Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 grafika: 8/10
fabuła: 6/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 49
Średnia: 6,8
σ=1,75

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Grisznak)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Koi Sento

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 2010
Czas trwania: 25 min
Tytuły alternatywne:
  • Coicent
  • コイ☆セント
Gatunki: Przygodowe
Postaci: Uczniowie/studenci, Zwierzęta; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość
zrzutka

Barwna, bajkowa opowieść z jeleniami i Buddą w tle.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Marilee

Recenzja / Opis

Shinichi podczas szkolnej wycieczki do Nary, gdzie odbywa się właśnie wielki festyn historyczny, trafia przypadkowo na dziwnego jelenia albinosa, który wyraźnie bierze sobie za cel dokuczanie chłopakowi. Szarpanina z jeleniem kończy się dla bohatera zwariowaną podróżą po dachach miasta, podczas której dosłownie z nieba spada mu dziewczyna o skomplikowanym nazwisku, każąca się nazywać po prostu Toto. Od początku bohater dostrzega, że nie jest ona taka zupełnie zwyczajna, ale gdy przed chwilą latało się po dachach na białym jeleniu, takie szczegóły schodzą na dalszy plan. Toto jest ładna, sympatyczna i nic dziwnego, że Shinichi bardzo szybko zaczyna do niej czuć miętę. Problem polega na tym, że na świeżym tropie Toto jest banda złych typów, dybiących na dziewczynę, którą uważają za swoją własność.

Liczące niespełna dwadzieścia sześć minut Koi Sento okazało się jedną z najprzyjemniejszych produkcji animowanych made in Japan, na jakie do tej pory trafiłem w roku 2011. Rozmach połączony z bajkowym, surrealistycznym niekiedy wręcz klimatem i pogodną historią przywodzi na myśl produkcje studia Ghibli. Co prawda za powstanie tego anime odpowiada kojarzone głównie z mechami Sunrise, ale bez obaw, Gundamów tu nie uświadczymy (acz pewne nawiązanie do mechów się znajdzie). Choć już z powodu czasu akcji (rok 2710) i pewnych elementów fabuły Koi Sento kwalifikuje się do science­‑fiction, to przede wszystkim wielkiej urody opowiastka romantyczna.

Nie spotkamy tu zbyt wielu postaci, w zasadzie mamy tylko troje bohaterów – Shinichiego, Toto i białego jelenia. Do tego dochodzi trójka groteskowych drani – kierująca firmą produkująca roboty „mama” i dwójka jej „synków”. Świat zaś jest niezwykle barwny (momentami nawet ciśnie się na usta ciut bardziej dosadne określenie) i dopracowany w szczególikach, wypełniony wszechobecnymi motywami związanymi z Buddą. Być może osoby lepiej zorientowane w temacie wyłapią tu jakieś dodatkowe subtelności, ja przyznaję uczciwie, że buddyzm to dla mnie terra incognita. Nie przeszkadza to jednak w żadnym stopniu w przyjemności obcowania z tym anime. Bo i tak naprawdę jego bajkowy, może nawet trochę naiwny klimat, rekompensuje wszystko.

Graficznie Koi Sento ciut przygniata widza, zwłaszcza na samym początku, kiedy feeria barw i świateł może na niektórych podziałać niczym Pikachu atakujący błyskawicami. Ale z drugiej strony trudno odmówić twórcom dbałości o szczegóły i dopracowanie wizualne – tutaj Koi Sento stoi na dość wysokim poziomie. Zwraca ponadto uwagę element, który osobiście bardzo lubię – krótkie fragmenty wokalne zaśpiewane a cappella. Animacje są efektowne i miłe dla oka, natomiast projekty postaci udane (gdzieniegdzie realistyczne, a w innych przypadkach – odpowiednio groteskowe).

Wspomniałem wcześniej o Ghibli. Ktoś może uznać to za porównanie na wyrost. Być może. Jednak Koi Sento przywołało, przynajmniej u mnie, nastrój produkcji Miyazakiego et consortes. Jednocześnie trudno to nazwać sileniem się na stworzenie czegoś à la Ghibli. Sunrise poszło w swoją stronę i zrobiło to dobrze. Nawet bardzo dobrze, bo te dwadzieścia pięć minut zleciało mi błyskawicznie. Jedynie początek jest dość powolny, dalej akcja już gna z jeleniego kopyta.

Owszem, Koi Sento można nazwać bajką. Romantyczną, nastrojową i efektowną bajką dla każdego, bez względu na wiek. Nie jest produkcją wybitną czy przełomową – ale po prostu miłą. To jeden z tych tytułów, które w powodzi dłuższych serii raczej umykają uwadze, a szkoda, bo prezentują się nierzadko lepiej niż pełnowymiarowe serie.

Grisznak, 24 maja 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Sunrise
Projekt: Daisuke Sajiki, Tomomi Ozaki
Reżyser: Shuuhei Morita
Scenariusz: Shuuhei Morita
Muzyka: Reiji Kitazato