x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Nie jestem nigdy w stanie...
To miał być film o tym, że nie warto się poddawać, warto próbować, nawet, jeśli jest chwilami źle w życiu.
Zresztą zauważ, że kliknij: ukryte bohater nie był żadnym więźniem politycznym, tylko zwykłym nastolatkiem z młodzieńczą depresją. Jego samobójstwo było samolubną głupotą, podjętą bez logicznego myślenia o sobie ani innych. Owszem, czuł się paskudnie, ale jak widzimy w filmie, nie było to coś, przez co nie dało się przebrnąć na drugą stronę smutku ;] Jego życie wcale też nie było takie straszne, jak mu się zdawało.
Generalnie mam skrajnie inne odczucia, bo traktowałem warstwę religijną tego filmu jako coś abstrakcyjnego.
To wizja reżysera dopasowana do filmu, a nie religia istniejąca w świecie, ze wszystkimi tego konsekwencjami ;]
Re: o co chodzi z tą seria???
Jeśli nie przeszkadza Ci ten gatunek, to oglądaj do 3 epa a potem decyduj, co dalej ;]
Co do recenzji...
Owszem, jest to jeden ze słabszych filmów Kona, ale „słabszy film Kona” nadal oznacza „dzieło wybitne na tle animowanej tandety”. To tak jak być najsłabszym graczem w drużynie, która co roku wygrywa mistrzostwa świata. 6/10 to krzywdząca ocena, bo założę się, że słabsze animce dostały wyższe noty.
Moim zdaniem zasługuję na ósemkę z plusem. Za żywe postaci, za świetny jak zwykle charadesign. Za nieprzewidywalność fabuły. Za jednoczesny humor i za ukazanie dramatycznej strony rzeczywistości, które nic sobie nawzajem nie ujmują.
Owszem, mamy tu trochę baśniowości i umowności – ale to faktycznie jest baśń bożonarodzeniowa. O ile jednak lepsza od typowych pustych i słodkich filmideł puszczanych w grudniu.
Mi się fabuła podobała, może właśnie dlatego, że nie dało się przewidzieć, co będzie dalej. Jak to u Kona.
Mimo tego drobiazgu, anime jest naprawdę wierne oryginałowi, poza jednym szczegółem…
kliknij: ukryte mimo śmierci syrenki u Andersena, mogla ona stać się nieśmiertelna – po zamianie w piane morską staje się Córką Powietrza, a nie znika kompletnie.
Tutaj tego zabrakło, przez co końcówka jest potwornie depresyjna. Przebić Andersena w depresji- to tylko Japończycy potrafią…
Polecam ten film wszystkim miłośnikom Andersena. Nie zawiodą się.
Re: Wrażenie
Nie chcę brzmieć jak fanboy, ale poziom Evy – jakby nie patrzeć- jest jednak wyższy. O ile, to już prywatna ocena… Eva jednak jakieśtam przesłanie i oryginalność miała, w przeciwieństwie do Yugiego.
Ktoś kiedyś powiedział,że osoby, które przynajmniej nie nienawidzą Shina to te, które faktycznie to anime zrozumiały mniej lub bardziej.. i z tym się muszę zgodzić.
Re: NIEinfantylne i NIEstandardowe
No i ceni się totalnie niekomercyjna kreska tego anime i w ogóle unikanie jakiejkolwiek formy łaszenia się fanom.
(chociaż manga była jeszcze lepsza..)
Dlatego to anime jest dla mnie dość ambitne, nie z powodu samego punktu wyjściowego (dzieci + mechy = dramat), bo on już był przerabiany wiele razy.
Cóż, jednej osobie bardziej Madoka się spodoba, innej Bokurano. Nie będe się kłócić o to, co jest głębsze, bo to kwestia gustu i odbioru :)
Madoka to dla mnie fajna rozrywkowa seria, która faktycznie potrafiła zagrać na emocjach, natomiast Bokurano to niszowa* perełka.
Zakończenie Madoki jest.. typowo japońskie. Pewnie inne życzenie Madoki mogłoby sprawić, że zdarzyłby się totalnyu happy end, ale… wszyscy wiemy, jak Japończycy kochają słodko‑gorzkie zakończenia.Mi zresztą się podobało, chociaż kliknij: ukryte szkoda tych wszystkich dziewczyn….
No ale przynajmniej pięknie pokazana była relacja Madoka x Akemi
*tak niszowa, jak oczywiście może niszowe być anime.
Re: NIEinfantylne i NIEstandardowe
...I tu niespodzianka, bo Madoki nie uważam za głęboką ani trochę. Może mogłaby być, gdyby postacie prezentowały sobą coś więcej, niż moe archetypy. To po prostu fajna seria, której emo (pfffff) klimat wybitnie mi się spodobał… Chociaż porównania tej serii do Evy czy Bokurano uważam za niezwykle krzywdzące dla tych dwóch serii, właśnie z powodu płaskości Madoki.
Oryginalne? Oryginalne MG to Alien 9 było….albo Princess Tutu.
Nie ma sensu wpychać wszystkich fanów do jednego worka. Nie mam już 12 lat, żeby Madoką jarać się w taki sposób.
@abnegat - troche magical girls widziałem/czytałem, więc wiem, z czym to się je :P
Nie znaczy, że muszę się zakochiwać w każdej takiej serii….
Sorry za agresywny ton, ale po tylu wychwalających tą serię komentarzach spotkało mnie okrutne rozczarowanie.
Nie wiem, jak druga połowa(bo pierwsza mnie potwornie zniechęciła) – ale pierwsza jest w mojej ocenie infantylna i standardowa. Po prostu nie widzę tej oryginalności, to, co nowe wydaję się być kosmetyką, a problemy uczennicy podstawówki i jej szczęśliwej rodziny kompletnie do mnie nie trafiają.
Większość osób właśnie w tym momencie odpadała i doczytywała sobie w necie zakończenie… W tym niestety i ja.
Niemniej warto, na plus jeszcze staro szkolny, ale ładny opening i ending oraz postać samej Key – począwszy od chara designu, kończąc na charakterze.
PS Fani Megatokyo mogą zauważyć pewne podobieństwo miedzy Miho z Key, a bohaterka o tym samym imieniu z wyżej wymienionego komiksu. Inspiracja?
Re: Infantylne i standardowe.
Spróbuje filmu, jest ściśnięty, więc może bardziej mi się spodoba.
Chyba właśnie to skupienie na walkach mnie trochę odrzuciło, bo brakuje mi jakiejś „głębii” (wiem, wiem… głębia w magical girls nie wydaje się być czymś częstym,chodzi mi o coś takiego, jak w Alien 9, Madoce czy nawet Uta Kata – może odrobinę więcej jakiejś przytłaczającej tajemnicy, pokomplikowanych psychik bohaterek?)
Żeby nie było – graficznie anime jest fajnie zrobione, kreska ciekawie balansuje miedzy stylem lat 90 ,a nowoczesnym.
Re: Infantylne i standardowe.
Widać osoby, które szaleją na jej punkcie widzą w tej serii coś, czego ja nie dostrzegam.
Infantylne i standardowe.
I co? I nic, jedno wielkie rozczarowanie.
Seria kierowana wybitnie dla 10latek, schematyczna i przesłodzona.
Co z tego, że zostały wprowadzone drobne zmiany do formuły (np magiczno‑techniczne ataki), skoro nie maja one żadnego znaczenia poza dekoracyjnym, a całość jest po prostu płytka i nudna.
Owszem, chwali się, ze dziewczynki zabierają fretkę do weterynarza – super, tylko czemu potem nikt nie ma nic przeciwko, żeby Nanoha paradowała ze zwierzakiem na ramieniu po mieście? Bardzo niekonsekwentnie. Albo realizm, albo mangowe schematy…
Jedyna znośna postać to Fate, Nanoha jest po prostu zbyt slodka.
No i to jej „Mahou shoujo Lyrical Nanoha will now begin!”. Come on…..
Miałem zamiar dokończyć ta serie, ale stwierdziłem, ze szkoda mi czasu -po tych 7 odcinkach raczej nic już jej nie uratuje w moich oczach.
Przy całym braku głębii w psychice bohaterek, „Madoka” jest dla mnie anime sto razy lepszym… Bo dostosowanym do trochę starszego widza niż Nanoha, która dla rówieśniczek tytułowej bohaterki pewnie jest super.
5/10
Komentarz, oczywiście.
Argumenty nie bolą.
Re: Może i dla nastolatków, ale...
I żeby nie było – nie lubię fanserwisu ;]
"Sorry, ale nie umiem się przejąc problemami jakichś lalek"
Oglądałem to anime jakoś tak w wieku 13 lat, czyli wiele lat temu ;) i już wtedy ta seria była dla mnie nie do zniesienia.
Opening i pierwszy odcinek dają nadzieje na mroczną, gotycką serię.
Co dostajemy?
Żałosne ludzkie postacie, denerwujące, płytkie lalki z wydumanymi problemami i cale tony Mangowego Humoru(TM).
Cały odcinek poświęcony temu, ze ktoś komuś zjadł truskawkę? A proszę bardzo! Lalki oglądają KunKuna, a po chwili widza podobny problem u siebie? Okej, nie ma sprawy! Po prostu żenada. Jakbym oglądał Pokemony(i w sumie nic dziwnego, bo grupa docelowa ta sama ;s)
Nori jest żałosna, z Juna jest głupim smarkaczem, a lalki.. lalki doprowadzają do szewskiej pasji!
Hinaichigo i tsundere z konewka doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Przy tym sa tak płaskimi postaciami, ze naprawdę nie potrafię przejąc się ich problemami.
kliknij: ukryte Nawet tym, kiedy jedna z nich umiera..
Serdecznie odradzam tego gniota, chyba, ze ktoś ma plus minus 10 lat i nie oglądał za wiele anime. Wtedy może się mu spodobać.
Re: Pisanie krwią
Szacun, koleś, za to poświęcenie dla dobra nauki :D
Właśnie skończyłem oglądać Evę po raz trzeci. Wciągnęła mnie tak samo mocno, jak za pierwszym i drugim razem.
I wiem, że za rok znowu wrócę do tego anime.
Czy jest idealne? Nie, odcinki od 7 do 13 moim zdaniem bardzo mocno odstają od całej reszty serii, bardzo mocno zbliżając się do randomowego odcinka Pokemonów.
Jak „siódmy” broni się chociaż tym, że kliknij: ukryte tandetny cud w ostatniej sekundzie był ukartowany, tak reszta jest po prostu słaba… A odcinek numer 10 (Magmadiver) najsłabszy. W sumie jednak są one potrzebne, bo możemy przyzwyczaić się do bohaterów, bliżej poznać ich zachowania…
Mimo to ta seria jako całość powala, przynajmniej mnie.
Nie podoba mi się setki tysięcy tragicznych spin‑offów, jakie Gainax wypuszcza, ale nie przeszkadza mi to w zachwycaniu się oryginalną Evą. Seria przeszła próbę czasu.
Tak jak kliknij: ukryte Seshi napisał, za każdym obejrzeniem Evy odkrywa się coś nowego.
Przykład? Ot choćby Kaworu.
kliknij: ukryte Kiedy obejrzałem tą serię po raz pierwszy 3 lata temu, wydał mi się prawdziwym cierpiętnikiem, mesjaszem złączonym z Shinem tragiczną więzią. Teraz widzę w nim tylko manipulatora, który wykorzystał słabość Shina podnosząc mu humor sekciarskimi gadkami (ANI JEDNA ich rozmowa nie jest normalna – to Kaworu ciągle rzuca tekstami, które mają określony efekt wywołać), po czym postanawia połączyć się z Adamem i zniszczyć świat. Zmienia zdanie w ostatniej chwili, kiedy okazuję się, że Adam jest poza jego zasięgiem…
Pewnie wiele osób się nie zgodzi, ale dla mnie Eva to seria na 10. Za te żywe postacie, za szacunek, jaki im okazali twórcy (nie do pomyślenia w dzisiejszych czasach, żeby nie pokazywać bohaterki w sposób seksualny nawet w chwili, w której dzieje jej się coś złego.. tutaj czegoś takiego nie ma, owszem, jest gdzieś tam nagość – ale ukazana w sposób naturalny i z szacunkiem dla postaci i widza) oraz za genialne dwa odcinki.
Dużo osób może odpaść od tej serii, ale ci, którzy ją zrozumieją, pozostaną w Tokyo‑03 na zawsze…
Re: Po pierwszym odcinku....
No, to oczywiście najważniejsza różnica :)
One są rysowane w innych stylach i obydwie są w innym wieku więc nic dziwnego, że tego detalu brakuje ;]
Ma czarne, ale w wielu scenach wyglądały na ciemno szare. Zresztą pal licho kolorystykę, dla mnie i tak są podobne i tyle.
Subiektywna impresja, nie musisz się z nią zgadzać ;]
Aczkolwiek nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że nie ma absolutnie żadnego podobieństwa między nimi – co innego, gdybym porównał Nagisę do Homury…
Re: Po pierwszym odcinku....
Wg mnie są bardzo podobne do siebie, niekoniecznie z charakteru, ale z wyglądu na pewno.
[link][link][/link]
Faktycznie, totalnie niepodobne!
Kreska jest inna, ale schemat ten sam….
Re: “If you want to die for the good of the universe, call me. I’ll wait”
Co do porównania – nie dziwie się, bo parę obrazków mi się bardzo skojarzyło ze sobą.. tylko ze z Endem, a nie seria TV :
kliknij: ukryte nagie Madoka i Homura przytulone do siebie w abstrakcyjnej przestrzeni: wypisz wymaluj Shinji i Rei/Lilith po HCP,
„skrzydła” Homury na końcu – zupełnie jak końcówka pierwszej części Enda, gdzie Eva01 wyciąga podobne skrzydła z powietrza ;)
Po dwóch odcinkach.
Najlepsze określenie, jakie mi przychodzi do głowy to „generic” – poprawna seria, która mogłaby być świetna, ale brakuje jakiegoś elementu.
I to ma cztery serie? Matko, w sumie nie wiem, czy nawet warto brnąć do końca w pierwszą….
Być może to wina genialnego „Paranoia Agent”, który też przedstawiał epizodyczne życia epizodycznych bohaterów, ale w sposób sto razy ciekawszy…..
Jak na razie 6/10, zobaczymy, co dalej.
Re: Po pierwszym odcinku....
Uwielbiam te surrealistyczne wiedźmy :)
MM ma coś wspólnego z Bokurano i Alien 9,więc muszę obejrzeć ją do końca :)
Po pierwszym odcinku....
*swietna muzyka, tworzy naprawdę ciekawy klimat
*genialne pokazana zmiana świata pod koniec odcinku
*seria zapowiada się cokolwiek traumatycznie, mam nadzieje, ze dorówna pod tym względem Alien 9 ;)
*lekko yuri moment miedzy bohaterkami w openingu… aczkolwiek pierwszy minus psuje pozytywny odbiór tego faktu.
Na minus:
*TRAGICZNA kreska. W połączeniu z króciusieńkimi spódniczkami i obowiązkowym zettai ryouiki sprawia, że nie mogę opedzic się od myśli, jakoby twórcy tylko czekali na zalew pedofilskich doujinow propagujących ich serie. Wręcz mam wrażenie, ze wcale nie robią takiego designu w anime ze względu na gust równolatek bohaterek, ale dwudziestoparoletnich otaku lolitek.
Strasznie mi przeszkadza w oglądaniu. Zastanawiałem się, gdzie ja już identyczne mordki widziałem? Acha, w pracach tego użytkownika devianta, którego rysunki są ciągle na głównej mimo,ze jedyne co rysuje, to główki właśnie takich moe panienek.
*design Akemi to skóra żywcem ściągnięta z Tomoyo z Clannada…. łącznie z opaską.
Zobaczymy co będzie dalej, mam nadzieje, ze seria okaże się warta znoszenia moe loli aż do przegięcia kreski.
Genialne anime, ale absolutnie nie dla wszystkich.
Paranoia Agent to jedno z niewielu anime, które starają się coś przekazać i nie boją się być totalnie niszowe.
To, co uwielbiam u Satoshiego Kona, to to, jak pięknie łączy szara, codzienna rzeczywistość z drobnymi elementami magicznymi. Kojarzy mi się to nieco z ksiazkami Philipa K. Dicka, albo może raczej – Haruki Murakamiego.
Dlatego tez zakończenie mi się podobało. Świetne podsumowanie historii o zgubnych skutkach pustego eksapizmu, obsesji na punkcie ikon popkultury czy uciekania przed odpowiedzialnością. O presjach społecznych…. i ludzkich zachowaniach.
Nie wydaje mi się, aby to anime trudno było zrozumieć – jeśli jednak ktoś jest przyzwyczajony do płaskich animek, w których jedyne postacie to moe stereotypy , to faktycznie może mieć problem. PA kompletnie odrzuca sexy‑błyszczącą, moe‑kuszącą estetykę anime, wręcz wyśmiewa ją(patrz GENIALNA życiowa historyjka bab spod bloku i ich zachwyt kiczowatym romansem czy też pokoik otaku).
Ktoś wspominał, ze NGE jest o wiele trudniejsze. Nic podobnego! Eva czarowała nie tylko skomplikowana psychika bohaterów, ale tez sztampowymi schematami, fanserwisem i „kakkoi” nawiązaniami do chrześcijaństwa.
(Porównanie tych serii to w sumie dobry pomysł, bo zajmują się podobnym problemem….I w obu pewne rzeczy wracają do punktu zera, mimo zmian, jakie zaszły w bohaterach)
PA nawet nie ma chara designu, który by spodobał się Typowemu Odbiorcy Anime.Tak, postacie są brzydkie, nawet uroczej Sagi Tsukiko daleko jest do bycia moe – ale o to chodzi! Nie wyobrażam sobie innej kreski w takiej poważnej serii. Poza tym.. więcej spotkacie brzydkich panów z brzuszkiem, niż bishonenów, prawda?
Muzyka genialna,zarówno opening, ending jak i utwory brzmiace w serii, jak np ten z ostatniego odcinka…
Daje 10/10 tej serii, bo może i ma jakieś wady – niektórzy bohaterowie mogą zostać odebrani jako mniej ciekawi, ale są to drobiazgi w porównaniu z genialnym poziomem całości.
Zal mi się z nią rozstawać. Oby więcej takich anime…
Polecam wszystkim fanom inteligentnych, niszowych anime… zwłaszcza, jeśli podoba im się późniejsze NHK ni Youkoso!