Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 5/10 grafika: 5/10
fabuła: 4/10 muzyka: 4/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,67

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 19
Średnia: 6
σ=1,81

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

12-sai ~Chicchana Mune no Tokimeki~

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2016
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 12歳. ~ちっちゃなムネのトキメキ~
Widownia: Shoujo; Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Na progu dojrzewania, na progu pierwszej miłości – czyli rzecz o zakochanych dwunastolatkach.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Hanabi Ayase ma dwanaście lat i jest jeszcze bardzo dziecinną i naiwną dziewczynką, jednak jak każda nastolatka w jej wieku zaczyna już snuć nieśmiałe marzenia o swojej pierwszej miłości. A ta jest znacznie bliżej, niż Hanabi mogłaby się spodziewać. W ramach ćwiczenia z muzyki zadanego przez nauczycielkę bohaterka ląduje w duecie z kolegą z klasy, Yuuto Takao, który w przeciwieństwie do pozostałych chłopców w ich wieku, mile zaskakuje swoją dojrzałością i poziomem kultury osobistej. Hanabi wyraźnie przypada mu do gustu i zupełnie niespodziewanie dochodzi między nimi do pocałunku – pierwszego dla obydwojga. Po nim przychodzi czas na miłosne wyznania i tak oto Hanabi Ayase zaczyna swój pierwszy związek.

Romantycznych i naiwnych opowieści o pierwszej miłości w świecie anime nie brakuje. Z reguły jednak ich akcja umiejscawiana jest w szkołach średnich, a ich bohaterami zostają szesnasto- lub siedemnastolatkowie. Z tego też powodu 12­‑sai od początku wydało mi się pozycją nietypową – ukazanie dwunastolatków w rolach bohaterów historii miłosnych to z jednej strony pomysł ryzykowny, z drugiej potencjalnie trafiony. Postaci ze szkolnych romansów nierzadko charakteryzują się nierzeczywistym dla swojego wieku poziomem naiwności i niewinności, dlatego też istniała szansa, że ulokowanie takich cech w dwunastoletnich dzieciach wypadnie znacznie bardziej naturalnie i realnie. I w pewnym sensie tak właśnie było – niestety główną i trudną do przeoczenia wadą produkcji stał się spektakularnie wręcz przewidywalny i schematyczny, a przez to i nudny scenariusz…

Pierwsze odcinki 12­‑sai mogą wywołać w odbiorcy złudzenie, że choć seria kierowana jest do bardzo młodego odbiorcy, to poza naiwnym wątkiem miłosnym próbuje pokazać również inne aspekty i problemy związane z wchodzeniem w okres dojrzewania. Bohaterki muszą zmierzyć się z typowymi, niemniej jednak zawstydzającymi problemami, takimi jak pierwsza miesiączka czy zakup pierwszego „dorosłego” biustonosza. Przyznam, że nabrałam się na te haczyki i żywiłam nadzieję, że twórcy wykażą się nie tylko pomysłowością, ale również aspiracjami pozwalającymi uczynić z 12­‑sai swoisty poradnik dorastania dla najmłodszych widzów. Niestety kolejne epizody rozwiały moje nadzieje, gdyż bardzo szybko jedyną istotną dla fabuły kwestią okazały się rozwijające się romanse głównej bohaterki i jej najlepszej przyjaciółki. Niespodziewany rywal, pierwsze randki, wspólne wakacje i pokazy fajerwerków. Dużo westchnień, rumienienia się, jąkania… A wszystko do bólu przewidywalne i płaskie.

Kupienie takiego scenariusza okazało się tym trudniejsze, że jego główni bohaterowie – Ayase i Takao – jako para prezentują się wyjątkowo nieprzekonująco. Dziecinność i naiwność Hanabi irytuje, można ją jednak wybaczyć, biorąc pod uwagę jej wiek. Niestety cechy te podkreśla dodatkowo ponadprzeciętna dojrzałość jej chłopaka. Takao to postać bez wad, a przez to bohater papierowy, który absolutnie niczym nie potrafi widza zaskoczyć. Nie tylko w całości odpowiada za kształt i tempo rozwoju związku z Ayase, która w zupełności mu się podporządkowuje, ale dysponuje nierealną dla swojego wieku mądrością życiową, którą chętnie obdziela inne postaci. Z powodu tak silnego kontrastu i przepaści w rozwoju emocjonalnym związek tych dwojga bohaterów bardziej przypomina relację starszego brata i zapatrzonej w niego siostrzyczki, a niekiedy wręcz odpowiedzialnego pana i jego niesfornego szczeniaczka. Ani przez moment nie byłam w stanie uwierzyć w chemię, którą próbowano tak nieudolnie między Ayase i Takao budować. Zaskoczyło mnie również to, że po tak zdecydowanym początku w relacjach zakochanych doszło do nagłego regresu – biorąc pod uwagę, że w premierowym odcinku widzimy scenę pierwszego pocałunku bohaterów, to nie do końca realistycznie wypada później całe ich zawstydzenie przy próbach trzymania się za ręce czy choćby patrzenia sobie prosto w oczy.

Szczęśliwie aspekt romantyczny serii podratowany zostaje nieco przez drugą parę, której historię nam ona opowiada. Yui Aoi to najlepsza przyjaciółka Hanabi, uczęszczająca z nią do tej samej klasy. Dziewczynka przedstawiona zostaje jako znacznie dojrzalsza i poważniejsza od głównej bohaterki i z tego choćby powodu zdobyła moją natychmiastową sympatię. Aoi często zdarza się strofować dziecinnie zachowujących się chłopców z klasy, zwłaszcza w momentach, w których dokuczają oni dziewczynkom. Za ich przywódcę Aoi uważa Kazumę Hiyamę, bystrego, choć psotliwego kolegę, który dokucza jej znacznie bardziej niż innym koleżankom. Co się za tym kryje, łatwo wydedukować. Gdy i Yui zaczyna podejrzewać, że być może zachowanie Hiyamy jest próbą maskowania zainteresowania jej osobą, szybko dochodzi do wniosku, że jej własne serce bije mocniej na widok tego właśnie chłopca i to niekoniecznie z nienawiści. Wroga relacja przekształca się w zupełnie inny typ związku i podobnie jak Ayase, tak i Aoi przychodzi stopniowo poznawać uroki pierwszej miłości.

Aoi i Hiyama w rolach dziewczyny i chłopaka wypadają o wiele bardziej wiarygodnie. Nie bez wpływu na to pozostaje z pewnością fakt, że Hiyama zachowuje się jak typowy dwunastolatek, nie zaś – jak w przypadku Takao – idealny książę z bajki. Często nie wie, jak postępować w nowej roli, zdenerwowanie maskuje dokuczliwością lub pozorną obojętnością, gdy jednak zbierze się w sobie i naprawdę postara, potrafi udowodnić, że jest przyzwoitym chłopcem, a kiedyś wyrośnie na porządnego mężczyznę, który będzie umiał zadbać o swoją ukochaną. Podobnie jest z Aoi – choć w sprawach miłości jest równie niedoświadczona jak Ayase, to przy okazji jej charakter wydaje się znacznie bardziej złożoną i wielowymiarową konstrukcją. Jej nieśmiałość czy niewinność nie drażnią, bo poza nimi widać, że jest dziewczynką inteligentną, która ma znacznie więcej do zaoferowania aniżeli wrodzoną słodycz i dobroduszność. Ponadto w relacji Aoi i Hiyamy zachowana zostaje równowaga – nikt tu nie jest mądrzejszy czy bardziej doświadczony, jak w przypadku Takao i Ayase. Wszystko to sprawia, że wątek tej dwójki jest znacznie ciekawszy i bardziej realistyczny.

I to byłoby chyba tyle, jeśli chodzi o jasne punkty obsady. Reszta postaci to koledzy i koleżanki z klasy – nawet jeśli pojawiają się w każdym odcinku, to ich role sprowadzają się do całkowicie powtarzalnych zachowań, a ich charaktery są płaskie niczym klatka piersiowa dwunastoletniej Hanabi. Jest dobra koleżanka, która, choć sama nie ma doświadczenia w związkach, służy za przewodniczkę po świecie miłości, wyposażoną w garść sentencji autorstwa swojej starszej siostry. Jest zła koleżanka, która równie uparcie, jak nieudolnie próbuje odbić Takao i uprzykrzyć życie nieporadnej Ayase. Są dziecinni koledzy z klasy, którzy każdy dzień spędzają na niezwykle nachalnym śledzeniu poczynań zakochanych par. Każda z tych postaci odgrywa swoją rolę w dokładnie taki sam sposób od pierwszego do ostatniego odcinka serii – nie ma mowy o jakimkolwiek rozwoju charakterów.

Graficznie i muzycznie mamy tu do czynienia z serią o niskim budżecie, która nawet nie jest w stanie maskować swoich wad. W tle pobrzękują nijakie melodie, a animacja jest statyczna i niezbyt zgrabna. Na plus policzyć można projekty postaci – niezbyt może nowoczesne, ale dobrze dopasowane do charakteru serii – oraz fakt, że posiadają one zaskakująco różnorodną garderobę. Zamiast paradować w identycznych szkolnych mundurkach, każde z dzieci ubrane i uczesane jest inaczej, w charakterystyczny dla swojego stylu sposób.

Jeśli miałabym komuś polecić tę serię, to wyłącznie docelowej grupie odbiorców, czyli wchodzącym w okres dojrzewania nastolatkom, wiekiem jak najbardziej zbliżonym do bohaterów 12­‑sai. Dla nich przeciętny scenariusz czy nieskomplikowane postaci być może nie okażą się tak dużą przeszkodą w oglądaniu, jak dla starszego widza. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że gdybym sama natknęła się na tego typu serię jakieś dwadzieścia lat temu, wzbudziłaby ona we mnie zupełnie inne – z pewnością jak najbardziej pozytywne – emocje. Dzisiaj niestety jej niedostatki są zbyt oczywiste, bym mogła nazwać ją czymś więcej aniżeli kolejnym średniakiem w zalewie przeciętności.

Lin, 21 sierpnia 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: OLM
Autor: Nao Maita
Projekt: Shouko Hagiwara
Reżyser: Masaki Oozora
Scenariusz: Fumi Tsubota
Muzyka: Motoyoshi Iwasaki

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
12-sai ~Chicchana Mune no Tokimeki~ - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl