x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
A‑1 Pictures adaptations™
Co się tyczy wyglądu szkoły – to raczej norma, jeśli chodzi o wystrój takich budynków. Zdarzają się oczywiście bardziej dopracowane (jak chociażby w Maria‑sama ga Miteru czy Durarara!), ale to nieliczne wyjątki. Polecam obejrzeć ending KareKano, czy pooglądać zdjęcia z japońskich szkół – maksymalna prostota, estetyka i schludność.
Przede wszystkim ocenia się jakość dzieła, nie jego twórcę. Ghibli może się podwinąć noga (chociażby „Gedo Senki”), z drugiej strony nawet takie Gonzo wśród morza chłamu wydało „Last Exile”.
Do tego różne osoby pracują nad różnymi anime, nawet w obrębie jednego studia. Nie generalizujmy przede wszystkim.
Re: ?
Re: ?
Tak, w anime słyszeliśmy autentyczną muzykę z tamtych lat. Między innymi utwory The Peanuts, Haruo Minami, Mieko Hiroty i innych.
Re: Imiona
Re: MANGA..
Powolny start historii, wprowadzający i zapoznający ze światem oraz jego bohaterami. Budowa klimatu stopniowa, tworzona w oparciu o animację, dźwięk i najpierw drobne, później złożone intrygi.
Niezwykłe przedstawienie postaci, miotające widza w odczuciach kierowanych ku nim, jednocześnie zrobione w sposób subtelny, wprost ospały.
Historia, która wydaje się z początku prosta, rozrasta się z każdym odcinkiem. Masa połączonych ze sobą wydarzeń, czasem drobnych wskazówek, które finalnie prowadzą do rozwiązania fabuły. Realizm potrafił mnie przekonać, stabilnie budowany na szczegółach, detalach. Nie ułatwiono sobie zadania siłami nadprzyrodzonymi. Uzyskano efekt historii wprost z tego świata, tajemnicy małego miasteczka, która rzeczywiście mnie przekonała, trzymała przy ekranie jak magnes.
No i przede wszystkim sami bohaterowie. Złożone charaktery, historie z przeszłości kryjące się niemalże za każdą twarzą, cegiełki dołożone do całości.
George, człowiek mocno przypominający Spike'a z z Cowboy Bebop, jednakże jeszcze bardziej skryty, mniej przystępny. Główny bohater, którego nie sposób lubić, ale również nie sposób nie lubić. Wielka niewiadoma od początku do końca. Świetnie jednak wpisał się w klimat historii, jak również ją prowadził.
Bracia Shirogane, wielkie indywidualności pracujące razem i pamiętające o więzach rodzinnych. Każdy z nich miał swoją wredną rolę, a mimo wszystko nie zdołałem ich znienawidzić. Więcej, intrygowali do samego końca, wzbudzając coraz większe zainteresowanie ich osobami.
Sanae, przykład siły i spokoju umieszczonego w pięknym ciele. Kobieta tajemnicza, która swoim zachowaniem trzymała widza w niepewności aż do ostatniej chwili. Trudno było przewidzieć jej zachowanie, intrygowała, oszukiwała, uspokajała.
Nie mógłbym nie wspomnieć o Miyuki, którą niezmiernie polubiłem. Nastolatka całkowicie realna, spokojna i opanowana. Kompletne przeciwieństwo Keionowych moe – panienek, czy ślamazarnych panienek wpadających w kłopoty na własne życzenie. Szkoda tylko, że głębiej nie poruszono wątku romantycznego z Kodamą. Realne przedstawienie romansu między postaciami o sporej różnicy wieku mogłoby wypaść naprawdę ciekawie, a dobrze zrealizowanych wątków tego typu się często nie spotyka. Tutaj poruszono by również temat strony uczuciowej George'a, a całość mogłaby bardzo dobrze wpasować się w klimat serii.
Zarzuty można mieć do oprawy wizualnej, ale reszta nadrabia, więc można ją przemilczeć.
Muzyka klimatyczna, podkreślająca klimat i wydarzenia na ekranie. Przyjemny opening i ending, które w sposób bardzo naturalny wpasowują się w klimat serii.
Pozycja obowiązkowa dla każdego fana realistycznych kryminałów, ale też ciekawych, rozbudowanych historii okraszonych niezwykłym klimatem i ciekawymi bohaterami.
Padłeś ofiarą polskich napisów, w oryginalnym pytaniu nie ma określenia płci, podobnie jak i w angielskim tłumaczeniu. Pytanie skierowane jest do każdego widza, bez względu na płeć.
Wystarczy spojrzeć na moją listę – GG dostało 4/10, z tego względu, iż bohaterowie (przynajmniej niektórzy) okazali się nieco inteligentniejsi i bardziej mi pasowali niż w w B Gata.
Na pewno przeczytałeś dokładnie i ze zrozumieniem całą recenzję? Fanserwis sam w sobie nie jest zły, zależy tylko od jego ilości i rodzaju. Akurat w tym anime on nie raził, co napisałem w opublikowanym tekście.
Co do oglądania ecchi – nie ruszam nawet długim kijem serii, które dobrze się nie zapowiadają, a ich przekaz widać już po okładce. B Gata przed premierą wydawała mi się być serią, która coś w niesie do tego przeciętnego, oklepanego gatunku, a według mnie nic nie wniosła – sromotnie się zawiodłem, co również wyraziłem w recenzji.
Tyle ode mnie, więcej nie będę odpowiadał na komentarze pod recenzją – niektórych nie da się przekonać nawet do tego, że ktoś ma inne zdanie o danej serii, nawet mimo uargumentowania tego w recenzji.
Jest wiele pozycji, w których ecchi zostało podane w dużo lepszy sposób – Abenobashi, Onizuka, Love Hina, Ichigo 100%, Sekirei, Hatsukoi Limited itp.
Dla mnie pozytywnych stron to anime nie miało.
Nie wyrafinowanego, a sensownego.
Brak fanserwisu? Z której strony? Co raz pojawiały się sceny z bielizną Yamady, zbliżenia na piersi, nie mówiąc o skaczących cyckach w openingu. Ocenzurowana golizna to też fanserwis. Co do świeżego podejścia – raz, że dziewczyny rzucające się na chłopaków to nie żadna nowość, dwa liczyłem na realizację planu Yamady, nie na kolejną serię kręcącą się wokół jednej parki.
Oprawa graficzna ma znaczenie w każdym typie anime, dlatego zawsze powinno się ją brać pod uwagę. Nie ma anime w którym grafika sama w sobie stanowi wartość bez zwracania uwagi na fabułę czy bohaterów.
Trudno opisywać tutaj coś innego niż bohaterów – fabuły praktycznie nie było, a to oni w takiego typu seriach powinni podciągać ocenę.
Jak najbardziej oceniłem cechy strukturalne, nie detale. Bohaterowie, fabuła, akcja to jak najbardziej struktura i najważniejsze elementy, podobnie jak strona techniczna, czyli oprawa audiowizualna. Niby miałem skupić się na coraz to głupszych próbach Yamady? Bo niby na czym? Anime jest typową produkcją, aby nacieszyć oczy napalonych na animowane podteksty seksualne zakompleksionych otaku.
Tak jak mówię, to jest moja subiektywna ocena, każdy może się z nią nie zgodzić, wystawić inną ocenę, czy też napisać własny tekst. Ja nawet od komedii ecchi wymagam przynajmniej sensu i dobrego humoru, a nie tylko bodźca seksualnego. Niestety, tego w tej serii nie odnalazłem.
Co poniektórzy nie rozumieją chyba, że recenzja to tekst subiektywny recenzenta, a nie artykuł sponsorowany przez użytkowników portalu. Recenzent nie pisze recenzji pod komentarze, a po to aby według własnego uznania danej serii wyrazić o niej zdanie. To, że ktoś obejrzał serię i ją zrecenzował nie oznacza, iż ona mu się podobała. Gdyby recenzje pisały wyłącznie osoby, którym dane serie się podobały, to mielibyśmy tutaj same dziesiątki. Recenzent nawet nie patrzy na oceny średnie, on ma napisać recenzję i ocenić serię samodzielnie, bez wpływu osób trzecich.
Argumenty typu „to po co oglądałeś, po co recenzowałeś” są dosłownie śmieszne i bezsensowne, podobnie jak jazda o „braku poczuciu humoru”. Z kiepskich żartów o seksie (tych słownych i sytuacyjnych) wyrosłem już kilka lat temu. Można się z recenzją nie zgadzać, jednak należy zrozumieć i szanować zdanie innych, bez wycieczek personalnych.
Dla ciekawych odpowiem na pytanie: „czemu napisałeś recenzję?”
Recenzję napisałem ze względu na brak zainteresowania napisania tekstu kogokolwiek z redakcji, bo większość osób rzuciła oglądanie już po kilku odcinkach, a wystawione oceny są podobne do moich. Akurat w redakcji Tanuki nie ma nikogo lubiącego bzdurne bezsensowne komedyjki ecchi, więc alternatywnej wersji recenzji z oceną „8/10” czy wyższej (napisanej przez kogoś z ekipy) bym się nie spodziewał. Jednak nic straconego, Panowie(Panie) krzyczące tutaj w komentarzach mają prawo napisania takiej recenzji, wysłania jej do redakcji i jeśli takowa przejdzie weryfikację, to zostanie opublikowana. Zamiast bezsensownie bulwersować się w komentarzach, to odpalcie edytor tekstu, napiszcie własną reckę i udowodnijcie w niej „wspaniałość” serii, której ja nie dostrzegłem.