Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,25

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 61
Średnia: 6,11
σ=1,75

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Chudi X)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Bia - czarodziejskie wyzwanie

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1974
Czas trwania: 72×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Majokko Meg-chan
  • 魔女っ子メグちゃん
Tytuły powiązane:
Gatunki: Przygodowe
Widownia: Shoujo; Postaci: Magowie/czarownice; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Magia
zrzutka

„Dramat wszędzie, magia wszędzie, co to będzie, co to będzie?”. Na pewno będzie to Bia – pierwsza poważna magical girl w historii.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Uwaga: recenzja napisana na podstawie polskiej wersji z włoskim dubbingiem i polskim lektorem czyli ze zmienioną liczbą odcinków, piosenkami i imionami bohaterów (oryginalne imiona w nawiasach).

Pierwszą magical girl była Sally czarodziejka, transformację jako pierwsza wykonała Akko z Czarodziejskiego zwierciadełka, wprowadzenie fanserwisu i krwi zawdzięczamy Cutey Honey, rozpowszechnienie gatunku na cały świat mamy dzięki Sailor Moon, tytuł pierwszych magicznych dziewczyn powstałych poza Japonią przypadł W.I.T.C.H.… Zaraz, a kto pierwszy wprowadził poważniejsze tematy i zerwał z beztroską?! Użytkownicy i użytkowniczki portalu (czyli: panie i panowie), przed wami panna Bia Giapo!!!

Dawno, dawno temu, a konkretnie mniej więcej przed czterdziestu laty, Makiho Narita i Tomo Inoue gotowali mangę magical girls wg oryginalnej receptury. Komedia, fantastyka, przygoda, tradycyjnie włożyli do garnka jedną magiczną dziewczynę–czarownicę, jej rodzinę, paru innych uczniów, umieścili ich we współczesnej Japonii, posypali magią. Aż tu nagle załamała się półka ze składnikami i do garnka wpadła druga magiczna dziewczyna, poważniejsze tematy, trudności i jakby tego było mało, wylał się cały pięciokilogramowy słoik dramatu. Twórcy już mieli wylać zawartość kociołka, kiedy poczuli, że nawet ładnie to pachnie. Spróbowali… Niezły smak! Więc postanowili zapisać przepis i przedstawić go wydawcy. Seria odniosła duży sukces na rynku, zapisując się w ten sposób w historii gatunku. W 1974 roku na jej podstawie powstało omawiane anime, które szybko podbiło także serca Europejczyków. W latach 90. pojawiło się również w Polsce na kanale Polonia 1.

Chyba fabuły przedstawiać nie trzeba, w końcu każdy zna tę gwiazdę Polonii 1… Co? Nie żartuj… I ty też?! I wy też nie?! No nie, powiedzcie, gdzie jest kamera… To nie jest dowcip?! Nie uwierzycie, ale właśnie mi powiedziano, że nie wszyscy znają Bię. Dobrze, zaraz ją przedstawię.

Dawno, dawno temu, za siedmioma państwami (Białorusią, Ukrainą, Rosją, Kazachstanem, Chinami, obydwiema Koreami), za pięcioma morzami (Czarnym, Azowskim, Kaspijskim, Żółtym i Japońskim), młoda czarownica Bia (Megu, Meg) przybyła ze Świata Czarów na Ziemię, by razem ze swoją rywalką imieniem Noma (Non, Noa) przejść przez test, który wyłowi nową królową krainy magii. Mają za zadanie zbierać do swoich medalionów w kształcie serca i diamentu kryształowe serduszka… A, przepraszam, to nie ta seria, to było w Słodkich, słodkich czarach. Obie dziewczyny mają mieszkać z rodziną byłej czarownicy. Bia trafia pod opiekę Mammi Giapo (Mammi Kanzaki, Mamine Kanzaki). Jej nowa mama rzuca na męża i dwójkę dzieci: psotliwego Rabi (Rubi, Robin) i grzeczniutką Apo (Apolline) czar, by uwierzyli, że Bia jest ich pierworodnym, najstarszym dzieckiem i siostrą, która przez wiele lat była poza domem. Rodziną Nomy zaś zostają złośliwa Kilia (Kylia) i jej małżonek trudniący się malarstwem. Teraz obydwie dziewczynki będą musiały nauczyć się żyć wśród ludzi i poznać wiele nieznanych dotąd uczuć. Dodatkowo Bia postanowi poświęcić się pomaganiu (za pomocą magii) ludziom i przybyszom ze Świata Czarów. Będzie też musiała zmierzyć się z Ciosą (Chou­‑san) – detektywem, który razem ze swoimi pomocnikami: kotką Fru Fru (Frou Frou, Furu Furu) i krukiem Cra Cra (Kurou, Crow) ma za zadanie dokuczać… to znaczy, obserwować obie kandydatki. A przynajmniej miał to robić, ale chyba królowa pomyliła kartę zleceń i dostał nakaz faworyzowania jednej kandydatki i dręczenia drugiej żartami tak niebezpiecznymi, że czasami mogą doprowadzić do śmierci jej lub kogoś z jej bliskich. Przez to on i jego pupilki są odpowiedzialni za 65% problemów w anime. Ale spokojnie, drogi czytelniku. Bia i Noma już im dadzą popalić za tę złośliwość!

Przyznaję, że gdy pierwszy raz zobaczyłam opening tej serii, od razu przyszło mi na myśl coś à la dobranocka, wyłącznie dla młodszych widzów. Zadziwiło mnie, że jest to pierwsza poważna seria magical girls, a tym bardziej informacje o dramatycznej i chwilami mrocznej tematyce owego anime. Gdy zaczynałam oglądać serial, miałam mieszane uczucia. Pomyślałam: raz na dwadzieścia odcinków twórcy wrzucą jakiś poważny wątek, a resztę czasu zajmować będą wycięte z bajeczek dla dzieci epizody bez krztyny drastyczności. A tu niespodzianka! Już w pierwszym odcinku nie obyło się bez małej kłótni, chwilowej przemocy w rodzinie, ucieczki, ważnego momentu w historii gatunku, czyli pierwszej walki, z której główna bohaterka, bliska śmierci, cudem uszła z życiem. Mój tata, który się temu przysłuchiwał, myślał nawet, że oglądam serial dla dorosłych. Widać, że Japończycy, kiedy już wprowadzają jakieś „gatunkowe rewolucje”, to od razu idą na całość. Potem było już tylko lepiej.

Większość postaci, jakie spotkamy w tym anime, wzbudza sympatię widza. Główna bohaterka na początku ma problemy z przyzwyczajeniem się do nowego otoczenia, gdyż w świecie, z którego przybyła, w ogóle nie istnieją więzi międzyludzkie. Nieznane są jej takie emocje, jak miłość do bliskich, oddanie, troska, współczucie i poświęcenie. Szybko się zmienia i aklimatyzuje, odkrywając zupełnie nowe dla siebie uczucia. Bia zrobi wszystko dla swojej rodziny, nie potrafi też odmówić pomocy komuś w potrzebie, choćby miało ją to kosztować dyskwalifikację, zdradzenie prawdziwej tożsamości, a najczęściej śmierć. Krótko mówiąc, jest typem idealnej przyjaciółki, której trudno nie lubić.

Noma z początku sprawia wrażenie jej całkowitego przeciwieństwa – zimna, nieczuła, czasami bardzo złośliwa. Jednak z czasem ta niebieska piękność zmienia się i zaczyna pomagać rywalce, a nawet trochę ją podziwia. Często obie łączą siły w walce ze wspólnym przeciwnikiem (właściwie zaczęłam się zastanawiać, czy aby przypadkiem już w owym anime jednej magical girl nie zastąpiono zespołem) i powoli zaczynają się stawać przyjaciółkami. Recenzentka przyznaje, że lubi czarne charaktery, które przechodzą na stronę dobra.

Poza nimi występuje wspomniana wyżej rodzina Bii. Opiekuńcza mama, zapracowany, ale kochający tata, no i rodzeństwo. Apo jest miła i przyjacielska, podobnie jak siostra zawsze musi pomagać innym, a Rabi… no, może jest małym urwisem, choć potrafi być dobrym przyjacielem i dotrzymać danego słowa. Jest jeszcze Gombey – ogromny bernardyn o inteligencji na miarę Eina z Cowboya Bebopa i choć w zasadzie nie należy do rodziny Giapo, traktuje ją jak swoją własną. W serialu pojawia się jeszcze parę innych postaci, jak np. przyjaciółki Bii: Roka (Roke) i Ami, ich szkolny kolega Boss oraz pełniąca rolę czarnego charakteru Saturnia – niebezpieczna czarownica, która kiedyś rywalizowała z obecną królową, a teraz zamierza pozbyć się obu kandydatek. Zobaczymy też dużo postaci epizodycznych, zarówno z Ziemi, jak i ze Świata Czarów. Mimo niewielkiej ilości czasu im poświęconego, wszyscy są dosyć dokładnie przedstawieni, nawet jeśli znajdują się na drugim i trzecim planie.

Niestety są też postacie, za które muszę obniżyć ocenę z 9/10 do 8/10, a mianowicie Ciosa i jego zwierzaki. Główna bohaterka absolutnie nic złego im nie zrobiła, a oni z czystej złośliwości faworyzują Nomę i dokuczają Bii oraz jej bliskim do tego stopnia, że bardzo często poprzez swoje „żarty” doprowadzają do naprawdę niebezpiecznych sytuacji. Innymi słowy, w konkursie na najbardziej wrednego, okrutnego i bezwzględnego wroga sam Ciosa zdobyłby pierwszą, drugą oraz trzecią nagrodę i jeszcze by dostał wyróżnienie za złośliwość. Chyba naprawdę on i jego towarzysze musieli w czymś takim startować, bo inaczej nie da się wytłumaczyć tego, co wspólnie wyprawiają, no chyba że jak pisałam wyżej, królowej pomylił się raport. O ile kłamstwa, sabotaże, porwania, kradzieże i ataki bezpośrednie można jeszcze jakoś wybaczyć, to reszta pomysłów przechodzi wszelkie granice. Najwięksi tyrani z całego Wszechświata nigdy nie próbowali szantażować ojca przeciwniczki, by wyrzekł się córki, ani tym bardziej rozbijać jej rodzicom małżeństwa, albo hipnozą zmuszać dziewczynę do wyjścia na ulicę… bez ubrania. Na szczęście nasze bohaterki nie dają sobie w kaszę dmuchać i za wszelką cenę starają się naprawić każdą szkodę wyrządzoną przez szajkę. Choć ja na miejscu Bii i Nomy wymierzałabym tym nicponiom ciut surowsze kary, bo naprawdę im się należy. Zamiast używać kija baseballowego, straszyć, udając zjawę, czy zamieniać łotrów w festony, lepsza byłaby np. bolesna akupunktura lub podrapanie, no ale w końcu to nie jest Yattaman.

Z kolei z fabułą jest trudna sprawa. Nie dajmy się zwieść takim beztroskim tytułom odcinków, jak „Tramwaj marzeń”, „Papierowe samoloty”, „Nie wolno pokazywać języka” czy „Chłopiec i gitara”. Pod tą osłoną kryje się jedno z najdramatyczniejszych anime, jakie miałam okazję oglądać. Każdy epizod przedstawia odmienny problem, z jakim musi zmierzyć się Bia, Noma lub inny bohater. I warto nadmienić, że słowo „problem” oznacza zwykle tragedię jakiegoś człowieka. Bardzo często poruszane są poważne tematy, takie jak śmierć bliskiej osoby, przemoc, niespełnione marzenia, samobójstwo, niebezpieczne zabawy, strata przedmiotu o dużej wartości sentymentalnej i inne ciężkie próby. Bohaterki non stop będą zmuszone wybierać między życiem a śmiercią, dobrem bliskich a tym, czy dalej chcą być kandydatkami do tronu. Często zamieszane są w to wszystko istoty ze Świata Czarów, ale nie zawsze dochodzi do walki. Mimo to fabuła większości odcinków zwykle zmierza do dramatycznego, pełnego emocji finału. Z tego powodu w polskiej i włoskiej wersji nie zobaczymy siedmiu odcinków o najmroczniejszej tematyce, które nie zostały zdubbingowane.

Jednak są też epizody, które mają ciut spokojniejszy przebieg. Zostały wprowadzone chyba po to, by uspokoić odbiorcę, a nawet, żeby mogli oglądać je młodsi widzowie. Czasami pojawiają się np. najróżniejsze zawody sportowe, ze względu na Nomę, która jest zapaloną sportsmenką. Poza tym często dostajemy jakąś dawkę humoru, w dużej mierze związanego z dawaniem nauczki Ciosie, ale też z dowcipami dzieci. Nie ma chyba widza, który nie dostałby ataku śmiechu, patrząc jak mag i zwierzaki zamieniają się w duchy, albo kiedy Bia zachowała się jak Gombey i bohaterowie uznali, że „reżyser się pomylił!”. Popularnego już w owych czasach ecchi, prawie w ogóle tu nie znajdziemy. „Malutkim wyjątkiem” można nazwać prześwitującą piżamkę Bii, przez którą widać bieliznę oraz poczynania Ciosy, który tak jak w czołówce próbuje czasem zajrzeć bohaterce pod spódniczkę.

Tak jak diabły w Kordianie dawały powstańcom polskim „na pośmiewisko sprzeczne z naturą nazwisko”, tak twórcy (zapewniam, że nie mieli rogów) dali tu na zaskoczenie sprzeczny z naturą opening. Jak wyżej wspomniałam, w oryginalnej czołówce nic nie wskazuje na to, że mamy do czynienia z dramatyczną „przygodową obyczajówką”. No, może poza dość głośną muzyką rockową w japońskiej wersji, skomponowaną przez Takeo Watanabe. Melodia, podobnie jak inne dzieło muzyczne tego twórcy –Go Negai! Cutey Honey, szybko wpada w ucho i tkwi tam cały dzień. Ending jest miły i bardzo przyjemnie się go słucha, natomiast ścieżka dźwiękowa zawiera warianty piosenki z czołówki. W wersji włoskiej (czyli także polskiej) usłyszymy zupełnie inny, zbliżony raczej do muzyki z bajek dla dzieci, utwór Andrei Lo Vecchio i zespołu Piccoli Stregoni. Nie jest nawet taki zły, ale może być dla niektórych trochę drażniący. Przekonałam się o tym, kiedy rodzice kazali mi wyłączać dźwięk, gdy szukałam kadrów na stronie, na której ciągle w tle pojawiała się ta melodia.

Projekty postaci są bardzo ładne. Miłe twarze, odpowiedni dobór kolorów, zgrabne sylwetki. Bia i Noma nawet przypominają dzisiejsze magical girls, a na tle całej gromadki z innych anime Polonii 1 wypadają całkiem nieźle. Ktoś napisał w internecie, że anatomia Helli Superdziewczyny przeraża bardziej niż Higurashi no Naku Koro ni, a na Czarodziejskim wyzwaniu wzorował się Tarantino podczas tworzenia Pulp Fiction. Tła przypominają ręcznie malowane obrazy co zbliża tę serię pod względem grafiki do powstałych później jednych z najlepiej narysowanych „starych” serii o magicznych dziewczętach: Mahou Shoujo Lalabel i Hana no Ko Lunlun (Lu Lu i cudowny kwiat). Co prawda animacja zdążyła się bardzo zestarzeć, ale w końcu każdą serię kiedyś to czeka. O, właśnie widzę w mojej kryształowej kuli, jak w roku 2112 ktoś ogląda anime z roku 2012 i mruczy pod nosem „Ależ ta animacja się zestarzała. Wyłączam to, idę oglądać 198765340 odcinek Mody na sukces”. Nie dopuścimy do tego, prawda?

Bia – Czarodziejskie wyzwanie jest serią dobrą, nadzwyczaj udaną. Komu można ją polecić? Przede wszystkim fanom magical girls, gdyż ta pozycja uważana jest za ważną klasykę gatunku. Nie znajdziemy tu transformacji w każdym odcinku, przystojniaka, który jako jedyny zna sekret, ani magicznego małego zwierzaczka (Gombey jest zdecydowanie za duży), a wątek miłosny będzie bardzo krótki. Ale za to dostaniemy czarodziejski wisiorek, niemagiczne koleżanki, przyjaźń między magical girls. Nie jest to anime typu „nie dla każdego”, ale według mnie większości odcinków nie powinni oglądać widzowie poniżej dziesiątego roku życia. A to oznacza, że mamy problem, bo reszta odcinków jest zrobiona jakby specjalnie dla dzieci. Ostatecznie, jeżeli ktoś młodszy bardzo chce obejrzeć to anime, może spróbować w towarzystwie kogoś starszego. Dla wielbicieli starych serii – pozycja obowiązkowa, będziecie zachwyceni. Gorąco polecam też osobom, które twierdzą, że nie lubią serii kawaii. Dlatego… „Tele Świat” w dłoń i przeszukujemy repertuar Polonii 1! Już, już, nie ociągać się!

Donia, 15 września 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Hiromi Productions, Toei Animation
Autor: Makiho Narita, Satoru Inoue
Projekt: Bonjin Nagaki, Shingo Araki
Reżyser: Shingo Araki, Yuugo Serikawa
Scenariusz: Shun'ichi Yukimuro
Muzyka: Takeo Watanabe