Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

10/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
muzyka: 8/10

Ocena redakcji

9/10
Głosów: 27 Zobacz jak ocenili
Średnia: 9,22

Ocena czytelników

9/10
Głosów: 1031
Średnia: 8,58
σ=1,34

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Mój sąsiad Totoro

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 1988
Czas trwania: 87 min
Tytuły alternatywne:
  • My Neighbour Totoro
  • Tonari no Totoro
  • となりのトトロ
Tytuły powiązane:
Widownia: Kodomo; Postaci: Dzieci, Youkai; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Magia
zrzutka

Łabędzi śpiew starej Japonii. Szalony, naiwny i chorobliwie optymistyczny film. Pozycja wyłącznie dla dzieci? Akurat!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Nienawidzę filmów dla dzieci. To nie znaczy, że nie cierpię animacji czy gardzę hitami mojego dzieciństwa, ale oglądanie czegokolwiek skierowanego wyłącznie do najmłodszych milusińskich (w stylu Dora poznaje świat) budzi we mnie wstręt i odrazę. Nienawidzę kina bazującego wyłącznie na emocjach – zdaję sobie sprawę z manipulacji twórców, prawie wszyscy reżyserzy stosują ciągle i zawsze te same chwyty, a teatr i opera potrafią ukazać emocje bohaterów z dużo lepszym skutkiem. Tym niemniej Mój sąsiad Totoro jest jednym z najpiękniejszych, jeśli nie najpiękniejszym wyjątkiem. Dlaczego? Sądzę, że można wskazać kilka prostych przyczyn, ale najpierw wypadałoby wspomnieć o fabule.

Wykładowca archeologii, niejaki Kusakabe przeprowadza się do starego, opuszczonego domu. Miejscowość ledwo można nazwać wsią, a do większego miasteczka jest jakieś piętnaście kilometrów. W dodatku mężczyzna sam musi opiekować się córkami: Satsuki i Mei (kolejno – dziewięć i cztery lata). Wszystko to z powodu chorej na gruźlicę żony – kiedy już wyjdzie ze szpitala, klimat na wsi ma jej pomóc w szybszym powrocie do zdrowia. Dziewczynki nie tracą jednak dobrego humoru i choć przywykły zapewne do zgiełku wielkiego miasta, doskonale się odnajdują w zapomnianej przez Boga wiosce. Już pierwszego dnia zauważają dziwne smoliste stwory, a następne odkrycia każą im się zastanowić, czy w pobliskim lesie żyją inne stworzenia niż te znane z encyklopedii i filmów przyrodniczych…

Fabuła, zamiast mknąć niczym arab czystej krwi, wlecze się leniwie jak kot spacerujący w gorące czerwcowe popołudnie. I choć później poznajemy kilku nowych bohaterów (starsza pani, która opiekuje się Mei, jej wnuk Kanta) Mój sąsiad Totoro pozostaje dziełem kameralnym, skupiającym się na losach jednej rodziny. Nie ma tu żadnego czarnego charakteru, a jedyna dramatyczna przygoda nie zamydli oczu żadnemu widzowi – ten film nie zawiera żadnej poważnej przeszkody, a happy end rysuje się od samego początku. Bohaterowie również nie są tak wyraziści, jak na obraz Hayao Miyazakiego przystało – podobnie jak w Nausicaä z Doliny Wiatru, są to raczej zarysowane schematy emocjonalne niż złożone pełnokrwiste osobowości. Każdą postać wyróżnia określona paleta emocji, która raczej nie zmienia się przez cały film.

Dlaczego więc Mój sąsiad Totoro przy szczątkowej fabule i nie najgłębszych psychologicznych bohaterach stał się tak wielkim sukcesem i podbił nawet najczarniejsze serca zatwardziałej widowni (w tym i moje)? Myślę, że istnieje więcej niż jeden czynnik decydujący o miejscu tej produkcji w panteonie filmów genialnych. Zacznijmy od rzeczy najprostszej, tłumaczącej gigantyczną popularność wśród starszej japońskiej widowni – sentymentalizm. Akcja rozgrywa się w końcu lat pięćdziesiątych. Telefon miała wtedy co najwyżej jedna rodzina w danej miejscowości, o telewizji nie było mowy, a dzieci zamiast marnować czas przed komputerem, szukały leśnych skarbów i wymyślały własne przygody. Miyazaki ledwo akcentuje technologiczne i medyczne problemy tamtejszej społeczności, skupiając się niemal wyłącznie na pozytywach. W efekcie powstał obraz spokojny, gdzie niebezpieczeństwo ledwo wyściubia swój nos, pozostając jednak w klimacie realistycznym, pełnym barwnych, nieskomplikowanych postaci. Pod względem klimatu Mój sąsiad Totoro przypomina Postrzyżyny czy Lekcje tańca dla starszych i zaawansowanych – każdy rytuał pielęgnowany jest od lat, a każde miejsce ma własną historię.

Drugim niezwykle istotnym czynnikiem są postacie dziewczynek. Miyazaki prezentuje najwyższą formę, doskonale rysując każdy ruch (kto widział jakikolwiek amerykański film, gdzie małe dziecko wchodzi po schodach na czworakach, bo tak mu wygodniej?) i bezbłędnie przytaczając ich uroczo naiwne argumenty. Ponadto cały świat przedstawiany jest z ich perspektywy, ważne problemy są błahe, a te nieistotne – traktowane z największą uwagą. Uczciwość każe mi dodać, że ostatni epizod pod tym względem różni się diametralnie, ale nikt chyba się nie ośmieli nazwać go nienaturalnym czy wątpliwie wiarygodnym. Jednak najsilniejszą stroną filmu jest absolutna naturalność bohaterów. Nie dowiadujemy się o wszystkich wszystkiego, nie ma tu wielkich intelektualistów (nie licząc ojca, który potrafi popisać się wyobraźnią przy wymyślaniu fantastyczno­‑naukowych faktów), nie ma skomplikowanych osobowości w stylu tych z Ruchomego zamku Hauru, jednak nikomu to nie przeszkadza ponieważ każdy jest tutaj sobą. Mój sąsiad Totoro to jeden z naprawdę nielicznych filmów dla dzieci, gdzie nie było nawet sekundy, w której czułbym się manipulowany. Nikt nikomu nie chce się przypodobać na siłę, gość (jakim jest widz przed telewizorem) jest witany serdecznie, ale nie może się spodziewać specjalnego traktowania, a cała historia kpi sobie z disnejowskich dodatków (nie ma ani zabawnych bohaterów drugoplanowych, ani nikczemnego łotra, ani banalnego przesłania).

W przypadku oprawy audiowizualnej Mój sąsiad Totoro nie wydaje się specjalnie zaskakujący – łagodne, ciepłe kolory oraz malowane akwarelami tła doskonale pasują do koncepcji filmu. Na szczególną uwagę zasługuje oprawa muzyczna pełna niesamowicie chwytliwych melodii, ze słynnym Tonari no Totoro, którego nie sposób zapomnieć. Kiedy zarekomendowałem film znajomej, jakiś czas później poskarżyła mi się, że dwudziestoletni chłopak przez kilka dobrych godzin non­‑stop nucił piosenkę z endingu – to chyba wystarczająca zachęta.

Krążą plotki, że Hayao Miyazaki planował zrobić z tego filmu mroczną historię, w której mała dziewczynka spotyka boga śmierci – ten najpierw zabiera w zaświaty jej siostrę, potem ją, a na końcu ich matkę… Pozostaje jedynie ojciec, bezskutecznie próbujący ułożyć sobie życie. Jednak koncepcja w stylu Labiryntu Fauna została odrzucona, gdy Isao Takahata wziął się za historię dwóch dzieciaków żyjących w piekle II wojny światowej (Grobowiec świetlików). Wówczas Miyazaki uznał, że wystarczy jeden mroczny obraz na sezon i Mój sąsiad Totoro przeobraził się w barwny i bezpieczny film dla najmłodszych. Teoria ciekawa, na pewno pomogła rozreklamować film, jednak przy wszystkich argumentach na „tak” wydaje mi się, że nawet jeśli istniał taki projekt, zostałby odrzucony prędzej czy później. Zresztą z kolorowym, radosnym uśmiechem każdemu z nas bardziej do twarzy. Zupełnie inną sprawą jest grupa docelowa – ku mojemu zaskoczeniu, istnieją ludzie odporni na ten film. Zwykle szukający mocniejszych wrażeń, żądni szybkiej i logicznej fabuły oraz błyskotliwych dialogów, najczęściej wyłączają film po pierwszych kilku minutach (i trzeba przyznać, że Miyazaki mógł się trochę bardziej postarać z openinigiem – nie mówię tu o uroczej piosence, ale raczej o nudnej animacji).

Kto jednak ma w sobie dość dziecka lub dość dobrą pamięć, by kojarzyć swoje pokrętne dziecięce przygody, na pewno nie będzie się nudził. Rozczulająco prosta historia, często zabawny scenariusz, błyskotliwa muzyka i rozbrajająca szczerość filmu – wszystko to złożyło się na niezwykle udany, nieprawdopodobnie optymistyczny obraz, gdzie uśmiech nie znika z twarzy widza ani na sekundę (zważywszy na to, jak rzadko się uśmiecham, to nie lada wyczyn). I nawet najwięksi malkontenci przyznają, że w swojej kategorii Mój sąsiad Totoro jest arcydziełem gatunku. Polecam wszystkim, zwłaszcza na ponure zimowe wieczory, kiedy leży się w ciepłym łóżku z kubkiem gorącej czekolady w łapie.

Sulpice9, 8 stycznia 2013

Recenzje alternatywne

  • Avellana - 7 kwietnia 2004
    Ocena: 9/10

    Dwie małe dziewczynki, wiejski dom i duchy lasu. Pełen ciepła i uroku, całkowicie bezpretensjonalny film dla dzieci. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio Ghibli
Projekt: Hayao Miyazaki
Reżyser: Hayao Miyazaki
Scenariusz: Hayao Miyazaki
Muzyka: Joe Hisaishi

Wydane w Polsce

Nr Tytuł Wydawca Rok
1 Mój sąsiad Totoro Monolith Video 2007