Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 9/10 grafika: 7/10
fabuła: 8/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 7 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,14

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 82
Średnia: 7,88
σ=1,71

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Ysengrinn)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Jungle wa Itsumo Hare Nochi Guu

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2001
Czas trwania: 26×23 min
Tytuły alternatywne:
  • Haré+Guu
  • ジャングルはいつもハレのちグゥ
Postaci: Duchy, Obcy, Pielęgniarki/lekarze; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Azja; Czas: Współczesność; Inne: Magia, Supermoce
zrzutka

Co byś zrobił, gdyby pewnego dnia zamieszkała z tobą niezwykła, urocza dziewczynka? Jeśli obejrzałeś już tę serię, wierz mi – uciekłbyś, gdzie pieprz rośnie…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Mały Hale, lat dziesięć, wiódł całkowicie normalne życie w wiosce w sercu dżungli. Aż do dnia, gdy jego mama, wracając wieczorem z popijawy, przyprowadziła niezwykłą dziewczynkę. Miała na imię Guu, na oko była jego wieku, w odróżnieniu do śniadych tubylców jej skóra była niemalże biała, włosy białoróżowe, a oczy czerwone. Chłopiec bawił się z uroczym dziewczęciem do późna, całkowicie oczarowany. Niestety, gdy obudził się rano doznał szoku – ślicznotka zmieniła się w autystycznego potworka o beznamiętnym i znudzonym spojrzeniu. Co gorsza, jej dziwaczność nie kończyła się na wyglądzie. Można wręcz powiedzieć, że dopiero zaczynała się od niego…

Przede wszystkim, jak szybko stwierdził Hale, było to stworzenie wbrew pozorom ciekawe świata. Ciekawość ta objawiała się pytaniem o praktycznie wszystko, co ją otaczało, jak również w próbach konsumpcji tego. Można było być też pewnym, że gdy Guu usłyszy o jakimś ludzkim zwyczaju, niezwłocznie wypróbuje go w praktyce. Mogłoby się wydawać, że jest zagubioną istotką, która gorliwie stara się poznać miejsce, w którym przyszło jej żyć. Tylko w takim razie czemu podśmiewa się tak perfidnie?!

Bardzo szybko wychodzi na jaw, że Guu nie do końca jest człowiekiem. Dysponuje niesamowitymi mocami, a jej podejście do nich daleko odbiega od „Nie chcę tego! Chcę być normalną dziewczynką!”. Białoskóra przybyszka bez skrupułów wykorzystuje swoje umiejętności do swoich celów. A tak naprawdę ma ona tylko jeden cel – zmienić życie Halego (i każdego, kto się nawinie) w piekło.

W tym miejscu czytelnikowi należy się małe sprostowanie. Napisałem bowiem, że Hale wiódł normalne życie, nie dodałem jednak, że normalność to pojęcie mocno względne. Jego wioska była mocno absurdalnym miejscem na długo przed przybyciem Guu. Dość powiedzieć, że najczęściej spotykanym stworzeniem jest tutaj pokute. Czym jest to paskudztwo, wyglądające jak kolorowe kalesony z twarzą? Nie mam pojęcia, wiem tylko, że służy jednocześnie za obiekt kultu i źródło żywności dla mieszkańców wioski. Sami zaś mieszkańcy, których nie ma zbyt wielu, to banda zupełnych dziwadeł. Wystarczy wspomnieć Chourou, wodza osady z manią na punkcie swej owłosionej klaty, albo Reijiego, nauczyciela­‑somnabulika.

Więcej uwagi wypadałoby poświęcić trzem postaciom drugoplanowym: Mari – koleżance z klasy Halego, jego matce Wedzie i dr Clive'owi, nowemu lekarzowi szkolnemu. Mari jest najlepszą przyjaciółką Halego i naturalnie jest w nim zadurzona po uszy. Niestety jest ofiarą straszliwej zarazy współczesnego świata, zwanej anime – wszystkie jej zachowania są wzorowane na stereotypach serii shoujo i gier randkowych. W oparciu o powyższe analizuje też zachowanie otoczenia, a zwłaszcza swego ukochanego. Oczywiście wszelkie głosy rozsądku spływają po niej jak woda po kaczce.

Dr Clive nosi okulary i biały płaszcz lekarski, więc już na pierwszy rzut oka widać, iż mamy do czynienia ze zdeprawowanym zboczeńcem. I rzeczywiście, jedyne, co temu degeneratowi w głowie, to płeć piękna, bez ograniczeń wiekowych (przynajmniej w dół). Jego preferowaną ofiarą jest zresztą matka Halego, co biednego chłopaka doprowadza do szewskiej pasji. Zresztą, jak się wkrótce okaże, w przeszłości tych dwoje już się spotkało i to i owo ich łączyło. I nie, bynajmniej nie mam na myśli gorącej i nieszczęśliwej miłości. Weda ma charakter bardzo, ale to bardzo podobny do Misato z Neon Genesis Evangelion: dużo pije, leni się i bałagani, bezwstydnie wykorzystując Halego do prac domowych, gdy jednak trzeba, gotowa jest narażać życie w jego obronie. To jej historia jest jednym z najciekawszych elementów serii, choć bynajmniej nie jest absurdalna – może tylko trochę naiwna.

Na tle tak niesamowitych postaci główny bohater wypada bardzo blado. Zresztą podejrzewam, że właśnie o to chodziło. Jest taki sam, jak każdy japoński dziesięciolatek, tyle tylko, że ma ciemniejszą karnację. Jego jedyną pasją są gry konsolowe, w które najchętniej grałby non stop. Często jest on jedynym głosem rozsądku na ekranie, radośnie ignorowanym przez resztę, zdecydowanie brakuje mu jednak zimnej krwi w podejściu do Guu. Żeby było śmieszniej, stara się ją zrozumieć i nie wymagać od niej rzeczy, do których nie jest zdolna, mimo iż za każdym razem kończy się to spadającym mu na głowę nieszczęściem. Jego głównymi funkcjami fabularnymi są jak widać rola obserwatora oraz „krzywego zwierciadła”, zwiększającego jeszcze wrażenie absurdalności tego, co się dzieje wokół.

Streszczanie wszystkich surrealistycznych motywów nie ma najmniejszego sensu, więc na tym zakończę. Pora napisać parę słów o grafice. Kreska jest bardzo charakterystyczna, nie przypominam sobie anime o podobnej stylistyce. Niekoniecznie jest to komplement – wielokrotnie jest uproszczona i niezbyt ładna, tła zaś zazwyczaj są opustoszałe. Oczywiście często przechodzi w super­‑deformed, w przypadku Guu zresztą super­‑deformed to jej standardowy wygląd. Równie gęsto jest od „małpowania” stylów różnych serii, które w tym czy innym momencie to anime parodiuje. Muzyka jest bardzo dobra, zwłaszcza szalony opening świetnie podkreśla surrealistyczny klimat serii.

Komu by polecić to anime? Mam ochotę napisać „każdemu!”, wiem jednak, iż dla niektórych taka dawka absurdu będzie niestrawna. Nie wszystkich też bawi ten typ humoru. Myślę, że pierwszy odcinek to odpowiednia próbka – jeśli przeżyje się opening i zasmakuje w tym, co dzieje się na ekranie, to cała seria powinna się spodobać. Jeśli zaś ucieknie się z wrzaskiem, to najwyraźniej zostało się stworzonym do innych celów.

Ysengrinn, 2 maja 2006

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Shin-Ei Animation
Autor: Renjuurou Kindaichi
Projekt: Hiroshi Kugimiya
Reżyser: Tsutomu Mizushima
Scenariusz: Michiko Yokote
Muzyka: Akifumi Tada