu i po części się udało. Dlatego myślę, że warto dać serii szansę. Można wynieść kilka dobrych wspomnień.
  • Avatar
    A
    Lyneel 11.07.2011 21:25
    nawet nie wiem, co najbardziej pochwalić
    Komentarz do recenzji "Ruchomy zamek Hauru"
    barwny, magiczny świat, urzekająco szczegółowość, postacie z wyrazistym charakterem, które – nawet, jeśli zostały przydzielone im pewne role – zaskakują, są oryginalne i po prostu porywają. Po tym filmie do grona ulubionych bohaterów anime dołączyłam… stracha na wróble, płomyk z paleniska i psiaka, który… przypominał mi szczotkę na kurzych nóżkach XD ale miał charakterek ;)
    Co ciekawe, aż chciałabym umieść tu też… zamek. Bo nawet, jeśli nie jest „bohaterem”, to zdawał się żyć własnym życiem. I to mnie zachwyciło.
    No i oczywiście – Sophie i Hauru. Sophie to jedna z nielicznych kobiet w anime, które tak bardzo polubiłam. Jest twarda, niezrażona przeszkodami, zaradna i potwornie śmiała, czy chodzi o ryzykowanie życia, czy wyznanie uczuć. Z kolei Hauru… Przyznaję. Po raz pierwszy jakiś facet zauroczył mnie w pierwszej sekundzie, w jakiej go zobaczyłam. Mówi samo przez siebie :P
  • Avatar
    A
    Lyneel 11.07.2011 21:05
    FLUFFY n_n
    Komentarz do recenzji "Junjou Romantica 2"
    zamiast pisać o zaletach i wadach tego anime, powiem tak:
    Cud, miód i… TRUSKAWKI. Dużo truskawek. Bo takiej słodkiej i lekkostrawnej serii dawno nie spotkałam ^///^
  • Avatar
    A
    Lyneel 11.07.2011 21:00
    Komentarz do recenzji "Kure-nai"
    moim zdaniem największym plusem jest sposób, w jaki przedstawiono bohaterów – chyba można zaryzykować stwierdzenie, że większość postaci mogłaby istnieć w realnym świecie. bohaterowie myślą, uczą się, popełniają błędy, wzbudzają różne emocje w widzach i w otoczeniu, a to ostatnie ma na nie wpływ, który można przez serię obserwować i oceniać. zwróciłam też uwagę na dialogi – niektóre pozornie proste, codzienne, ale swoją naturalnością i przebiegiem często zdołały mnie zaskoczyć. oczywiście, seiyū spisali się znakomicie^^
    Podbijam też ocenę przez świetną grafikę. To anime obyczajowe, ale nawet osoby, które nie przepadają za tym gatunkiem i czasem po prostu się na nim nudzą, mogą przebrnąć przez dłużyzny, zawieszając oko na szczegółach krajobrazu… Nie jest to może szczyt osiągnięcia grafiki, ale robi wrażenie
    Oczywiście, są wady i niedociągnięcia, a nawet sporo wad i niedociągnięć… Ale sądzę, że mimo wszystko warto to obejrzeć ^^
  • Avatar
    A
    Lyneel 11.07.2011 20:44
    perełka
    Komentarz do recenzji "Natsume Yuujinchou"
    delikatnie błyszcząca perła, której oglądanie uspokaja i wyzwala subtelny, ciepły uśmiech. Większość osób, które to anime nie znudziło i które je w całości obejrzało, wystawi pewnie wysoką ocenę, co nie jest niespodzianką – każdy odcinek to jak podróż do świata pozornie odmiennego, a jednak bliskiego rzeczywistości. Bohaterowie, nawet jeśli pojawiają się na krótko, są dobrze przedstawieni i pozwalają się polubić, muzyka doskonale oddaje nastrój i zapada w pamięć, a krajobrazy wymalowano w łagodnych, stonowanych kolorach, które doskonale tu wypadają. Największą zaletą są chyba jednak historie. Niby proste, a jednak potrafiące sprawić, że widz wciągnie się i zacznie przeżywać je z postaciami. A nawet gdy się kończą, wzbudzone emocje pozostają…
    No dobrze, co z wadami? Jakieś na pewno istnieją, ale jedyne, co potrafię teraz wskazać, to niedosyt po skończeniu serii, bo zawsze mam ochotę na więcej… Ale czy to naprawdę wada? n_n