x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Że co, że fabuła prosta i kliszowata? To tylko anime, nie „Rok 1984”. Kreska i animacja na wysokim poziomie. Plus sezonu !
Charakter został nadany postaciom w ilościach śladowych, są całkowicie nie interesujące, natomiast ich „historie” człowiek przesypia. Co więcej – prawdopodobnie najciekawszej postaci pozbywają się już na samym początku serii. Główny bohater jest zaś taką pierdołą że nie mam wątpliwości – w jego żyłach nie płynie krew, lecz estrogen.
Niskobudżetówka? Widać. Animacyjnie – błąd na błędzie, często brakuje zachowania jakiejkolwiek proporcji, lub proporcje zostają zaburzone aż w oczy kolejedna z wyższych postaci serii zostaje postawiona przy chorągiewce narożnej i jest niższa od niej – whaaat?).
Do tego wyłapałem przynajmniej dwa momenty kiedy tłumacząc przepisy gry w piłkę bajano kompletne brednie – oczywiście na podstawie tych ubzduranych przepisów toczono „grę”.
Zarzut o urwaniu serii w bezsensownym miejscu jest poniekąd słuszny, tylko co mieli robić, skoro gdy mieli gotowe 30‑kilka odcinków, stacja stwierdziła że mają zakończyć na 37. Inna sprawa że ostatni „niezły” odcinek wyemitowano w kwietniu.
W mojej opinii noty to 2,2,1,2,3. Sami zgadnijcie, która z tych cyfr odpowiada za co.
Po pierwszym odcinku
Same głosy seiyuu są muzyką dla moich uszu, ponieważ uwielbiam duet Daisuke Sakaguchi – Yuuichi Nakamura, którzy ponownie wcielają się w postaci z Clannada(charakterologicznie) i radzą sobie dobrze.
Zaczyna się ciekawie.
W tym przypadku do dobrego wykorzystania gatunku dochodzi dobra, jak na tego typu produkcje, fabuła i animacja. Poważnie, ending najlepiej zaninmowaną sekwencją jaką widziałem w anime w ostatnich latach.
Znajdzie się parę rzeczy zupełnie niepotrzebnych, jak ten chowaniec z odcinka 7, ale naprawdę nie ma co narzekać. Absolutnie zgadzam się z oceną recenzenta. 8/10, bo dostałem dokładnie to czego oczekuję od anime ecchi, harem, akcja. Dziękuję, dobranoc.
Zaraz… Haruhi da się sparodiować?!
Lekkie rozczarowanie.
Kreska bardzo fajna i w ogóle, a opening fantastyczny. Niestety tylko 7 punktów na 10 możliwych.
A wydawanie kontynuacji anime jest zależne tylko i wyłącznie od popularności mangi. Mogli skopać pierwszą serię jak chcieli, ale jeśli zobaczą że da się zarobić robiąc drugą serię to wtedy wyjdzie.
BTW. wykresy zarobkowe raczej nie pojawią się wcześniej niż w II kwartale 2011… choć w sumie nie zamierzam ich szukać. Mata ne.
Mogło być lepiej
Ktoś napisał o tym że w tym wszystkim brak wątku przeszłości Usui'a. Pewnie dlatego że ów zaczyna się w jednym z ostatnio rozdziałów i nie jest jeszcze nawet porządnie rozwinięty. Może coś więcej dadzą w przyszłym roku, bo już zapowiedziany jest odcinek specjalny (na 27 kwietnia 2011 bodajże)
Ogólnie to tak. Grafika jest ładna, fabuła bardzo przyjemna, choć bez rewelacji, jako komedia wypada wręcz znakomicie, postaci też dobre, choć STAFF mógł wyciągnąć nieco więcej… Seria ma swoje zalety, a wady wolę zrzucić na barki tego bęcwała, który postanowił robić anime na podstawie niedokończonej mangi.
Dychacz i tyle. Dziękuję, dobranoc.
PS. Na początku kwietnia, po pierwszych dwóch, trzech odcinkach, pukałem się w czoło czytając komentarze na jednej ze stron, w który to fanki rozpisywały się jak bardzo kochają Usui'a. Głupota nie? Tym bardziej przeżyłem szok, kiedy odkryłem że zakochałem się w dziewczynie z anime… Wiecie o kogo chodzi :P
Otóż dla mnie osobiście jest to jedna z lepszych serii jakie widziałem. Co prawda ledwo zbliżamy się do środka, ale odczucie że jest dobrze i może być tylko lepiej jakoś przyszło samo. Do tego taki kapitalny OP („We're not alone” – coldrain) i w ogóle wszystko powoduje że mam bardzo pozytywne wrażenia z tego anime.
Ale ogólnie to da się wytrzymać.
:P