Anime
Oceny
Ocena recenzenta
6/10postaci: 4/10 | grafika: 6/10 |
fabuła: 4/10 | muzyka: 6/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Angelique ~Kokoro no Mezameru Toki~
- Angelique ~When Hearts Awaken~
- Beloved Angel Angelique ~When Hearts Awaken~
- Koi Suru Tenshi Angelique ~Kokoro no Mezameru Toki~
- 恋する天使アンジェリーク ~心のめざめる時~
Tym razem urocze dziewczę ma do ocalenia cały wszechświat! Nie warto się przecież ograniczać…
Recenzja / Opis
Harmonia i szczęście wszechświata zależą od jednej kobiety: jego królowej. Kierując mocami podległych jej strażników dziewięciu sił natury, zwanych sacrea (Światła, Ciemności, Wiatru, Wody, Ognia, Roślinności, Metalu, Snu i Ziemi), obdarza owymi mocami każdy zakątek swoich włości. Tak przynajmniej dzieje się w pięknym i kwitnącym wszechświecie Shinchou. Ale już młodziutki wszechświat Seijuu nie ma tyle szczęścia – nie pojawili się w nim jeszcze strażnicy, a jego królowa, nie radząc sobie z ciężarem dysponowania sacreą, zapadła w głęboki sen. Jeśli się z niego nie obudzi, cały wszechświat Seijuu zniknie wraz z nią… Oczywiście królowa Shinchou nie może patrzeć na to spokojnie. Przepowiednia głosi, że Seijuu może zostać uratowane przez dziewczynę, która stanie się jego aniołem ocalenia – Etoile.
Do królewskiego pałacu zostaje wezwana setka dziewcząt, spośród których (pod pretekstem szukania nowej damy dworu) ma zostać wybrana odpowiednia kandydatka. 99 z nich jest zachwyconych potencjalną karierą. Tylko jedna, pochodząca z niewielkiej wioski Ange, uważa, że znalazła się tu przez przypadek: nie ma w niej przecież nic nadzwyczajnego, jest tylko prostą dziewczyną… No dobrze, to kto zgadnie, która panna dostaje ową wiekopomną misję? Sama misja zaś wymaga iście pszczelej pracowitości. Zadaniem Etoile jest bowiem zbieranie sacrei w odpowiednich proporcjach od strażników Shinchou i zanoszenie jej przez czasoprzestrzenny korytarz do Seijuu. Jeśli wszystko się powiedzie i Seijuu wypełni się nową sacreą, królowa z pewnością się obudzi i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Czy będzie jednak zaskoczeniem, jeśli napiszę, że nie wszystko okaże się tak proste, a kontakty strażników z Ange szybko zaczną wykraczać poza obsypywanie dziewczęcia błyszczącymi gwiazdeczkami sacrei?
Dla zrozumienia choćby w części kolejnych odsłon Angelique konieczna jest świadomość, że nie są to (jak można by się spodziewać) sequele i prequele, ale adaptacje różnych gier z tego cyklu. Ich bohaterka zawsze ma na imię Angelique (tu zostało ono ciut zmodyfikowane, jak widać), zawsze też ma do wypełnienia jakieś zadanie, w którym mają jej pomagać przystojni młodzieńcy, powiązane zazwyczaj z ratowaniem świata i odpowiednią dystrybucją sacrei. Jest to o tyle mylące, że ta seria sprawia wrażenie kontynuacji OAV z 2004 roku. Zgadza się zestaw strażników, zausznica królowej nazywa się Rosalia, sama zaś królowa jest bez cienia wątpliwości Angelique z tamtej serii – pasuje do tego zarówno jej wygląd, jak i zachowanie tej samej seiyuu. Jednocześnie zaś tamte wątki romantyczne uległy „zresetowaniu” – teraz w centrum wydarzeń i zainteresowania panów jest tylko Ange, a królowa pełni funkcję aseksualnej i wypełnionej nieskończoną miłością do świata opiekunki wszystkiego, co żywe.
Fabuła prezentuje się nieźle tylko rozpatrywana w kategoriach wątku przewodniego gry. W grze nie ma nic niezwykłego w tym, że należy się wcielić w osobę ratującą świat – a skala przedsięwzięcia może mile połechtać wyobraźnię nastoletnich fanek. W anime ta sama skala sprawia komiczne wrażenie, jeśli choć przez moment spróbujemy zastanowić się nad rozmiarami „wszechświata”, czasem akcji, a także działaniami bohaterki, która w jednej scenie rozczula się nad zwiędłymi kwiatkami, a w innej musi przyjąć do wiadomości, że na takim i takim procencie planet ludzie toczą wojny. Nie wspomnę tu o przybywaniu w poszukiwaniu kogoś na obcą planetę i prowadzeniu owych poszukiwań w formie wołania „hop hop!” z najbliższej skałki… Jest to wszystko o tyle irytujące, że z tego samego scenariusza można by wyciągnąć znacznie więcej i bardziej sensownie – po prostu inaczej i bardziej stosownie do serii telewizyjnej rozkładając akcenty. Pierwsze odcinki są poświęcone w zasadzie wyłącznie poznawaniu przez Ange kolejnych strażników i w którymś momencie byłam pewna, że tak będzie do końca. O dziwo, w drugiej połowie akcja przyspiesza, a wątki romantyczne zaczynają się robić bardzo konkretne – tylko po to, by rozprysnąć się bez dania racji w ostatnim odcinku, stanowiącym tak naprawdę zaledwie preludium do kolejnej serii telewizyjnej, Angelique ~Kagayaki no Ashita~, wyemitowanej w roku 2007.
W pierwszej chwili niezłe wrażenie może robić Ange – zamiast obowiązkowo słodkiej jak sacharyna i kochającej cały świat panienki widzimy dziewczę dość zaradne, chodzące w spodniach i noszące okulary. To jednak tylko początek – błyskawicznie okulary znikają, spodnie zamieniają się w odpowiednio uroczą sukieneczkę, zaś sacharyna, lukier i ulepek zalewają każdą myśl bohaterki. Taki typ w przypadku fanfików nazywa się Mary Sue – obowiązkowo najśliczniejsza, najlepsza i najszlachetniejsza, samą swą obecnością sprawiająca, że wszyscy zaczynają ją wielbić, a przy tym wybrana do wielkich rzeczy (ratowanie wszechświata jest w sam raz). Panowie prezentują odpowiednio zróżnicowane typy – nieśmiałe, rycerskie, nieuprzejme – w zależności od potrzeb i gustu graczki. Podobnie jak Ange, są „związani” swoimi rolami z gry i zwyczajnie nie mogą wyjść poza przypisane im schematy. Interesujące może być to, że oprócz strażników pojawia się jeszcze tajemniczy Arios, powodując rzecz jasna zamęt w sercu bohaterki – jednak jego rola jest tak enigmatyczna, że trudno zgadnąć po co w ogóle go wprowadzono (przypuszczam, że będzie potrzebny w kontynuacji). Wszystko to razem przekłada się na niezamierzone przez twórców fałszywe tony – nawet ci bohaterowie, którzy jasno deklarują, że są w Ange zakochani, po prostu poprzestają na skonstatowaniu tego faktu (zwykle nawet nie do niej) i powróceniu na przypisane im miejsce, nie ma też mowy o tym, by bohaterka w jakikolwiek sposób mogła się czuć odpowiedzialna za to, że – jakby nie patrzeć – nawet jeśli dokonałaby wyboru, kilka osób zostałoby poważnie nieszczęśliwych. Tak, wiem: to nie jest seria o uczuciach i umiejętności wyboru, to romantyczny zestaw sałatkowy.
W dodatku zestaw wielobarwny: panowie prezentują wszelkie możliwe kolory, odpowiednio także zróżnicowane są ich stroje i fryzury. Mimo wszystko jednak w porównaniu do tejże OAV z roku 2004 (czyli poprzedniej adaptacji) grafika robi pół kroku w tył, przynajmniej jeśli chodzi o projekty postaci. Twarze, włosy i przede wszystkim oczy stają się mniej dopracowane – nadal w solidnych stanach średnich dla odrealnionych bishounenów, ale nie tak ładne jak poprzednio. Zachowano za to komplet seiyuu, czyli w dalszym ciągu Luva i Lumiale brzmią zupełnie nie tak, jak powinni – mówiąc krótko, jakby ktoś specjalnie próbował udawać „niemęski” sposób mówienia. Jest to o tyle irytujące, że obu panów słyszałam w lepszych rolach, wyraźnie właśnie tu coś nie wyszło. Odwrotny problem był natomiast z Clavisem (w OAV nie zwróciłam na to uwagi, ale tam miał rolę raczej epizodyczną): trochę starszy od reszty, ale jednak pełnokrwisty bishounen ma tu głos wiekowego pana. Niejakiej poprawie uległy tła, ale animacja dalej jest uboga, a wszystkie możliwe przestrzenie – w miarę możności całkowicie bezludne. Innymi słowy, przyjemny cukierek dla oka, ale nic ponad to. Podobnie przeciętna jest muzyka – ładna, ale bez jakiegokolwiek utworu, który wpadałby w ucho czy zwracał uwagę.
Ocena końcowa wynika raczej z braku jakichś miażdżących wad niż z obecności jakichkolwiek zalet. Seria ma szanse spodobać się amatorkom bishounenów, pewnie raczej młodszym, chociaż nawet one raczej nie będą jej oglądać dla głębi i komplikacji fabuły. 6/10, ale tylko w kategorii niezmuszającej do myślenia rozrywki dla amatorów takiej konwencji.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Satelight |
Autor: | KOEI |
Projekt: | Kairi Yura |
Reżyser: | Susumu Kudou |
Scenariusz: | Makoto Nakamura, Michiru Shimada |
Muzyka: | Hikaru Nanase |