Anime
Oceny
Ocena recenzenta
7/10postaci: 5/10 | grafika: 10/10 |
fabuła: 5/10 | muzyka: 6/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
- Ghost in the Shell: Stand Alone Complex 2nd GIG
- Ghost in the Shell: Stand Alone Complex
- Ghost in the Shell
- Texhnolyze
- Wirtualna Lain
- Ghost in the Shell: Stand Alone Complex: Solid State Society
- Akira
- Ghost in the Shell: Stand Alone Complex 2nd GIG: Individual Eleven
- Ghost in the Shell 2: Innocence
- Roujin Z
Casshern
- キャシャーン
Luźna adaptacja klasycznej serii anime i gorzka opowieść o tym, że walcząc ze złem nie można pozostać nieskalanym bohaterem w białej zbroi.
Recenzja / Opis
Po raz kolejny możemy się przekonać, że los Ziemi nie rysuje się w różowych barwach. Zasoby ludzkie Wielkiej Federacji Wschodniej po pięćdziesięcioletniej wojnie z Europą są na wyczerpaniu, a walka przeciwko „terrorystom” jeszcze się nie zakończyła. Profesor Azuma przedstawia władzom śmiałą teorię, zakładającą wykorzystanie do „odtwarzania” ludzi tak zwanych neokomórek, które potencjalnie zdolne są do zregenerowania każdych uszkodzeń ciała. Jego motywy są po części osobiste – ma nadzieję znaleźć w ten sposób lekarstwo na trapiącą jego żonę chorobę. Rząd nie jest zainteresowany finansowaniem badań, ale Azuma znajduje pracę w laboratorium wojskowym, gdzie może kontynuować swoje eksperymenty. W tym samym czasie jego syn, Tetsuya, wstępuje do armii, uważając to za swój obowiązek wobec ojczyzny.
Rok później praktyczne zastosowanie neokomórek nadal nie jest jeszcze możliwe. Z frontu nadchodzi tragiczna wiadomość o śmierci Tetsuyi – jego ciało zostaje przywiezione na uroczysty pogrzeb. Tego samego dnia w laboratorium profesora Azumy ma miejsce dziwna awaria. Pod wpływem tajemniczego artefaktu w kadziach z „częściami zamiennymi” dochodzi do fuzji, w wyniku której powstają ludzie – a może raczej jakieś mutanty, nowa rasa? Nadzorujący badania oficer nie ma co co tego wątpliwości i wydaje rozkaz strzelania do nich. Tylko kilkorgu udaje się ujść z życiem z masakry i uciec w ogólnym chaosie. Profesor Azuma zanurza w życiodajnym płynie ciało swego syna. Tetsuya powraca do życia, ale jego organizm nie jest zdolny do normalnego funkcjonowania. Przyjaciel jego ojca (i ojciec jego narzeczonej, Luny), profesor Kozuki, obdarza go cybernetyczną zbroją, tworzącą jedno z jego ciałem… Tymczasem ocalali neosapiens budują własną potęgę militarną, w jednym tylko celu – zniszczenia całej okrutnej ludzkości i zbudowania nowego świata.
W powyższych dwóch akapitach streściłam zaledwie część wątków z pierwszej godziny filmu. Natłok i tempo wydarzeń, a także wielowarstwowa konstrukcja fabuły sprawiają, że akcję trzeba śledzić z najwyższą uwagą, jeśli nie chcemy się w niej pogubić całkowicie. Casshern bardzo odbiega od typowego kina akcji w wydaniu science‑fiction, gdzie dzielny bohater walczy z jakimś kosmicznym złem. Tetsuya być może mógłby stać się takim bohaterem (pojawia się tu piękny biały hełm, jaki nosił bohater oryginalnego anime – ale Tetsuya nigdy go nie zakłada), nie jest mu to jednak dane. Jest zbyt skażony brudem wojny, brudem otaczającego go świata, by być zdolnym do czegokolwiek oprócz walki – ale właściwie w imię czego walczy? Zakończenia wojny? Ocalenia bliskich? Zemsty? Tego sam bardzo długo nie wie, miotając się w swoich uczuciach i wyborach. „Jego” rząd to banda bezwzględnych polityków, utrzymujących w podległym sobie imperium żelazną dyktaturę. Neosapiens odpłacają okrucieństwem za okrucieństwo, jakiego sami doświadczyli z rąk ludzi, którzy przecież ich stworzyli. Nie ma tu bieli i czerni, bohaterów i łajdaków, są tylko różne odcienie szarości. I nadzieja, uosabiana przez łagodność kobiet – matki Tetsuyi, Midori i dziewczyny Tetsuyi, Luny.
Od strony wizualnej film prezentuje się naprawdę imponująco, łącząc najlepsze cechy estetyki anime z możliwościami kina tradycyjnego (z braku odpowiedniej kategorii wystawiam ocenę za „grafikę”). Niesamowicie piękne i wysmakowane są doskonale zakomponowane kadry, często zatopione w odcieniach jednej barwy, zachwyca operowanie tonacjami światła. Wiele scen jest w całości komputerowych, nie ma natomiast tradycyjnie kojarzonego z produkcjami live action „kolorowego plastiku”. Kontury twarzy ludzkich są zawsze lekko rozmyte, odrealniając je i upodabniając postaci bardziej do wytworów komputera niż do żywych aktorów. W przypadku tego filmu jest to zabieg bardzo słuszny – bohaterowie wtapiają się w otaczający ich świat, nie odstając od niego nadmiernym realizmem. W udanych skądinąd scenach walki nie mamy okazji podziwiać choreograficznych baletów – zastąpiono je w dużej mierze pracą kamery, która jak szalona zmienia odległość i kąty ujęcia. Towarzysząca obrazowi muzyka jest do niego tak dobrze dopasowana, że staje się praktycznie „przezroczysta” dla widza.
Niestety, wady muszą się znaleźć i jak to często bywa, najpoważniejszymi obciążony jest scenariusz. Nie chodzi nawet o samą konstrukcję bohaterów – są trochę komiksowi i jednowymiarowi, ale do tego rodzaju historii akurat to pasuje. Problem polega na tym, że w filmie spróbowano upchnąć zbyt wiele w za krótkim czasie, przez co chwilami naprawdę trudno połapać się w logice i kolejności zdarzeń. Co gorsza jednak, odbiera to całości dużą część wydźwięku emocjonalnego. Pomiędzy poszczególnymi etapami fabuły powinno upłynąć znacznie więcej czasu, pozwalającego widzowi na złapanie chwili oddechu. Tymczasem Casshern bombarduje nas niesamowicie skoncentrowanymi emocjami praktycznie w każdej scenie – i jak zawsze w przypadku silnych bodźców, szybko można się do tego przyzwyczaić i stracić zainteresowanie. Z jednej więc strony produkcja mogłaby zyskać na formie serialowej – z drugiej natomiast sam film przydałoby się odchudzić z pobocznych wątków i skrócić o dobrą godzinę. Trzeba jednak uczciwie napisać, że taka konstrukcja fabuły jest tu świadomym zabiegiem reżysera, w myśl którego film powinien zostać obejrzany kilkakrotnie, za każdym razem bowiem widz dostrzeże w nim nowe szczegóły.
Pozwolę sobie też na małą uwagę subiektywną. Antywojenne przesłanie jest zawsze cenne (władze wiele tu mówią o „walce z terrorystami, zagrażającymi pokojowi”), podobnie jak wezwanie do tolerancji. Nie jestem jednak przekonana, czy naprawdę trzeba mi przez prawie dwie i pół godziny kłaść do głowy, że wojna jest zła i okrutna – jakoś co do tego nigdy nie miałam wątpliwości.
Casshern jest produkcją mogącą zainteresować wielu widzów – polecam go tym, którzy cenią w anime wielowarstwowe, celowo zagmatwane historie oraz rozważania nad granicami nauki, czy też odpowiedzialnością za czynione zło. Ostrzegam przy tym, że mimo wizualnego piękna film jest miejscami przykry w odbiorze, a w niektórych scenach szokujący (zalecane przez wydawcę 16 lat wydaje się rozsądną granicą wiekową). Na pewno nie przypadnie do gustu osobom, które mają nadzieję na akcję i rozrywkę, a także widzom nie lubiącym filmów wojennych.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Casshern Partners, Shochiku Film |
Autor: | Tatsuo Yoshida |
Reżyser: | Kazuaki Kiriya |
Scenariusz: | Dai Satou, Kazuaki Kiriya, Shoutarou Suga |
Muzyka: | Shirou Sagisu |
Wydane w Polsce
Nr | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Casshern | Anime Gate | 2005 |