
Komentarze
Evangelion 2.22 (Nie) możesz iść naprzód
- Re: GENDO-SAN NOTICE ME! : Recenzent w dresach : 13.01.2016 23:06:17
- Re: GENDO-SAN NOTICE ME! : Slova : 13.01.2016 20:16:23
- GENDO-SAN NOTICE ME! : Recenzent w dresach : 13.01.2016 19:18:47
- komentarz : Isgenic : 30.05.2014 15:44:20
- komentarz : agatka : 6.04.2013 12:42:52
- komentarz : agatka : 6.04.2013 11:47:19
- Re: :) : agatka : 6.04.2013 11:31:10
- Re: Dobra, moje zdanie. : agatka : 6.04.2013 11:24:05
- komentarz : Chemik89 : 13.12.2012 15:57:31
- komentarz : Subaru : 13.12.2012 10:45:12
GENDO-SAN NOTICE ME!
OH BOY HERE WE GO
Dom naszego bohatera miescil sie na zapomnianych przez Boga, zniszczonych przez wojne pustkowiach – Balutach w Lodzi.
„Tak, to jest ten dzien” – pomyslal saczac 3 sloik kawy. „To jest ten dzien gdy w koncu obejrze NGE 2.2. Oby nie byl tylko powtorka z serialu, jak pierwszy”.
Za oknem strzelila blyskawica.
„Dziwne, na niebie nie ma ani jednej chmurki. Dobrze, ze nie jestem przesadny.” – pomyslal patrzac na spadajacy deszcz zab. „NAPRAWDE DOBRZE, ZE NIE JESTEM PRZESADNY LA LA LA I TAK GO OBEJRZE WIEC MOZESZ PRZESTAC DZIEKUJE BARDZO.” – krzyknal, przekrzykujac lokalny deszcz meteorytow nad jego oknem.
Bohater nasz usiadl przed swoim laptopem, wyjal 0.4 taniej whisky, nalal sobie szczodrze i wcisnal play.
„Hmm animacja na takim samym poziomie jak poprzedni, nienajgorzej ale nie pamietam tej sc…” Nagle zobaczyl JA. „O NIE” – pomyslal – „NOWA POSTAC! Panie, dlaczego?!” – Wiedzial, ze teraz musi obejrzyc caly film poniewaz to byla NOWA POSTAC. W dodatku NOWA POSTAC byla pilotem NOWEGO Evangeliona, co znaczylo, ze nie tylko musi obejrzec ten film by zobaczyc nowe zmiany i wprowadzone watki – niewazne jak slabe i idiotyczne by nie byly – ale takze, jako fan serii bedzie musial objerzec kolejne dwa! „Oh, jak ciezki jest los fana anime” rzekl gorzko.
Zaczal ogladac dalej. Po kilkunastu minutach wiedzial juz kolejna wazna rzecz – scenarzysta filmu palil gdy pisal a montazysta pil jak montowal. Inego wytlumaczenia na tylko polowiczne przedstawienie relacji postaci w serialu nasz hero nie potrafil znalezc. „Przeciez ktos kto obejrzal tylko pierwszy film nie bedzie czul zadnych emocji zwiazanych z bohaterami! Toz to byla jedna z glownych cech serialu!” ryknal dopijajac pierwsza butelke. Wyjal druga z barku – wiedzial, ze to beda dlugie 2 godziny.
Ogladal dalej, Lista powodow do wykonania 'Trzeciego Uderzenia' na siedzibe Gainaxu stawala sie depresyjnie dluga. „Zadna piosenka mi sie nie podoba. Gdzie sa te chrzescijanskie rytmy? Gdzie jest 'Hallelujah„Handela? Slysze tylko jakies smety…” Odpowiedz jednak nigdy sie nie pojawila, tak samo jak dzwiekowiec na produkcji tego filmu.
„Eh, ile tutaj rzeczy pozmieniali. W serialu pierwsza walka Asuki tworzyla od poczatku jakas wiez z Shinjim, teraz ten kontekst wywalono. Wogole te wszystkie walki z aniolami sa zbyt skrocone, a przerwy miedzy nimi zdecydowanie za krotkie. Wciaz nic nie wiadomo o pozostalych uczniach, romans strasznie okrojono, brakuje tez jakiegos punktow odsapniecia w trakcie seansu – omijajac ten wcisniety na sile w srodku filmu.” Lista wywodow i przymiotnikow recenzenta pod adresem tworcow nie miala konca. „No i wciaz wszystkie laski leca na Shinjego ja nie rozumiem tego jak komus moze sie robic goraco na widok tego fana Linkin Parku. Gendo jaki byl taki jest, skrocono kilka fragmentow ale czy to dobrze czy zle, eh…”
Nasz bohater narzekal i narzekal. Wydawac sie moglo, ze dostaniemy blade zakonczenie recenzji, bohater juz nalewal sobie z 3 butelki
GDY NAGLE (DUM DUM DU DUUUUUUUUUUM!!!)
Pojawil sie on – 9 Aniol. „Nie, to niemozliwe” – szepnal przerazony Recenzent „O chol..” TAK. Zmienili to. „Zaraz, no dobra rozumiem, ze akurat z ta postacia byly dobrze napisan.. byly przecietnie napi… no, istnialy jakies relacje ale co to oznacza dla reszty fabuly..?” Naszego hero, podobnie jak rezysera nie obchodzily losy postaci – ale chcial zobaczyc co sie stanie dalej.
10 Aniol. „CO?! ALE JAK..” – Kolejne – „ZARAZ A TA SKAD” – minuty – „O NIE NIE, NIE ZROBIA TEGO..” – mijaly – „ZE CO?!?!” – w skupieniu – „CO TO MA ZNACZYC, PRZECIEZ POPRZEDNIO GO NIE..”.
Az film sie skonczyl. Ciemnosc i cisza wypelnila pokoj. Nasz bohater odstawil siodma butelke, bijac rekord swiata w stezeniu promili we krwi (zreszta tez jego. Ale o Madoce i Homurze innym razem).
Ogolnie filmy byl… Nawet nie ma na to okreslenia w jezyku Otaku. Dla nieobeznanego z seria – niezrozumialy. Ale dla fana… Jednoczesnie bylo to slabe streszczenie serialu – ktore zarazem streszczeniem nie bylo, gdyz pozmieniali za duzo wywracajac zwlaszcza pod koniec spora czesc fabuly i karzac nam czekac na kolejna czesc. A ja wiem, ze to obejrza, zludzeni, ze cokolwiek nagle nabierze sensu…
„Uff udalo sie. Obejrzalem ten film! Ha, myslalem, ze bedzie gorzej, zazwyczaj wpadam po takim seansie w rage mode…”
I wtedy wlaczyl sie trailer 3 czesci.
„AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!”
Otóż dywagacje na temat takiego tworu można prowadzić z dowolnego poziomu, przy czym jedyna forma racjonalnej analizy, która nie prowadzi do straty czasu wymaga znajomosci zagadnień, do których odwołują się twórcy. Faktycznej znajomości, ponieważ jak wykazuje bliższe przyjrzenie się utworom z tej serii znajduje się tam (pomimo bycia w założeniu tworem z nurtu science‑fiction) wiele elementów błędnych, kwestionowalnych lub (szczególnie w tej nowej wersji) umieszczonych tendencyjnie w celu zwiększenia zainteresowania. Być może duża część atrakcyjności tego tytułu polega na skonfrontowaniu widowni z założenia niedysponującej specjalistyczną wiedzą z problematyką wykraczającą poza możliwości
przeciętnego dobiorcy. Dla osoby, która po raz pierwszy słyszy o istnieniu poruszanych tam problemów z pewnością wpływ przedstawionej tam wizji może wywrzeć przytłaczające wrażenie.
Jednak jak się wydaje rozmach i ciężar gatunkowy problematyki przekroczył granice możliwości samych twórców. Widać to wyraźnie we fragmentach w których występują odwołania do problemów naukowych
(chociaż należy przyznać, że w wersji z lat 90 ilość i jakość tych referencji była znacznie wyższa – być może część twórców poprzedniej wersji nie znalazłą zatrudnienia w nowym studio produkcyjnym). Takie frazy jak „morze Diraca czy Pribnow box” wywołują uśmiech radości. Pamiętam, że na którymś z ekranów pojawiła się nawet hemoglobina – słitaśne! Dodajmy do tego odwołania do jungowskiej psychologii. Szczególnie Pomimo „fajności” samego odwołania się do nich i wykorzystania jako elementów istotnych dla fabuły prezentacja tych koncepcji i ich kontekstu jest niejednokrotnie zwyczajnie nie na miejscu. Należy zwrócić również uwagę że twórcy odwoływali się praktycznie w każdym aspekcie do elementów obcej dla nich kultury i cywilizacji zachodniej (przecież sama koncepcja robota wywodzi się z ...Czech, a gigantyczne walczące postacie wystepuja chociażby w greckiej mitologii) stąd istnienie tylu „błędów i wypaczeń” w produkcie powstającym w krajach Azji Wschodniej można uznać za coś będącego tego prostą konsekwencją.
W ramach zapożyczeń obecnych w tej wersji można wymienić teskt „piosenki” (o tytule „Carnage”):
And so the carnage has begun
no hiding place for anyone
no quarter given or none taken in the bloodiest of all battles
the war to end all wars is here
the air is filled with heavy fear
Humanity is disappearing suffering as millions see slaughter
If there's no ending to this fight
eternal darkness is our plight
the darkest hour is upon us dying on the edge of destruction
multitudes will fall in the end its all universal
tragedy befalling the end of mankind
Gods cannot help us then no one can save us if
no one can save us then we
will be gone for all time
the – end – is – here – the – end – is – here – the – end – is – NOWWWWWWW
W głównych załozeniach tekstu widać wyraźne odwołanie do utworów bazujących na średniowiecznym hymnie „Dies irae”, którego najsłynniejszą i stosowaną jako soundtrack wersją jest ta napisana przez Verdiego…
Bardzo mi się ta część recenzji nie podoba, bo sugeruje, że postaci, ich problemy emocjonalne są płytkie/źle nakreślone. Według mnie postaci z NGE są jednymi z najciekawszymi, najlepiej przedstawionymi w anime w ogóle. Gdyby nie postaci, cała psychologia w NGE, seria nie byłaby takim hitem.
O łał. Jeszcze lepsza niż cześć poprzednia.
Trzyma w napięciu do ostatniej sekundy, akcja niesamowicie skondensowana, a jednocześnie tak widowiskowa.
Tylko… ile można niszczyć to biedne miasto? Obrońcy demolują bardziej niż Anioły, a jakoś odbudowy nigdy się nie pokazuje :P Jak ci ludzie mogą tam w ogóle żyć, gdy po każdej walce spora część miasta to gruzy? Tymczasem już w następnej walce miasto jest jak nowe, bardzo ciekawe zjawisko.
Dylematów Shinjiego ciąg dalszy, ten chłopak mnie powala. Ile razy w ciągu niecałych dwóch godzin filmu można zmieniać zdanie? Cóż, taki jego urok, ale przyznać trzeba, że w tym filmie wyraźnie widać, że wątpliwości mogą być też zasadne. Nie każdy chce być bohaterem.
Bardzo dobry film, o niebo lepszy od serii telewizyjnej. Jest tak… realistycznie. Walki są bardzo dynamiczne, no i… zaskoczyła mnie nagła kliknij: ukryte śmierć Asuki.
Art
Rei
Nie remake a...
Ponadto kliknij: ukryte Kaworu na koniec drugiej części Rebuild mówi „TYM RAZEM na pewno dam ci szczęście”.
W tej chwili to tylko teoria, można o tym dyskutować, możliwe też, że jest to trolling ze strony twórców.
Plusy i minusy rebuildowania
Drugie co powiem: Mari, moje Evangelionowe wcielenie xD. Pierwsza i jedyna bohaterka tej serii, na widok której nie wykrzykuję wyzwisk i nie wyrzucam monitora przez okno. (nie zrozumcie mnie źle, Rei była cudowna w mandze, ale seria TV mi ją zepsuła)
Trzecie: więcej mechów (om nom nom), co zawsze jest dobre
Rozczarowało mnie natomiast podejście twórców. Zamiast wymyślać nowych bohaterów w ich wspaniałych, lśniących Evangelionach, powinni wrócić nieco do mangi, bo filmy, tak jak seria TV niestety zasadniczo się od niej różnią. Zwłaszcza pod względem szkicu bohaterów (Shinji z serii ma niewiele wspólnego ze swoim mangowym pierwowzorem, niestety)
Ociekający komercją, ale jakże CUDOWNY !
Film jest tak komercyjny, że już bardziej się chyba nie da – te jak najbardziej wybajerzone (ale piękne!)efekty, ten fanserwis….
Zmiany wyszły filmowi na dobre, oceniam go o wiele wyżej, niż Rebuild 1 – ten film jest dla mnie równie cudowny, jak End of Eva.
STRASZNIE podoba mi się to, że czerpie on sporo z mangi Sadamoto, która według mnie o wiele naturalniej przedstawiała postacie (co nie znaczy, że nie doceniam wersji anime‑owanej).
No i Rebuild jest wyraźnie Rei‑centryczny. Tak! Nawet mimo zbędnego dodatku, jakim jest Mari, którą chyba po to tylko wsadzili, aby miał kto robić fanserwis i aby zamknąć usta ludziom mówiącym „lol emogelion lol wszystkich do zakładu zamknąć lolol”
(bo przecież okoliczności światowe są takie wesołe i bohaterowie nie mają prawa być przybici – nic, tylko pociąć się żyletką)
.
No i żeby można było sprzedawać daimakury i poduszki z Mari w seksi jogurtowym plugsuicie.
Absolutnie piękna jest końcówka , kiedy kliknij: ukryte Shinji krzyczy „Oddaj mi Ayanami zpowrotem!” i ratuję dziewczynę, mimo, że „nawet kiedy umrze, da się ją zastąpić”
Mówcie, co chcecie, ale mi cały ten wątek ociera się delikatnie o coś bardzo romantycznego….
Wady? Pewnie, wywaliłabym całą postac Mari, bo nic ona nie wnosi.
Mimo to daje filmowi 10/10 i dodaje do ulubionych.
Zdecydowanie muszę go obejrzeć jeszcze raz….
Super!
Evangelion Gaiden
była to dla mnie najważniejsza różnica w kwestii fabularnej – wszystko dzieje się niesamowicie szybko, do tego stopnia, że widzowie nie zaznajomieni z pierwowzorem mogą mieć problemy z odbiorem filmu do stopnia, gdzie część rozmów jest pozbawionym punktu odniesienia bełkotem (np. rozmowy Fuyutskiego i Gendou oraz to co dotyczy Selee). Za to detale wzbogacające pojedynczych bohaterów są zrozumiałe i w filmie dowiadujemy się o nowych aspektach ich osobowości, jak widać „coś za coś”.
Inna kwestia, że tak jak motywem przewodnim pierwowzoru był „dylemat jeża” tak 'gaiden' funkcjonuje na bazie „dylematu odważnego jeża” i otoczka psychologiczna, mimo że zmarginalizowana, wciąż w anime jest.
BTW bawi mnie okrutnie jak łatwo niektórzy szufladkują Shinjiego do zagródki dla Emo. Postać ta nie spełnia warunków przynależności do tej subkultury, a w czasach serialu taki termin nawet nie funkcjonował.
Bardzo ryzykowną rzeczą jak dla mnie było wprowadzenie nowej postaci, pytanie: po co? jak się okazuje w 2.22 Mari miała swoją rolę i z mojego punktu widzenia była częścią sytuacji skierowanej bezpośrednio do widzów świadomych jednego z bardziej dramatycznych momentów z serialu i mangi, czyli kto będzie pilotował Evę „trójkę”? (zamiast jednego mieliśmy trzech kandydatów, no ja byłem zaskoczony rezultatem). kliknij: ukryte Ponadto Mari jeszcze nie skończyła, a skoro i tak poruszamy się w świecie równoległym to niech się dzieje;)
Ponadto pojawiają się w filmie dwa typy fanserwisu: standardowy, bazujący na wdziękach bohaterek i sytuacyjny, skierowany do fanów dobrze pamiętających sceny, postaci i same evy. Ten pierwszy momentami razi oko na zasadzie: „Uuuu, patrzcie zboczuchy, to dla was!” i na dodatek twórcy jeszcze się tymi momentami chwalą <lol> i jeden jedyny raz autokrytykują głosem Asuki.
Ten drugi fanserwis to np. Eva 05, scenka z pingwinem w łazience, wspomniane pilotowanie Eva 03 i inne odniesienia „Patrzcie jakie fajne rzeczy zrobiliśmy ze starym stuffem!”.
W tej kategorii mieści się też przepiękna animacja o bezdyskusyjnej jakości, co samo w sobie jest jednym wielkim fanserwisem. Z muzyką wyszło im już trochę słabiej: zaledwie kilka klimatycznych motywów muzycznych z oryginału, „In my spirit” i ewentualnie Utada Hikaru w napisach końcowych.
Podsumowując dla mnie to była uczta i myślę, że będzie też dla każdego fana Evangeliona – ta grupa ma szansę cieszyć się Rebuildem najbardziej, aż szkoda, że w Polsce nie ma tradycji pokazywania takich anime w kinie.
Miłego oglądania!
PS> powtórka z winy Tanuki ;)) wylogowało mnie podczas pisania ;)
Evangelion Gaiden
była to dla mnie najważniejsza różnica w kwestii fabularnej – wszystko dzieje się niesamowicie szybko, do tego stopnia, że widzowie nie zaznajomieni z pierwowzorem mogą mieć problemy z odbiorem filmu do stopnia, gdzie część rozmów jest pozbawionym punktu odniesienia bełkotem (np. rozmowy Fuyutskiego i Gendou oraz to co dotyczy Selee). Za to detale wzbogacające pojedynczych bohaterów są zrozumiałe i w filmie dowiadujemy się o nowych aspektach ich osobowości, jak widać „coś za coś”.
Inna kwestia, że tak jak motywem przewodnim pierwowzoru był „dylemat jeża” tak 'gaiden' funkcjonuje na bazie „dylematu odważnego jeża” i otoczka psychologiczna, mimo że zmarginalizowana, wciąż w anime jest.
BTW bawi mnie okrutnie jak łatwo niektórzy szufladkują Shinjiego do zagródki dla Emo. Postać ta nie spełnia warunków przynależności do tej subkultury, a w czasach serialu taki termin nawet nie funkcjonował.
Bardzo ryzykowną rzeczą jak dla mnie było wprowadzenie nowej postaci, pytanie: po co? jak się okazuje w 2.22 Mari miała swoją rolę i z mojego punktu widzenia była częścią sytuacji skierowanej bezpośrednio do widzów świadomych jednego z bardziej dramatycznych momentów z serialu i mangi, czyli kto będzie pilotował Evę „trójkę”? (zamiast jednego mieliśmy trzech kandydatów, no ja byłem zaskoczony rezultatem). kliknij: ukryte Ponadto Mari jeszcze nie skończyła, a skoro i tak poruszamy się w świecie równoległym to niech się dzieje;)
Ponadto pojawiają się w filmie dwa typy fanserwisu: standardowy, bazujący na wdziękach bohaterek i sytuacyjny, skierowany do fanów dobrze pamiętających sceny, postaci i same evy. Ten pierwszy momentami razi oko na zasadzie: „Uuuu, patrzcie zboczuchy, to dla was!” i na dodatek twórcy jeszcze się tymi momentami chwalą <lol> i jeden jedyny raz autokrytykują głosem Asuki.
Ten drugi fanserwis to np. Eva 05, scenka z pingwinem w łazience, wspomniane pilotowanie Eva 03 i inne odniesienia „Patrzcie jakie fajne rzeczy zrobiliśmy ze starym stuffem!”.
W tej kategorii mieści się też przepiękna animacja o bezdyskusyjnej jakości, co samo w sobie jest jednym wielkim fanserwisem. Z muzyką wyszło im już trochę słabiej: zaledwie kilka klimatycznych motywów muzycznych z oryginału, „In my spirit” i ewentualnie Utada Hikaru w napisach końcowych.
Podsumowując dla mnie to była uczta i myślę, że będzie też dla każdego fana Evangeliona – ta grupa ma szansę cieszyć się Rebuildem najbardziej, aż szkoda, że w Polsce nie ma tradycji pokazywania takich anime w kinie.
Miłego oglądania!
Zakończenie XD
My stoimy tu gdzie CGI, a oni tam, gdzie animacja z lat 90.
Maksymalna nota za denerwujące moje oko CGI w nadmiernych ilościach? Koniec tej imprezy recenzencie, nie ma takiego oceniania. ;)
Zanosi się na to, że Rebuild jako całość będzie dużo bardziej optymistyczny niż serial. Rei przestaje być lalką, Asuka przestaje być tępą c**ą, Shinji kliknij: ukryte kładzie w heroizmie na łopatki całą obsadę One Piece i wszystkich świętych. Co jeszcze, Kaworu będzie hetero? ;)
Szkoda tylko, że Unit 05 kliknij: ukryte został zniszczony w pierwszej walce. Wyglądał naprawdę oryginalnie, chciałbym zobaczyć, jak on i tajemnicza szalona dziewczyna radzą sobie z Aniołami. Przynajmniej jest dla tego rozsądny powód. NAWET wszechmocne studio Gainax nie byłoby w stanie wymyślić, jak nowy Evangelion miałby poruszać się po Tokyo‑3 na kółkach. :)))
nieźle
Niemniej, twórcy co najmniej 2 razy przegięli pałę.
1. kliknij: ukryte Końcowe sceny, w których jest już za dużo chaosu, a rozmach wykracza lekko poza granice dobrego smaku i dociera do sfery absurdu jak w Tengen Toppa Gurren Lagann.
2. kliknij: ukryte Scena w jednym z najbardziej dramatycznych momentów, która w ułamku sekundy cały dramatyzm burzy. Mówię o tym, jak Eva 00 się upiekła na chrupko, a Zeruel zrobił „am” i ją zjadł (bez butów), wypluwając główkę jak pestkę. Nie mogłem się powstrzymać i zapętliłem to sobie, zataczając się ze śmiechu.
7/10 + 1 za bardzo sprawne nakręcenie widza do obejrzenia dalszego ciągu.
Czyli ostatecznie 8/10
Ja dla anime wystawiam dziesiątke, sama klasa w klasie.
Dobra, moje zdanie.
Tak, Shinji jest emo! Dlaczego? Spróbuje nie przebarwiając, opisać tego gościa.
A więc, zacznijmy od początku… kliknij: ukryte facet przyjeżdża na żądanie ojca, widzimy tu brak własnej woli (skoro go nienawidzi, to po co się go słucha? No tak, on tak naprawdę wcale go nie nienawidzi, on po prostu chce by go tatuś chwalił). Telefon nie działa… brakuje tu emo scenki, gdzie płaczliwie skarży się na zepsuty telefon, tak czy inaczej, jest załamany. Przewijamy. „Będziesz prowadził tego Evangeliona. Nie, nie chcę! <histeria>" Straszne, jaki ten świat okrutny, mój własny ojciec mnie nie akceptuje, chyba że zacznę walczyć. Przewijamy. Wieczne rozterki nt. „jaki ten świat okrutny i jacy ci ludzie nieczuli, nie rozumieją że nawet w obliczu zagłady ludzkości ja się czuję podle, nikt mnie nie kocha – idę się pociąć”. Przewijamy. Coś mi znowu nie wyszło, no nic, obrażam się, rzucam wszystko i sobie idę… albo nie, wracam ale i tak jest mi źle (sytuacja powtarza się). Przewijamy. Nadchodzi dzień sądu ostatecznego, a głąba wcięło. Gdy już się znalazł, znów histeryzuje że nie chce, że sobie nie poradzi, że się boi itd. Na szczęście są tu ludzie, którzy potrafią utemperować młodego gniewnego. Przewijamy. No już koniec, zostało ich dwóch… czemu ten dureń próbuje zabić jedyną ocalałą kobietę? Bo wie, że ona ma go za płaczliwego emo! Strasznie się tym chłopak przejął. Koniec.
Serio, już Rei kliknij: ukryte choć to tylko marionetka, jest dużo przyjemniejszą postacią, ba nawet ją polubiłem. Asuka? Jej temperament/zachowanie też pozostawia wiele do życzenia ale i tak wypada ona znacznie lepiej niż Shinji.
Czy bycie emo w tym anime jest wadą? Zależy jak bardzo jest ta postać przekoloryzowana a w serii jest i to bardzo. Na szczęście w filmach tego tak nie widać, bo nie ma na to czasu. Wynik = filmy skupiające się na faktycznej fabule wypadły lepiej. Religijny bełkot owszem jest i nadal razi komercją.
Podkreślam, że to jest moje zdanie, macie prawo się z nim nie zgadzać ale nie macie prawa mnie w/g niego oceniać.