Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 4/10 grafika: 5/10
fabuła: 4/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,80

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 68
Średnia: 6,01
σ=1,42

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

One Piece: Taose! Kaizoku Ganzack

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1998
Czas trwania: 29 min
Tytuły alternatywne:
  • One Piece: Defeat the Pirate Ganzack!
  • ワンピース 倒せ!海賊ギャンザック
Gatunki: Przygodowe
Widownia: Shounen; Postaci: Piraci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Supermoce
zrzutka

Pierwsze anime opowiadające o przygodach Luffy’ego i jego załogi. W dzisiejszych czasach nadaje się jedynie do lamusa.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Chudi X

Recenzja / Opis

Luffy, Zoro i Nami przemierzają bezkresne fale oceanu, przymierając głodem. Nagle łódź, którą płyną, zostaje trafiona ogromnym pociskiem. Jakby tego było mało, nasi bohaterowie stają w szranki z ogromnym plezjozaurem. Nami zostaje zabrana przez niezwykłego stwora, a Luffy wraz z Zoro powoli opadają na dno oceanu. Jakiś czas później Luffy budzi się na nieznanej wyspie i pokonuje dwójkę piratów, którzy ośmielili się po nim deptać, jednocześnie ratując przed nimi dziewczynkę imieniem Medaka. Okazuje się, że miejsce, do którego trafili nasi bohaterowie, jest nękane przez pirata Ganzacka oraz jego załogę, zmuszających mieszkańców wyspy do niewolniczej pracy. Luffy postanawia rozprawić się z Ganzackiem.

One Piece: Taose! Kaizoku Ganzack jest pierwszym anime, które powstało na bazie mangi One Piece jeszcze na rok przed premierą dobrze znanej serii telewizyjnej. Jego fabuła w żaden sposób nie nawiązuje do pierwowzoru, jednak ze względu na skład załogi można umieścić je w czasie pomiędzy pokonaniem Buggy’ego a spotkaniem z Usoppem. Niestety poziom fabularny tej produkcji pozostawia wiele do życzenia. Akcja gna do przodu na łeb na szyję, co z pewnością spowodowane jest krótkim czasem trwania, nie zaskakuje w żaden sposób, a jej zwroty są łatwo przewidywalne. Walki również nie należą do najciekawszych. Pomijam tutaj oczywiście potyczki ze zwykłymi piratami, od których siłą rzeczy nie powinno wymagać się fajerwerków, ale nawet pojedynki z Ganzackiem wypadają blado. Początkowo góruje on nad Luffym, aby jakiś czas później ten mógł się odegrać i ostatecznie go pokonać. Niedociągnięcia te można zrzucić na wiek anime, jeśli jednak porównamy całość do mangowej wersji spotkania naszych bohaterów z Buggym i jego załogą, które było zwyczajnie o wiele bardziej dopracowane pod każdym możliwym względem, ostateczne wrażenia mają prawo być negatywne. Wydawać by się mogło, że porównywanie anime do mangi mija się z celem, nawet jeśli powstały one w zbliżonym okresie czasu. Jednak w tym momencie należy pamiętać, że One Piece: Taose! Kaizoku Ganzack zostało stworzone na potrzeby „Jump Super Anime Tour ‘98” i między innymi miało reklamować papierową wersję One Piece. Choćby dlatego animacja, która jest materiałem promocyjnym, powinna trzymać na tyle dobry poziom, aby nie zniechęcić osób, które po jej obejrzeniu miałyby sięgnąć po komiks.

Charaktery postaci nie należą do zbytnio rozbudowanych. Luffy zrobi wszystko dla zdobycia jedzenia, a za deptanie swojego kapelusza z nawiązką odpłaci się osobie, która się tego dopuściła. Zoro zajmuje się walką z mało istotnymi przeciwnikami i wspieraniem swojego kapitana, a Nami po raz kolejny prezentuje swoją przebiegłość. W przypadku tej trójki nie mam nic do zarzucenia – zachowują się oni dokładnie tak, jak to było pokazane w pierwszych tomach mangi. Jak mają się do tego oryginalne postaci? Ich charaktery również nie należą do bardzo rozbudowanych i zostały zagrane na jedną nutę. Medaka jest córką mężczyzny, który został wzięty do niewoli przez Ganzacka. Z tego powodu nienawidzi piratów, pragnie uratować ojca i pomimo bardzo młodego wieku oraz braku jakiegokolwiek doświadczenia atakuje wrogów, gdy tylko nadarzy się po temu okazja. Tytułowy antagonista jest przykładem typowego tyrana i ma o sobie dość wysokie mniemanie, ponieważ pragnie zostać Królem Piratów. W walce korzysta z oręża ukrytego w zbroi przypominającej wyglądem kraba i nie lubi, gdy nazywa się go właśnie krabem (analogicznie do Buggy’ego i żartów na temat jego nosa).

Pod względem graficznym anime prezentuje się dobrze. Projekty postaci są proste, lecz w miarę szczegółowe, a trójka głównych bohaterów wiernie przypomina swoje mangowe pierwowzory. Postarano się również o to, aby postaci służące za „statystów” w scenach grupowych różniły się od siebie, a nie tworzyły jednolitej masy. Ruchy postaci, zwłaszcza podczas walk są płynne. Tła również mogą pochwalić się odpowiednią ilością detali, nie straszą zbytnimi uproszczeniami. Z drugiej strony nie należą one również do najwspanialszych czy najbardziej niezwykłych, ale nie powinno spodziewać się za dużo po pierwszej lepszej wyspie, na jaką trafiają bohaterowie. Podobnie jest z wnętrzami budynków – znajdziemy w nich tylko najpotrzebniejsze przedmioty bez zbędnych dekoracji czy upiększeń.

Ścieżka dźwiękowa została dobrana odpowiednio do konkretnych scen. Nie drażni uszu, słucha się jej przyjemnie, jednak całość idzie w zapomnienie wraz z końcem seansu. Endingiem anime jest piosenka zatytułowana Grand Line w wykonaniu duetu Chie i Mar­‑kun. Nie należy ona do utworów wybitnych, porusza tematykę przygód i przyjaźni, a jej kluczową część stanowią słowa „One Piece”, wykrzykiwane co jakiś czas. Przyznam szczerze, że największy problem stanowiło dla mnie przyzwyczajenie się do głosów Nami i Zoro. Wynika to z faktu, że przed obejrzeniem recenzowanego anime widziałem sporo odcinków serialu telewizyjnego, odcinków specjalnych oraz kinówek z uniwersum One Piece, które różnią się doborem seiyuu. Luffy’emu głosu użyczyła Urara Takano (Kai Hiwatari z Beyblade) i to właśnie ona w połączeniu z postacią kapitana głównych bohaterów wypadła dla mnie najbardziej naturalnie. W rolę Zoro wcielił się Takagi Wataru (Genta oraz Takagi Wataru z Meitantei Conan czy Onizuka z GTO). W tym wypadku miałem cały czas przed oczyma postać Takagiego, słysząc kwestie byłego łowcy piratów. Jako seiyuu Nami zatrudniono Megumi Toyoguchi (Winry z Fullmetal Alchemist czy Hikari z Pokémon Diament i Perła ). Niestety, nasza złodziejka zabrzmiała dla mnie w wielu scenach jak Hikari, która jest najbardziej przesłodzoną, koszmarną i irytującą postacią z Pokémonów. Ganzacka obdarzył głosem Norio Wakamoto (m.in. Cell z Dragon Ball Z oraz Oskar von Reuenthal z Legend of the Galactic Heroes). W jego przypadku nie mam żadnych zastrzeżeń.

One Piece: Taose! Kaizoku Ganzack jest produkcją, która wraz z upływem czasu stała się zwykłym starociem. O ile w latach jej powstania mogła być czymś ciekawym i interesującym, to w momencie pisania tej recenzji bije ją na głowę praktycznie każdy film kinowy z uniwersum One Piece, o serii telewizyjnej nie wspominając. Z tego powodu obejrzenie recenzowanego tytułu mogę zaproponować w ramach ciekawostki jedynie fanom Luffy’ego i spółki, którzy chcieliby zobaczyć, jak wyglądało pierwsze anime opowiadające o przygodach ich ulubionych bohaterów.

Chudi X, 30 sierpnia 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production I.G.
Autor: Eiichirou Oda
Projekt: Hisashi Kagawa
Reżyser: Gorou Taniguchi
Scenariusz: Hiroaki Kitajima