Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 6 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,67

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 139
Średnia: 7,65
σ=1,23

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Chudi X)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

One Piece: Dead End no Bouken

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2003
Czas trwania: 95 min
Tytuły alternatywne:
  • One Piece: Dead End Adventure
  • ワンピース デッドエンドの冒険
Widownia: Shounen; Postaci: Łowcy nagród, Piraci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Supermoce
zrzutka

Główna nagroda tajemniczego wyścigu rozwiązaniem wiecznych problemów finansowych piratów? Przygody Luffy’ego i spółki na dużym ekranie – ujęcie czwarte.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Biedni piraci nie mają łatwo, więc załoga „Going Merry” postanawia skorzystać z okazji i wziąć udział w wyścigu, którego główna nagroda mogłaby sprawić, że przez dłuższy czas nie musieliby martwić się o kolejne wydatki związane głównie z karmieniem ich wiecznie głodnego kapitana. Konkurencja jednak okazuje się spora, a niemal pewnym zwycięzcą jest niejaki Gasparde, niegdyś oficer marynarki. Swoje trzy grosze ma również do dorzucenia pewien łowca nagród.

Dead End no Bouken to modelowy przykład tego, jak powinien wyglądać dobry film spod znaku One Piece. Mamy tu wszystkie niezbędne elementy, których potencjalny widz może oczekiwać. Sama przygoda może nie jest aż tak szalona i skomplikowana, jednak był to zdecydowanie dobry wybór przy ograniczonym czasie nieco ponad półtorej godziny. Akcja rozwija się w tempie raczej umiarkowanym; nie goni na złamanie karku, ale też nie nuży. Cała intryga jest prosta, nie znaczy to jednak, że jest nudno. Twórcy wyraźnie postanowili dostarczyć widzowi rozrywki bez zbędnych dodatków, a co najważniejsze, na odpowiednim poziomie. Trudno mi powiedzieć, czy rozwój wydarzeń bardzo zaskoczy – raczej nie, ale z pewnością będziecie się dobrze bawić. One Piece nie od dziś jest znany z tego, że bardzo dobrze radzi sobie z połączeniem komedii z poważniejszymi momentami. Do przygód głównych bohaterów dołączają inni z własnymi historiami, które stanowią zwykle jeden z ważniejszych elementów fabularnych. Nie inaczej jest w tym przypadku. Pomysł nie jest może szczególnie ambitny, ale w tej długości produkcji sprawdził się bardzo dobrze, a co najważniejsze, był wystarczająco przekonujący, by nie odrzucić dramatycznością, która została odpowiednio stonowana.

Załoga „Going Merry” jest tu po prostu sobą. Nami jak zwykle ma obsesję na punkcie pieniędzy, zdystansowana Robin służy jako skarbnica wiedzy, Chopper i Usopp są pierwsi w kolejce do panikowania, Zoro i Sanji lubią sobie dogryzać, a sam Luffy jak zwykle najmniej się wszystkim przejmuje – najważniejsze, by coś się działo. Pojawia się również jedna z bardziej udanych postaci tzw. niekanonicznych (nieobecnych w mandze), czyli młody i nieco tajemniczy łowca nagród, Shuraiya Bascùd, którego historia stanowi istotną część scenariusza. Sam Shuraiya pod pewnymi względami przypomina odrobinę Luffy’ego, jednak sprawia ostatecznie wrażenie nieco poważniejszego i bardziej rozgarniętego (pomijając pewne momenty komediowe), ale równie charakternego. Nie rozwodzi się również zbytnio nad swoim losem, choć miałby nad czym, bo życie go nie rozpieszczało. W tle pałęta się również obowiązkowy dzieciak, który wcale nie jest taki denerwujący, jak mogłoby się na początku wydawać, a także pewien sympatyczny staruszek. Główny antagonista to modelowy przykład ze świata One Piece – odpowiednio wredny, żeby faktycznie Luffy miał powód do sprania go na kwaśne jabłko, ale i nieprzerysowany, żeby nie irytować niezamierzenie widzów. I nie próbuje zniszczyć świata.

Kreski fanom serii przedstawiać nie trzeba, ma ona zarówno zwolenników, jak i przeciwników – kwestia gustu. Filmowa grafika jest niemal identyczna, jak ta w serialu: wyrazista kolorystyka i w miarę płynna grafika są znane wszystkim fanom tytułu, którzy oglądają anime. Wyczulona jestem na wszelkie nadużycia grafiki komputerowej i niestety, ten film również nie ustrzegł się kilku. W pamięci zapadł mi zwłaszcza początek, gdzie generowane w trójwymiarze tło bardzo gryzło się z postaciami, które prezentują się w tym zastawieniu nienaturalnie płasko, a także sztucznie wyglądające drzewka mandarynkowe, w jednym momencie narysowane normalnie, by w następnej chwili stać się trójwymiarowymi bryłami. Ścieżka dźwiękowa nie zaskakuje, znajdziemy na niej bowiem utwory jeśli nie obecne w serialu, to wykonane w podobnym stylu. Towarzyszącego napisom końcowym Sailing Day słuchało się przyjemnie, ale nie gwarantuję, że głos wokalisty każdemu przypadnie do gustu.

Dead End no Bouken bez jakichkolwiek oporów polecę wszystkim fanom One Piece, gdyż jest to jeden z lepszych filmów towarzyszących serii. Zawiera wszystko, co skrócone przygody piratów na wielkim ekranie powinny zawierać: interesującą fabułę, zwariowaną ekipę główną, ciekawe albo przynajmniej niedenerwujące postaci drugoplanowe i dobre połączenie humoru z poważniejszymi wątkami. Do seansu zapraszam jednak tych, którzy wątek z Alabastą mają już za sobą, reszta może popsuć sobie nieco zabawę poprzez wcześniejsze poznanie nowych członków załogi.

Enevi, 4 maja 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Toei Animation
Autor: Eiichirou Oda
Projekt: Noboru Koizumi
Reżyser: Kounosuke Uda
Scenariusz: Yoshiyuki Suga
Muzyka: Kouhei Tanaka, Shirou Hamaguchi