Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 7/10 grafika: 4/10
fabuła: 5/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 22
Średnia: 6,59
σ=1,92

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (moshi_moshi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Shion no Ou

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2007
Czas trwania: 22×23 min
Tytuły alternatywne:
  • しおんの王
Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Co by było, gdyby jako dyscyplinę sportową zamiast go wybrać shogi i dla ożywienia fabuły dorzucić jeszcze kilka trupów? Nie do końca udana hybryda gatunkowa.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Shion Yasuoka w wieku czterech lat była świadkiem morderstwa swoich rodziców i w wyniku szoku straciła głos. Sprawca cały czas pozostaje nieuchwytny, ale w związku z pojawieniem się nowych informacji, zamknięte wcześniej śledztwo zostaje wznowione. Tymczasem bohaterka dzięki niepospolitemu talentowi już jako uczennica szkoły podstawowej stawia pierwsze kroki na ścieżce profesjonalnego shogi (japońskich szachów) – gry, która może pomóc rozwiązać zagadkę zbrodni sprzed lat.

Kiedy oglądałem to anime, przypomniał mi się pewien odcinek Flinstonów, w którym Fred, żeby zgarnąć ponad 100% widowni, postanawia stworzyć scenariusz filmu łączący wszystkie możliwe i niemożliwe gatunki. Tutaj twórcy pamiętali zapewne sukces Hikaru no Go, a jednocześnie postanowili poszerzyć grupę docelową o miłośników kryminałów. Niestety skończyło się na tym, że zarówno wątek detektywistyczny, jak i turniejowy, sprawiają wrażenie niedopracowanych. Jak widać całkiem słusznie powiedzenie o cielęciu, które dwie matki ssie, wspomina o pokorze, a nie o dwugłowych mutantach.

Część fabuły poświęconą morderstwom przez dłuższy czas prowadzono całkiem sprawnie i nie zapomniano o podsunięciu paru mylnych tropów. Na kilka odcinków przed końcem wychodzi jednak szydło z worka i do pełnego rozwiązania zagadki brakowało mi tylko motywów zbrodni. Tutaj niestety się mocno zawiodłem, ponieważ postawiono na dramatyzm (kosztem logiki) i sprawca, robiąc komiczne grymasy na twarzy, zdradza przy świadkach wszystkie szczegóły swojego niecnego planu. Być może zorientował się, że jako czarny charakter i tak prawdopodobnie poniesie klęskę w ostatnim odcinku, jednak takie zachowanie stało w sprzeczności z ambicjami, które rzekomo posiadał.

Jak przystało na widza, który reguły gry poznał z sieciowych poradników, przewidzenie kolejnych ruchów było dla mnie zwykle niemożliwe. Trudno przy zerowej praktyce we właściwy sposób oszacować sytuację na planszy, gdy figury trzeba poznawać po różnych rodzajach zygzaków i można w czasie rozgrywki wprowadzać na planszę graczy z ławki rezerwowych. Gorzej, że według tego anime podobne problemy mają profesjonalni gracze. Nie sądzę, żeby reguły shogi wykluczały planowanie paru ruchów naprzód, a kilka razy zdarza się, że wszyscy obserwatorzy przeświadczeni są o kolosalnej przewadze jednego z graczy, podczas gdy wystarczy jeden ruch i przeciwnik wygrywa, bo sytuacja zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Dodatkowo w mało realistyczny sposób przedstawiono hierarchię graczy i zależną od stażu różnicę w umiejętnościach. Dochodzi na przykład do kuriozalnej sytuacji, gdy chłopak, który w shogi grał jedynie przez internet, może śmiało stawać w szranki z mistrzem (8 dan). Poza koniecznością przymknięcia oka na pewne zgrzyty, mecze zostały jednak przedstawione w całkiem interesujący sposób i od biedy można je oglądać nawet bez znajomości zasad, koncentrując się na aspekcie psychologicznym starcia.

Shion to wyjątkowo sympatyczna dziewczynka – z tych, które aż chce się pogłaskać po głowie. Uroku dodaje jej dosłowne potraktowanie powiedzenia o dzieciach i rybach, lecz jednocześnie przy całej swojej naiwności, niewinności i bagażu tragedii życiowych nie sprawia wrażenia chodzącego nieszczęścia i wyciskacza łez. Wręcz przeciwnie, ma w sobie dużo optymizmu i potrafi pokazać siłę swego charakteru. Pewna część postaci stanowi element wystroju wnętrz (na przykład przybrani rodzice Shion), ale można też znaleźć bardziej dynamiczne osobowości. Od transformacji potencjalnych czarnych charakterów w potulne baranki dużo bardziej zainteresowali mnie bohaterowie, którzy znajdują nową drogę życia. Największą przemianę przechodzi Ayumi Saitou, lecz powiedzenie czegokolwiek więcej o tej osobie mogłoby popsuć część zabawy.

Grafika nie prezentuje się szczególnie okazale. Ubogą scenografię można jakoś przeżyć, trudniej pogodzić się ze szpetnymi projektami postaci. U mężczyzn wyraźnie podkreślono każdą zmarszczkę na twarzy, co w przypadku chwil o większym natężeniu emocjonalnym zmienia je w groteskowe maski. Natomiast w przypadku kobiet graficy poszli w drugą skrajność – płaskie facjaty, nosy narysowane jednym pociągnięciem pisaka – zmieniające kształt i pozycję w zależności od liczby promili alkoholu we krwi rysującego. W przypadku Shion zabrakło sił nawet na to jedno maźnięcie i skończyło się na postawieniu przecinka na twarzy (czasem nawet jego brakuje). Dla zachowania równowagi dostała za to wielkie „mangowe” oczy. Raziło mnie też, gdy pomimo realistycznej konwencji z lenistwa posługiwano się efektami super­‑deformed, zamiast te same emocje wyrazić za pomocą mimiki. Szachownice (szogownice?) przedstawiono przy użyciu niezbyt zaawansowanej komputerowej grafiki 3D i mogą wywołać przypływ nostalgii u sympatyków Hikaru no Go.

Oprawa muzyczna sprawia dużo lepsze wrażenie i chyba na nią przeznaczono więcej pieniędzy z budżetu. Można znaleźć pewien melancholijny motyw przewodni, puszczany w zależności od sytuacji raz szybciej, a raz wolniej, lecz na takich wariacjach na szczęście lista się nie kończy, a utwory oprócz zwyczajowych skrzypiec i fortepianów wykorzystują też kilka innych instrumentów. Lady Love z początkowego teledysku to całkiem udany kawałek rockowy z melodyjnymi wstawkami, natomiast końcowa piosenka po jednokrotnym przesłuchaniu natychmiast wyleciała z mojej pamięci.

Ostatecznie Shion no Ou kończy jako anime, w którym najbardziej dopracowane elementy są co najwyżej poprawne. Już na wstępie oczekuje od widzów dużo cierpliwości (jak przystało na serię o egzotycznej dyscyplinie sportowej), a poza osobą bohaterki mało tu czynników, które mogą zatrzymać przed ekranem. Tym niemniej miłośnicy filmów psychologicznych (i właściwie tylko oni, bo akcji tu niewiele) mogą potraktować to anime jako raka na bezrybiu.

fm, 12 sierpnia 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio DEEN
Autor: Jirou Andou, Masaru Katori
Projekt: Seiya Numata
Reżyser: Toshifumi Kawase
Scenariusz: Takashi Yamada
Muzyka: Kousuke Yamashita