
Komentarze
Rokka no Yuusha
- komentarz : Miks przygodowej z serią kryminalną : 3.03.2023 18:12:09
- komentarz : Saarverok : 7.07.2018 11:03:40
- komentarz : Nickname : 24.06.2016 18:01:03
- Pozytywne zaskoczenie : MrPrado30 : 24.06.2016 16:21:35
- Re: meh : Weiter : 18.05.2016 20:38:19
- Re: meh : Ellerena : 18.05.2016 16:20:36
- Re: meh : TypowyGrzegorzOtaku : 18.05.2016 08:10:10
- Nyahahaha : usuniety3 : 11.03.2016 23:01:15
- niezłe : Chmura : 23.10.2015 22:26:26
- meh : Ellerena : 11.10.2015 23:45:50
OP protagonista, kolejne haremetki… Ale nie, nic takiego się dalej nie zdarzyło.
Zwykła przygodówka zmieniła się po kilku odcinkach w rasowy kryminał typu Colombo, lub Sherlock Holmes, z zagadką prowadzoną w bardziej dynamiczny i przyjemny sposób.
Do tego zabawa z widzem, albo raczej zabawa widzem. Reszty spojlerować nie będę, bo cała przyjemność w tej serii bierze się z wcześniejszej niewiedzy :)
Jak ktoś lubi takie tropy, zgadywanie i to w realiach przygodowych, to polecam.
Zwłaszcza, że wbrew pozorom to wszystko ma zazwyczaj sens.
Protagonista także ciekawszy niż zazwyczaj. I fanserwis przyjemny, sporo go, ale zgrabnie pokazany i nie tak nachalny jak zwykle.
Między 7 a 8/10 Fajnie czas spędzony.
Sama seria faktycznie uderza w ambitniejsze tony, bardzo przyjemnie mi się oglądało. kliknij: ukryte Ale że Nashetania? :D serio? Narracja bohaterki była prowadzona w taki sposób, że to dziewczyna, która po raz pierwszy na oczy widzi świat i nie radzi sobie z nowymi sytuacjami. A tu nagle wychodzi na jaw intryga knuta od paru miesięcy, z motywem przewodnim jakim jest „świat bez podziału z drobnymi stratami w ludziach wynoszącymi pół miliona”. No serio? Już pomijam postać, sam motyw jest słaby, nie tłumaczy ani tego, w jaki sposób spółkując z demonami zyskała ich moce, ani w jaki sposób wpadła na taki psychiczny plan bez wiedzy wszystkich ludzi dookoła. No i ósmy bohater na koniec? Was? Rozumiem, że jest to realizacja książki, więc być może autor ma jakieś sensowne wytłumaczenie tego wszystkiego i może nie powinienem demonizować Nashetanii bo np. może to być jakiś demon jak ten zmiennokształtny czy coś, ale luki logiczne pozostawiły mi spory niesmak. Na plus postać Fremy, bardzo fajnie zrealizowana i wiarygodna i Hans, też spore zaskoczenie. Adlet trochę w tym wszystkim został pominięty, tak samo jak geneza świata.
Ostatecznie spoko seria do obejrzenia, ale bez szału. Ode mnie 7/10
Drop.
Pozytywne zaskoczenie
Nyahahaha
Chociaż w pewnym momencie anime znacznie przystopowało i niejako tuptało w jednym miejscu, to dobrze się bawiłam też i na tym etapie – próba rozwikłania zagadki na podstawie pojedynczych poszlak zawsze mi sprawia frajdę. Przy czym jednak, nie udało mi się zgadnąć, kto jest siódmym.
Ogólnie rzecz biorąc, animu to spodobało mi się na tyle, że być może sięgnę nawet po powieść. Chociaż pewnych typowych zjawisk nie zawsze unikało, tak jednak potrafiło w pewnych aspektach podejść do tematu z nieco innej perspektywy i to było czuć. No i mimo że sam koncept jest, omówmy się, dosyć prosty, tak wypełniono go należycie i ciekawie zrealizowano.
I tylko tej kliknij: ukryte krowy na końcu przeżyć nie mogę. Długo mi zajęło przyzwyczaić się do króliczych uszu, a widoku mućki to się nie spodziewałam…
niezłe
meh
Najgorzej, kiedy rzeczywiście seria się spodoba, bo zostaje w pamięci i dręczy – więc czekam na kontynuację, sprawdzam co jakiś czas, cierpię przez pozostawienie w niepewności.
Tym razem na szczęście mam nadzieję szybko zapomnieć. Oglądało się przyjemnie, bohaterowie całkiem ładni – ale tacy jacyś mało ciekawi. Nie byłam w stanie przejąć się ich losem – a tym bardziej losem ich świata – żeby czekać na kontynuację. Na szczęście!
Wciągające
Jednak nie tym razem
Pomysł zagadki zamkniętego pokoju w klimacie fantasy jest z pewnością oryginalny, ale posiada „drobny” mankament. Ponieważ świat jest fantastyczny, widz nie zna rządzących nim praw, co z jednej strony jest bardzo wygodne dla autora, bo może bez skrępowania wyciągać z rękawa kolejne „szokujące fakty”, a z drugiej zabiera widzowi co najmniej połowę przyjemności, bo nie ma szans na snucie własnych hipotez na równych prawach z bohaterami. Nie, żeby ta wiedza była do czegokolwiek potrzebna. Aby poprawnie wytypować siódmego wystarczy posłużyć się nieśmiertelną zasadą taśmowych kryminałów trzeciego sortu – kliknij: ukryte winna jest ta osoba, która najbardziej zaszokuje widza. A jeśli weźmie się pod uwagę poziom rozbudowania postaci tego anime, pole manewru zostaje znacznie zawężone. Już pal licho tego nieszczęśnego „siódmego”, niech mu ziemia lekką będzie. Ale bardziej kretyńskiej motywacji nie słyszałam jeszcze jak żyję (a miałabym w czym przebierać). Aż przez chwilę poczułam się pusta w środku i odjęłam od oceny jednego punkciora. Taka jestem wredna, co se będę żałować xD
Po drugie, seria ta ma głęboko w poważaniu tak prostą zasadę jak „show, don't tell”. Bohaterowie tego anime nie są ludźmi czynu, wolą gadać kliknij: ukryte (chyba, że akurat chodzi o zgładzenie Adleta w trybie pilnym, do tego mają zapału aż nadto). Bardzo cierpi na tym dynamizm całej serii, po prostu zwyczajnie ciężko się to ogląda. Jak zazwyczaj mi to nie przeszkadza, tak naprawdę miałam już chwilami dość tego całego ględzenia. Poza tym, cała ta paplanina w zasadzie niczemu nie służy i w żadnym stopniu nie przybliża do rozwiązania, a nawet gdyby, to widz i tak nie jest za bardzo w stanie nadążać za zagadką, o czym pisałam już wyżej.
Ale pewnie byłabym w stanie nawet przełknąć większość z tych rzeczy, gdybym miała tam kogoś do uwielbiania, choćby jedną malutką postać, samotną jako ten palec drwala. Ale gdzie tam. Postaci z tego anime są irytujący, lemingokształtni albo zupełnie bezbarwni, czasem nawet jednocześnie. Najgorsze jest jednak to, że większości z nich brakuje elementarnej zdolności logicznego myślenia, a zdecydowanie przoduje w tym Mora, która jako najbardziej doświadczona powinna raczej wykazywać jakieś minimum rozsądku, a zachowuje się jak nastoletni bohater podrzędnego shounena. Jeśli to ma być nadzieja ludzkości, to powodzenia :).
Żal troszkę tego zmarnowanego potencjału, ale cóż – nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Nie ma co płakać, był czas przywyknąć przecie ;).
PS. kliknij: ukryte A Adlet jest tak heroiczny, że zdołał na całe pół odcinka zapomnieć, że praktycznie umiera, przewesoły pomysł :)
No i napięcie w końcówce jakoś siadło. Rozumiem, że po tych kilku dniach kliknij: ukryte zamknięcia w świątyni wszyscy rwali się do akcji, ale praktycznie brak reakcji na pojawienie się kliknij: ukryte Rolonii trochę mnie zdziwił… No i żałuję, że tylko o kilku postaciach pokazano coś więcej (Chamo, Mora czy Goldof nie mieli zbyt wielu okazji, żeby się wykazać). Jak dla mnie 6/10 i jeśli jednak zrobią kontynuację, to będę oglądać…
Jest tu co lubic. Swiat jest ciekawy, bohaterowie nawet maja potencjal, zagadka jak juz zostala rozwiazana okazala sie interesujaca i dobrze przemyslana, walki spelnialy swoje zadanie i nie nuzyly. Jest tu potencjal na bardzo fajna przygodowa serie.
Lecz w swietle tego ze tytul ma 12 odcinkow i najprawdopodobniej nie doczeka sie wiecej. Jest to seria nie warta czasu. Pierwsze dwanascie odcinkow jest skonstruowane jako poczatek epickiej przygody i bez kontynuacji to wszystko pada na pysk.
Gdyby seria byla zaplanowana na cos rzedu 48 odcinkow mozna by wytlumaczyc powolne tempo zawiazania pierwszej intrygi i wtedy byloby cos z tego co warto by polecic. Tak jak jest? 4/10 wedlug mnie, a mogloby byc 6/10 gdyby tylko bylo cos wiecej.
To jest to
siedem?
Później akcja drastycznie spowalnia. Zabierają mi mój ulubiony opening, związują bohaterom ręce i każą im myśleć… Co za bestialstwo! Przeca oni mają się naparzać, a nie myśleć. A w dodatku mieć problemy emocjonalne i rzucać się oskarżeniami jak pomidorami. Z jednej strony cieszyłam się, że akcja poszła nieszablonowo, z drugiej odrobinę męczyło mnie przeciąganie tematu. Nie uważam oglądania za czas stracony i przyznam, że gdy oswoiłam się ze zmianą trybu fabuły ciekawa byłam co wymyślą. Zrobiła się sprawa kryminalna dla Sherlocka Adleta. Kto jest zabójcą? Niby wiadomo, że ogrodnik, ale jakoś nie specjalnie się o tym myśli. W zasadzie głęboko wierzyłam, że Bogini była pod wrażeniem Adleta i dała mu buławę bohatera dla jaj i nie ma żadnego podstępu, poza tym, że Bogini to wredna pinda. Bo przecież kwiat na znamionach to tylko symbol, kogo obchodzi ilość płatków? kliknij: ukryte San by olała sprawę i poszła walczyć z wiatrakiem.
Wierzyłam, że aktywacja bariery wynika z samego rozwalenia drzwi, jak w klątwie Tutenchamona. Coś jak: wypuściłeś tajemne moce z grobowca i teraz wściekłe duchy będą robić w okolicy zamieszanie.
Później mamy rozhisteryzowaną Flamie, której nie wiadomo o co chodzi, ale robi dramat, żeby główny protagonista nie miał za lekko. Choć w zasadzie uniki to ma na wysokim levelu, może Królicza łapka? ^^' Niechybnie sama dałabym sobie spokój, gdyby nie ciekawe walki i chęć poznania rozwiązania. Na koniec zostaję szczęśliwie zaskoczona co mnie tak cieszy, że tej radości nie przesłania nawet Krowa. No trochę przesłania. Tak na serio to tylko raz się tak cieszyłam w anime Kampfer, które było bardzo słabe, ale za to miało za głównego złego bohatera najmniej spodziewają mi osobę. To było jak kubeł chodnej wody w upał.
Gdyby dali szansę serii i ukazał się jeszcze drugi sezon… Ale ponoć płonne nadzieje.
Oceniam więc wysoko: za to, że anime nie było zwykłą rąbanką, że próbowali połamać kilka schematów, zawiązać jakąś intrygę, zrobić knucicielskiego bohatera, (a nie po prostu jakiegoś napalonego palanta, czy rozmemłaną ciapę)... za to, że cycki Nashietanii i Flamie trzymały się tak wzorowo swych koszulinek, za niezłą muzykę, ciekawą grafikę i udane walki (i Michael Bay! te wybuchy, te pościgi!!) i za gorącą rozkminę. Czerstwe 8/10
Od mniej więcej piątego odcinka do samego końca, pierwszy na mojej liście był Goldof. Jako jedyny cały czas stał z boku, nie wychylał się i był biernym uczestnikiem wszystkich wydarzeń, co czyniło go moim zdaniem najbardziej podejrzanym. Po drodze zdarzało mi się podejrzewać również innych, ale to Goldof cały czas był u mnie niemal pewnikiem. kliknij: ukryte Ostatni odcinek był więc w sumie całkiem niezłym zaskoczeniem.
Temu anime za całokształt wystawiam najwyższą możliwą ocenę i moim skromnym zdaniem jest to bezdyskusyjnie najlepsze anime roku. Wielu ludzi narzekało na idącą wolnym tempem akcję i niekończące się dywagacje dotyczące tego kto może być siódmym. Moim zdaniem właśnie to jest najmocniejszą stroną tego anime, decyduje o jego oryginalności i wyróżnia na tle typowych shounenowych serii w których „zbiera się kilku bohaterów i idą uratować świat, zabijając niszczycielskiego demona!” I przez cała serię obawiałem się właśnie, że po rozwiązaniu zagadki tą serię spotka również ten sam los, dlatego cały czas miałem nadzieje, że nad rozwiązaniem będą głowić się jak najdłużej, spierać się i walczyć ze sobą nawzajem. I moje oczekiwania zostały jak najbardziej spełnione! Mieliśmy tu intrygi, spiskowanie, trochę akcji w postaci całkiem sensownych walk i to wszystko jeszcze doprawione szczyptą romansu :)
Większość ludzi była załamana faktem, kliknij: ukryte że na scenę wkroczył „kolejny” siódmy. Ja byłem tym pomysłem niezwykle zachwycony! Gdyby nie to, nie wiem czy brałbym się za kontynuacje, gdyż anime straciłoby swój największy atut i mogłoby zmienić się w typowego shounena akcji. Mimo, że nie umniejszyłoby to mojej oceny odnośnie anime, to mógłbym porzucić to uniwersum na tym etapie, jednak w świetle obecnych okoliczności z radością zabiorę się za nowelkę.
O sile serii decydowało również ciągłe zachęcanie widza do popadania w refleksje na temat tego, kto może być fałszywym bohaterem. Wielokrotnie chciało się wrócić do poprzednich odcinków, w celu odszukania choćby najmniejszych detali, które mogłyby wskazać na prawdziwego sprawcę. W końcu okazało się że nawet pozornie nieistotne wypowiedzi i zachowania bohaterów były kluczem do rozwiązania całej zagadki. No bo któż by się spodziewał, kliknij: ukryte że w pozornie nieistotnym komentarzu dotyczącym pogody panującej w obecnym obszarze, kryje się wskazówka dotycząca aktywacji bariery, albo że nagły napad szału był tak naprawdę tylko przykrywką, dzięki której można było zniszczyć kamienną tablicę aktywującą barierę, tak aby nikt nie nabrał podejrzeń (no cóż, tego drugiego akurat można było się domyślić :) )
Jedyną wadą, która doskwierała mi do samego końca jest idiotyczny design postaci. Doskonale zdaję sobie sprawę, że tego typu elementy są charakterystyczne dla japońskiej animacji, jednak cały czas nie mogłem tego przeboleć i zaakceptować. Mimo wszystko nie było tak źle, aż do czasu pojawienia się Rolonii, która swym komicznym wyglądem wzbiła się na wyższy poziom idiotyzmu. Po prostu naprawdę ciężko mi jest brać na poważnie postać, która jest przebrana za… krowę ^^
Zwięźle podsumowując – przy żadnym anime już od bardzo dawna nie bawiłem się tak dobrze, jak przy Rokka no Yuusha, dlatego bezapelacyjnie 10/10
Na koniec jeszcze dodam, że jestem dość zaskoczony ilością negatywnych ocen i komentarzy odnośnie tej serii. Osobiście nie doszukałem się żadnych poważniejszych błędów dotyczących całej intrygi i wszystko było prezentowane w taki sposób, że widz koniec końców był w stanie sam dojść do rozwiązania. Ja się przy tym bawiłem wręcz wyśmienicie, no ale może to ze mną jest coś nie tak i mam beznadziejny gust ^^
Uff, trochę się rozpisałem.
OK, czas zabrać się za nowelkę :)
Co do rozwiązania intrygi – kliknij: ukryte w sumie od pewnego momentu było praktycznie wiadome, że jedyną osobą, która pasowała do roli zdrajcy była Nashetania. Ot, po prostu nikt inny się do tej roli nie nadawał, bo albo byłby zbyt oczywisty jak Flamie (a przez to nudny), albo zbyt randomowy jak reszta (Adlet ponoć odpadał na starcie, choć jeszcze właśnie w jego przypadku to miałoby jako taki sens). Jej motywy jakoś szczególnie mnie nie zdziwiły, w końcu w jednym odcinku o nich mówiła, zaś w kilku momentach zostało pokazane, że jest niespełna rozumu (czy tam szalona, jak kto woli).
Dość kiepskawo wypadła też grafika. Na trailerach wyglądało to jeszcze całkiem nieźle, 1 ep wypadł ładnie i dynamicznie, ale z każdym kolejnym odcinkiem było coraz gorzej. Diabły były fatalne, a poziom krzywizn znacznie wzrastał – całościowo wyszło to sztucznie i nieco tandetnie. Trochę tego szkoda, bo choć dla mnie grafika ma drugorzędne znaczenie, to jednak w tym przypadku bywały momenty, w których się wręcz krzywiłam z niesmaku. Dla równowagi chociaż podkład muzyczny uważam za udany^^
Naprawdę szkoda, że wyszło to jak wyszło, bo w sumie w 12 epkach zawarli bardzo mało treści, próbując przeciągnąć rozwiązanie zagadki do samego końca. Przez długi czas liczyłam na to, że przy rozwiązaniu okaże się po prostu, że te sceny były potrzebne, by widz sam mógł do tego wszystkiego dość, ale okazuje się, że nie – większość wcale nie była. Wyszło więc z tego takie przerzucanie się informacjami i domniemaniami typu: „to chyba było tak zrobione” – „nie, nie mogło być tak zrobione, bo cośtam cośtam” – „to w takim razie tak to urządzili” – „nie, tak też nie mogło być, bo cośtam, cośtam” itd. Od 8 epka już trochę męczyłam tę serię, byle się tylko dowiedzieć rozwiązania. Doszło wręcz do tego, że jak tylko pojawiała się jakaś akcja, to ja myślałam: nieee, skończcie szybko tę walkę, bo marnujecie czas i pewnie w tym epku też się jeszcze nie dowiemy niczego. A to raczej nie tak powinno wyglądać xd
Temu też ja stawiam tej serii tylko 6/10 i bardzo żałuję, że nie mogę dać więcej, ale niestety spartolili to całkowicie, a nie uwierzę, że nie dało się tego zrobić lepiej.
Mogło być lepiej (wraz z trwaniem serii poziom czy to świeżości czy grafiki zdeczka spada), ale bez wątpienia była to dla mnie jedna z ciekawszych serii sezonu. Przede wszystkim miała niepowtarzalny klimat (zaliczam do tego m. in. świat przedstawiony czyli np. elementy mezoamerykańskie) i całkiem fajny pomysł. Oczywiście, z realizacją tego pomysłu było różnie, intryga miała niedociągnięcia (faktycznie, momentami jej przedstawienie było nie do końca przemyślane, było wiele niedomówień i tzw faktów z kapelusza np. to, że bohaterowie świetnie znali innych świętych, nawet tych „nieaktywnych” wcale nie musiało być takie oczywiste dla widza). Koniec końców jednak intryga, przynajmniej z mojego punktu widzenia, wyszła ciekawie (w sumie to do końca jednak nie było wiadomo kto jest zdrajcą, mimo pewnych podejrzeń). Zastanawia mnie czy dostaniemy następną serię… ja tam bym się cieszył :P
Spodziewałem się przeciętnej serii z akcją, demonami, kilkoma kiepskimi żartami i okazjonalnym fanserwisem – zaczęło się robić nawet ciekawie ale całość nagle twardo staje w połowie, aby ciągnąć aż do końca intrygę, która bardzo szybko zaczyna zanudzać widza, ponieważ nie ma stopniowego przekazywania informacji, są tylko fakty podawane nagle, które nie mają de facto żadnego podłoża ani fabularnego, ani logicznego – nawet podsumowanie z rozwiązaniem nie jest satysfakcjonujące, co jeszcze bardziej potęguje irytację.
Jakoś przytrzymało mnie to do końca przy ekranie ale mamy tutaj ewidentnie do czynienia ze słaba adaptacją albo po prostu ze słabo zrealizowaną historią.
Ciężko mi polecić serię, gdy obok jest wiele innych, ciekawszych przygodówek, które może nie są usiane intrygami(tutaj chyba lepiej się sięgnąć po typowo kryminalną/zagadkową serię) ale na pewno ogląda się o wiele przyjemniej. Proponowałbym przeznaczyć czas z tych dwunastu odcinków na cokolwiek innego.
Ode mnie 6/10, co i tak jest wygórowaną oceną.
Iii koniec.
Również spodziewałam się przygód szóstki, która łupie tyłek demonom i królowi. A wyszedł z tego ogromny przystanek, gdy wpadli w pułapkę… na początku niezbyt byłam zachwycona, ale dałam się wciągnąć w tą zgadywankę „to kto jest siódmym?!”. Bo właściwie każdy mógł, łącznie z głównym bohaterem, a kolejne fragmenty były mozolnie przemycane. Co mi przeszkadzało – dużo gadania, dużo głupich decyzji, Chamot, owczy pęd, troszkę zabrakło argumentacji co im się tak śpieszy i czemu akurat na Adleta padło. Ja akurat uważam też, że fakt iż nikogo specjalnie się nie lubi jest dobry w przypadku takiej zagadki, bo nikogo się nie faworyzuje. Trochę zabrakło też mi sensownej argumentacji motywacji Siódmego.
Jedyne czego mi żal, to że kto wie czy będzie kolejny sezon… oby był, bo chcę zobaczyć jak rozwiążą kwestię kliknij: ukryte ósmego i w ogóle.
Jakoś przetrwam jeszcze te dwa odcinki - chyba
A niech to, jakie to anime głupie
To ja podziękuję za takie coś. A szkoda, myślałam, że to będzie fajna przygodówka fantasy…