Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 grafika: 6/10
fabuła: 7/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 41
Średnia: 6,63
σ=1,68

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (moshi_moshi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

All Out!!

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2016
Czas trwania: 25×24 min
Gatunki: Sportowe
Widownia: Seinen; Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Kolejne anime, które udowadnia, że charakterny kurdupel zawsze da sobie radę, nawet jako rugbysta!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Kenji Gion nadrabia niski wzrost cholerycznym usposobieniem, co sprawia, że już pierwszego dnia liceum pakuje się w kłopoty. Gdyby nie szybka reakcja nowo poznanego kolegi, wysokiego ponad miarę Sumiakiego Iwashimizu, jego utarczka słowna ze starszymi uczniami z pewnością zakończyłaby się bójką. Mimo to Kenji nie jest szczególnie wdzięczny „wybawicielowi”, ponieważ przez niego stracił okazję, by wyładować skumulowany stres. Wkrótce nadarza się jednak okazja do pokazania światu, że mimo mikrej postury, Giona stać na rzeczy wielkie. Otóż chłopcy zostają zaproszeni do szkolnego klubu rugby, co naturalnie sprawia głównemu bohaterowi ogromną radość. Nareszcie będzie mógł bezkarnie przewracać i sprowadzać do parteru dużo większych od siebie gości. Nieco mniej entuzjastycznie przyjmuje propozycję Sumiaki, który w gimnazjum grał w rugby i z powodu pewnego incydentu nie ma ochoty na powrót do tego sportu. Ale nie będzie chyba dla nikogo zaskoczeniem, kiedy napiszę, że wkrótce i on dołącza do klubu, by razem z Gionem walczyć przeciwko innym drużynom.

Zanim jednak chłopcy wezmą udział w jakichkolwiek oficjalnych meczach, Kenji będzie musiał nauczyć się podstawowych zasad, a Sumiaki zwalczyć swój lęk przed konfrontacją z innym zawodnikiem. Poza tym jest jeszcze jeden malutki problem – chociaż kapitan drużyny, atletyczny Sekizan, oraz jego koledzy są pełni dobrych chęci i trenują jak nawiedzeni, ich klub nie ma żadnych osiągnięć i plasuje się gdzieś w ogonie tokijskich szkół, co potwierdza już pierwszy mecz towarzyski.

All Out!! odrobinę różni się od innych serii sportowych, chociaż ogólne założenia pozostają takie jak zawsze. Mamy grupę niezłych i całkiem dobrych zawodników, którzy nie mają pomysłu, jak stworzyć zgrany zespół. Sekizan jest odpowiedzialnym i charyzmatycznym kapitanem, ale tak naprawdę nie ma pojęcia o strategii i nie potrafi dopasować menu treningowego do potrzeb i umiejętności graczy. Dlatego też pierwszym krokiem ku sławie jest znalezienie trenera, czym zajmuje się nie kto inny, jak Gion. Dzięki jego inicjatywie w szkole pojawia się były zawodnik reprezentacji Japonii, wiekowy już Shingo Komori, i dopiero w tym momencie niemrawo rozpoczynające się anime zaczyna nabierać tempa. Warto jednak zaznaczyć, że klub z liceum Kanagawa nie przechodzi nagle cudownej metamorfozy i nie staje się postrachem lokalnych rozgrywek, ale dzięki odpowiedniemu treningowi, obozom i meczom sparingowym powoli i systematycznie nabiera doświadczenia, by wypracować własny styl.

Po wielu seriach sportowych z cyklu „od zera do bohatera” All Out!! okazało się naprawdę miłym zaskoczeniem. Po pierwsze, na próżno szukać tu supermocy i kosmicznych technik – owszem, zdarzają się wybitne jednostki, ale ich zdolności to połączenie talentu i ćwiczeń. Nie ma ich zresztą tak wiele i zazwyczaj grają w najbardziej utytułowanych klubach. Po drugie, trenerzy nie są tu jedynie dekoracją zdobiącą okolice ławki rezerwowych. Zarówno Komori, jak i pozostali szkoleniowcy dbają o strategię i rozwój umiejętności zawodników, a podczas meczu udzielają rad i reagują, gdy dzieje się coś niepokojącego. Po trzecie, bohaterem All Out!! jest drużyna, a nie dwóch graczy na krzyż – wynik meczu zależy od dyspozycji całego zespołu, a nie geniuszu jednego jego członka. Przy okazji warto zaznaczyć, że Gion nie należy do owych geniuszy, rozwija się przez całą serię i szuka pozycji, na której sprawdzi się najlepiej. Powoli uczy się zasad, zagrań i pracy zespołowej, ale nawet w finałowych odcinkach daleko mu do wielkiej nadziei świata rugby, co nie znaczy, że tylko zawadza na boisku. Jeżeli w anime występują jakieś odstępstwa od wyżej wymienionych reguł, zawsze mają one fabularne uzasadnienie i prędzej czy później są wyjaśniane. Duży plus należy się również twórcom za ograniczenie wszelkich dramatów do minimum. Nie wszyscy zawodnicy docierają do finału, nie wszyscy wierzą w możliwy sukces i chociaż napięta atmosfera jest odczuwalna zarówno dla pozostałych członków klubu, jak i dla widzów, anime w żadnym momencie nie zmienia się w szekspirowski dramat. To samo tyczy się meczów, zaciętych, a nawet brutalnych, ale pozbawionych pierwiastka osobistej zemsty. Zawodnikom zdarzają się faule i zagrania na granicy legalności, bywają też wyjątkowo złośliwi, ale zazwyczaj wiąże się to z obraną strategią, a nie z osobistą urazą. Jedyny gracz, który pastwi się nad innymi z powodu kiedyś przegranego meczu, pełni rolę komediowego dodatku. Chłopcy grają w rugby, uprawiają sport, a nie toczą wojnę z każdym, kto należy do innego klubu – dla mnie to niewątpliwa zaleta tej produkcji.

Niestety nie obyło się bez wad – chyba najbardziej irytowało mnie przerysowanie bohaterów. Naturalnie nie oczekuję od klasycznej sportówki psychologicznej wiarygodności i złożonych charakterów, ale też nie przepadam, kiedy osobowość postaci dominuje jedna konkretna cecha, decydująca o wszystkich jej działaniach. Gion i jego koledzy są barwni, ekscentryczni i zróżnicowani pod względem charakteru, ale też okrutnie przewidywalni. Już po kilku odcinkach wiadomo, kto jak się zachowa, postawiony pod ścianą. Zdarzało się przy tym, że niektóre reakcje chłopców zupełnie nie pasowały ani do sytuacji, ani do bohatera. Chwilami miałam wrażenie, jakby ktoś pomylił scenariusze i nieopatrznie wkleił do sportówki sceny z serii o słodkich dziewuszkach robiących słodkie rzeczy. Wiąże się to z pewną niekonsekwencją w prowadzeniu postaci – autorka, a za nią twórcy, by uzyskać efekt komediowy lub dorzucić do przedstawienia odrobinę fanserwisu, na siłę zmuszają bohaterów do chwilowej schizofrenii. Do tego dochodzi szufladkowanie zawodników – na boisku są ich trzy typy: ociekający testosteronem macho o klacie jak szafa trzydrzwiowa, równie postawny grubasek o zawziętym charakterze lub smukły książę, często o mocno sfeminizowanym sposobie bycia. Żeby było ciekawiej, te same cechy poza boiskiem często znikają i nagle najgroźniejszy rugbysta zamienia się w nieporadną sierotkę namiętnie pałaszującą słodycze. Podsumowując, postacie są sympatyczne, ale też przewidywalne i bardzo niekonsekwentnie prowadzone. Moim zdaniem autorka mangi po prostu przedobrzyła, niepotrzebnie upierając się, żeby każdy z zawodników posiadał humorystyczny rys lub zaraz po zejściu z boiska zmieniał się w swoje przeciwieństwo.

Na szczęście chłopcy są na tyle charakterni i energiczni, że mimo jednowymiarowości dają się lubić. Autorka nie zapomniała, że nie żyją oni w klubowej próżni – duży wpływ na postrzeganie bohaterów przez widza ma fakt, że poznajemy ich także od strony prywatnej. Oczywiście nie wszystkich, bo zabrakłoby czasu antenowego, ale te pozaszkolne migawki dodają odrobinę realizmu, zwłaszcza że codzienność wielu członków klubu nie jest usłana różami. Podobnie ma się sprawa rugby, ukazanego w miarę wiarygodnie, przynajmniej na tyle, na ile jestem w stanie stwierdzić (a ekspert ze mnie żaden). Nawet dosyć efekciarskie zagrania sprawiają wrażenie wykonalnych, zwłaszcza jeżeli prezentują je utalentowani i doświadczeni zawodnicy. Swoją drogą, nie przypominam sobie, żeby Gion lub inny przeciętny gracz popisywał się jakimiś fantastycznymi wyczynami na boisku.

O ile mecze wyglądają zaskakująco normalnie, o tyle rugbyści niekoniecznie. Ja naprawdę rozumiem, że mangaka powinien mieć indywidualny styl, ale Shiori Amase zbytnio zaszalała z anatomią. Już Sekizan wydał mi się zbyt dobrze zbudowany jak na licealistę, ale gwiazdy aktualnych mistrzów kraju biją go na głowę – starczy powiedzieć, że gdybym nie znała anime i musiała zgadywać ich wiek na podstawie rysunku, na pewno nie strzelałabym poniżej trzydziestki. To jednak nie jest największy problem anime, można powiedzieć, że taka konwencja, ale już pewnych nieanatomicznych krzywizn w okolicy twarzy po prostu nie da się obronić. Nawet po dwudziestu pięciu odcinkach nie jestem w stanie określić, co jest czym na twarzy Matsuo (jeden z kolegów z drużyny Giona), takiego nagromadzenia linii diagonalnych nie widziałam już dawno, a jedyne nawiązanie, jakie przychodzi mi do głowy, to studium pewnego drzewa Pieta Mondriana. Pocieszające jest to, że zawsze można zignorować twarze i przyglądać się pięknym umięśnionym ciałom, podkreślonym ubraniami tak obcisłymi, jakby uszyto je z lateksu. Ogólnie oprawa graficzna prezentuje się przyzwoicie, ale jak na anime sportowe brakuje jej dynamiki. Twórcy nie unikają pokazania ruchu, ale robią to w specyficzny sposób – większość efektownych zagrań podkreślają ciemne rozmazane linie, mające uwypuklić dynamikę i zaoszczędzić pieniądze. Niestety już na pierwszy rzut oka widać, że produkcja nie otrzymała astronomicznego budżetu. Projekty postaci chwilami mocno kuleją, mecze ukazywane są oszczędnie, a tła to bieda z nędzą. Kolorystyka jest uboga i zbyt nasycona, dlatego wygląda raczej tandetnie. Generalnie seria wydaje się starsza, niż jest w rzeczywistości, ale oprócz niedoróbek ma na to wpływ także specyficzny styl autorki komiksu.

Muzyka zupełnie nie zapadła mi w pamięć – All Out!! ma jedną z tych ścieżek dźwiękowych, które w ogóle nie wybijają się na pierwszy plan i trudno traktować je jako niezależny twór, ponieważ oderwane od obrazu całkowicie tracą rację bytu. Znacznie lepiej wypadają czołówki i piosenki towarzyszące napisom końcowym. Jasne, to też nie są utwory wiekopomne i goszczące dłużej w głowie widza, ale idealnie pasują do serii sportowej. Rytm, melodia, energiczność i przyjemny wokal sprawiają, że jeszcze zanim zacznie się odcinek, widz już wie, że chłopcy zaraz będą biegać i prężyć mięśnie, wyciskając siódme poty. Słowa uznania należą się również seiyuu, tym bardziej że aktorzy grający głównych bohaterów, czyli Shouya Chiba (Gion) i Yuuto Adachi (Iwashimizu) nie mają na koncie zbyt wielu występów. Tymczasem panowie spisali się na medal i bardzo zgrabnie oddali różnicę charakterów protagonistów. Partnerują im bardziej doświadczeni koledzy, jak chociażby Yoshimasa Hosoya (Daryun w Arslan Senki) jako Sekizan czy Ryouta Oosaka (Sugane Tachibana w Gatchaman Crowds), grający zastępcę kapitana drużyny, pociesznego Hachioujiego. Być może producenci zamiast w grafikę, zainwestowali właśnie w seiyuu, co okazało się wcale niezgorszym pomysłem.

All Out!! z pewnością nie należy do produkcji z wyższej półki, nawet wśród serii sportowych plasuje się gdzieś pośrodku. Nie zmienia to jednak faktu, że warto poświęcić jej trochę czasu, zwłaszcza jeżeli lubicie bardziej realistyczne podejście do sportów drużynowych, podlane sporą ilością humoru. Bohaterowie są schematyczni, ale pełni energii i sympatyczni, a i sama historia potrafi całkiem nieźle wciągnąć, pod warunkiem, że przetrwa się kilka pierwszych odcinków. Gdybym miała wskazać największą wadę tego anime, z pewnością byłoby to otwarte zakończenie. Niestety, seria powstała na podstawie aktualnie publikowanej mangi i chociaż twórcy zgrabnie ją zakończyli, prezentując pewien etap w życiu drużyny, widz ma poczucie, że to, co najlepsze i najciekawsze dopiero przed nim. Cóż, zawsze istnieje szansa, że powstanie kontynuacja, a na wyjątkowo niecierpliwych czeka przecież komiks. Istotny jest również fakt, że nie trzeba być zagorzałym fanem rugby, by dobrze bawić się podczas seansu. Pisząca te słowa nie ma zielonego pojęcia o tej dyscyplinie, ale pęczek wyjaśnień serwowanych w przystępny sposób przez samych bohaterów sprawia, że nawet tacy ignoranci jak ja mogą się cieszyć, obserwując sportowe emocje. Ot, kolejny niepozorny pochłaniacz czasu dla fanów anime z piłką (jakąkolwiek) w roli głównej.

moshi_moshi, 10 czerwca 2017

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Madhouse Studios, TMS Entertainment
Autor: Shiori Amase
Projekt: Masanori Shino
Reżyser: Ken'ichi Shimizu
Scenariusz: Masahiro Yokotani

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
All Out!! - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl