x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Przede wszystkim genialne wykonanie
Niesamowite
kliknij: ukryte Sam pilot z dodatkiem kilku bonusowych scen mógbły stanowić jeden z najlepszych dramatów. Następne epizody czerpią więcej ze zjawisk paranormalnych, pojawia się też intensywna dawka cierpienia, płaczu, lecz co najbardziej istotne anime traci na mistyczności [w sensie tajemniczości] i na 3‑5 epków przed końcem mamy wszystko na tacy z wyjątkiem szczegółów sceny finałowej. Oraz oczywiście „fajnaru” jako całość może pozostawić niesmak, przecież mając doczynienia z ideałem oczekujemy stosownego pożegnania z ukochaną serią, zwłaszcza, że możliwość wydania nowego sezonu nie istnieje. Po przeszło 24h jestem w stanie stopniowo akceptować to co ujrzałem na ekranie i z minuty na minutę oceniam to optymistyczniej.
Nie wiem jak wy, ale Pierce nie ogląda dramarów żeby sobie trochę popłakać. Po seansie każdej serii pokroju „Ano hi mita…” staję się odorobinę innym człowiekiem. Jeśli widzę sposobność by nawiązać bliski kontakt z serią, utożsamić się z bohaterami oraz tym co dzieje się na ekranie, to za każdym razem bardzo przeżywam owe anime, nawet jeszcze kilka, kilkanaście dni po jego zakończeniu. Ano hi mita działa na mnie depresyjnie. Ta niezniszczalna paczka przyjaciół to w większości zbiorowisko do bólu egoistycznych zwierząt. Życiowe spostrzeżenie. Ludzie widzą jak Jin‑tan opiekuje się swoim gankiem. W scenie gdy tłumaczy Anaru by zaprzestała opuszczać zajęcia w szkole wygląda to realistycznie. Problem w tym, że są to jedynie momenty fałszujące rzeczywisty obraz. Bohater główny ma w pupie uczucia Anaru, nie jest w stanie wykonać drobnego gestu by jej nie ranić – nie mówię przecież że ma udawać miłość lub na siłę się w niej zakochywać, niemniej szacunek, delikatność w działaniach wydaje się być obowiązkowa. On tego nie czyni. Ma swoją Menmę, którą gdyby mógł ukryłby przed swoimi przyjaciółmi i przetrzymywał tylko dla siebie, z czysto egoistycznych powodów.
Mam kilka pytań do pozostałych fanów anime. Czy dobrze wywnioskowałem, że Menma zginęła spadając z krawędzi mostu? Zdaje się, iż okoliczności śmierci nie zostały jednoznacznie przedstawione, brakuje szczegółów. Jeszcze jedna istotna rzecz to moja teoria. Menma składa mamie Jin‑tan'a obietnicę, że sprawi by chłopak doznał różnych udczuć, w tym dowiedział się jak smakuje pradziwy płacz. Kobieta opowiada Meiko o reinkarnacji, wydaje się że dziewczynka -zważając na to że jest troszeczkę głupiutka- bierze tą historię na serio. Czy jest to waszym zdaniem możliwe by Menma celowo zabiła się aby spełnić ostatnie życzenie umarłej kobiety? To jedynie moje przemyślenia, niemniej nie mogę powiedzieć bym znalazł argumenty pozwalające obalić tą teorię, jednocześnie fakty które zostały przedstawione pozostawiają furtkę na podobne domysły.
Ocena to musi być 10/10. Jeśli Ano Hi Mita nie zasługuje na całą pulę, to żadne inno anime nie powinno przypisywać sobie tej notki.
Przeciętność
Seans Sekai‑ichi Hatsukoi to dla mnie przede wszystkim spojrzenie z punktu widzenia typowego odbiorcy, poszerzanie horyzontów ;). Natomiast skłamałbym mówiąc, że zmuszałem się do oglądania kolejnych epizodów. Od połowy, gdy szczegóły dotyczące pracy odchodzą na bok, zaczyna się robić ciekawiej.
Dzięki temu anime już wiem dlaczego na głowach rysowanych postaci często widnieje cała paleta barw. Momentami nie miałem pojęcia kto jest kim. Po za tym zniechęcał mnie wszechobecny róż, całą resztę potrafię zaakceptować.
Na pewno oglądaliśmy to samo anime?
Fani Code Geass mają całkowicie przeciwstawny gust względem mego, co również potwierdza lista ulubionych produkcji podawanychw pakiecie za CG. Porównywanie do Death Note nie ma najmniejszego sensu, gdyż serie są całkowicie odrębne, a wręcz stanowią dla siebie przeciwwagą. Nastawienie na akcję oraz infantylność w opozycji do klimatu oraz sposobu ukazywania wydarzeń nawiązującego do odpowiedników z branży hollywoodzkiej.
Co powiedzie na 2/10? Oczywiście zarzucicie ostentacyjność, 95% dało dziesiątkę a tak przytłaczająca większość nie może się mylić. Czuję się w obowiązku by skontrować takie podejście. CG jest dla ludzi którzy zaprzeczają samym sobie, bądź rzeczywiście nie potrafią odnaleźć się w DN. Moim zdaniem to bardzo długa historia… otóż Notatnik Śmierci jest zawsze niemile widziany na wszelkich rankingach etc, gdyż musiałby zgarniać jedne z najwyższych statuetek w każdej kategorii, a należy pamiętać, że nie jest tworem dla typowego fana anime [ogromna część widzów niezwykła gustować w japońskim kinie rysunkowym, jedynie poczyniła wyjątek na rzecz tej produkcji. Ilu nieanimowców uwielbia CG? ... no właśnie. „What's All This Racket?” gwarantowane :) ]. Dlatego CG jest doskonałym substytutem DN.
Wystarczy rzucić okiem na grafik premier któregokolwiek sezonu anime, by dojść do wniosku, jak niewielki % ukazujących się produkcji to twory ambitne, bądź podchodzące pod ambitne. Komedie, ecchi i pochodne Power Rangers :] należą do przytłaczającej większości, choć to nie one stanowią o sile anime, lecz właśnie takie serie jak Denpa Teki na Kanojo.
Imponuje mi niezależność wobec schematów. Możliwość interpretacji finałowych losów może nie jest niczym wyszukanym, ale fakt, że te wszystkie elementy fantastyczne mogą bez naciągania faktów zostać sprowadzone na ziemię [np. dziewczyna wymyśliła sobie tą historię, gdyż nie śmiała tak po prostu poczynić kroku w kierunku poznania chłopaka który wpadł jej w oko] to już rzadkość. Stokroć częście widuję finały a'la duchy/magia/potwór spagetti/cokolwiek innego istnieje. Tego typu rozwiązania podobnie do na przykład negatywnych zakończeń stanowią towar ekskluzywny. Wydaje się, że proporcja może być dokładnie odwrotna od tej jaka powinna mieć miejsce, a w związku z tym jestem paradoksalnie zaskoczony przyziemnym finałem za każdym razem, gdy na niego natrafiam.
Druga sprawa to oprawa graficzna, dwie klasy różnicy na rzecz A‑Channel.
Z całą pewnością jest to jedynie kwestia gustu. Tak często bywa, że ciężko zamilkność gdy ktoś komplementuje konkurencję z przekonaniem, że tu nawet nie ma czego porównywać, gdyż istnieje wyraźna różnica klas, a ja natomiast czuję zupełnie odwrotnie.