Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 9 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,33

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 129
Średnia: 7,87
σ=1,23

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (IKa)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Kimi to Boku 2

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2012
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • You and Me 2
  • 君と僕. 2
Tytuły powiązane:
zrzutka

Nieodwzajemniona miłość, brak pieniędzy i szkoła. To tylko niektóre z problemów nastoletnich chłopców. Dorastanie boli!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Nadeszła zima, a wraz z nią święta i Nowy Rok oraz towarzyszące im nowe miłosne rozterki. Shun, Yuuki, Yuuta, Kaname i Chizuru nadal większość czasu spędzają razem, tocząc boje o drobiazgi i wygłupiając się. Tymczasem czas płynie nieubłaganie, niedługo chłopcy będą musieli podjąć pierwsze ważne decyzje, zarówno te dotyczące życia uczuciowego, jak i związane z przyszłością. W młodzieńczą codzienność powoli zaczyna wkraczać dorosłość, ze wszystkimi jej radościami i smutkami. Jak panowie poradzą sobie ze zmianami?

Ponowne spotkanie z bohaterami Kimi to Boku ma zdecydowanie odmienny nastrój niż część pierwsza. Chłopcy są już zgraną paczką przyjaciół, która musi stawić czoła dorastaniu. Pierwsze zauroczenia nabierają rumieńców i nierzadko znajdują swój finał, pojawiają się próby podjęcia pracy, a gdzieś w tle wisi konieczność zastanowienia się nad przyszłością, w sumie bardzo nieodległą. Co prawda nadal jest ciepło i zabawnie, ale momentami daje się odczuć gorzka nuta, jakby w radośnie śpiewanym psalmie nagle i niespodziewanie pojawił się fałsz. Z powodu poruszanej tematyki druga seria wydaje się bardziej refleksyjna i odrobinę melancholijna, gdyż nie wszystko zawsze układa się po myśli bohaterów. Absolutnie nie uważam tego za wadę, wręcz przeciwnie – anime wreszcie w pełni stało się okruchami życia, z całym dobrodziejstwem inwentarza tegoż gatunku. Natomiast widzowie mający w pamięci poprzednią część i nastawieni na lekką komedię szkolną, mogą czuć się zawiedzeni, ponieważ serial poszedł w innym kierunku, a i tempo wydarzeń znacznie zwolniło. Chociaż Kimi to Boku 2 zachowało epizodyczną formułę, twórcy pociągnęli wszystkie wątki znane z pierwszej serii, nie zostawiając nawet najdrobniejszych niedopowiedzeń. Dlatego oprócz wyjaśnienia wszystkich zawirowań emocjonalno­‑towarzyskich z udziałem głównych bohaterów, nie zabrakło miejsca dla brata Shuna czy ich nauczyciela i jego najlepszego przyjaciela. Oprócz nich pojawiło się kilka postaci nowych, acz równie interesujących, jak na przykład mroczny właściciel restauracji, w której zaczyna pracować Yuuki. Inna sprawa, że naprawdę nie wiem, czy serial ma wystarczający potencjał, by nakręcić trzecią serię (chociaż biorąc pod uwagę, że kończy się w momencie, kiedy chłopcy są w trzeciej klasie, może coś dałoby się wycisnąć). Teoretycznie manga nadal jest publikowana, więc o materiał nie ma się co martwić, pytanie, czy te same sytuacje w nowych dekoracjach usatysfakcjonowałyby widzów? Dla mnie najsensowniejszą opcją byłoby pokazanie dalszych losów Shuna, bliźniaków, Kaname i Chizuru, acz obawiam się, że mogłabym liczyć jedynie na ich perypetie do czasu zakończenia szkoły średniej, a nie o taką kontynuację mi chodzi.

Jedną z rzeczy, które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły, jest znakomite rozwinięcie wątków romantycznych z pierwszej części. Co ciekawe, żaden z nich nie ma w sobie nic z lukrowanego shoujo, gdzie zazwyczaj po początkowych perturbacjach następuje happy end, a miłość trwa do grobowej deski. Twórcy oddali charakter pierwszego zauroczenia, często nieznajdującego szczęśliwego rozwiązania, naturalistycznie, jednak bez popadania w przesadę i teatralny dramat. Jest słodko­‑gorzko, z przewagą tego drugiego smaku, co nie znaczy, że bohaterowie toną w morzu łez i rozpaczy. Istotny jest również fakt, że oprócz dwóch bezpośrednich wyznań, uczucia pokazano poprzez gesty i spojrzenia. Różni ludzie, różne emocje i inny sposób ich okazywania, mimo iż miłość pozostaje miłością. Chociaż najwięcej miejsca poświęcono trójkątowi romantycznemu Shun – Mary – Chizuru, najciekawiej wypada przywiązanie, jakim Yuuki darzy Kayo, młodą pracownicę szkolnej stołówki. Oczywiście jest jeszcze Kaname, beznadziejnie zakochany w starszej sąsiadce, Shizunie. Wszystkie te wątki otrzymały odpowiednią ilość czasu antenowego, a ich przebieg wydaje się niezwykle realistyczny i co to dużo mówić, po prostu uroczy. Nawet jeśli nie ociekają lukrem, a ostateczne wnioski bohaterów nie są szczególnie optymistyczne, widz ma poczucie, że tak powinno być, a każde inne zakończenie zepsułoby misternie ułożoną uczuciową pajęczynę. W pewnym momencie żałowałam, że to nie stuprocentowy romans, a jedynie serial z elementami takiego, które czasem wysuwają się na pierwszy plan. W zalewie shoujo-tandety, kręconej na podstawie mdłych gier, Kimi to Boku 2 błyszczy wyjątkowo mocno, będąc przykładem, jak powinien wyglądać dobrze poprowadzony wątek romantyczny.

Oczywiście ogromna w tym zasługa postaci – sympatycznych i chociaż na pierwszy rzut oka nieco schematycznych, przy bliższym poznaniu całkiem sensownych i wcale nie tak płaskich. Co prawda bohaterowie nie przeszli rewolucyjnych przemian, bo właściwie nie było ku temu okazji, ale zdecydowanie pokazali się od innej strony, często dojrzalszej. Dotyczy to absolutnie wszystkich, z mimozą Shunem na czele, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył w odcinkach „walentynkowych”. Brany za dziewczynę chłopak wykazał się charakterem i dojrzałością, chociaż w zasadzie nie zrobił nic nadzwyczajnego, a jedynie zdecydował się szczerze opowiedzieć o swoich uczuciach. O ile w pierwszej części przyprawiał mnie o ból zęba, o tyle w drugiej zupełnie mi nie przeszkadzał, a nawet go polubiłam. Jeszcze ciekawiej prezentują się bliźniacy i relacje między nimi – otrzymujemy mały pokaz ich codziennego życia, a także dzieciństwa. Mimo iż Yuuta i Yuuki publicznie zachowują się podobnie, są skrajnie różni, a ten pierwszy posiada wszelkie cechy starszego brata, o czym widzowie niejednokrotnie mają okazję się przekonać. Z drugiej strony w odcinkach z Kayo ślicznie widać, jak wiele jest w stanie zrobić zazwyczaj bierny Yuuki, kiedy na czymś mu zależy. Nawet Kaname pokazał inne, nieco mniej choleryczne oblicze, cierpiąc z powodu nieodwzajemnionej miłości. Pozostał jeszcze Chizuru, głośny i irytujący, a właściwie pozujący na takiego. To bohater, który zaskoczył mnie najbardziej – troskliwy i pełen empatii, gotów przedłożyć dobro innych nad swoje. Chizuru to fantastyczne spoiwo, jeszcze mocniej łączące chłopaków i nadające ich życiu odpowiednie tempo. To szalenie urocza postać, która zyskuje z każdym odcinkiem i z każdym gestem. Gdyby tylko przestał traktować włosy woskiem…

Cóż mogę napisać o stronie audiowizualnej widowiska? Nic nowego i w sumie, gdybym mogła, wkleiłabym tutaj odpowiedni akapit z recenzji poprzedniej części. Kreska nie zmieniła się wcale, takoż projekty postaci pozostały bez zmian, nawet kotki występują w tych samych ilościach, tyle że nieco częściej się ruszają. Co nie znaczy, że animacja nagle stała się dynamiczna – niestety pod tym względem również brak poprawy. Na dodatek pierwsza część serialu tonie w szarościach i burych brązach, gdyż po pięknej wiośnie, lecie i jesieni, przyszedł czas na deszczową zimę. Również ścieżka dźwiękowa nie zaskakuje nowościami, zwłaszcza że odpowiedzialny za nią Masato Nakayama to członek grupy Elements Garden, maczającej palce w pierwszym Kimi to Boku. Co gorsza, w serialu zabrakło utworów wykonywanych przez seiyuu, bo trudno za nie uznać wycie bohaterów w barze karaoke (acz miało to swój specyficzny urok i Kaname okazał się zaskakująco dobrym wokalistą), dlatego jedyne piosenki, to czołówka (Zutto w wykonaniu Tomohisy Sakou) oraz ending (Kimi to Boku no Banka śpiewane przez Yuu Sakaiego). Obydwie stylowo przypominają kompozycje z poprzedniej serii, czyli ponownie dostajemy nastrojowy, lekki j­‑pop z całkiem dobrym wokalem.

Kimi to Boku 2 jest solidną i sprawnie zrobioną kontynuacją, która może nie przewyższa poprzedniczki, ale na pewno trzyma jej poziom. Chociaż klimat serialu nieznacznie się zmienił i więcej miejsca poświęcono poważniejszym problemom bohaterów, to ich sposób przedstawienia pozostał lekki i pełny humoru. Warto wspomnieć, że manga, na podstawie której powstało anime, jest skierowana do męskiej publiczności, o czym twórcy subtelnie nam przypominają, wrzucając na ruszt kilka zagadnień typowych dla nastoletnich chłopców, poświęconych głównie stosunkom damsko­‑męskim, acz tym bardziej fizycznym. Naturalnie nie mamy do czynienia z ecchi, więc próżno tu szukać gołych biustów i bieliźnianych żartów, ale dwuznaczności już nie brakuje, przy czym seria w żadnym momencie nie przekracza granicy dobrego smaku. Wszystkich panów, których przeraża ilość bishounenów na przykładowych kadrach, uspokajam, że produkcja jak najbardziej nadaje się dla widzów obydwu płci, zwłaszcza że w drugiej części bohaterowie wyzbyli się wszelkich niegodnych mężczyzn nawyków. Uważam, że w trzynastu odcinkach zmieszczono całkiem sporo, jeszcze lepiej przybliżając nam szkolne życie grupki sympatycznych nastolatków. Nie mam poczucia, że czegoś zabrakło, tudzież starano się przekazać zbyt wiele, i chociaż furtka do kontynuacji istnieje, nie jest ona konieczna. Kimi to Boku to jedne ze sprawniej zrealizowanych okruchów życia, wyróżniające się nietypowym podejściem do tematu i zastąpieniem dziewcząt dorastającymi chłopakami. Miła odmiana i dobra seria, której warto poświęcić kilka wieczorów.

moshi_moshi, 17 lipca 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: J.C.STAFF
Autor: Kiichi Hotta
Projekt: Masayuki Onji
Reżyser: Mamoru Kanbe
Scenariusz: Reiko Yoshida
Muzyka: Masato Nakayama