Komentarze
Tonari no Kaibutsu-kun
- tanuk uczy, bawi, wychowuje : tamakara : 15.04.2020 11:12:46
- Re: odmiana wyrazów : Kamisama : 15.04.2020 03:17:19
- Re: Cd Anty przykład : nyan : 27.02.2020 08:14:02
- Re: Może być : Kamisama : 26.02.2020 06:52:21
- Cd Anty przykład : Kamisama : 26.02.2020 06:49:20
- Anty przykład : Kamisama : 26.02.2020 06:43:58
- Re: Sympatyczne : Hmm : 26.02.2020 06:14:06
- Źle zakręcony : Hmm : 26.02.2020 05:57:59
- Może być : Patii : 2.09.2016 18:04:21
- Bardzo mi się podobało. : yasu : 18.11.2015 21:57:22
Świetnie, ale...
patrzymy na to samo, widzimy co innego ;)
A sama recenzja – poza tym, że z lwią częścią jej postulatów kompletnie się nie zgadzam – ciekawa, niesamowicie szczegółowa i analityczna, bardzo dobrze przemyślana. Cieszę się jednak, że trafiłam na nią dopiero po obejrzeniu serii – jest na tyle przekonująca, że gdybym wcześniej Tonari no Kaibutsu‑kun nie znała, skutecznie by mnie pewnie zniechęciła do seansu ;)
Haters gonna hate~
A pod recenzja własciwie sie moge podpisac rekami i nogami. Gdy zaczełam ogladac „Tonari…” nawet nie miałam nadzieji na jakas przełomowa historie miłosna, okraszona rubasznym humorkiem. Po skonczeniu seansu stwierdziłam, ze jakby dobrze poszukac to mozna by sporo mang z podobna historia znalezc, ktora by pozniej mozna by było przeniesc na ekran. Nie to ze „Tonari..” jest ogolnie złe, zalezy co sie od tego oczekuje. Odmozdzacza? Lekkiej rozrywki? Nie oczekujesz realnosci, bo bierzesz sie za serie by uciec od własnego swiata? To prosze, ta seria jest skierowana dla Ciebie, ja sie w zyciu odmozdzaczy naogladałam i juz mam mniejsza tolerancje na jakiekolwiek zgrzyty. Moze dlatego własnie zamiast „ochow” i „achow” cały czas sie łapalam za glowe i psioczyłam przed ekranem na głownych bohaterow. O muzyce nawet nie wspominajac… I nie, nie chodzi o opening i ending. Zalezy kto co lubi, innym wpadały w ucho, ja to najzwyczajniej w swiecie przewijałam, ale muzyka, ktora leciała w srodku anime woła o pomste do nieba. Własciwie ta monofonia niszczyła mi wiekszosc seansu, rzadko mi sie zdarza przewijac film z powodu okropnej sciezki dzwiekowej, ale tej po prostu nie dało sie zdzierzyc. Graficznie jest ok, ludzie wygladaja jak ludzie, panowie sa biszni, panie ładne, choc czasem postacie w tle mogły by sie bardziej ruszac. A co mi sie najbardziej podobało w „Tonari…”? Kolorki. Seria nie jest szaro‑bura i jezeli ktos na prawde ma wielkiego doła to nawet krotki rzut oka na anime moze dodac mega zastrzyk energii ;)
Dla fanow gatunku. Dla tych co nie wielbia shoujo, moze to byc kolejny przecietniak.
Dobra, Tanuki, sorry
rozczarowaliście mnie, czekam na alternatywną recenzję.
Ojojoj ^^
Choć może Shizuku nie jest uroczą postacią, uwielbiam ją pod każdym względem. Miała momenty irytującego niezdecydowania kliknij: ukryte Kocham cię haru, nie kocham cię haru, kocham cię haru i tak dalej, ale generalnie odbiór był jak najbardziej na plus.
Haru… Irytujący x 283189231, ale dało się znieść.
Kreska taka sobie powiedzmy, jedno było śliczne, inne nijakie.
Muzyka w porządku, wpadł mi w ucho ten fortepianowy utwór w ostatnim odcinku.
Brakowało mi w tym konkretu, bo ja bardzo lubię konkrety. Dużo niedopowiedzeń, niektóre wątki niezakończone, co trochę wpływa negatywnie na ogólną ocenę.
Daję z czystym sercem 8/10.
Polecam jako ciepłą (w odróżnieniu do Shizuku) i uroczą serię szkolną z zabarwieniem romantycznym.
El Fantasico
oszołomiła mnie swoim kolorowym wręcz tęczowym charakterem. Chociaż Shizuku, do słowie „zimna kobitka”,
też nie była taka zła. A kreska, pfff bajka, jedna z lepszych. Podsumowując, milę będę wspominał, Tonari no Kaibutsu‑kun.
Sympatyczne
Kreska jest bardzo ładna i staranna, podoba mi się nawet bardziej niż w mandze. Jedyny minus, który ciężko mi było przetrawić to ogromna głowa Shizuku, skrzywdzili tym dziewczynę… Muzyka jakaś tam była, ale w ucho raczej nie wpadła. Opening przyjemny, ending średni (szczerze, to nie byłam w stanie przesłuchać go do końca).
Ech, Tonari to seria bardzo fajna, ale niestety skrzywdzona przez ucięte zakończenie, które ostatnio stało się modne. Jednak naprawdę polecam to anime, można się przy niem nieźle uśmiać.
Naprawdę to polubilam...
Spodobała mi się zarówno ogólna fabuła, jak i grafika (lubię ten typ), muzyka (fajny opening, ending taki sobie) i charakter postaci.
Przez dluższy czas było dobrze… chcwilowo zirytował mnie fakt…
kliknij: ukryte -Kocham Cię!
-Ja Ciebie nie….chwila! Ja Ciebie też!
-Kocham Cię…ale inaczej!
-Kocham Cię, poczekam aż ty pokochasz mnie.
-Kocham Cię!
-Ale ja Ciebie już nie.
-Poczekam…
-Kocham Cię!
-Kocham Cię!
...XD
Ale niech będzie… w końcu zmienność uczuć, to też jakaś fabuła.
mimo wszystko bardzo mi się podobało. Jestem na tak.
Tylko… to zakończenie. E, tam. Dobrze było… fakt nie było wielkiego wybuchu uczuć na koniec, ale historia ciągle trwa…. kto wie, może będzie druga seria, w której wszystko się wyjaśni….chyba muszę wziąć się za mangę, może tak się coś rozjaśni.
Podsumowując: seria lekka, przyjemna, niezobowiązująca, słodka… zakończenie to nie zakończenie, ale jednak zakończenie (kumacie?).
POLECAM ;)
Ostatni odcinek
Wypowiedziałam się już wcześniej, więc teraz krótko, konkretnie i na temat: im dalej w las, tym bardziej Shizuku mnie wkurzała. Przez pierwsze pięć odcinków wydawała się nawet intrygująca, mieć jakieś ''ludzkie'' uczucia, ale potem ta jej beznamiętność działała na nerwy, chociaż trzeba przyznać, że jest powiewem świeżości w tłumie optymistycznych, energicznych bohaterek shoujo. Spodobała mi się kreacja Natsume, chociaż jej głosik w ogóle był niedobrany (że już nie wspomnę o seyuu Haru). Do moich faworytów należą Yamaken i Osshima – na Yamakena włączył mi się mój bish‑radar, a poza tym miał przynajmniej mózg i trochę dojrzałości psychicznej, nie tak jak Haru (którego nawet lubiłam, ale wydawał się małym dzieciakiem typu ,,nie potrzebujesz przyjaciół, Shizuku, masz mnie, a że gadasz z jakimś chłopakiem, to znaczy, że pewnie się w nim bujasz i chcesz mnie zdradzić!''). A okularnica i Yui były genialne, chociaż nie umiem powiedzieć dlaczego. I tak jak ktoś już wspomniał, jestem za pairingiem ShizukuxYamaken, Osshimax Haru (taka szara, nieśmiała myszka pasowałaby do niego idealnie), no NatsumexSasayan.
Co jeszcze? Anime trafia do moich ulubionych, chociaż dostaje ''tylko'' 8/10. Namarudziłam, ale bardzo mi się podobało, szczególnie grafika to istna uczta dla oka (mm, włosy Natsume i Haru są cudowne, nie mogłam się na nie napatrzeć). Muzycznie ujdzie, opening nieraz siedział mi w głowie i gnębił w szkolnej ławce. Czekam na drugi sezon.
Słodkie shoujo
Haru jest jaki jest, ale jednak nie nazwałabym go debilem – pewne jego zachowania mnie troszkę irytowały, ale ogólnie wyszedł u mnie na plus. Natomiast bardzo ciekawą postacią jest Shizuku – ma dość nietypowy charakter jak na bohaterkę shoujo. Jest mądra, silna psychicznie, chociaż nieco zagmatwana w tym i ma świetne poczucie humoru jak już je objawia znad tych wszystkich książek. Wreszcie doczekałam się bohaterki, która coś sobą prezentuje.
Do tego dochodzą postaci drugoplanowe, które mnie osobiście zainteresowały najbardziej. Zwłaszcza podoba mi się kreacja Natsume – jako nieco tępawej piękności, która jednak pustą idiotką nie jest (i do tego jaka wysportowana^^). Sasayan zaś to po prostu miły chłopak, a taka Ooshima świetnie wymyka się szablonowi przewodniczącej okularnicy. A już najbardziej to ciekawi mnie ta jej przyjaciółka ;p
Nie polubiłam jakoś szczególnie chyba tylko Yamakena. Nie odmawiam mu interesującej kreacji, jednak jego charakter w zupełności nie przypadł mi do gustu, ani tym bardziej to jak okazuje uczucia do Shizuku, bo momentami wypada dziwnie sztucznie w tym.
Fabuła jest typowo dla shoujo, chociaż akurat myślę, że kwestia miłości została tu poruszona nieco bardziej…hm…dojrzale? Bądź po prostu inaczej. Mogą denerwować te zmiany uczuciowe bohaterów (zwłaszcza bohaterki), ale wydaję mi się, że przez to całość wypada naturalniej bo nie ma takiego „boom i już cię kocham, wyjdź za mnie!”. Naprawdę można zrozumieć zauroczenie obojga sobą.
Grafika mi się zdecydowanie podoba, zwłaszcza zaś projekty postaci uważam za bardzo ładne i przyjemne dla oka. Na muzykę rzadko zwracam uwagę, chyba, że jakoś szczególnie się wybija, bądź przeszkadza, czego ta tutaj zastosowana zdecydowanie nie robi.
Zdecydowanie Tonari wpasowuje się w moje gusta totalnie i tylko brak zakończenia psuje ten cudowny efekt i dlatego też oceniam ten tytuł na 8/10 (mając równocześnie nadzieję na drugą serię^^).
Mi się podobało
Podobali mi się ciekawie wykreowani bohaterowie i większości z nich nietrudno było polubić (a w szojcach, chyba właśnie bohaterowie są najważnejsi, bo co – fabuła?). Właściwie wszystkich oprócz jednego. Nie potrafię w żaden sposób zrozumieć czy zaakceptować osobowości Haru. O ile w mandze mi aż tak nie przeszkadzał (albo nie zwracałam na to większej uwagi), to w anime już od pierwszych momentów wydał mi się bardzo niespójny, a seiyuu mocno nietrafione. Jedynym jego plusem jest to, że wyróżnia się na tle innych shoujowych bishounenów.
Shizuku lubię bardzo, jej podejście do miłości, jak problemy między główną parą także. Wydawało mi się to wszystko dosyć logiczne, biorąc pod uwagę, jak bardzo Haru z Shizuku do siebie nie pasują (i ten brak chemii…). Przy tym wszystkim serce mi krwawi, kliknij: ukryte że Yamaken raczej nie ma szans u głównej bohaterki. Naprawdę tworzą uroczą parę…
Właściwie moimi faworytami byli Yamaken i Sasayan, Yamaken za swoją przecudną bishowość, olbrzymie ego i urocze zachowanie, a Sasayan za normalność ._.
Właściwie to chyba najbardziej interesowały mnie te poboczne wątki, niedotyczące głównej dwójki. Przykładowo, zadziwiająco dobrze mi się oglądało perypetie Natsume (chociaż jej animowana wersja, a szczególnie seiyuu trochę się kłóciły z moimi wyobrażeniami…). Niby taka ryzykowna postać (ze swoim głosem, to pewnie irytowała co najmniej połowę widzów >.>), ale w gruncie rzeczy całkiem sympatyczna.
Koniec normalny, otwarty, mocno przeciętny, żeby nie powiedzieć kiepski. kliknij: ukryte Wyłącznie sceny z Yamakenem go ratowały – wybaczcie, mam wrażenie, że w pewnym momencie kontynuowałam oglądać Tonari tylko dla Yamakena i jego uczuć do Shizuku. W sumie nc innego nie oczekiwałam, więc się nie zawiodłam i kliknij: ukryte (o ile autorka nagle nie zdecyduje, że Shizuku będzie z Yamakenem xD) nie za bardzo mnie interesuje co będzie dalej.
Ogólnie rzecz biorąc, seria zaspakaja mój apetyt na urocze shoujo.
No bo raczej nie 13.
'zróbmy anime i wypromujmy mangę'
Ładnie przedstawione graficznie, muzyka też bardzo fajna. Szczeg op, który jest taki radosny, słoneczny i… żółty.
7/10
Po 10
Jasne, są chwile kiedy myślę sobie, 'hej, on kocha ją, ona kocha jego, to w czym problem?' ale czy to własnie nie jest super? To nie jest tak, że nagle i cudownie uświadamiasz sobie, że kochasz tylko tę jedną osobę i trzymasz się tego jak skały ( tu niestety przypomina się say I love you ).
Grafika – naprawdę świetna, te ładne kolorki i mogę tylko żałować, że ten ładny czerwono‑czarny mundurek nie pojawia się już tak często. Pewnie, czasami rysownicy idą na łatwiznę, ale z przyjemnością patrzę na te udane kadry, w szczególności zbliżenia na włosy Natsume, Shizuku czy Haru.
Właśnie – postacie. Ja bardzo polubiłam tę zgraję. Shizuku miewa swoje niezrozumiałe dla mnie momenty, ale lubię ją i na ogół rozumiem. Haru, Haru.. Jak tu go nie kochać ? Ta łobuzowatość i gwałtowność zawsze działa, ale w 10 odcinku kliknij: ukryte pokazano, że ta jego natura może mieć nie tylko kłopotliwy czy zabawny aspekt, ale także niebezpieczny – dobrze, że zdecydowano się też na wadę. Postacie drugoplanowe czyli Natsume i Sasayan – bardzo sympatyczni. Lubię ogólne relacje całej paczki, to nie jest tylko tak, że Shizuku czy Haru są ukierunkowani tylko na siebie i nic więcej, Haru potrafi rozmawiać z Natsume tak po prostu bez żadnych płciowych podtekstów – często boli mnie to w innch seriach.
Owszem Shizuku wydaje się już nie być taka twarda jak na początku i miewa rumieniąco się‑niezdecydowane momenty tak typowe dla innych słodziuchnych dziewcząt z shojo, ale równocześnie nie roztkliwia się nad sobą, tylko próbuje się zrozumieć, a często nawet zapomina o całej kłopotliwej relacji z Haru, chce tylko żyć tak jak do tej pory – wygodnie.
Sama fabuła – dla mnie dość nieprzewydywalna, taka Oshima chociażby – wydawałoby się, że to po prostu postać wprowadzona by nabruździć w życiu głównej pary, ale ona czuje. W 10 odcinku sporo się też namieszało kliknij: ukryte wydawałoby się, że Natsume + Sasayan to oczywiste jak nic, a tu Natsume zakochana w starszym Mi (?); Sasayan ciut zawiedziony i odniosłam wrażenie ,że skierował uwagę na Oshimę
Yamekena z początku darzyłam raczej niechętnymi uczuciami ale ostatnio dużo zaplusował i jego sytuacja stała się ciekawa xD
Uwielbiam klimat z końców odcinka – bo to zazwyczaj jest tak, że zaczyna się głośno i toczy szybko, a kończy się wieczornymi scenami na ulicach miasta (Tokio?). I właśnie te sceny mają taki niesamowity klimat – cicha muzyka, rozkminy na temat uczuć. Aż mam ochotę sama odbyć taki wieczorny spacer po tym mieście.
Humor dla mnie trzyma poziom, opening i ending przesłuchuję z przyjemnością. Cieszę się, że póki co nie było jakiejś przesadzonej dramy kliknij: ukryte gdzieś tam na początku pojawił się brat bliźniak który chciał wywieźć Haru ale nie był to taki narzucający się, napastliwy wątek w stylu złej mamy nie chcącej dla syna takiej prostaczki czy złej narzeczonej przeznaczonej dla niego od urodzenia. Głównym problemem Haru i Shizuku są oni sami i ich niezdecydowanie ;d
Nic, tylko oglądać dalej i liczyć na satysfakcjonujące zakończenie/drugą serię.
Co z kogutem ?!
''Shizuku!''
Za to bardzo zainteresowała mnie postać Haru. Nieprzewidywalny, miły i sympatyczny. Świetny, tyle że jego relacje z Shizuku są tak nierealistyczne do kwadratu. W pewnych momentach zachowuje się jak dzieciak, chociażby podczas kliknij: ukryte sceny w domu kujonki. ''Shizuku,co to jest? Shizuku, twój dom jest nawiedzony. Shizuku, umiesz gotować? Shizuku? Shizuku, ignorujesz mnie? Shizuku!?''. To było wnerwiające. Shuzuku, Shizuku. Cały czas wokół niej. Rozumiem, że Haru MA TAKI BYĆ, ale wierciłam się z zażenowania. A Shizuku niech się zdecyduje: albo lubi Haru, albo nie. Jeżeli odpowiedź jest twierdząca, to do dzieła. Jeśli nie, niech nie robi mu nadziei. Przecież osóbka taka jak ona już dawno kazałaby spadać chłopakowi na drzewo! A tutaj, nomen omen, zmienia charakter dla scenariusza. Za to też minus, chociaż uprzedzam, że nie jestem miłośniczką komedii romantycznych i może się nie znam. Shiiizuku, Shizuuku…
Zaczęłam od wad, ale to naprawdę przyjemna seria. Kreska jest szczegółowa i ładna, pomieszczenia także (chociaż postacie w tle zamierają w bezruchu, jak bohaterowie gadają w klasie). Muzyka może być, wpada w ucho, szczególnie opening. OSTy takie sobie, jeżeli jakieś w ogóle są, bo nie wychwyciłam. Przemyślana, ciekawa fabuła i niewydumane problemy. Postaci też świetne (oprócz wyżej wspomnianej panny). Jeśli chodzi o mnie, trzymam kciuki za tą w okularach. Do boju, niech odbije Haru! Jak dla mnie jest drugą najciekawszą postacią. Wzbudza sympatię, nie tak jak panna Shizuku z rudymi kucykami.
Jednym słowem – polecam! Na razie 8/10, ale ocena może pójść w górę, jeżeli twórcy zaserwują nam niezwykłe zakończenie. Liczę na to.
szalony rollercoaster ze świetnymi postaciami
No i mamy też Haru, który już kompletnie do schematów nie przystaje. Nie jest ani typem popularnego casanovy, ani szkolnego lesera, ani noszącego smutną zadrę w sercu Wertera. Haru jest inny. Po prostu inny. Nieprzewidywalny, z jakiegoś powodu kompletnie nieprzystosowany do życia w społeczeństwie, nieświadomy najbardziej podstawowych norm i zwyczajów. Z jednej strony brutalny, z drugiej naiwny jak dziecko. Haru jest mieszanką wybuchową, która fascynuje od pierwszej chwili i nie przestaje wzbudzać zainteresowania ani na moment.
Co ciekawe, nawet drugi plan prezentuje się tutaj nieźle – mam dokładnie na myśli Natsume, która miała świetne wejście w serię. Śliczna jak z obrazka i w pełni świadoma swego oddziaływania na chłopców, nie jest jednak typową lolitką z wielkim biustem. Nie jest ani typem słodkiej kokietki, ani nawet groźnej tsundere. Jest totalnym geekiem, który nie potrafi sobie zjednywać ludzi w realu i dlatego sięga do znajomości internetowych. Jej postać jest doskonałym hołdem dla stale rosnącej grupy nolife’ów, którzy zamiast spotykać się po szkole ze znajomymi, wracają do domu do swojego wirtualnego świata i spędzają godziny na Twitterze, Tumblerze czy innych forach tematycznych.
Oglądając Tonari… cały czas zastanawiam się, o co tu właściwie chodzi – dlaczego Haru jest taki, jaki jest – zupełnie jakby przez całe życie był chowany przez wilki, a nie ludzi :P Jakby w życiu nie miał kontaktu z ludźmi. Przedziwna postać, która nakręca całą tę serię – choć oczywiście i Shizuku dodaje jej niewątpliwych zalet. Co więcej równoważenie komedii z okruchami życia wychodzi tu bardzo smacznie. Jest mnóstwo naprawdę śmiesznych gagów, ale nie brakuje też podszytych powagą relacji między głównymi bohaterami.
Co do grafiki – bardzo mi do gustu i przekonania trafia. Opening co prawda może powodować napady drgawek i oczopląs, ale nasycenie kolorami samej serii jest bardzo apetyczne. Scenerie są stosunkowo ciekawe, a animacja wręcz wibruje. Widać, że graficy przyłożyli się do szczegółów. Projekt postaci Haru jest bardzo wtórny, ale nie dodam tutaj „niestety”, gdyż zwyczajnie podoba mi się ten typ męskiej postaci. Z kolei Shizuku jest dość ciekawa i wyróżniająca się ze swoimi rudymi kucykami i babciną garderobą, którą nosi wtedy, gdy nie ma na sobie mundurka ;)
Tylko dlaczego do licha tylko 13 odcinków? :/
jestem właśnie po 4 odcinku – nie mogłam przestać się śmiać :D do tego relacja między Shizuku i Haru jest niesamowita. Tak dwa różne charaktery, a tak pasują