Anime
Oceny
Ocena recenzenta
8/10postaci: 8/10 | grafika: 7/10 |
fabuła: 6/10 | muzyka: 6/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Non Non Biyori
- のんのんびより
Japońska wieś z punktu widzenia czwórki dziewcząt w bardzo udanej komedii obyczajowej.
Recenzja / Opis
Wsi spokojna, wsi wesoła! Który głos twej chwale zdoła?1 A przyjdzie nam cię podziwiać, gdyż studio Silver Link postanowiło właśnie na prowincji umieścić miejsce akcji swojej najnowszej produkcji, Non Non Biyori.
Hotaru Ichijou z powodu pracy ojca wraz z rodziną przenosi się z zatłoczonego Tokio na wieś. Oczywiście taka przeprowadzka wiąże się z niemałym szokiem kulturowym, a dziewczynka szybko odkrywa, że na prowincji życie wygląda zupełnie inaczej niż w dużym mieście. Na Hotaru czeka wiele nowych doświadczeń, począwszy od szkoły, gdzie do jedynej klasy uczęszcza poza nią jeszcze tylko czwórka dzieciaków, i to w różnym wieku. Naszej bohaterce przyjdzie również zmierzyć się z wieloma niedogodnościami, jakże charakterystycznymi dla terenów wiejskich, do których można zaliczyć brak sklepów czy okazjonalnie kursującą komunikację publiczną. Jest to jednak miejsce pełne ciszy, spokoju i uroku, którego próżno szukać w stolicy Japonii.
Opis fabuły pokazuje wyraźnie, z jaką serią mamy do czynienia, a jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w głównej ekipie znajdują się same dziewczyny, od razu nasuwa się stwierdzenie: „słodkie dziewczynki robią słodkie rzeczy”. Skwitowanie całego anime tym jednym zdaniem byłoby jednak krzywdzące i niesprawiedliwe, gdyż Non Non Biyori nie opiera się tylko i wyłącznie na pokazywaniu uroku osobistego bohaterek (którego im zresztą nie brakuje), mając w głębokim poszanowaniu inne założenia fabularne. Na szczęście to nie jest kolejna seria o niczym – w zgrabny sposób opowiada o codziennych perypetiach na wsi oraz adaptacji Hotaru w nowym otoczeniu, dla którego, na co również warto zwrócić uwagę, ona także jest nowa. W tym miejscu muszę pochwalić twórców za podejście do tematu, gdyż całkiem realistycznie ukazali fascynację tym, co obce i nieznane, i to w dodatku z różnych perspektyw. Innymi słowy: to, co jest zwykłe i codzienne dla Hotaru, będzie wzbudzać ciekawość jej nowych koleżanek i na odwrót. A jak ocenia miasto dziewczyna z prowincji, której udało się wyjechać? To również zostało pokazane w przekonujący sposób. Dużym plusem jest przybliżenie realiów życia na wsi na tyle, na ile pozwala na to perspektywa głównych bohaterek. Wiadomo przecież, że dzieciaki więcej czasu poświęcą na różnorakie zabawy, o których chyba już mało kto pamięta (aż mi się łezka w oku zakręciła, gdy zobaczyłem styropianowe samolociki do składania, szkoda że tak trudno je dzisiaj znaleźć w sklepach). Mimo wszystko mają one pewne obowiązki, jak pomoc na polu czy przy suszeniu owoców, i zostało to wyraźnie pokazane, chociaż nie zajmowało zbyt wiele czasu antenowego.
Non Non Biyori nie poraża dynamizmem, a sam początek można określić jako powolny. Z czasem seria rozkręca się trochę, lecz w dalszym ciągu tempo jest dosyć leniwe. Nie jest to bynajmniej wada, a raczej cecha tego anime, która mnie jak najbardziej odpowiadała. Zwłaszcza że ten tytuł trzyma wyrównany wysoki poziom od początku do końca. Nie będę ukrywał, że urzekła mnie ta seria i po obejrzeniu ostatniego odcinka czułem pewien niedosyt, gdyż miałem ochotę jeszcze na parę epizodów z życia czwórki dziewczyn. Powód był prosty – jest to pozycja ciepła i bardzo sympatyczna, dlatego ogląda się ją bardzo przyjemnie, a twórcy nie starali się zmącić sielankowej atmosfery niepotrzebnym wprowadzaniem poważniejszych motywów. I całe szczęście, gdyż widziałem już zbyt dużo serii zniszczonych przez takowe próby. Pochwalę ich również za to, iż nie starali się robić niczego na siłę: ani przesadnie rozśmieszać widza, ani też starać się zauroczyć go wdziękiem głównych bohaterek. Te elementy zostały podane w rozsądnych ilościach, co wyszło tylko i wyłącznie na plus. Sam humor stanowi dobry dodatek do całości i był w stanie mnie rozbawić. Nie mogę powiedzieć, że żarty przyprawiały mnie o ból przepony, ale też nie wywołały uśmiechu politowania. Powtarzalność gagów również nie stanowiła poważniejszego problemu, mimo że część pojawiała się w miarę regularnie, jak na przykład żarty związane ze wzrostem Komari, ale, na szczęście, nie do znudzenia. Reasumując: jeżeli ktoś oczekuje przyjemnego seansu, to powinien czuć się usatysfakcjonowany.
Trudno jest oczekiwać od serii z gatunku okruchy życia głównego wątku fabularnego i, jak to zazwyczaj bywa, Non Non Biyori składa się z krótkich epizodów, trwających nie dłużej niż jeden odcinek. Same historie są w miarę zróżnicowane tematycznie i często dotyczą konkretnego wydarzenia, jak wspólna praca na polu, wyjazd na plażę, czy próba stworzenia własnego szkolnego festynu. Fakt, nikt tutaj Ameryki nie odkrywa, ale z drugiej strony nie przeszkadzało mi to zbytnio. No bo co można nowego wymyślić w tym temacie? Dużo ważniejsze jest to, czy poszczególne odcinki są w stanie widza zaciekawić. Pod tym względem nie mam większych zastrzeżeń, szczególnie że twórcy umiejętnie zmieniają zarówno miejsce akcji, jak i postaci pierwszo- i drugoplanowe, przez co nie miałem poczucia monotonii. Sama fabuła tych krótkich epizodów była niegłupia i pozbawiona zbędnego infantylizmu.
Jak już wspomniałem, ekipa głównych bohaterek składa się z czterech dziewcząt. Dużą zaletą jest to, że zachowują się one w miarę adekwatnie do swojego wieku, czego nie mogę powiedzieć o wszystkich postaciach kobiecych w anime. Ich charaktery, choć proste i mało skomplikowane, zostały dobrze zarysowane. Wysoka jak na swój wiek piątoklasistka Hotaru to cicha i trochę nieśmiała dziewczynka, choć z czasem rozwija się u niej osobliwa pasja. Najstarsza z dziewcząt, uczęszczająca do drugiej klasy gimnazjum Komachi, nie należy za to do zbyt wysokich, co staje się źródłem jej kompleksów i potrzeby udowadniania swojej dojrzałości. Jej o rok młodsza siostra Natsumi to pełna pozytywnej energii, beztroska chłopczyca, myśląca bardziej o zabawie niż o swoich obowiązkach. Pozostała jeszcze najmłodsza z nich, Renge, która dopiero rozpoczęła edukację w szkole. Jest to… dość wyjątkowa osóbka, a świat widziany jej oczami jest naprawdę unikalny. No dobra, na początku wspomniałem, że poza Hotaru w szkole są jeszcze cztery osoby, czemu więc nie padło ani jedno słowo o tej piątej personie, czyli o starszym bracie Komari i Natsumi, Suguru? Jego rola dla fabuły jest tak znacząca, iż twórcy nie dali mu nawet seiyuu. Trzeba jednak zaznaczyć, że pojawia się on dosyć często, a gesty i mimika zastępują mu słowa, więc nie mogę stwierdzić, iż seria nie straciłaby czegoś, gdyby go zabrakło.
Nie tylko główna ekipa i jeden mniej istotny brat pojawiają się na ekranie, w tym przypadku warto przyjrzeć się także postaciom drugoplanowym. Muszę pochwalić twórców za to, że nie potraktowali ich jak nieistotny dodatek do całości. Część z nich ma rozbudowaną osobowość, jak chociażby właścicielka sklepu z cukierkami, Kaede, pozornie oschła i cyniczna, choć z czasem poznajemy również jej drugą twarz. Natomiast Kazuho – nauczycielka, a zarazem starsza siostra Renge, to leń patentowany, niebiorący na siebie żadnej odpowiedzialności, o ile tylko to możliwe. Nie są to wprawdzie jedyne postaci z dalszego planu, ale to one moim zdaniem zasłużyły na napisanie o nich paru słów. Nie oznacza to, iż reszta jest nieciekawa, po prostu nie widzę większego sensu w przybliżaniu czytelnikowi każdej z nich po kolei.
Oprawa wizualna, w której dominują ciepłe i radosne barwy, prezentuje się bardzo przyzwoicie. Nie ma tu co prawda zabaw z grafiką, jakie można spotkać w innych produkcjach studia Silver Link, ale to i dobrze, gdyż takie zabiegi nie pasowałyby do charakteru serii. Na szczególną uwagę zasługują dobrze dopracowane tła, oddające w pełni piękno japońskiej prowincji. Czasem zdarzało mi się zatrzymywać odcinek i po prostu podziwiać widoki. Do projektów postaci nie mam żadnych zastrzeżeń. Może nie są one zbyt szczegółowe, a kreska jest dosyć typowa, zostały jednak wykonane starannie, z zachowaniem wszelkich proporcji oraz anatomii, i nie trąciło od nich przesadną słodkością. Animacja również prezentuje się poprawnie, chociaż w tak statycznej serii nie było to szczególnie trudne. Zabrakło mi tylko życia na dalszym planie. Statyści pojawiają się okazjonalnie i zazwyczaj jedynymi postaciami widocznymi na ekranie są te, które biorą udział w danej scenie. Nie wpływa to jednak znacząco na odbiór całości, dlatego nie mam zamiaru z tego powodu znacząco obniżać oceny za ten aspekt serii.
Ścieżka dźwiękowa jest całkiem przyjemna i dobrze komponuje się z tłem, zabrakło mi jednak jakiegoś zapamiętywalnego motywu, który wpadłby mi w ucho. Niestety, ale pod tym względem seria nie wybija się ponad przeciętność i trudno jest coś więcej napisać na temat podkładu muzycznego. Przejdę zatem od razu do piosenki z czołówki, czyli Nanairo Biyori z repertuaru zespołu Nano.Ripe. Jest to całkiem ładny i ciepły kawałek, bardzo dobrze pasujący do klimatu serii. Podobnie zresztą jak ending Non Non Biyori, zaśpiewany przez seiyuu głównych bohaterek: Kanę Asumi (Komari), Kotori Koiwai (Renge), Rie Murakawę (Hotaru) i Ayane Sakurę (Natsumi). Skoro już jestem przy obsadzie, wypada wspomnieć, że prezentowała wysoki poziom i wszyscy aktorzy podkładający głosy dobrze wykonali swoją robotę.
Non Non Biyori jest serią, która powinna się spodobać osobom lubiącym produkcje z gatunku okruchy życia, jak również ludziom szukającym serii lekkiej i przyjemnej, przy której można miło spędzić czas. Wiejskie klimaty dodają jej pewnego uroku, jeżeli więc macie ochotę na sympatyczną komedię obyczajową opowiadającą o codziennych perypetiach grupki dziewcząt, to naprawdę warto zapoznać się z tym tytułem. Ja jestem bardzo zadowolony z seansu i czasu na niego poświęconego nie mogę uznać za zmarnowany.
- Jan Kochanowski Pieśń świętojańska o Sobótce
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Silver Link |
Autor: | Atto |
Projekt: | Mai Ootsuka |
Reżyser: | Shin'ya Kawatsura |
Scenariusz: | Reiko Yoshida |
Muzyka: | Hiromi Mizutani |