Anime
Oceny
Ocena recenzenta
6/10postaci: 7/10 | grafika: 4/10 |
fabuła: 6/10 | muzyka: 5/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Sailor Moon [2002]
- Bishoujo Senshi Sailor Moon [2002]
- Pretty Guardian Sailor Moon [2002]
- 美少女戦士 セーラームーン [2002]
- Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal
- Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal Season III
- Bishoujo Senshi Sailor Moon Eternal
- Czarodziejka z Księżyca (Komiks)
- Gekijouban Bishoujo Senshi Sailor Moon Cosmos
- Hasło brzmi: Sailor V (Komiks)
- Make Up! Sailor Senshi
- Parallel Sailor Moon (Komiks)
- Platinum 78 (Doujinshi)
- Sailor Moon - Czarodziejka z Księżyca
- Sailor Moon Art Edition vol. 1 (Artbook)
- Sailor Moon R
- Sailor Moon R: Czarodziejka z Księżyca – Film kinowy
- Sailor Moon S
- Sailor Moon S: Czarodziejka z Księżyca – Film kinowy
- Sailor Moon Sailor Stars
- Sailor Moon Super S - Odcinki Specjalne
- Sailor Moon SuperS
- Sailor Moon SuperS Movie: Black Dream Hole
- Sailor Moon SuperS Plus: Ami's First Love
Sailorki na żywo – czyli jak załatać kilka dziur w scenariuszu innymi dziurami w scenariuszu. Lub inaczej: oczekiwana produkcja, która była największym zalewem kiczu w historii serii live w ciągu ostatnich kilku lat.
Recenzja / Opis
Chyba wszyscy znają tę historię – czternastoletnia Usagi Tsukino, ze względu na bardzo niefortunne poprzednie wcielenie, pewnego dnia zostaje postawiona przed faktem bycia Sailor Moon. Wojowniczką o miłość i sprawiedliwość, zupełnie niemiłosiernie tłukącą zastępy demonów i ich „zleceniodawców”. W całej opowieści (jako że to legenda gatunku magical girls) nie zabraknie nieodłącznego towarzysza w postaci gadającego zwierzaczka‑maskotki, drużyny koleżanek pomagających w walce z Królestwem Ciemności, no i jakiegoś tajemniczego przystojniaka, który w razie czego uratuje sytuację, z główną bohaterką w formie bonusu. I to właściwie wszystko.
Dziś jednak położymy nacisk na to, co różni serię animowaną od jej wersji aktorskiej. Po pierwsze, z live action wylewa się znacznie więcej różowości i kiczu niż z anime, a już z pewnością więcej niż z mangi. Ludzie nieprzepadający za cukierkowością i kiczem proszeni są o wyłączenie odbiorników i nie brnięcia dalej w to, co niektórym wydaje się gorszym narzędziem tortur niż teledyski Britney Spears. Całą resztę wycieczki zapraszam dalej.
Postacie prezentują się niekoniecznie lepiej, ale na pewno logiczniej niż w oryginale. Znika męczące pytanie czy wrogowie nie widzą, że pięć dziewcząt o wyglądzie identycznym jak pięć senshi plącze im się wciąż pod nosem. Nasze gimnazjalistki w cywilu wyglądają jak przykładne Japoneczki: czarne włoski, ciemne oczka, wszystko cacy. Mają swoje rodziny (w stopniu daleko mniej epizodycznym niż w anime), swoje problemy, swoje hobby – strzałem w dziesiątkę było zrobienie z Minako gwiazdeczki j‑popu, a z Sailor V sensacji, za którą uganiają się reporterzy. Crown z centrum gier komputerowych zmieniło się za jednym zamachem w karaoke i wszyscy byli szczęśliwi. Szczególnie wielbiciele śpiewających młodziutkich Japonek.
Poza tym po drugiej stronie barykady – w Mrocznym Królestwie – też zmieniono koncepcję na ciekawszą. Czterej generałowie (o wyglądzie przypominającym wrogów męskich w każdej serii anime po kolei, a na dodatek w komicznych raczej perukach) nie są bezmyślnymi marionetkami, jeśli sami sobie nie wybiorą takiego losu. Każdy z nich działa na własną rękę, ma swoje strategie, sympatie i antypatie. A czasem nawet zdarza się komuś pograć na fortepianie.
Pomysłem według jednych doskonałym, a według innych zupełnie nietrafionym, jest Luna. Mówi się na takie stworki „maskotki”, no i… ekipa realizująca serię wzięła to sobie zbytnio do serca. Znajdą się argumenty za i przeciw. Znacznie bardziej wiarygodne zdaje się przemówienie maskotki, w końcu technologia i te sprawy niż prawdziwego kota, któremu uniemożliwia to budowa strun głosowych. Kiedy jednak ludzie od efektów specjalnych nie mogli się zdecydować, czy Luna powinna być pluszowa, czy komputerowa – to przestało być śmieszne. A w momencie, kiedy prześliczną (skądinąd znaną z odcinka pełnometrażowego) Lunę‑hime zastąpiła spadkobierczyni roli ChibiUsy, miarka po prostu się przebrała. Owszem, serii potrzeba było w pewnym momencie kogoś, kto rozładuje atmosferę, ale dlaczego musiała to być Sailor Luna?! Po prostu niezbadane są wyroki producentów…
Co do fabuły – kilka wątków zostało zrealizowanych zręcznie i konsekwentnie: konflikt Rei z ojcem, choroba Minako (bardzo ciekawy wątek o zakończeniu udanym… aż do ostatniego odcinka, kiedy reżyser stwierdził, że za bardzo skrzywdził dziewczęce serduszka). Innych niestety nie udało się dociągnąć do końca. Np. wątek związku Makoto z Motokim ma się świetnie aż do momentu, kiedy trzeba mu było powierzyć tajemnicę walki z siłami zła. Rozterka zapowiadała się fantastyczna, ale zawiodła pokładane w niej nadzieje.
Sailor Moon Live Action warto zobaczyć też dla wyrobienia sobie opinii na temat konfliktu dobro‑zło, a także sprawiedliwość‑niesprawiedliwość w całej produkcji. Wymaga to jednak dobrnięcia do przynajmniej przedostatniego odcinka.
Pozostaje jeszcze realizacja. Dobrze odwzorowane kostiumy, nad którymi ponoć miała czuwać sama Naoko Takeuchi, są z pewnością atutem, wątpliwości zaś budzą dodatki. Wszelkie gadżety wyglądają jak zabawki albo biżuteria z odpustu, z drugiej jednak strony – taki chyba był zamiar autorów. Nikt chyba nie liczył, że spinki Sailor Moon będą z masy perłowej, a diadem ze złota? Na dłuższą metę gadżeciki są urocze, a ich podwójna natura, która pozwala z nich korzystać nie tylko w walce, ale i w karaoke (tamburynki!) – ma swój czar. Mnie osobiście zabrakło tylko jakiegoś błękitnego palmtopa dla Merkury – sytuacji nie ratował nawet laptop w bazie wypadowej senshi.
Efekty komputerowe przysłużyły się transformacjom, ale wszędzie poza tym były właściwie niepotrzebne. Szczególnie w kwestii gadających kociąt‑maskotek – Luny i Artemisa – porażka na całej linii.
Dźwiękowcy… mieli najwidoczniej fazę. O ile j‑pop w całej serii jest uzależniający (w szczególności tzw. image albums), o tyle trudno się jest przyzwyczaić do „swooosh” przy zamaszystych ruchach i „blink blink” przy mruganiu oczami. Później to już integralna część serii. Ale z początku – doprawdy, razi.
Podsumowując, nawet w serii uznanej wyłącznie za pastisz, i to nieudany, znajdziemy coś, co nas zaskoczy i da nam do myślenia – szczególnie, jeśli jesteśmy fanami gatunków shoujo i magical girls. Love it or leave it. Jednak w przypadku tej pierwszej opcji liczcie się z tym, że stracicie sporo szarych komórek, a wyrażenie „ambitne anime” nigdy już nie będzie takie samo…
PS. I pamiętajcie dzieci – tańczenie wokół przeciwnika zawsze jest skuteczniejsze niż zadawanie mu choćby markowanych ciosów.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Cazbe, Dentsu, Toei Animation |
Autor: | Naoko Takeuchi |
Reżyser: | Ryuuta Tazaki |
Scenariusz: | Yasuko Kobayashi |
Muzyka: | Michiru Ooshima |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Podyskutuj o Sailor Moon na forum Kotatsu | Nieoficjalny | pl |
Sailor Moon: fanfiki na Czytelni Tanuki | Nieoficjalny | pl |
Sailor Moon Live Action - artykuł na Wikipedii | Nieoficjalny | pl |