Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

ShoriChan

  • Avatar
    A
    ShoriChan 14.02.2015 00:55
    Komentarz do recenzji "Diabolik Lovers"
    Egh… w sumie nie mam pojęcia, po jakiego kija dodaję ten komentarz, bo niczego nowego nie powiem.

    Heroina to bezbarwna, kompletnie pozbawiona instynktu samozachowawczego kukła, która nieudolnie próbuje odegrać rolę głównej bohaterki. No tylko załamać ręce i płakać z bezradności. Ale bishe byli jeszcze gorsi. Dobra, każdy dostał jakiś tam, do bólu schematyczny charakter, płytki jak kałuża. I co? I nic. Dosłownie. Przez prawie wszystkie odcinki (nie licząc wepchniętej na vhama końcówki) mamy okazję obserwować sceny pozbawiania protagonistki kolejnych litrów krwi (aż dziw, że to przeżyła). Yui jest dyskryminowana, nie tylko z powodu bycia człowiekiem, ale i bycia kobietą, co bardzo, ale to bardzo mi się nie spodobało. Reszte przełknęłam, bo – mimo, iż kapkę absurdalne – nie raziło w oczy wielkim, neonowym napisem: „Znęcanie jest fajne!!!!!”.

    Reasumując, rozczarowanie totalne.
  • Avatar
    A
    ShoriChan 10.02.2015 21:47
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji II"
    Boże, seans tego oto sezonu drugiego zrobił mi z mózgu sieczkę.
    Końcówkę serii oglądało mi się… źle, że tak to grzecznie ujmę. Co za idioci wymyślali pomysły takie jak:  kliknij: ukryte  Toż to się kupy nie trzyma, ani niczego innego! A charaktery postaci są niespójne. Aż się źle przez to ogląda…

    O ile zachowanie Sebastiana łatwo zrozumieć (bo przecież skradziono wygłodniałemu demonowi pyszny posiłek sprzed nosa), o tyle Ciel mnie bardzo denerwował. Kompletnie stracił swój dawny urok i bystrość. Był taki… taki bez wyrazu, szary, zero dawnego charakteru.

    Alois jest totalnym psychopatą! Chociaż troszkę (ale dosłownie troszeczkę) go polubiłam. Za to Cloude powinien zginąć w ogniach piekielnych! Za to, co zrobił Cielowi, Aloisemu i Sebastianowi miałam ochotę rzucić w niego czymś bardzo ciężkim.

    I ta końcówka… kompletnie bez sensu. Kto wpada na takie idiotyczne pomysły? Do tego Sebastian… chyba podzielam jego smutek.  kliknij: ukryte 

    Reasumując, najlepiej jak wyprę się tego, co zobaczyłam w tym sezonie i założę, że jednak skończyłam na pierwszym ^^
  • Avatar
    ShoriChan 10.02.2015 01:15
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji"
    Eh, chyba tylko dzięki opening'owi dotrwam jakoś do końca ;-;
  • Avatar
    A
    ShoriChan 9.02.2015 22:28
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji: Book of Circus"
    Doobreee :D

    Zdecydowanie sezon trzeci jest sezonem najbardziej udanym i spójnym. Może dlatego, że niemal w całości opierał się na mandze? Tak, to pewnie dlatego.

    Bohaterowie są tacy, jakich zapamiętałam z sezonu pierwszego. Chociaż Sebastian jest bardziej… demoniczny. I bardzo dobrze, bo inaczej byłoby nudno!

    Ogólnie rzecz biorąc, historie cyrkowców były nasączone dramatyzmem, przez co wzbudzali w widzach mimowolną sympatię. Wszyscy – przez cały czas oszukiwani – mieli w sobie jakiś, chociażby jeden, element osobowości, który zaliczał ich do grona „tych dobrych”.
  • Avatar
    ShoriChan 9.02.2015 22:15
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji"
    Zaczynam się bać, seryjnie ._.
    Ale opening za to świetny *---*
  • Avatar
    ShoriChan 9.02.2015 21:24
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji"
    Nie no, oglądam piąty odcinek i już wiem xd
    Ale serio? Cała ta farsa,  kliknij: ukryte 
    To się tak trochę kupy nie trzyma xD
    Ciekawe ile przez cały sezon będzie podobnych „kfiotków” xDDD
  • Avatar
    ShoriChan 9.02.2015 20:37
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji"
    Szczerze, trzeci sezon ma poziom. A teraz jestem w połowie trzeciego odcinka drugiego sezonu i chyba się trochę pogubiłam…
    O co w tym wszystkim chodzi? O,o
     kliknij: ukryte  Co to ma, kurde, być? .__.
  • Avatar
    ShoriChan 9.02.2015 14:11
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji"
    Tak, chyba obejrzę od razu Book of Cirus ^^. Recenzja wygląda obiecująco.
    A drugi sezon zaraz po tym, bo jednak chcę się przekonać, jakie cuda twórcy tam wymyślili xD
    Chociaż chyba będę tego żałować…
  • Avatar
    A
    ShoriChan 9.02.2015 01:17
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji"
    Jeeej, komentuję zaraz po obejrzeniu przedostatniego odcinka. Na ostatni muszę poczekać do jutra ;___;. Ale mogę skomentować to, co już obejrzałam, czyli… w sumie wszystko. Oprócz zakończenia rzeczjasna.

    Zacznę od postaci, bo to one napędzają to anime.
    Ciel wkupił się w moje łaski głównie tym, że był niezwykle bystry i doskonale wiedział jak okrutny jest świat, nie łudził się bajeczkami. Do tego miał w sobie taki jakiś… niewytłumaczalny urok, który nie pozwalał mi go nie lubić.
    Oł, i oczywiście nasz tytułowy Czarny Lokaj, Sebastian! Rzeczą tak jasną, jak słońce było, iż dołączę do grona jego wielbicielek, lecz niestety wady to on też posiada. No bo to w końcu demon – obłudne, chytre stworzenie, które tylko gra wyznaczoną mu rolę, by potem odebrać zasłużoną nagrodę. Szkoda tylko, że ów nagrody nasz biedny bish nigdy tak właściwie nie dostanie, choć ciężko na nią pracował. Ale wracając do wgłębiania się w jego jestestwo, podobnie jak Ciel ma ten lekko absurdalny czar i każda przedstawicielka płci mojej rozpływa się przy niektórych jego zagrywkach. Ewentualnie z zażenowania wali głową o klawiaturę – w moim przypadku jedno i drugie xD. Z wyglądu Sebastian prezentuje się jak typowy bishounen. Bardzo ładny bishounen (ten błysk w oku…).
    Greel to psychopatyczny shinigami z zapędami yaoistycznymi. Przy tych jego tekstach wzdrygałam się razem z Sebastianem! Chociaż od strony zewnętrznej wyglądał nieźle.
    Undertaker. Kolejny psychol na liście ._. Główny inforamtor, a jako zapłatę przyjmował wyłącznie opowiedzenie jakiegoś dobrego kawału. Do tego łazi po tym swoim sklepiku z tym uśmiechem szaleńca, mówiącym: „Zapraszam śmiało. Po śmierci wybierz jedną z moich trumien” o.o
    Och, i jeszcze nasze kochane trio z posiadłości! Cała trójka tak właściwie snuje się po ekranie, czasami tylko będąc przydatnymi. Ale element komediowy z nich przedni xD, zwłaszcza pan Tanaka xddd.
    I pozostaje mi tylko nasz/a anielica/anioł Angela/Ash. Normalnie miałam ochotę rozszarpać gościa/gościówę gołymi rękami i odesłać do Nieba, tam gdzie jej/jego miejsce! Do tego jeszcze Królowa Wiktoria… ona to była naiwniaczką. Aż wstyd przyznać, że to moja imienniczka.

    Łoł, ale się o bohaterach rozpisałam! O,o
    Teraz coś o fabule! Której w zasadzie nia ma… w sumie, nie wiem jak to ocenić. Bo tak właściwie nie ma czego. Większość odcinków to odrębne historie, które jednak łączą się w cieniutką sieć.

    Kreska, jak dobrze określiła recenzentka, była elegancka. I bardzo wyszukana. Naprawdę przypadła mi do gustu.

    Z melodii w tle w pamięci wyryły mi się tylko te okropne wycia, rodem z opery. Opening nie powalał na kolana, ale i nie drażnił. Pierwszy ending za to bardzo miło mnie zaskoczył! Utwór takienergiczny, a jednak pasujący do klipu z postaciami w wersji chibi ^^.

    Jeśli chodzi o drugi sezon, to raczej poprzestanę na pierwszym. Po tych… ehm… mało zachęcających komentarzach chyba sobie daruję. Nie chcę psuć dobrego wrażenia, które mam teraz.
  • Avatar
    A
    ShoriChan 7.02.2015 15:58
    Komentarz do recenzji "Kami-sama Hajimemashita 2"
    Czwarty odcinek podbił moje serduszko! *----*
    A zwłaszcza końcówka mnie urzekła do głębi ^^
  • Avatar
    ShoriChan 6.02.2015 19:07
    Komentarz do recenzji "Akatsuki no Yona"
    Instrumental był niezły, ale taki… taki zbyt spokojny xD
  • Avatar
    A
    ShoriChan 5.02.2015 00:45
    Komentarz do recenzji "Akatsuki no Yona"
    Nowy opening.
    Nowy opening!
    Nowy opening… jest świetny! *-*
    Większość ludzi uważa, że to głupia i kompletnie nie pasująca do serii pioseneczka. Ja tam mam o tym inne zdanie. Fakt – instrumental pierwszej połowy serii był bardzo ładny i nastrojowy, ale… nie podchodził mi. Zawsze go przewijałam, bo tak właściwie nie było co oglądać. Prawda, klip praktycznie się nie zmienił, ale utwór w jakiś przedziwny sposób go ożywia. Dlatego chyba tak mi się podoba.
  • Avatar
    A
    ShoriChan 28.01.2015 00:10
    Komentarz do recenzji "Cudowny Park Amagi"
    O jejku, jejku. Jak ja dawno nie oglądałam żadnego shounen! Ogółem, obejrzałam głównie dlatego, że animacja i kreska stały na bardzo wysokim poziomie (jak przystało na KyoAni). Ale przechodząc do fabuły…
    Główny bohater bardzo u mnie zaplusował swoim charakterem. Jest bardzo realny – taki lekki narcyz przez to, że w dzieciństwie był sławnym aktorzyną. W każdym razie, polubiłam gościa. Sento też, mimo, iż przez większość serii jawiła się mi jako taka zimna, stalowa robot­‑girl, która straszy wszystkich bronią. Dopiero później ujawnione zostają jej powody. Bidulka po lrostu nie wie, jak rozmawiać z ludźmi i ogólnie nie zna się na wielu przyziemnych sprawach (jakby wychowywali ją w izolatce). Cóż mam powiedzieć o naszej przeuroczej Latifie? Jest bardzo… schematyczną postacią. Zwyczajnie urocza, utalentowana, miła, słodka (momentami aż do porzygu), dobroduszna i tak dalej. A, są też maskotki! One to mnie rozwaliły! Niby są to niewinne, puchate istotki, które bawią się z dziećmi i pokazują im sztuczki. A jednak prawda wygląda z goła inaczej i te urocze stworzonka tak naprawdę mają charaktery dorosłych, dość specyficznych ludzi (taaak, „dość specyficznych” to niedomówienie…). Właściwie cała ta koncepcja ratowania księżniczki za wszelką cenę w sumie mi nie przeszkadzała. Coś w końcu musiało napędzać fabułę. Eh… ode mnie to tyle. A ocena? Takie mocne 2/10 xD. Nie no, żart. Może być 6/10.
  • Avatar
    A
    ShoriChan 27.01.2015 23:48
    Komentarz do recenzji "Suki-tte Ii na yo"
    Nie.
    Po prostu nie.
    Ja wręcz nienawidzę takich bohaterek, jak Mei! Okej, tą akcją z pierwszego odcinka mi zaimponowała, lecz to dobre pierwsze wrażenie unicestwiono już w kolejnym! Yamato też mi podpadł. Głównie przez swoją głupotę i niedomyślność. Kiedy tak chodził do tej wywłoki – Megumi – bo ona go poprosiła, miałam szczerą ochotę wywalić komputer przez okno. No jak można być tak głupim, by nie wywęszyć podstępu. Takie laski nie kleją się do ładnych kolesi bez powodu, a z tego, co pamiętam, Kurosawa miał od pewnego czasu przyczepioną plakietkę „zajęty”. A Mei dramatyzuje! Oczywiście nachodzą ją „czarne” myśli (chociaż gdyby ze sobą zerwali chyba wyszłoby to jej na zdrowie) typu: „O Jezusku, on się fotografuje z super­‑modelką, przy niej jestem nikim i nie mam prawa walczyć o swoje”. Tak, wtedy też musiałam zaparzyć sobie jakieś ziółka na uspokojenie, gdyż przez chwilę byłam święcie przekonana, że rozwalę kubek o ścianę. Jeśli mam być szczera – nie wytrzymałam do końca serii i odpadłam gdzieś w… szóstym odcinku? Siódmym? Nie mam pojęcia. Porzyciłam anime już dawno temu i chyba nie mam siły, aby do niego wrócić.
  • Avatar
    A
    ShoriChan 15.01.2015 14:16
    Komentarz do recenzji "Soredemo Sekai wa Utsukushii"
    Hm…
    Mimo oczywistego zróżnicowania wiekowego pomiędzy główną parą bohaterów, mi się podobało. Może dlatego, że Livi jest o wiele dojrzalszy, jak na swój wiek? Tak, pewnie to to.
    Fabuła może nie powala na kolana swoją oryginalnością, ale czy w anime typu shoujo istnieje jeszcze coś, co może nas zaskoczyć? Szczerze wątpię.
    Bohaterowie mnie urzekli. I główni, i poboczni. Nike to mieszanka silnej, pracowitej rzemieślniczki oraz uroczej, wrażliwej dziewczyny, czyli ani za dużo tego, ani tamtego. Doskonała równowaga. Livius… cóż, ma taki charakter, jaki uwielbiam u postaci płci męskiej, czyli w uogólnieniu – nie narzekam ^^
    Ogólnie oglądając serię chyba z tysiąc razy pomyślałam: „O jejkuu, jaakiee too słoodkieeee :33333”, więc jestem usatysfakcjonowana xD
    Grafika strasznie mi się podobała, kreska wydała mi się trochę odmienna od takiej typowej dla shoujo, ale to może moje urojenia O,o
    Muzyka była spokojna, ale ładna. Opening spodobał mi się tak bardzo, że ani razu nie przewinęłam. Poza tym, wprowadzono w nim motyw „bez spoilerów”, bo postacie pojawiają się wtedy, kiedy fabuła do nich dotrze. To bardzo pomysłowe i gwarantuje dyskrecję, co do dalszego potoku wydarzeń.
    Ogólnie, podobało mi się ^^
  • Avatar
    ShoriChan 13.01.2015 22:48
    Komentarz do recenzji "Akatsuki no Yona"
    Tak, zdecydowanie chodziło mi o wersję spolszczoną. Niestety, z angielskiego pojmuję niewiele i mam duże problemy z ogólnym sensem słów. Dlatego polski to jedyne, co mi pozostało ;-;
  • Avatar
    A
    ShoriChan 12.01.2015 16:58
    Komentarz do recenzji "Akatsuki no Yona"
    Jak na razie bardzo mi się podoba ^^. Dobija mnie jednak, że nigdzie nie dają nowych odcinków. Albo to ja jestem tak ułomna i nie wiem, gdzie szukać ._.

    Kocham Haka! Jest zajedwabisty! *___*
    To dokładnie taki typ faceta, który ubóstwiam c;

    Yona sama w sobie się rozwija i – co najważniejsze – ów rozwój przebiega z czasem, a nie z minuty na minutę. Nie odnajduje w sobie nagle jakichś niesamowitych zdolności do walki, czy coś, bo było by to mało wiarygodne.

    No cóż, czekam na ciąg dalszy…
  • Avatar
    ShoriChan 29.12.2014 13:44
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    A tak! Znam tę seyuu najbardziej z Fairy Tail. Podkładała tam głos Ultear ^^
  • Avatar
    A
    ShoriChan 29.12.2014 02:28
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    Ekhem! Od czego by tu zacząć… może od tego, że w pełni zgadzam się z recenzją. To jedna z najzabawniejszych i najlepszych komedii, jakie miałam okazję zobaczyć. No bo… niby typowe shoujo – dostajemy zakochaną główną bohaterkę, jej miłość, najlepszego kumpla jej miłości, oraz najlepszą przyjaciółkę i jeszcze kilka innych postaci. Niby nuda, niby wszystko już znamy, a jednak nie! Beng, i tu wpada parodyjny klimat! W owej serii zostały wyśmiane dosłownie wszystkie utarte schematy romansów szkolnych, od wyznania miłosnego, do wspólnej jazdy na rowerze. Bez wątpienia moją ulubioną postacią nie jest ani Chiyo, ani Nozaki. Niee. Jest to nasz szkolny „playboy” – Mikorin! Na pierwszy rzut oka rasowy zdobywca niewieścich serc, lecz pod tą otoczką kryje się dość nieśmiały, wstydliwy chłopak, który zwyczajnie nie umie panować nad tym, co mówi i pakuje się przez to w sytuacje, w których nigdy znaleźć się nie chciał. To takie słodkie i urocze! I zabawne przy okazji xD. Co do naszej głównej parki – Sakura kupiła mnie już w drugim odcinku. Jest tak jakby odbiciem samego widza, reagując tak, jakbyśmy i my zareagowali, dołączając do tego jej własny charakter i uczucia. Nozaki zaś to już zupełnie inna para kaloszy. Tu mamy do czynienia z kompletnym przeciwieństwem statecznego bohatera anime i mang z pod znaku shoujo. Nie jest ani popularny, ani jakoś szczególnie przystojny, ani tym bardziej tak przyziemny. Nie jest to para z nalepką „super­‑mega lubiany chłopak nagle zaczyna umawiać się z szarą myszką”. O nie, nie, nie! Nic z tych rzeczy! A co do Seo – najlepszej kumpelki Chiyo – to nie jest ona w żadnym stopniu podobna do bohaterek z wielu innych anime shoujo, które pełniły tę samą rolę. Seo to najbardziej postrzelona i realna dziewczyna, jaką miałam przyjemność oglądać. Jest szczera do bólu, ma w sobie coś z chłopczycy i ogólnie świetnie pasuję do Sakury – niewinnej i słodkiej. Wątek Kashimy i Horiego także podbił moje serduszko. Niby Hori jej nie znosi, niby mu przeszkadza, a jednak jakąś tam sympatię odczuwa. Generalnie Kashima to taki „książe z bajki” w spudnicy. Pierwszy mylne wrażenie (kiedy Kashima szła korytarzem z grupką dziewcząt i nie było widać dolnej części jej mundurka) rozwiało się kompletnie, kiedy kamera zjeżdża w dół, a tu proszę… spódniczka!

    Żeby czerpać z tej serii przyjemność należy przede wszystkim podejść do niej z dystansem, bo branie tego na serio, może zakończyć się okropnym rozczarowaniem. Ja sama świetnie bawiłam się przy seansie i zdania nikt, ani nic mi nie zmieni!
  • Avatar
    ShoriChan 19.12.2014 23:59
    Komentarz do recenzji "Ookami Shoujo to Kuro Ouji"
    No niby taaak. W sumie… nie oglądałam Itazury, ale po tych wszystkich „pochlebnych” komentarzach i rezenzji nie ma nawet takiej opcji, że to obejrzę ._. Że też taka świetna seyuu, jak Nana Mizuki podkładała głos do tak wyprutej z realizmu bohaterki…
  • Avatar
    A
    ShoriChan 19.12.2014 22:18
    Komentarz do recenzji "Ookami Shoujo to Kuro Ouji"
    Hm… po takiej ilości negatywnych komentarzy nie wiem, co mam napisać. Rzeczywiście, Erika zachowuje się, jak typowy bezkręgowiec w sytujacjach, w których ja już dawno przywaliłabym Kyouyi z prawego sierpowego. Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Szczerze mówiąc, zachowanie głównej bohaterki zaczęło irytować mnie od czwartego odcinka, ale mimo to brnęłam dalej. Tiaa, im dalej w las, tym więcej drzew.

    Jednakże! Mam wytłumaczenie (słabe, ale jest) na tę patologiczną relację! No bo w końcu Erika zgodziła się być „pieskiem” Kyouyi, prawda? Zgodziła się tym samym na traktowanie się tak, jak nasz Czarny Książe tego zapragnie. Wiem oczywiście gdzie leżą pewne granice (a Kyouya stanowczo za bardzo je przekroczył). W moim pomyślunku twórcy uderzali w taki typ faceta, który wygląda idealnie, a w środku to cyniczny drań, którego serce może zmiękczyć tylko „ta jedyna”. Cóż, niezbyt im to wyszło, ale spójrzmy prawdzie w oczy – mogło być gorzej. O wiele, wiele gorzej. Dlatego, wyobrażając sobie Kyouyie gorszego, niż teraz, cieszę się, że jest taki, jaki jest. Bo z gorszym bym po prostu nie wytrzymała i całą serię rzuciła w pizdu.

    Opening bardzo fajny i energiczny. Miło mi się słuchało. (Nawet bardzo! Przy dziesięciu odcinkach nie przewinęłam go ani razu!)

    A tak na marginesie, ktoś poniżej wspomniał, że Ookami Shoujo to Kuro Ouji jest jeszcze gorsze od Itazura na Kiss. Tu wyjątkowo się nie zgodzę. Poziom patologii w tym drugim był zdecydowanie wyższy!

  • Avatar
    A
    ShoriChan 1.12.2014 17:31
    ;-;
    Komentarz do recenzji "Kill La Kill"
    Co takiego jest ze mną nie tak, że za każdym razem, kiedy na końcówce jeden z bohaterów umiera (nawet jeżeli ta śmierć nie miała wzruszać), muszę ryczeć jak bóbr? To takie dziecinne… ale łzy same lecą! I pozostaje tylko pytanie:  kliknij: ukryte . Wtedy skakałabym ze szczęścia… Ogólnie, to przez cały seans (który, notabene, trwał niecałe dwa dni) chyba ze sto razy pomyślałam „Jakie to anime jest psychiczne!”. Mimo wszystko bawiłam się świetnie i mam nadzieję, że wyjdzie drugi sezon, choć szanse na to są znikome.
  • Avatar
    A
    ShoriChan 20.11.2014 00:38
    Komentarz do recenzji "Noragami"
    Ekhem!
    A więc postanowiłam, że skrobnę kilka słówek ^^.

    Serię oglądało mi się bardzo przyjemnie (i szybko! Skończyłam w jeden wieczór). Może i anime nie powala na kolana oryginalnością i złożonością, ale dla amatorów krótkich, ciekawych seryjek jest to wręcz rewelacja. Całe trio postaci na prawdę mnie urzekło – to, w jaki sposób wykonują między sobą interakcje oraz charakter każdego z nich. Yato, cóż, stanowi główny element komediowy. Nieraz zdołał mnie rozbawić swoimi tekstami. Yukine przez większą część serii lekko mnie irytował przez swoje dziecinne zachowanie, ale czego ja mam wymagać od nastolatka? Do tego jeszcze mniej więcej w moim wieku? xD Postać Hiyori zdobyła moją sympatię już od pierwszego odcinka. Jest ona wykreowana nietuzinkowo i realnie – jak prawdziwa, żywa dziewczyna, a nie ciapowata dziewka, wiecznie pakująca się w kłopoty i jąkająca się za każdym razem, gdy główny protagonista na nią spojrzy. A właśnie, jak już jestem przy wądku miłosnym, to wypada wspomnieć o narastającym uczuciu między Hiyori, a Yato. Może nie jest jakieś super­‑mega widoczne, walące po oczach neonami: „ALE MY JESTEŚMY ZAKCHANI!!”. Jest to raczej wątek nie drugo-, a raczej trzecioplanowy. Właściwie mniej spostrzegawczy widz może w ogóle go nie zauważyć. No ale jak go „nie ma”, to skąd te rumieńce, gesty itepe? No bo raczej nie z dupy.

    Polecam gorąco!
  • Avatar
    A
    ShoriChan 13.11.2014 23:42
    Pierwsze
    Komentarz do recenzji "Sakurasou no Pet na Kanojo"
    Ach! Jak miło wrócić na stare śmieci! Bowiem Sakurasou no Pet na Kanojo prócz świetnych okruchów życia pełni jeszcze jedną funkcję, a mianowicie – mojego pierwszego anime (nie zaliczam Pokemonów, bo oglądając je nie miałam jeszcze pojęcia czym jest anime, ani w jakich kwestiach Japonia różni się od Chin ^^'). A teraz przejdźmy do samego Sakurasou.

    A więc: dostajemy historię o zwykłym licealiście, który przez swoją miłość do kotów został przeniesiony do specjalnego akademika, w którym mieszkają sami geniusze wśród różnych dziedzin. Tak się jednak śmiesznie składa, że ta urocza gromadka nie jest choćby w jednym stopniu zwyczajna. O niee, wręcz przeciwnie! Są to najbardziej zakręcone i niezrównoważone postaci, jakie nasz Sorata miał (nie)przyjemność poznać. I właśnie tu tkwi poważny mankament pomieszkiwania w Sakurasou. Bowiem Soracie tęskno do normalności – normalnych poranków, normalnych znajomych i tak dalej. Dlatego też ciężko pracuje nad możliwością wyrwania się z tego wariatkowa. Jednak pewnego słonecznego dnia, gdy kwiaty wiśni traciły swe płatki, tworząc scenerię jak ze snu, Kanda został poproszony o przywiezienie z dworca pewnej dziewczyny, która od tamtej pory będzie mieszkać w Sakurasou. Któż to taki? Panie i Panowie poznajcie Mashiro Shiinę – nieodpowiedzialną, kompletnie niesamodzielną nastolatkę, trzymającą swoje uczucia na srogiej wodzy, acz obdarzoną talentami plastycznymi godnymi Da Vinci'ego. Przyjechała do Japonii, by zacząć rysować mangę oraz ją wydawać. Jak się można domyślić, z czasem Sorata i Mashiro zaczęli zbliżać się do siebie i darzyć coraz cieplejszymi uczuciami.

    Ale walnęłam opis! Zabawne, że pisząc na telefonie opisy wychodzą mi znacznie lepiej, niż na komputerze (;-;). Ale! Cóż, okruchy życia są czasami ciężkim do przełknięcia gatunkiem. Zabierając się do oglądania musisz przygotować się na załamania nerwowe z powodu niepowodzeń, różne dziwne sytuacje itepe. Ja nie byłam przygotowana. Nie znaczy to jednak, że seria mnie nie urzekła. Bo urzekła. Teraz jak na to patrzę, mogli od samego początku władować w Mashiro trochę więcej uczuć, a nie wystawić ją z kamienną twarzą godną terminatora. To trochę psuło przyjemność oglądania, ale nie narzekam. Jakżebym mogła ugodzić jakimś nieodpowiednim słowem swoje pierwsze anime? Ale serio – do Sakurasou czuję ogromny sentyment. BTW muszę w końcu odnowić tą serię, bo oglądałam ją dobre dwa lata temu, kiedy to było nadawane. Przydałoby się małe odświerzenie. Zwłaszcza, że zupełnie inaczej będzie mi się oglądało z tą wiedzą o Japonii jaką posiadam teraz, niż te dwa lata temu, gdy w tych sprawach byłam zielona jak trawniczek przed moim blokiem.

    Łoo, rozpisałam się ciut za bardzo… do tego w większości są to głupoty… ale nieważne!

    Shori Chan
  • Avatar
    A
    ShoriChan 29.10.2014 01:47
    Komentarz do recenzji "Kapłanki przeklętych dni"
    Na wstępie walnę, że piszę ten komentarz o wpół do drugiej w nocy, zaraz po obejrzeniu serii, więc z nadmiaru wrażeń mogę pleść od rzeczy, lub przesadnie się wypowiadać.

    Zacznijmy od tego, co mi się podobało i mnie urzekło:
    *Wątek miłosny był świetny. Chikane, w której uczucie już na początku anime jest dostatecznie rozwinięte, doskonale dopełnia się z Himeko. Obie są swoimi przeciwieństwami i takie pary uwielbiam najbardziej.
    *Dramatyzm. Ostatnio mam fazę na wyciskacze łez i ogólnie takie poważniejsze anime (co u mnie jest rzadkością, bo normalnie preferuję jakieś lekkie komedyjki romantyczne). Tak więc ogólny klimat serii bardzo mi w tym kontekście odpowiadał.
    *Dzięki Bogom, bohaterki nie są jakimiś super­‑ekstra­‑mega Kapłankami niezwyciężonymi, tylko zdobywają swoje umiejętności po jakimś czasie, a i nawet wtedy nie wszystko im wychodzi.

    A teraz rzeczy, które najchętniej pierdyknęłabym do kosza:
    *Souma. Ten facet tak bardzo – bardzo – mnie wkurzał. Ogólnie, cała ta koncepcja z trójkątem miłosnym wydaje mi się kompletnie niepotrzebna. Cały czas miałam tylko wrażenie, że Souma włazi buciorami pomiędzy dziewczyny. Poza tym był on głównym powodem  kliknij: ukryte . No bo, kurdee! To jest Shoujo­‑ai! Po co tam komu chłopak?!
    *Grafika. Ogólna kreska bardzo dobra, lecz kiedy obraz się oddalał, postacie się jakoś dziwacznie zniekształcały. To samo było z oczami. Jedno oko patrzyło w lewo, a drugie w prawo. To troszku przerażające.

    Openingu nie pochwalę, ale nie był też zły. Ot, przeciętniak.

    A teraz gwóźdź programu! Zakończenie! Zakończenie, przy którym wylewałam łzy razem z Himeko. Ono… po prostu było smutne.  kliknij: ukryte .

    Cóż mogę jeszcze powiedzieć? Policzki mam nadal mokre, a psychikę nadszarpniętą (ale to mój normalny stan, więc się nie przejmujmy ^^). Polecam gorąco amatorom Shoujo­‑ai!