Anime
Oceny
Ocena recenzenta
6/10postaci: 6/10 | |
fabuła: 5/10 | muzyka: 6/10 |
Ocena redakcji
brakOcena czytelników
Kadry
Top 10
Dragon Ball Super
- ドラゴンボール超[スーパー]
- Dragon Ball
- Dragon Ball (Komiks)
- Dragon Ball Daima
- Dragon Ball: Episode of Bardock (Komiks)
- Dragon Ball: Episode of Bardock
- Dragon Ball: Gokuu no Koutsuu Anzen
- Dragon Ball: Gokuu no Shoubou-tai
- Dragon Ball GT
- Dragon Ball GT: Ostatni rozdział! Poszukiwanie smoczej kuli
- Dragon Ball Kai
- Dragon Ball Kai [2014]
- Dragon Ball Kai: Mirai ni Heiwa o! Gokuu no Tamashii yo Towa ni
- Dragon Ball: Majinjou no Nemuri Hime
- Dragon Ball: Makafushigi Daibouken
- Dragon Ball: Odrodzony jako Yamcha (Komiks)
- Dragon Ball: Saikyou e no Michi
- Dragon Ball: Shen Long no Densetsu
- Dragon Ball Super (Komiks)
- Dragon Ball Super: Broly
- Dragon Ball: Super Saiya-jin Zetsumetsu Keikaku
- Dragon Ball Super: Super Hero
- Dragon Ball: Yo! Son Goku and His Friends Return!! (Komiks)
- Dragon Ball: Yo! The Return of Son Goku and Friends!!
- Dragon Ball Z
- Dragon Ball Z: Atak smoka
- Dragon Ball Z: Atsumare! Gokuu's World
- Dragon Ball Z: Bitwa bogów (Komiks)
- Dragon Ball Z: Chou Saiyajin de Son Goku
- Dragon Ball Z: Chou Senshi Gekiha!! Katsuno wa Ore da
- Dragon Ball Z: Fukkatsu no F
- Dragon Ball Z: Fuzja
- Dragon Ball Z Gaiden: Saiyajin Zetsumetsu Keikaku
- Dragon Ball Z: Geketou!! Hyaku Oku Power no Senshi-tachi
- Dragon Ball Z: Ginga Girigiri!! Bucchigiri no Sugoi Yatsu
- Dragon Ball Z: Kami to Kami
- Dragon Ball Z: Kiken Nafutari! Chou Senshi wa Nemuretai
- Dragon Ball Z: Kyokugen Battle! San Daichou Saiyajin
- Dragon Ball Z: Martwa strefa
- Dragon Ball Z: Moetsukiro!! Nessen - Hagesen - Chou Gekisen
- Dragon Ball Z: Najsilniejszy wojownik na Ziemi
- Dragon Ball Z: Największy pojedynek na świecie
- Dragon Ball Z: Tatta Hitori no Seishou Kessen Furiza ni Chounda Z Senshi Songokuu Otosan
- Dragon Ball Z: Tobikkiri no Saikyou tai Saikyou
- Dragon Ball Z: Zetsubou e no Hankou!! Nokosareta Chousenshi - Gohan to Trunks
- Dragon Ball Z: Zmartwychwstanie F (Komiks)
- Dragonball: Ewolucja
- Jaco z Galaktycznego Patrolu (Komiks)
Powrót Goku i spółki na mały ekran po wielu latach. Czy smoczym kulom ponownie udało się podbić serca fanów?
Recenzja / Opis
Dragon Ball to seria kultowa, również w Polsce. Podobnie jak wielu ludzi w moim wieku, także i ja przygodę z mangą i anime rozpocząłem od oglądania na RTL7 pojedynków kosmicznych wojowników. Po wielu latach posuchy, uniwersum smoczych kul powróciło do łask w postaci filmu kinowego Kami to Kami, który okazał się na tyle dużym sukcesem, że studio Toei Animation postanowiło stworzyć jego kontynuację, Fukkatsu no F, by następnie ziścić mokre sny fanów przygód Goku i zapowiedzieć od lat oczekiwaną serię telewizyjną o dumnie brzmiącym podtytule Super. Czy faktycznie wypadło tak, jak sugerowałby tytuł?
Fabuła serii rozpoczyna się dokładnie w tym momencie, co pierwszy ze wspomnianych filmów. Pierwsze dwadzieścia siedem odcinków jest niestety niczym więcej jak zwykłym powtórzeniem fabuły czternastego i piętnastego filmu spod szyldu Z, stworzonym zupełnie od nowa z niewielkimi zmianami. Jest to jednocześnie najczarniejszy okres w historii produkcji tej serii, bo choć sama fabuła jest znośna, to wykonanie, no cóż, pozostawia wiele do życzenia.
Zostańmy jednak na chwilę przy fabule. Od walki z Buu minęło kilka lat, a na Ziemi panuje pokój. Goku, zmuszony przez swoją żonę Chichi do pracy, nie ma zbyt wiele czasu na trening, co jest oczywiście dla niego sytuacją nie do zniesienia. Z pomocą przychodzi Mr. Satan, który w podzięce za przypisanie mu czynów wojowników Z i utrzymanie statusu bohatera, przekazuje poczciwemu Saiyaninowi ogromną ilość pieniędzy. Jako że kasa dla naszego bohatera nie ma żadnej wartości, oddaje ją swojej sprytnej małżonce, a sam udaje się na trening do Króla Światów. W międzyczasie w galaktyce znikają kolejne planety, bowiem z wieloletniej drzemki budzi się okrutny bóg zniszczenia Beerus, którego celem jest odnalezienie potężnego przeciwnika z jego snu – Super Saiyanina Boga.
W kolejnych odcinkach poza pojedynkami z Beerusem czy ożywionym Frizerem zobaczymy również turnieje sztuk walki z udziałem wojowników z różnych wszechświatów oraz ponownie odwiedzimy przyszłość, gdzie tym razem grasuje o wiele potężniejszy wróg niż Cell czy androidy.
Tak jak wspomniałem wyżej – nie sam pomysł ponownego pokazania wydarzeń z filmów sprawił, że fani początkowo dość chłodno przyjęli nową produkcję o smoczych kulach, a jej wykonanie. Anime do telewizji zostało wypuszczone zdecydowanie za szybko, gdy gotowe były zaledwie pierwsze trzy odcinki. Komuś, kto choć trochę interesuje się kuluarami powstawania japońskich seriali animowanych, nie trzeba mówić, że brzmi to jak samobójstwo. Już w piątym odcinku omawianej serii nastąpiły pierwsze poważne problemy z grafiką, a sam odcinek został po części uratowany tylko dlatego, że za jego nadzór odpowiadał jeden z najszybszych i najlepszych animatorów pracujących przy tej produkcji, Naoki Tate. Odcinek mimo to wyglądał absolutnie fatalnie i dziś jest właściwie jedynie obiektem internetowych żartów, ale jednocześnie idealnie obrazuje, jaką drogę przeszedł proces produkcyjny całej serii, ukazuje ogromny kontrast i świadczy o tym, ile dobrego może wnieść lepiej rozplanowany czas pracy.
Ze względu na poważne problemy produkcyjne serii trudno jednoznacznie ocenić jej stronę wizualną. Pierwsze czterdzieści odcinków jest w większości po prostu brzydkie, natomiast im dalej, tym zdecydowanie lepiej. Ostatnia saga serii, choć również nie wyzbyła się pokracznych rysunków, prezentuje w większości naprawdę solidną animację, często bardzo płynną i widowiskową, a dobry efekt potęguje filtr, który twórcy zdecydowali się nałożyć na obraz, by wszystko na myśl przywodziło lata dziewięćdziesiąte i grafikę z Dragon Balla Z. Jednym z dyskusyjnych wyborów jest natomiast użycie efektów komputerowych do pokazania aur wojowników, co w wielu scenach po prostu zasłania całkiem niezłe rysunki i sprawia, że całość nie prezentuje się zbyt korzystnie. Seria została przy okazji mocno ugrzeczniona – krew przez cały czas jej trwania pojawia się może raz lub dwa.
Większość projektów miejsc i głównych postaci wyszła spod ręki Akiry Toriyamy, któremu z czasem pomagać zaczął Toyotarou, autor rysunków do mangowej wersji Super. W wielu aspektach widać, że Toriyama starał się nawiązać do swojej wczesnej twórczości, w związku z czym dostajemy swoisty miszmasz projektów z „Zetki” i oryginalnej serii. To samo tyczy się klimatu serii – nadal w wielu momentach jest poważnie, ale dużo więcej tutaj elementów komediowych.
Seria Super to przede wszystkim jednak nostalgiczna podróż dla tych, którzy na Dragon Ballu się wychowali. Powrócą bowiem takie postaci jak Trunks z przyszłości, Frizer czy Android 17, zobaczymy również w akcji między innymi Kuririna, Tenshinhana czy nawet Żółwiego Pustelnika. Gratką dla fanów będą sceny, o których tylko w jakimś momencie wspominano, ale nie zostały nigdy pokazane; wyjaśnione zostaje również kilka kwestii, co do których wcześniej fani mieli wątpliwości. Bardzo pozytywnie wypadają też nowe postaci. Beerus i jego asystent Whis tak doskonale wpisali się w panteon postaci, że dziś naprawdę trudno wyobrazić sobie tę serię bez nich. Poznajemy także prawdopodobnie najlepszego antagonistę w dziejach całej serii, czyli Goku Blacka, który nie dość, że skrywa wielką tajemnicę, to motyw jego działań faktycznie wydaje się sensowny. Ma on jakiś cel do osiągnięcia, w porównaniu do zwykłej chęci destrukcji, którą prezentowali chociażby Cell czy Buu. Równie dobrze fani przyjęli chłodnego i małomównego Hita, płatnego zabójcę, z którym Goku mierzy się podczas turnieju między siódmym a szóstym wszechświatem. Spośród głównych przeciwników najmniej ciekawie prezentuje się Jiren, przepotężny kosmita i najsilniejszy wojownik jedenastego wszechświata, którego historia jest tak sztampowa, a charakter tak nieciekawy, że naprawdę bardzo trudno przejąć się losami tego bohatera.
Wspominam cały czas o różnych wszechświatach, wypadałoby więc napisać małe wprowadzenie. Dragon Ball Super rozbudowuje świat smoczych kul o równoległe rzeczywistości – okazuje się, że nasi bohaterowie żyją we wszechświecie z numerkiem 7, a jest ich łącznie 12 i każdy z nich ma swojego boga światów i zniszczenia. Pomysł poszerzenia uniwersum na pewno trzeba zaliczyć na plus, natomiast w tym momencie skala wszelkich pojedynków staje się tak duża, że nie wyobrażam sobie, z jakimi jeszcze przeciwnikami mogliby się zmierzyć bohaterowie. Nasi herosi osiągają również nowe poziomy mocy, które niestety nie grzeszą kreatywnością, ponieważ są najczęściej różnymi wariacjami kolorystycznymi znanych już przemian – zobaczymy na przykład Goku z czerwonymi, niebieskimi czy szarymi włosami. Pod tym względem akurat zdecydowanie lepiej prezentował się znienawidzony przez wielu Dragon Ball GT ze swoim Super Saiyaninem 4.
Rozwój świata przedstawionego jest ważny, natomiast równie istotni są bohaterowie, a ci w większości stoją w miejscu, lub, tak jak Goku chociażby, cofają się w rozwoju. Jeśli podobało wam się, że Kakarotto dojrzał w serii Z – cóż, w Super już go takiego nie zobaczycie. Interesuje go tylko i wyłącznie walka, przez co przez większość czasu sprawia wrażenie, jakby gdzieś pomiędzy seriami pozbył się własnego mózgu. Dla Vegety nadal liczą się honor i duma, choć tym razem równie często co o tych wartościach wspomina o rodzinie. Wiele kontrowersji wzbudziły kreacje Gotena i Trunksa, którzy nie zmienili się ani trochę pod względem fizycznym i mentalnym, choć od pokonania Buu minęło przecież parę dobrych lat. Zawiedzeni będą również fani Gohana, który mimo powrotu do formy w pewnym momencie, nie prezentuje tak naprawdę nic ciekawego – twórcy ewidentnie zmarnowali jego potencjał. Najpozytywniej zdecydowanie wypada powracający Siedemnastka, którego zmiana faktycznie jest widoczna, a jego charakter sprawia, że z miejsca stał się jedną z moich ulubionych postaci, choć wcześniej był mi zupełnie obojętny. Reszta bohaterów, choć odgrywa mniej lub bardziej istotne role, raczej nie różni się od tego, co znamy z poprzednich odsłon. Super to tak naprawdę teatr dwóch aktorów, Goku i Vegety, dla innych przez większość czasu antenowego na ekranie po prostu nie ma miejsca.
Muzycznie jest raczej przeciętnie. Większość utworów, które można usłyszeć w trakcie seansu, zostało napisanych na potrzeby Dragon Ball Kai z 2014 roku. Nie są to co prawda złe kompozycje, ale bardzo im daleko do klimatycznej ścieżki dźwiękowej „Zetki”. Na plus zdecydowanie zapisać można oba openingi, które wpadają w ucho i prezentują się bardzo pozytywnie także na tle swoich odpowiedników z innych serii. Endingi natomiast to niczym niewyróżniające się j‑popowe lub j‑rockowe piosenki. Warto wspomnieć również o fantastycznej piosence Kyuukyoku no Batoru w wykonaniu Akiry Kushidy, która mnie osobiście bardzo przypominała utwory śpiewane przez legendarnego Hironobu Kageyamę.
Super to serial bardzo nierówny. Z początku prezentuje się jak coś, co właściwie w ogóle nie powinno trafić do telewizji, by z czasem stać się naprawdę przyjemnym i porządnie zrobionym umilaczem czasu. Czy to powrót udany? Moim zdaniem pół na pół, bo choć wiele rzeczy nie przypadło mi do gustu, muszę przyznać, że od pewnego momentu bawiłem się naprawdę świetnie. Seria Super sama w sobie może nie jest produktem dobrym, natomiast ostatnia saga pokazała, że Dragon Ball obecnie jest w dobrych rękach. W tym momencie został już zapowiedziany film, który, według samych włodarzy Toei Animation, ma być najlepiej wyglądającą produkcją spod szyldu smoczych kul do tej pory. Ja osobiście nie mogę się doczekać, bo odkąd Dragon Ball Super się skończył, to niedziele stały się jakoś tak dziwnie puste…
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Toei Animation |
Autor: | Akira Toriyama |
Projekt: | Akira Toriyama, Tadayoshi Yamamuro |
Reżyser: | Kouhei Hatano, Masatoshi Chioka, Morio Hatano, Ryouta Nakamura, Tatsuya Nagamine |
Scenariusz: | Akira Toriyama |
Muzyka: | Norihito Sumitomo |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Dragon Ball Super - wrażenia z pierwszych odcinków | Nieoficjalny | pl |