Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Lulureczka

  • Avatar
    A
    Lulureczka 25.06.2011 20:31
    Ojej, to anime, na które tak długo czekałam!
    Komentarz do recenzji "Sekai-ichi Hatsukoi"
    I gorzko żałuję czasu straconego na głupawym odliczaniu dni do premiery poprzez zakreślanie kolejnych dni w kalendarzu uroczymi kwiatkami. Sekai­‑ichi Hatsukoi to… Jedno z najgorszych anime, jakie kiedykolwiek widziałam, a które nieudolnie zdołało się wybronić muzyką (a konkretniej endingiem) przed moją absolutną nienawiścią. Troszkę jak przypadek Yosuga no Sora, ale z dwojga złego wolę jednak historię o białowłosym rodzeństwie, ponieważ tam przynajmniej usiłowano stworzyć coś na kształt fabuły, a że bez skutku, to zupełnie inna sprawa (w tym miejscu prosiłabym wszystkich hejterów o uspokojenie się, ja nie szukam zaczepki). Czym częstuje nas Sekai­‑ichi Hatsukoi? Już odpowiadam: humorem (okropnymi sucharami, którymi można sobie zęby połamać), intrygującą historią miłosną (płytkim gejowskim romansem), sympatycznymi bohaterami, których portrety psychologiczne zostały misternie utworzone, a którzy nieraz zaskoczą nas swoimi decyzjami (idioci upijający się winem, którzy gimnazjalistkom grającym w słoneczko mogą buty lizać), zapierającą dech w piersiach, efektowną oprawą graficzną (O Borze Sosnowy, moje oczy… one krwawią…) a także przepięknie skomponowaną ścieżką dźwiękową, która jest wręcz balsamem dla uszu (tylko ending. Tylko. Opening da się przeżyć, a reszta… jaka reszta? To tam w ogóle leci w tle jakaś muzyka?). Polecam wszystkim hardcorowym masochistom, a także jako środek dyscyplinarny dla niesfornych dzieci („Bądź grzeczny! Bo włączę Ci Sekai­‑ichi!). Jestem święcie przekonana, że tego paździerzowego gniota używa się w Guantanamo do torturowania więźniów. Chwała tym, którzy obejrzeli tę szmirę bez uszczerbku na psychice.
  • Avatar
    Lulureczka 24.06.2011 14:20
    Komentarz do recenzji "Yosuga no Sora"
    Nie mam absolutnie nic przeciwko takiemu podziałowi historii, chodzi mi raczej o to, że twórcom nie udało się tego ładnie połączyć. To tyle :)
  • Avatar
    Lulureczka 24.06.2011 13:32
    Komentarz do recenzji "Yosuga no Sora"
    Zaskoczyło mnie jednak, że to właśnie kobieta podjęła się recenzji anime skierowanego, poprawcie mnie jeśli się mylę, głownie, jeśli nie jedynie do mężczyzn.

    Ou, ale ja lubię zgrabne kobiece ciałka, nawet jeżeli nie jestem mężczyzną.
  • Avatar
    Lulureczka 26.04.2011 14:53
    Komentarz do recenzji "Hoshizora e Kakaru Hashi"
    Hm, czyli nie tylko mnie wygląda mnie to na totalnie przesłodzoną, komediową wersję Yosugi no Sory? :D
  • Avatar
    Lulureczka 15.04.2011 12:31
    Komentarz do recenzji "Yosuga no Sora"
    W takim przypadku, nie sądzisz że rozsądniej byłoby wydać serię jaką OAV?
  • Avatar
    Lulureczka 15.04.2011 07:46
    Komentarz do recenzji "Yosuga no Sora"
    Owszem, ale w tym momencie piszemy o anime na podstawie gry, a nie o samej grze. Tak więc proszę mi tutaj nie wyskakiwać z „alternatywnymi wyborami”, bo w większości anime na podstawie eroge scenariusz ma sens. A tutaj go brakuje.
  • Avatar
    Lulureczka 14.04.2011 18:32
    Re: Bardzo dobre anime
    Komentarz do recenzji "Yosuga no Sora"
    Chyba jestem masochistką, ale podejmę się tego zadania. A przynajmniej spróbuję.
  • Avatar
    Lulureczka 14.04.2011 14:46
    Re: Ble i Fu.
    Komentarz do recenzji "Yosuga no Sora"
    Machi, być może. Myślę, że można to uznać jako „alternatywną wersję”, ale jak dla mnie, to to się kupy nie trzyma – może gdyby seria ukazała się jako OAV, problemu by nie było. Bo, jak dla mnie, to w miarę przyzwoity był tylko wątek z Nao, a wszystkie wcześniejsze odcinki były zbędne, bo i tak na końcu najważniejsza okazała się Sora. I, muszę się tutaj z Tobą zgodzić – gdyby nie opening (w sumie – cały OST, gdy się dłużej zastanowię) nie przetrwałabym nawet połowy serii.
  • Avatar
    Lulureczka 14.04.2011 07:33
    Re: Ble i Fu.
    Komentarz do recenzji "Yosuga no Sora"
    Ha ha ha, śmiać mi się chce… Nie będę nikogo atakować, wypowiem się krótko. Anime miało być perełką. Ale scenarzysta najwyraźniej nie lubi błyskotek, skoro wyszedł z tego taki… Paździerz. Twardy jak cholera. Tutaj nawet nie chodzi o seks, Amaksiu, ale o coś innego. O coś, co powinno mieć każde anime obyczajowe (a do takiego gatunku Yosuga no Sora należy) – o logikę. Wytłumacz mi proszę, jak to się stało, że Haru  kliknij: ukryte  Bo, moim zdaniem, to jest robienie idiotek z kobiet.
  • Avatar
    A
    Lulureczka 9.04.2011 02:16
    Kyrie Eleison.
    Komentarz do recenzji "Tegami Bachi Reverse"
    Kilka dni temu obejrzałam całą serię i muszę przyznać, że… Zakończenie Tegami Bachi Reverse jest okropne. Nie, nie ma niedociągnięć… Po prostu w ostatnim odcinku okazało się, że te 50 epizodów, które oglądałam z uśmiechem na ustach, okazało się totalnie niepotrzebne. Cała seria obracała się wokół tego, żeby uratować Gauche'a. A w 25 odcinku  kliknij: ukryte  Motyla noga, byłabym o wiele bardziej zadowolona, gdyby moje najukochańsze Tegami Bachi zakończyło się happy endem… Banalnym i ckliwym, przepełnionym sentymentalnością po brzegi, tak aby lukier się z niego wylewał. Ech, pomimo moich narzekań… Tegami Bachi to seria bliższa mojemu sercu niż żołądek. Dzięki jej bajkowości jestem w stanie wybaczyć wszystko. Nawet kiepski fanserwis, który ujrzały moje oczęta w jednym z końcowych odcinków.
  • Avatar
    Lulureczka 6.04.2011 21:09
    Komentarz do recenzji "Gakuen Heaven"
    W stu procentach się zgadzam. Paździerz najniższej jakości, oglądanie Yosuga no Sora było w porównaniu z tym anime ekscytującym, chwytającym za serce dramatem.
  • Avatar
    A
    Lulureczka 3.04.2011 00:58
    Śliczne.
    Komentarz do recenzji "Dragon Crisis!"
    Swoją drogą, anime składa się z 12 odcinków. Okej, teraz trzeba napisać coś sensownego. Dragon Crisis! to dobra seria przygodowa. Krótka, bez dłużyzn, z pokaźnym stadkiem ciekawych bohaterów. Nie jest to komedia, ale było kilka scen bardzo zabawnych, wywołujących u widza szeroki uśmiech. Graficznie i muzycznie było w porządku. Cóż więcej, oglądać!
  • Avatar
    Lulureczka 15.03.2011 22:11
    Re: brak słów....
    Komentarz do recenzji "Tegami Bachi"
    Ta, ech. Po kiego diabła ten komentarz pisałam, mogłam sobie odpuścić -.-
  • Avatar
    Lulureczka 15.03.2011 16:11
    Re: brak słów....
    Komentarz do recenzji "Tegami Bachi"
    Dla mnie yaoi nie jest nadgatunkiem, ja po prostu rzadko kiedy patrzę na wyrożniki danego tytułu. Poza tym, jeżeli już coś czytam czy oglądam, to nie czyham napalona na fanswerwis (który, uwierz mi, w Tegami Bachi kilka razy dyskretnie się przewinął ;)), ale raczej skupiam się na całości. A, i jeszcze jedno, tak ogólnie.Myślę, że prawie każda kobieta, widząc półnagiego chłopaka tulącego się do drugiego mężczyzny, nie znając kontekstu odniosłaby podobne wrażenie. To wszystko :)
  • Avatar
    Lulureczka 13.03.2011 02:03
    Komentarz do recenzji "Tegami Bachi"
    Nie, nie tylko Tobie. W sumie, to był powód, dla którego obejrzałam anime. Miałam nadzieję na dużo takich „yaoiowych” scen, ale raczej ich tam nie znalazłam. Mimo to Tegami Bachi i tak jest moim ulubionym anime.
  • Avatar
    Lulureczka 6.02.2011 07:02
    Re: Khy
    Komentarz do recenzji "Freezing"
    Muszę się zgodzić. Z przykrością, ale muszę. Kombinacja golizny, mordobicia i techno prawdopodobnie nigdy nie osiągnie sukcesu. Szkoda mi serii – to wręcz przerażające, jak łatwo można skazać anime (zresztą nie tylko anime) na porażkę. Twórcy próbują być poważni, ale natężenie pojedynków między bohaterami oraz pojawiające się w każdym odcinku półnagie, obdarte z ubrań ciała bohaterek tę powagę odbierają. Seria wygląda na taką, która świetnie poradziłaby sobie bez tych ni to ładnych, ni to zabawnych dodatków. Ale takie gdybanie nic nie zmieni, więc patrząc moim wątpliwego zdrowia krytycznym okiem muszę jasno przedstawić fakt, że anime jest na niższym poziomie niż mogłoby być. Prawdopodobnie tylko zdesperowani fani ogołoconych walecznych bishoujo (jestem skłonna polemizować co do zastosowania tego określenia wobec bohaterek „Freezing”) zdołają przebrnąć przez te dwanaście odcinków. Co prawda obejrzałam zaledwie 1/3 serii, lecz śmiem wątpić, aby w jakiś magiczny sposób moje (i zapewne wielu innych) wyobrażenia o tej serii się ziściły.
  • Avatar
    A
    Lulureczka 28.01.2011 15:28
    Oryginalne, odświeżające i udane.
    Komentarz do recenzji "Kuragehime"
    Niejasne zakończenie, oprawa graficzna i potrafiące czasem zdenerwować postacie – jedyne wady tej produkcji. Reszta jest boska! Pomysł na fabułę niekoniecznie sam w sobie świetny, ale poprowadzenie fabuły sprawia, że anime potrafi wciągnąć. Niedługa seria która może pochwalić się lekkim i sympatycznym soundtrackiem. Jedno z lepszych anime.
  • Avatar
    A
    Lulureczka 28.01.2011 15:10
    Doceniam, ale to nie dla mnie.
    Komentarz do recenzji "Clannad"
    Mnie anime się nie podobało. Grafika była ładna, ale muzyka nie tak bardzo. Często mnie nudziło, a zachowanie postaci moim zdaniem jest nielogiczne. Komediowe momenty są udane, ale reszta niekoniecznie. Nie polecam.
  • Lulureczka 5.01.2011 12:07:07 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Lulureczka 28.11.2010 01:29
    Niezmiennie.
    Komentarz do recenzji "Tegami Bachi Reverse"
    Po pierwsze, proszę nie brać mojej opinii do końca na poważnie, gdyż nie jest ona konstruktywna – obejrzałam pierwsze cztery odcinki. Pod względem graficznym nic się nie zmieniło – kreska taka sama, tła śliczne, kolorystyka fantastyczna. Muzyka zaś nie jest na tym samym poziomie – kiedy słucham openingu mam wrażenie, że gdzieś już słyszałam podobną melodię. Ending jest w porządku, jednak brak mu charakteru (dodam, iż jest wykonywany przez mężczyznę).  kliknij: ukryte  Zauważyłam, że główny bohater nieco zmężniał, ale nie na tyle, aby nazwać go „młodym mężczyzną” – to ma duże znaczenie dla fabuły, można się samemu o tym przekonać.
  • Avatar
    Lulureczka 27.11.2010 23:06
    Re: Kreska
    Komentarz do recenzji "Shiki"
    Och, Latający Potworze Spaghetti, nie jestem sama, jak dobrze to wiedzieć. Zacznijmy od tego, że moim zdaniem, grafika w tym anime jest nietypowa – to nie oznacza, że jest brzydka. W końcu można odpocząć od wielkich, maślanych oczu, włosów podzielonych na równiutkie pasemka… Od zawsze jestem fanką nietypowej grafiki (co nie oznacza, że zdzierżę wszystko). Na wielki plus zasługuje kolorystyka: piękna. Wprawdzie 3D jest momentami tak widoczne i odpychające, że chce się zaprzestać oglądania. Muzyka… Jest czarująca. Spodziewałam się, że soundtrack będzie bardzo mroczny, melancholijny… A zarówno obydwa openingi i endingi są rewelacyjne! BUCK­‑TICK stworzyli piękną muzykę do tego anime, jednak moim faworytem jest drugi opening, Calendula Requiem w wykonaniu kanonxkanon… Nie mogę jednak stwierdzić, czy to z sentymentu, czy faktycznej wartości tej piosenki.
  • Avatar
    Lulureczka 23.10.2010 21:49
    Lubię ogórki.
    Komentarz do recenzji "Loveless"
    Mogę zobaczyć akt nabycia własności mieniem Aoyagi Ritsuka?
  • Avatar
    A
    Lulureczka 14.10.2010 01:43
    Ładne.
    Komentarz do recenzji "Boku wa Imouto ni Koi o Suru"
    Po prostu ładne. Ani skajnie okropne, ani niezwyczajnie piękne. Przeciętne, ale potrafiące zaciekawić. Głównym czynnikiem dla którego postanowiłam obejrzeć to anime jest fakt, iż od dłuższego czasu mam kręćka na punkcie kazirodczych związków, szczególnie między rodzeństwem (nie, nie gwałcę mojej młodszej siostry. Nie bójcie się o to). Było kilka momentów, które przerażały , tudzież odpychały grafiką/muzyką/przesadą. Lecz generalnie anime mi się spodobało i mam do niego sentymet :3 Grafika mi się podobała. Owszem, miejscami była nie do zniesienia, ale generalnie była dosyć ładna. Muzyka to balsam dla uszu. Faktycznie, ending wydaje się wyjęty z kontekstu, ale cholernie mi się spodobał. Nie polecam, ale nie odmawiam obejrzenia. W produkcji nie ma nic odrażającego.
  • Avatar
    A
    Lulureczka 12.10.2010 09:58
    Kolejny zmarnowany potencjał.
    Komentarz do recenzji "Uragiri wa Boku no Namae o Shitteiru"
    Kiedyś znudzona szukałam ciekawego anime do obejrzenia i natknęłam się na Uraboku właśnie. Ładna kreska, shounen­‑ai, fantasy… Pomyślałam, że warto byłoby obejrzeć anime, tym bardziej, że to kolejne dziecko studia JC. STAFF  – jednego z moich ulubionych studii. Pierwszy odcinek był całkiem w porządku – tajemniczy, niewiele wyjaśniający, jakby preludium do reszty serii. Ale z każdym odcinkiem fabuła rozwijała się coraz wolniej! Jednak mam zasadę, że kończę to, co rozpoczęłam, więc brnęłam dalej w tę papkę – poza tym, przyciągała mnie postać Shusei'a. Wydawał mi się on być najbardziej przemyślanym i racjonalnym bohaterem Uraboku. Tak więc zakończyłam oglądanie 24 odcinków do ostatniej minuty naiwnie czekając na cud… Grafika podobała mi się, a jakże – bardzo ładna kreska, czyste tła, odpowiednio dobrane kolory. Pod względem wizualnym nie da się narzekać, chyba że ktoś jest nadzwyczaj wymagającym widzem. Muzyka była przeciętna – szczerze powiedziawszy, do gustu przypadły mi tylko pierwsze opening i ending, drugie moim zdaniem nie pasowały. Poza tym, muzyka, która miała stanowić tło dla produkcji, po prostu… Zniknęła. Tak bardzo zlewała się z obrazem, że ciężko było ją zapamiętać. Należy pogratulować doboru seiyuu – po prostu balsam dla uszu, jak zdążyły już zauważyć szanowne koleżanki. Żąden bohater nie miał nazdzwyczaj wysokiego ani epicko niskiego głosu, a dubbing idealnie zgrywał się z animacją. Pod tym względem – rewelacja. Wróćmy jednak do bardziej istotnych spraw, to znaczy do bohaterów i fabuły:
    Fabuła – była. BYŁA. Ale rozpłynęła się niewiadomo kiedy. Wiem, że w pięciu minutach można pokazać więcej akcji niż w Uraboku, które liczy sobie 24 odcinki. Gdyby fabuła rozwijała się trzy razy szybciej, seria uzyskałaby ode mnie ocenę 8. A ponieważ do końca było nudno… Tak słabo oceniam, pomimo mojej miłości do gatunku. Samym zaś pomysłem anime plusuje – reinkarnacja, wielopokoleniowy klan zajmujący się eliminacją złych (?). Ciekawe, ale stanowczo zbyt ślamazarnie przedstawione.
    Bohaterowie – oprócz Shusei'a, Hotsumy i Ruki dla mnie nie było innych wartych uwagi. Wszystkie pozostałe były absolutnie sztampowe, sztuczne, a w szczególności Yuki – po co go tam w ogóle upchali? Cały czas rozpaczał, użalał się nad sobą, a pomógł tyle co tylko zaleczał pozostałym rany… To samo tyczy się Toko i Tsukumo – zdaje mi się, że byli tam tylko po to, żeby w tle nie było pusto. Kolejna rzecz, która mnie zastanawia to umieszczenie w anime Sodoma – jaką on tam rolę odgrywał…? Dosyć narzekania, jak już wspomniałam – moim zdaniem Shusei, Hotsuma i Ruka to jedyne warte poświęcenia im czasu postacie.
    Ogólnie, tak sobie – ani źle, ani dobrze. Nuda, nuda, nuda, zbytni dramatyzm, a jedyne rzeczy które przyciągają to chyba grafika i seiyuu. Ale to chyba zbyt mało, aby marnować czas na oglądanie tej produkcji?
  • Avatar
    A
    Lulureczka 7.10.2010 20:03
    Magia. David Copperfield wymięka.
    Komentarz do recenzji "Notatnik Śmierci"
    Death Note nie można inaczej określić niż magia. Zazwyczaj w komentarzu piszę długą opinię na temat anime, ale kiedy mam powiedzieć czy napisać coś na temat arcydzieła Madhouse Studios, zapominam wszystkich słów. Zabrałam się za tę serię dawno temu, zaszłyszałam o niej od kogoś. Po obejrzebiu połowy odcinka wyłączyłam go, znudzona. Do dzisiaj zastanawiam się, co we mnie wtedy wstąpiło?! Do ponownego oglądania Death Note wróciłam po długim czasie. Zaślepiona magią tego anime nie potrafię go poprawnie ocenić. Przy ostatnim odcinku byłam bliska płaczu. NIC nie potrafi mną tak bardzo wstrąsnąć. Przez długie tygodnie chodziłam po tym świecie czując się absolutnie wyobcowana. Death Note zawsze będzie dla mnie numerem jeden pod każdym względem. 10/10 – dla całości, jak i każdej jednostki (muzyka, fabuła, postaci, muzyka). Denerwuje mnie Near… Resztę przeżyłam. L przyprawia mnie o nadciśnienie; zawsze, kiedy widziałam go na ekranie mojego komputera, miałam wielką ochotę czymś rzucić. Najbardziej pokochałam Ryuka – możliwe dlatego, że ja też kocham jbłka. Tyle że, z ketchupem ;) Kolejną postacią, którą znienawidziłam, jest Misa. MAGIA.