x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Odcinek 10.
Swoją drogą, biedna właściwa Yurika, kliknij: ukryte została z włosami ściętymi do połowy, nic dziwnego, że już się więcej nie pokazała….
Re: Odcinek 10.
No i wszystko byłoby pięknie, gdyby taka była rzeczywistość – a niestety (moim zdaniem, skromnym i omylnym) nie jest. Muzyka jest wielkim nieobecnym serii, poza wybranymi odcinkami praktycznie nie występuje. A jeśli uważasz, że jest wystarczająco dużo i więcej być nie powinno – obejrzyj Nodame Cantabile, potem możemy podyskutować o „pasji do muzyki łączącej ludzi z różnymi charakterami”. Tam było to po prostu ukazane o niebo lepiej, nie mówiąc już o autentycznej pasji tworzenia, której tutaj ze świecą szukać (obecna, owszem – ale tylko w pierwszych odcinkach).
Co do „rozwlekania” – miałam na myśli raczej „uzupełnienie” o to, co pomiędzy kolejnymi dramatami. A więc, nie tworzenie serii dobijającej a smutnej, wręcz przeciwnie – ukazanie bohaterów z tej codziennej strony, gdy akurat nie przeżywają rozczarowań miłosnych i tragedii rodzinnych. Być może byłaby to telenowela, ale przynajmniej miałaby klimat, nastrój, którego niestety nie czuję przez znaczną część seansu – owszem, klimat czasem się zdarza, lecz szybko znika zdmuchnięty przez kolejny dhramat wyskakujący jak filip z konopi, byle zaskoczyć. No i bohaterowie – owszem, zmieniają się, ale znowu – za szybko, przez co tracą na prawdopodobieństwie psychologicznym – vide Yurika, bohaterka skądinąd interesująca, ale zaprezentowana strasznie po łebkach, przez co pozostawia po sobie wrażenie trochę takie, jakby w połowie seansu została podmieniona przez dublerkę.
Jak widać, mamy zupełnie odmienne oczekiwania co do kina mieniącego się psychologicznym ^^
Re: Odcinek 10.
A telenowela to jak najbardziej josei… tak jak James Bond to seinen ^^'
Re: Odcinek 10.
A tak z ciekawości, jaki jest przekaz anime – Twoim zdaniem? (nie ironizuję tutaj, naprawdę – może pomożesz mi dostrzec coś, czego nie widzę)
Re: Odcinek 10.
A tak serio, to problemy Sena z ojcem właśnie w takim momencie powinny się zacząć… ^^"
Re: Odcinek 10.
A tak w ogóle, to nie mam nic przeciwko dramatycznym reakcjom i słowom Kaoru, naprawdę – tylko że seria niestety składa się w dużej mierze ze scen dramatycznych. Czego tu brakuje, to stopniowego budowanie relacji między bohaterami – już miałam nadzieję na spokojniejszą końcówkę, ale, jak widać, ktoś uznał, iż samo kliknij: ukryte wyznanie sobie uczuć przez Kaoru i Ricchan wystarczy, przygotowywanie się do festiwalu jest nudne, więc należy dorzucić jeszcze coś tragicznego, a żeby było wzniośle i pompatycznie skończył się odcinek.
A co do wizji ostatnich trzech odcinków – kliknij: ukryte co do Ricchan i Kaoru oraz wygranego festiwalu zgadzam się jak najbardziej, nie wierzę tylko, by Jun‑ni miał wrócić na studia – raczej po prostu zajmie się pracą, z piękną żoną i pięciorgiem dzieci przy boku^^.
Re: Odcinek 10.
Przypuszczam, iż masz na myśli kliknij: ukryte ponowne, jakże dramatyczne, wyznanie uczuć przez Kaoru? W większości serii ich docieranie się jako pary, szczególnie na tle przygotowań do następnego festiwalu szkolnego, swobodnie wystarczyłoby na dwa‑trzy odcinki akcji, no ale nie tutaj – tutaj Sen musi mieć jeszcze kliknij: ukryte problemy rodzinne i sugerować odejście z domu... no już doprawdy, jak w każdym kolejnym odcinku jest trzęsienie ziemi, widz robi się zwyczajnie odporny na wstrząsy.
Re: Odcinek 10.
Zastanawiam się tylko, ile jeszcze zdołają naplątać przez ostatnie trzy odcinki, a także pomstuję sobie cichutko, czemu ta seria nie ma 52 odcinków. Akcja pędzi bowiem na przód, zarzynając przy okazji klimat, a także i w pewnej mierze prawdopodobieństwo psychologiczne – nie mówiąc już o muzyce, której ostatnio zwyczajnie nie ma.
...ale od 7 odcinka wzwyż. Do pierwszych odcinków mam uczucia cokolwiek mieszane – pierwsza historia, fabularnie nie odstająca zanadto od pozostałych, zdecydowanie traci na wykonaniu. Akcja jest rwana, a następujące po sobie sceny przywodzą na myśl konspekt znacznie bardziej rozbudowanej serii, trzynasto- lub wręcz dwudziestosześcioodcinkowej (materiału starczyłoby z nawiązką). Mimo intelektualnego zaciekawienia, nie sposób wczuć się w klimat, tak że te pierwsze cztery odcinki są raczej nużące.
Druga historia, mimo arcyciekawego konceptu zaburzenia percepcji (bohater ludzi postrzega jako bezkształtne twory, roboty zaś – jako ludzi i zwierzęta), nie wykorzystuje pełni potencjału tkwiącego w pomyśle – może to tylko moje wrażenie, jednak w drugim odcinku cała historia zaczyna się „sypać”, a zamiast rozważań o postrzeganiu, zmienia się w już nie tak wciągającą opowieść o kliknij: ukryte zemście i uczuciu robota (tu może powinnam zaznaczyć, że jestem uczulona na nachalną ekologię i uczłowieczanie maszyn na siłę, tak że to moje kręceniem nosem na te dwa epizody może być wybitnie subiektywne).
A teraz przechodząc do chwalenia – siódmy odcinek, historia o winie i odkupieniu, zachwyciła mnie tak pomysłem ( kliknij: ukryte odwrócenie się koła czasu i przyjęcie cierpienia, które samemu się zadało – bardzo buddyjskie, ale jak już słusznie zauważył recenzent, nieobce też chrześcijaństwu), jak i wykonaniem – akcja wreszcie jest płynna i choć mijają lata, nie ma się wrażenia dyskomfortu, jakby większa część filmu została wycięta, a z reszty montażysta posklejał co się da, byle tylko widz zrozumiał przebieg wydarzeń. Ta w sumie bardzo kameralna historia jest najlepszym odcinkiem serii, i gdyby występowała samodzielnie, spokojnie oceniłabym ją na 9/10.
Przedostatnia opowieść to właściwie rzecz biorąc wciągający, b. sprawnie zrealizowany i zdecydowanie niegłupi film fantasy (aczkolwiek w realiach historycznych) – mnie przywodził na myśl Księżniczkę Mononoke (jedno z najlepszych anime, jakie zdarzyło mi się widzieć), głownie przez motyw walki „starego” z „nowym”, „natury” z „wolą człowieka”, gdzie obie strony mają swoje własne racje (plus za nieco cyniczną, lecz realistyczną końcówkę – konkretnie mam tu na myśli kliknij: ukryte decyzję nowego cesarza, by jednak postawić na buddyzm).
Do ostatniej historii znów mam mieszane odczucia – pierwszy odcinek jest bardzo dobry o tyle, o ile ukazuje całą pustkę nieśmiertelności, gdy kliknij: ukryte jest się jedynym pozostałym przy życiu Z drugiej jednak strony, zakończenie nie do końca do mnie trafiło – bo czy właściwie rzecz biorąc, Feniks nie wychodzi tutaj nieomal na sadystę? kliknij: ukryte Czekać 6 miliardów (?) lat, by któregoś dnia jak gdyby nigdy nic stwierdzić, że cały czas było się obok, tylko w niedostrzegalnej postaci? Nie mówiąc już o tym, że spodziewałabym się raczej szaleństwa bohatera, po tym, gdy zahibernowana kobieta okazała się martwa. Zdecydowanie wolałabym, gdyby jednak przeżyła (nawet będąc staruszką) – w każdym razie, coś mi w tym wszystkim nie grało, on zdecydowanie za dużo niepowodzeń zniósł, by pozostać jeszcze przy zdrowych zmysłach.
Podsumowując, seria jest zdecydowanie warta obejrzenia, jednak, jeśli początek nie podejdzie, radziłabym przerzucić się od razu do 7 odcinka, potem zaś ewentualnie cofnąć z powrotem do pierwszych historii.
Ode mnie 8/10, przy czym jest to ocena raczej za drugą połowę.
Re: Odcinek 9
Re: Odcinek 9
A co do Sentaro, to już się obawiałam, że teraz kliknij: ukryte to on będzie tęsknił do Ricchan, ale na szczęście, niezależnie od wszystkiego, konsekwentnie darzył ją uczuciem jedynie braterskim… to się ceni po seriach, których bohaterowie mają zadziwiającą zdolność do bezstresowego zmieniania obiektów swych uczuć (jedna Ritsuko tutaj wystarczy, satysfakcjonująco wypełniając normę na nagłe olśnienia).
Re: Odcinek 8
Myślę, że to nie do końca tak… sądzę, że kliknij: ukryte było mu po prostu głupio i źle z samym sobą po tym całym „przedstawieniu”, jakie dał na plaży. Poza tym pewnie wmawiał sobie, że skoro Sen ma nowych przyjaciół, to droga wolna, samemu też mi będzie dobrze, nie potrzebuję pozorów przyjaźni… coś a'la Kłapouchy ^^". No i Kaoru unika wszelkich konfrontacji, również z sobą samym – a mina Sena zapowiadała raczej, że będzie chciał wprost wyjaśnić sprawę.
ps. kliknij: ukryte Fakt, to trzeba przynajmniej oddać Tsubakiemu, że chociaż próbował rozmawiać z Urabe, ale z drugiej strony – zaprosił ją tylko i wyłącznie na fanserwiśną plażę (przy kinie nie próbował już tak uparcie, ot, raz pod początek serii). Ale tak jak Ty nie możesz uwierzyć, jak Nagisa i Tomoya się w sobie zakochali, tak ja nie mogę sobie wyobrazić, by związek Tsubakiego i Urabe (czy Ueno i Oki, ten sam problem) potrwał dłużej niż kilka miesięcy >.<' (chyba że coś się między nimi zmieni, czego nie wykluczam).
A co do serii łączących miłość platoniczną i fizyczną fascynację… jedyne, co przychodzi mi do głowy, to Tenshi na Konamaiki i, z mang, Paradise Kiss^^'.
Re: Odcinek 8
Hm… nie do końca foch – upierać się będę przy braku pewności siebie. Wydaje mi się, że kliknij: ukryte Kaoru tak bardzo bał się opuszczenia, że wolał sam pierwszy odejść, na zasadzie, że to będzie mniej bolało. No i to było ustąpienie z pola, jakby nie patrzeć – coś w rodzaju „jak sam ze mną nie zostaniesz, to ja na pewno nie będę się narzucał”. No a strach przed narzucaniem się z jednej strony i przed opuszczeniem z drugiej to są w końcu naczelne cechy ludzi nieśmiałych, ale mających swoje ego…
ps. kliknij: ukryte nawet dziewięć ^^
Żeby to było równie często! Przecież między nimi nic nie ma, nie mają nawet o czym rozmawiać, żadnych wspólnych zainteresowań, pustka i golizna czysta. Wymowa serii jest trochę taka, że w dziewczynie liczy się ciało i nie szkodzi, że facet jest nieco nudny czy mało inteligentny, powinna czuć się szczęśliwa z samego faktu, że on nie bierze jej siłą… wiem, że tak jest w większości anime, ale nie przepadam za takim podejściem. Promuje typ związku, który raczej za długo nie pociągnie :(
A H.O. pytać nie muszę, z założenia znam odpowiedź -.-"
Re: Odcinek 8
A co do tego ostatniego, to dobrym przykładem jego „ustępstw” była scena na plaży, bodajże w 6 odcinku. kliknij: ukryte „Ego” Kaoru mówi mu, że powinien być jedynym i wyjątkowym przyjacielem Sena (bo dla niego samego Sen jest jedynym i wyjątkowym przyjacielem), brak pewności siebie zaś sprawia, iż najpierw pozostaje bierny – gdy pojawia się Matsuoka, nie idzie za nim i za Senem – potem zaś wybucha gniewem i ucieka, wręcz przekreślając całą wartość dotychczasowej przyjaźni… właśnie to miałam na myśli: Kaoru „czyta” drobne zmiany nastroju, nastawienia Sena do Matsuoki i sam usuwa się w cień w sytuacji, gdy większość pewnych siebie ludzi zachowałaby się chyba inaczej (choćby nie bałaby się tak panicznie, że straci przyjaciela tylko dlatego, iż nie jest mu chwilowo potrzebny pianista). Tak ja go przynajmniej rozumiem ^^"
ps. kliknij: ukryte hmm… na pewno ma swój klimat i b. dobrą muzykę. Tyle że nie do końca mi podchodzi bardzo przedmiotowy sposób, w jaki traktowana jest Urabe w tej serii… Dla Tsubakiego jest w końcu przede wszystkim ciałem, które w dodatku jest jego własnością :/
Re: Odcinek 8
Bo ja wiem… dla mnie to Kaoru jest tutaj silniejszy^^ (podobnie trochę do Ricchan i Yuriki – ta ostatnia wydaje się „mocniejsza”, ale kto wie…).
A także, jest wierniejszym przyjacielem (może dlatego, że Sen jest jego jedynym kolegą) – nasz perkusista w końcu myśli przede wszystkim o sobie. w sumie Kaoru też, ale skoro dotychczas nie miał przyjaciół, życie nauczyło go dostrzegać innych i w pewnej mierze ustępować im. Sądzę, że całe to jego „obrażalstwo” i „zarozumiałość”, brało się głównie ze złych proporcji ego (w dużych ilościach) i pewności siebie (w ilościach znikomych)... Reasumując, będzie wspaniałym facetem, gdy w końcu uwierzy w siebie :3
ps. kliknij: ukryte obejrzałam Naze no kanojo X, ale jakoś pozostałam całkiem odporna na urok tej produkcji :<
Re: Odcinek 8
Ale był jeden, co stwierdził łzawo, iż Japończycy byli narodem łagodnych poetów, dopóki nie pojawili się ci podli europejczycy xD
Wiesz, akurat w „Kafce…” wspomniana ofiara została ,z tego co pamiętam, zabita właśnie przez studentów… ale może coś przekręcam.
A co do ucinania, to… sama bym pewnie co poniektórym poucinała łapy za kradzieże ^^" (tym miłościwie nam panującym, szczególnie…)
Re: Odcinek 8
A wracając do Japonii – myślenie Japończyków o państwie jest hierarchiczne (każdy ma swoje ustalone miejsce w drabinie społecznej), jednak obowiązki nie obejmują jedynie „dołu” – dobrym przykładem jest sytuacja społeczna po zeszłorocznym tsunami: Japończycy najpierw całkowicie zawierzyli premierowi, potem jednak, gdy okazało się, że ten nie stanął na wysokości zadania, spotkał się z dość ostrą, powszechną krytyką… inaczej mówiąc, relacja jest obustronna, a „góra” jest od tego, żeby dbać o swoich „wasali”.
No i tatarzy nigdy nie podbili Japonii ^^
Re: Odcinek 8
Wybacz, że się spytam, ale co to w takim razie ma wspólnego z buntami studenckimi z SnA?
Między Dnieprem a Pacyfikiem znajdziesz akurat najróżniejsze ludy i zwyczaje, a stwierdzenie, że w Japonii mogły być ofiary śmiertelne, bo Ukraina dzika, jest co najmniej dziwne… (pomijając już fakt, że nie do końca się z Tobą zgadzam, ale to nie miejsce na takie dyskusje).
Re: Odcinek 8
A co do Japonii, tam akurat przez bardzo długi okres czasu – aż do końcówki XIX wieku – panowało silne tabu krwi (związane z shinto). Co prawda, patrząc na dzieje Kraju Kwitnącej Wiśni, dziwnym trafem nie obejmowało ono krwi ludzkiej :/
Jeśli zaś czegoś w dawnej Japonii nie było, to idei takich jak „fair play” czy też „miłosierdzie”.
Re: Odcinek 8
Tyle, że na odwyrtkę ^^ – kliknij: ukryte Sen w końcu dostrzega istnienie Ritsuko, Ristuko zwraca się ku Kaoru, a ten ostatni poświęca się dla przyjaciół i myśli, że nikt go nie kocha…
A co do scen Sen x Kaoru – też je lubię. Muszę przyznać, że z trzech motywów naczelnych: miłość, przyjaźń, muzyka, to przyjaźń wychodzi w tej serii zdecydowanie najlepiej (muzyki jest za mało, a romanse momentami ochoczo balansują nad przepaścią).
Ricchan zaś… jest urocza przez swoją naturalność. Yurika sprawia wrażenie silniejszej, ale tak naprawdę nie jestem pewna, czy w istocie taka jest. Coś za dużo w niej pozoranctwa… jak to mówią Japończycy: najsprawniejszy sokół nie obnaża szponów (cytuję z pamięci, więc mogłam coś przekręcić)
Wracając do buntów studenckich – niestety, nie wiem o nich za wiele. Tyle, co przytoczyłam poniżej, a także ogólny obraz wyniesiony z książek Murakamiego „Norwegian Wood” i „Kafka nad morzem”, nic więcej :(
W „Kafce…” była wspomniana ofiara śmiertelna tych wydarzeń, nie wiem jednak, na ile dużo jest w tym fikcji literackiej.
Re: Odcinek 8
Hmmm… jak dla mnie to kliknij: ukryte on przyjechał w trybie „o,o, zobacz jak upadłem, pociesz mnie” (na to by wskazywała jego rozmowa z Yuriką) – wcale nie jest bezideowy ani cyniczny, zwyczajnie zdał sobie sprawę, w co w istocie się bawił, i czmychnął przed poczuciem winy wobec kolegi (przynajmniej ja tak to widzę-.-')
A co do tych „lasek”, to… widzę jedną, poza nią jakoś horyzont pusty:/
Re: Odcinek 8
Widzę, że trafiłam na specjalistę… ale żeby „sobie ocenić”, musiałabym jeszcze cokolwiek z tego obejrzeć>.<" (przyznaję się bez bicia, w krytyce telenowel kieruję się tylko i wyłącznie ich złą sławą oraz pozorami i dobrze mi z tym)
„Biesy” czytałam dość dawno, więc szczegółów nie podam, ale Jun‑ni ze Stawroginem o tyle mi się nie kojarzy, że nie ma w nim ani krztyny tej bezcelowości, trochę nonszalanckiej, trochę tragicznej bezideowości tamtego… wygląda mi raczej na dość wrażliwego i nie aż tak silnego idealistę o w sumie dobrym sercu, a tu już przychodzi mi na myśl zdecydowanie Szatow (co do którego pamiętam przede wszystkim to, że tylko jego z nich wszystkich lubiłam^^")