Komentarze
Shingeki no Kyojin
- komentarz : Aoi9709 : 17.02.2022 17:21:50
- Re: 9/10 : ryuu : 9.04.2021 17:44:41
- Re: 9/10 : Perełka : 9.04.2021 09:35:33
- 9/10 : Windir : 9.04.2021 03:19:24
- komentarz : Saber : 1.02.2021 23:32:57
- Było fajne do czasu. : Autor wymagany : 17.12.2018 21:57:51
- Ja tu tylko to zostawię Kojarzy Wam się? ;) : Icarium : 3.01.2018 06:26:01
- Re: Dużo plusów : aotoge : 28.10.2017 20:50:03
- Re: Dużo plusów : Byczusia : 28.10.2017 11:30:48
- Re: Dużo plusów : aotoge : 27.10.2017 18:21:36
tragedia, dramat, rozpacz, koszmaar. ide popełnic seppuku
Powala!
Fabuła z pozoru nudna, sam nie wiem kiedy się wkręciłem. Dam jednak ocenę jak seria się skończy. Choć po tym jak się zaczeła ciężko mi wymyślić jak mogłaby się spaprać. Jak narazie świetna! Polecam tak jak i mi polecono ;)
Informacja odmoderacyjna
Nie wszyscy czytają mangę, nie muszą, za to oglądają anime. Jeśli więc w swoich komentarzach „wyprzedzacie” spoilerami z mangi akcję anime – It's NOT cool.
IKa – Moderator Tanuki.pl
Kawaleria powietrzna i inne techniki walki
Weźmy takie fortyfikacje. Bramy miasta okazały się najsłabszym punktem umocnień, stosunkowo łatwym do sforsowania, ale nie wyciągnięto z tego konstruktywnych wniosków. Fosy, mosty zwodzone, wilcze doły, barykady: nie wybudowano niczego. Takie fortyfikacje, choćby i prowizoryczne, nie musiałyby nawet zatrzymywać gigantów. Wystarczyłoby samo ich spowolnienie, odwrócenie uwagi, danie zajęcia dla rąk i tym samym odsłonięcie i wystawienie na cel kawalerii powietrznej. Zanim przedrą się przez bramę, a jeśli nawet już to zrobią, to zanim wedrą się między zabudowę.
Kolejna sprawa: w powszechnym użyciu jest broń palna, działa ładowane odprzodowo i karabiny z zamkiem skałkowym (od biedy mógłby to być nasz przełom XVIII i XIX wieku). Nie zawsze skuteczna, nawet w przypadku dział, co mieliśmy okazję zobaczyć. Dlaczego więc nikt nikt nie używa min? I nie muszą to od razu być odpowiedniki współczesnych min wojskowych czy mudżahedinowskich IED, z fikuśnymi zapalnikami. Wystarczą zwykłe miny prochowe używane już w czasach pana Wołodyjowskiego do kruszenia murów (tu zastosowanie dla kawalerii powietrznej: zwabić giganta w stronę miny, podpalić lont i.. fruuu! na bezpieczną odległość, bez konieczności wchodzenia w zasięg rąk przerośniętego ludożercy). Nawet jeśli gigant nie zginie, to okaleczony jest łatwym celem dla kawalerii. Do tego granaty, również znane i popularne od wieków, również prochowe (znowu Wołodyjowski). Albo zamiast mieczy, nie zawsze skutecznie i wystarczająco głęboko tnących, zwłaszcza w rękach dzieciaka, harpun z ładunkiem prochowym, wbijany w kark przeciwnika. Nie wierzę, że nikt w świecie SnK na to nie wpadł. Albo i wpadł, tylko szybko wybito mu to z głowy, bo wtedy pomysł kawalerii powietrznej walczącej za pomocą mieczy mógłby runąć.
Do tego dochodzi kwestia wojska. Cały czas mamy do czynienia z garstką obrońców, których morale praktycznie nie istnieje. Niby stanowią elitę, ale do formacji przyjmuje się każdego, kto się zgłosi. Nawet (a może przede wszystkim) tchórzy, histeryków i dzieci. Efekty mamy okazję widzieć na ekranie: żadnej dyscypliny, żadnego morale. Garstka walczy, a reszta umyka i chowa się po kątach, kiedy tylko padają pierwsze trupy; przykro patrzeć. A przecież ludność wewnętrznego miasta urosła niedawno o potężną liczbę uciekinierów, którzy pozostają bez zajęcia. Aż się prosi, żeby wprowadzić obowiązek powszechnej służby wojskowej i tam, gdzie strzela jedno działo, postawić dwadzieścia, a do tego tysiąc piechoty z bronią palną i granatami. Przecież tu już naprawdę nie ma nic do stracenia, dlaczego więc pozwalać zdrowym, silnym ludziom zbijać bąki, zamiast walczyć?
I na koniec: nie wiem na jakiej zasadzie funkcjonują olstra skokowe używane przez kamikaze na uwięzi, ale zakładam, że skoro zużywa paliwo, jest to rodzaj silnika odrzutowego. Czyli możemy produkować rakiety, tak? Poza tym, skoro jest paliwo, to i bomby albo miny‑pułapki zapalające również dałoby się skonstruować? Może nawet miotacze ognia? Nawet jeśli nie zadałyby dużych obrażeń, to przecież giganci czują ból, a i z celowaniem nie ma większego kłopotu. Nie muszą ginąć, wystarczy że zostaną odpędzeni. I tu znowu podkreślę: zanim wedrą się do miasta.
Na pewno pominąłem inne, mniej lub bardziej oczywiste sposoby czy warianty, za pomocą których ludzie mogliby opierać się gigantom. Tak czy owak, jestem przekonany, że można było lepiej i skuteczniej, i że pomysł odrzutowej kawalerii powietrznej walczącej wręcz z przeciwnikiem wielkości wielopiętrowego budynku, nie jest najszczęśliwszym z możliwych rozwiązań.
mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm
Odcinek 7
No właśnie.
Pierwszy odcinek mnie strasznie wciągnął… ale następne
coraz bardziej odpychały. Dlaczego?
kliknij: ukryte Tak, chodzi o Erena. I jego głupie „zbawię cały świat”. Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy rozwalić monitor. Myślałam, że coś mnie strzeli jak kolesie się z niego nabijali, oczywiście słusznie, bo nowy wybawca niepotrafiący wykonać podstawowego zadania?
W odcinku 5 cała jego wspaniałość zeszła na psy. Tia, ocalił tego blondaska, ale sam dał się wpierdzielić. No sorry, ja jakoś inaczej widzę mesjasza. W odcinku 6, jakby chcieli mnie do niego przekonać. Albowiem uwielbiam ludzi którzy z czystym sumieniem mordują we własnej obronie, a nie czekają na to aż ktoś je uratuje. Bądź co bądź, nieźle dał sobie radę.
Chociaż i tak największe zaskoczenie oraz nieprzespaną noc przyniósł odcinek numer 7.
Szczerze? Kiedy Mikasa chciała się poddać i czekała na śmierć myślałam że zaraz wyleci Eren cały w ślinie, jako, który cudem wydostał się z wnętrza tytana i obroni swoją przyjaciółkę. No i się pojawił, tylko że trochę inaczej to sobie wyobrażałam.
Tytan zabijający tytanów, ratujący Mikasę? Musiałam zrobić sobie chwilę przerwy by ochłonąć. Byłam w 80 % pewna, że to Eren. Częściowo wyjaśniłaby się sprawa pojawiania nowych tytanów, chociaż ci nie mają narządów rozrodczych. Jeszcze kiedy powiedzieli, że wie gdzie uderzać by zabić włączył się alarmik w mojej głowie.
Przerwa.
Myślenie.
Dalej.
Koniec.
Zapowiedź.
„Słyszę bicie twego serca”.
Kompletny brak snu.
To pierwsze (i mam nadzieję nie jedyne) anime, po którym paznokcie mam zgryzione do krwi.
Nawet Fairy Tail – to, które uważałam za najlepsze, nie wzbudziło we mnie takich uczuć.
Tylko, żeby tego nie spieprzyli.
zdziwienie
to przecież na podstawie mangi jest
tracicie swój czas na kombinowanie a i tak nikt prawie nie ma racji
nie ma żadnego eliksiru wzrostu, wtf
teoria (spiskowa)
kliknij: ukryte Zgaduję, że ten gigantyczny tytan (czy jak go tam zwali) to człowiek, który używa tego „eliksiru wzrostu”. To wyjaśniałoby czemu tak nagle pojawia się z uderzeniem błyskawicy, znika wśród obłoków pary i jest inteligentniejszy niż reszta tytanów. Jeśli mam rację musiałaby to być osoba spełniające 2 warunki: -zmniejszenie populacji z jakiegoś powodu byłoby mu na rękę
-czułby się na tyle bezpieczny, by bez obaw rozwalać zewnętrzne mury (zapewne ktoś zza wewnętrznego muru mający dostęp do szybkiego transportu).
Co o tym sądzicie?
po 6
Srednio...
Szok O.o'
Przerost...
Można wiele rzeczy zrozumieć, nawet symboliczny podział – „Główny bohater – idealista‑mściciel – reszta ludzi – cyniczni, strachliwi głupcy”. I jest to do przyjęcia o ile wszystko trzyma się przysłowiowej kupy. Czy w przypadku SnK się trzyma ? Nie – bowiem reakcje choć odwzorowane wiernie, nie są prawidłowo umotywowane. Wniosek – jeszcze raz – sztuczność ziejąca z ekranu na każdym kroku. Więc jak ? Oglądać ? Cóż… Mimo wszystko anime cieszy oko, a poświęcenie niecałych 25 minut tygodniowo to nic wielkiego.
Oglądać. Choćby na próbę…
BĘDĘ KRZYCZEĆ, BO JESTEM BOHATEREM TRAGICZNYM.
Już na pierwszych odcinkach osoby wrażliwe mogą być narażone na lekki płacz. Mi się zdarzyło.
Sądzę, że to będzie perełka sezonu. :3
Graficznie Attack on Titan przypomina mi kilka serii ze studia Madhouse. Kreska jest bardzo „madhouseowa”, ale przyjemnie się i tak ogląda.
Muzyka także jest dobra. Fajny opening, fajny ending, a także nutki pomiędzy poszczególnymi scenami.
Duże zaskoczenie
Znając jednak japończyków i to jak lubią schrzanić serie w trakcie – mam pewne obawy. Boję się że zamiast realistycznie ukazanej walki małych, słabych ludzi z olbrzymami, będziemy mieć supermoce pełną gębą. Ojciec głównego bohatera skrywa bowiem w piwnicy jakąś tajemnice i jak nie trudno się domyślić jest to zapewne super broń na tytanów. Jaka? Albo miecz wyciagnięty z „Gwiezdnych Wojen” albo „Gumisiowy Sok” który pozwoli na transformowanie się w olbrzyma… Zgadłam?
Złe przeczucia
Nawet nie mam już siły na ironię, najchętniej wziąłbym pasa i spuścił twórcy porządne lanie na goły tyłek. Bez wątpienia, serial z pewnością będzie szalenie popularny.
Nie dla ludzi o dużej wrażliwości
Cenzura
Ps. Scena z człowiekiem przygniecionym kamieniem nie była tak śmieszna jak w mandze xD