Komentarze
Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu
- 7+/10 Tego jeszcze nie graliiiii.......... bądź nie sobie nie przypominam :) : anmael : 11.04.2024 01:29:07
- Dobre dobre : PaSaT : 13.12.2022 16:40:35
- Re: Zero : Serene : 13.04.2022 22:36:16
- komentarz : 2 razy na nie, raz na tak : 13.04.2022 20:54:38
- komentarz : Zomomo : 5.10.2020 13:08:40
- komentarz : rool : 5.10.2020 12:26:29
- komentarz : rool : 5.10.2020 12:16:23
- komentarz : rool : 5.10.2020 00:37:32
- komentarz : Zomomo : 14.06.2020 07:26:00
- komentarz : :) : 14.06.2020 02:33:08
7+/10 Tego jeszcze nie graliiiii.......... bądź nie sobie nie przypominam :)
Fabularnie seria nie rozcarowywuje jak nie ugina z kolan. Nie zabraknie tu wątków aka thrill drama jak i shounen action. Nie raz depresja głównego bohatera potrafi wywołać nie lada emocje u widza, decyzje, które musi podejmować Subaru naprawdę potrafią zaskakiwać – jak ich konsekwencje. Plot fabularny jest ok, nie ma zbytecznych wydłużeń i fillerowania.
Co do wad uważam że pokazuje się też dużo sztampowych mankamentów , które psują wcześniej zbudowaną fabułę jak i nastrój całości.
Muzycznie jest też dobrze, ścieżki podczas niektórych akcji/sytuacji podtrzymują napięcie, które zostało zbudowane dzięki fabule.
Co do bohaterów, są trochę… hmmmm…dziwne?!? Emilia i jej płaczliwość połączone z użalaniem po pewnym czasie mdli widza i wybija z rytmu fabuły.
graficznie też jest ok, moje oczy nie ucierpiały i oglądało się całkiem przyjemnie.
Wystawiam mocne 7+, seria z bardzo dużym potencjałem lecz niestety nie do końca wykorzystanym.
Polecam zerknąć na 2‑3 pierwsze odcinki, jeśli tematyka przypadnie do gustu można śmiało oglądać.
Dobre dobre
Obejrzałem wersję reżyserską. Kiedyś próbowałem oglądać wersję telewizyjną, ale nie dałem rady. Zaś wersja reżyserska pochłonęła mnie bez reszty. Anime zdecydowanie dla widowni seinen. Trudne w odbiorze.
Dłuższy zwiastun drugiego sezonu Re: Zero
Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu - nowe zakończenie wersji reżyserskiej
:)
Prawda, Subaru bywa denerwujący, choć jest nawet spoko.
Genialna akcja, bardzo wciąga.
Najbardziej przywiązałam się do Rem>
Nie mogę się doczekać 2 sezonu<33
S2
Powodem jest koronawirus.
Nowy 1 sezon
Przeciętne
Aa no i to jego życzenie.. Chcę pracować w tej rezydencji jako służący xDDD… To sobie kurde nieźle wybrał, mógł np poprosić o naukę magii/walki co byłoby dość logiczne bo takie umiejętności pomogłyby mu przetrwać w nowym świecie a że w końcu uratował pół‑elfkę to mógł spokojnie o coś takiego poprosić.
Anime zbyt różowe, całe te ratowanie dzieciaczków w wiosce (xD) i inne przesłodkie zachowania bohaterów sprawiło że nie chciało mi się tego oglądać.
Zaczęło się dość interesująco, mimo że już na początku było widać cukierkowość to jednak kontynuowałem oglądanie bo widziałem jakiś tam potencjał, jednak w momencie kiedy bohater trafił do rezydencji, cały czar prysnął i potem już została sama papka :).
Gdyby znalazł się tutaj element satyry/parodii w stylu one‑punch mana to myślę że całkiem dobrze by to zadziałało no ale nie ma co gdybać, jest jak jest xd.
Nie jest to złe anime, ale bliżej temu do czegoś poniżej przeciętnej, niż do ideału o którym tak wielu ludzi pisze.
Fabularnie nie jest źle, ale ideał? Nigdy.
Masa niepotrzebnych wątków, cała ta drama taka sztuczna i nieciekawa.
Postacie też przeciętne, a główna czwórka(emilia, subaru, rem,ram) poniżej przeciętnej.
Poboczne postacie dawały radę, zielony zły też, ale żeby te re zero wyszło ponad przeciętność, to powinni się na nich bardziej skupić, niż na tej niesamowice nudnej czwórce.
Jakiś tam potencjał to anime miało na początku, ale im dalej tym gorzej, widać takie typowe japońskie olewactwo, kiedy coś zaczyna się sprzedawać. Rak tej branży.
Po prostu czyste 5/10 i nawet na siłę nie znajdę nic, co sprawiłoby że podniósłbym ocenę o chociaż 1 oczko.
:o
Szczególną sympatią darzę właśnie bohaterów, i to dzięki nim anime dla niektórych, mam wrażenie, błyszczy. A przynajmniej tak uważam. Subaru i Rem, ta dwójka to dla mnie arcydzieło napisania postaci, zżyłem się z nimi, bardzo charyzmatyczni a odcinek 18 zapadł mi mega w pamięć. Co ciekawe, również każda postać drugoplanowa dała coś od siebie, chociażby Wilhelm van Astrea który zainteresował mnie swoją krótką historią.
Powrót przez Śmierć, klimat fantasy ze smokami, innymi rasami, magią, pokojówki, dość obszernie zrealizowana brutalność, nawet elementy romansu, itd. Jak dla mnie cudo i czułem się bardzo dobrze oglądając sezon 1, czekam na drugi.
Bajka fenomen.
Dla mnie to straszny gniot.
Fabularnie bardzo słabo, pierwsze odcinki dawały jakąś nadzieję, ale z każdym kolejnym było tylko gorzej, a ciekawe wątki, które mogły zostać rozwinięte, zostały całkowicie porzucone i z tego co wyczytałem, to nawet w materiale źródłowym próżno szukać ich rozwinięcia.
Postacie również niesamowicie słabe.
MC przez 2‑3 odcinki wydawał się w miarę ogarnięty. No hehe, szkoda że przez resztę to jedna z najbardziej irytujących i beznadziejnych postaci w chińskich bajkach.
Emilia również dno. Różowowłosa OK, niebieskowłosa OK. Loli blondynka OK. Trap OK. Reszta? Nawet nie ma o czym pisać. Postacie tak słabo napisane, że ich obecność w sumie nie jest nikomu potrzebna.
Antagonista? No prośba… toć ta postać to śmiech na sali i nic więcej.
Ogólnie to anime nie ma w sumie nic do zaoferowania.
Niemal każdy element jest co najwyżej mocno przeciętny.
Drugiego sezonu nawet nie tykam, bo wątpię żeby wybili się ponad przeciętność, ale chętnie przygarnę nowe fanarty pokojówek, bo tylko one w tej bajce wybijają się ponad przeciętność, ale też tak tylko troszeczkę.
4/10
Przez pierwszą połowę seria mnie nudziła, dalej działo się więcej, ale i tak nie było dobrze. Cała masa próby grania na emocjach, które u mnie się w ogóle nie sprawdzały, bo te postaci w ogóle nie wzbudziły mojej sympatii. Praktycznie wszyscy bohaterowie są irytujący, chlubnymi wyjątkami są dla mnie Emilia i Crusch. Cierpiałam patrząc na to wylewające się z ekranu cierpienie i ból, które w ogóle mnie nie ruszyły. Notorycznie odczuwałam zażenowanie tym co widziałam na ekranie. Historia nie ma większego celu, nie przemawia do mnie praktycznie niczym. Do tego wiele niewyjaśnionych spraw, ale to akurat nie jest dla mnie najgorszym grzechem, bo mogło się to chociaż dawać przyjemnie oglądać – to by dla mnie wystarczyło, ale nie.
Anime przereklamowane i niezasługujące na swoją reputację.
Największe zalety Re Zero to Emilia i obydwa endingi, zwłaszcza Stay Alive, jest śliczny. Mimo, że nie polubiłam Subaru, muszę też pochwalić go za to, że uczył się na swoich błędach. Zdarzyło się też trochę ogółem lepszych scen, ale generalnie nuda, zażenowanie i sprawdzanie ile czasu zostało do końca odcinka.
Że też skusiłam się rekomendacjami i porównaniami, gdy skończyłam rewatch Steins;Gate… Co za przepaść.
Ode mnie 4/10.
Brak zaskoczenia
RE:Zero posiada dwie niewątpliwe zalety. Pierwszą z nich jest oddanie emocji głównego bohatera. Podejmuje on złe decyzje, załamuje się i potrafi szukać błędów, które popełnia. Nie jest to wykonane perfekcyjnie, bo przypomina trochę antagonistów w Naruto. Wystarczy, że ktoś mu powie, że się myli i on już zmienia się i dostrzega co robił źle. Tytuł ten też bardzo wciąga – to druga zaleta. Tak naprawdę to całość można zobaczyć w jeden dzień. Jest to związane z faktem, że podczas seansu w ogóle nie trzeba myśleć (niemyślenie jest nawet zalecane) i w całości poświęcić temu co dzieje się na ekranie. Cofanie się i naprawianie błędów też zostało wykonane całkiem nieźle. Jako pomysł na prowadzenie fabuły sprawdza się dobrze, a jedyną większą wadą jest to, że te „checkpointy” są dobierane na tak by idealnie pasowały do historii.
Wad jest zdecydowanie więcej. Zacznijmy od postaci. Jak już wspomniałem, główny bohater wypada przyzwoicie i to on ratuje serię. Reszta jest po prostu tak beznadziejnie mało oryginalna, że aż ciężko uwierzyć. Nawet nie wypada mówić, że to kalka schematów, bo z kalką istnieje możliwość lekkiej niedokładności. To jest kserokopia schematów. Aż wykonałem taki obrazek [link][link][/link]. Bardzo wiele kwestii nie doczekało się nawet najmniejszej próby rozwinięcia. Wybory – co o nich wiemy? – są. Idę do sklepu i trafiam do świata fantasy – dlaczego? – bo tak. Pytania się mnożą, a odpowiedzi brak. Jednak najbardziej jestem zaskoczony oprawą wizualną, bo to ona zazwyczaj jest główną przyczyną nominowania na tytuł roku. Tutaj jest mocno średnia. Ma kilka swoich momentów, ale za często występuje recykling scen [link][link][/link]. Nie ma też tutaj jakiegokolwiek poczucia humoru, ale to nie jest konieczne i lepiej przyjmuję jego zupełny brak niż żałosne żarty.
Biorąc pod uwagę wszystkie wady i zalety tego tytułu oraz fakt, że historia prawdopodobnie nigdy nie zostanie skończona, polecam się za to nie zabierać. Nie nazwę tego stratą czasu, ale w każdej kategorii można znaleźć coś lepszego.
5-/10
Naprawdę nie wiem skąd tyle zachwytów nad tym tytułem
Z początku to jeszcze nie wyglądało tak źle i faktycznie czuło się ten dramat, ale im dalej w las tym te „dramaty” podsumowywało się słowami „aha/znowu”. Na serio, jeśli głowy mają latać, co trzy odcinki to za piątym razem to nie robi żadnego wrażenia i nie idzie się wczuć w dramat sytuacyjny. No na serio, jeśli po raz dziesiąty bohater ginie krwawo i śmiercią makabryczną, a potem wiemy, że zaraz otworzy oczy w kolejnym punkcie zapisu, to, to przestaje być dramatyczne i nie wywiera większego wrażenia. O wiele lepiej by to wyglądało, jakby stopniowano krwawość i makabrę jego śmierci. A my już przy pierwszym razie dostajemy latające flaki.
Do tego jak na 25 odcinków to niczego się nie dowiedzieliśmy. Ja rozumiem, że nie należy wszystkiego wyjaśniać od razu i trzeba zachęcić odbiorcę, aby obejrzał następny sezon i/lub sięgnął po pierwowzór. Ale tutaj, mamy 25 odcinków i zero przybliżenia się do rozwiązania. Nie dostaliśmy nawet wskazówek, które by małymi kroczkami przybliżały nas ku odpowiedzią na podstawowe pytania typu: „ dlaczego Subaru trafił do tego świata?/ co go łączy z czarownicą?/ dlaczego może się wskrzeszać cofając czas?/ dlaczego Emilia jest tak podobna do czarownicy?/itp.”. 25 odcinków i daje nic na ten temat nie wiemy. To trochę marnie.
A co do bohatera był irytujący i drażnił swoją głupotą. Ja wiem, że sytuacja była tragiczna. Nagle jest w nowym nieznanym świecie i okazuje się, że po tym jak umrze to cofa się czas. No ja łapię, że to może być dużo (sama śmierć jest tragicznym przeżyciem) i tak dalej, ale to nie tłumaczyć, czemu zachowuje się tak mało logicznie, nie szukając odpowiedzi na pytania. Z początku to się załamałam, jak on uznał, że będzie próbował przeżyć te kilka dni w rezydencji tam samo jeszcze raz. Za x razem w końcu zmądrzał i zaczęło mi się podobać, że ruszył trochę głową i zaczął się uczyć języka, zaprzyjaźniać z pokojówkami, szukać rozwiązania swojej sytuacji. No to wreszcie było okej, ale potem wszystko siadło, bo po kolejnym powrocie z zaświatów, znów zaczynał jakoby od zera, zupełnie tak jakby poprzednie tego typu sytuacje nie dostarczyły mu żadnego doświadczenia. Bo znów popełniał podobne błędy, co zaczynało irytować. I to najbardziej drażniło w jego postaci.
Do tego sama postać Emilii też jest lekko irytująca. Skoro chce kandydować na władcę i wie, że wszyscy mają o niej kiepskie mniemanie, to czemu nie wpadła na to, aby poprawić swój wizerunek wśród ludu? Nie zostało powiedziane, kto głosuje i od kogo zależy wygrana danej kandydatki, no ale tak czy siak powinna ruszyć się i próbować poprawić swoją sytuację, aby ludzie nie kojarzyli ją tylko z czarownicą. Spróbować jakiś może działalności charytatywnych, udzielać się społecznie ect. Bo nie lubią ją nawet w wiosce nieopodal rezydencji, a to tak jakby jej krąg wyborczy, więc lipnie.
W kwestii grafiki, nie mogłam zdzierżyć postaci w tle. Sceny w mieście strasznie kuły w oczy z tymi poruszającymi się w tle postaciami, jakby żywcem wyjętymi ze sceny miejskiej w rpg. No na serio ruszały się tak komputerowo, że aż to raziło.
A z rzeczy, które mi się podobały, i chyba jedyną, która mi się podobała była kreska. A raczej nie tyle, co kreska, co wspaniale oddana ekspresja twarzy Subaru, zwłaszcza w chwilach strachu czy załamania. Bardzo dobrze zostało to przedstawione. No i z plusów to tyle. Jeszcze kilka postaci zainteresowało jak Felti (chyba tak to się pisze), no ale jej postać zupełnie została nierozwinięta. Także zostało porzucona kwestia jej kradzieży, co jednak powinni wyjaśnić. Bo skoro ten emblemat był tak cenny, że wystarczyło tylko go mieć, aby ubiegać się o tron, to jednak powinni się zainteresować tym, dlaczego ta rozpruwaczka go chciała. Dla siebie, dla kogoś? A wątek umarł.
W każdym bądź razie, ja osobiście nie znalazłam powodów do zachwytów nad tym tytułem i na serio nie wiem, co tak porwało znajomych, że aż tak gorąco polecali. Może moja ocena jest trochę bardziej surowa niż powinna, ale jednak ciężko się pozbyć uczucia rozczarowania. Śmiem przypuszczać, że gdyby nie one, ogólna ocena mogłaby skoczyć nawet o punkt w górę, a całość byłaby po prostu ot taki sobie anime, na którego z pewnością nie chciałoby mi się marnować więcej czasu pisząc opinię.
Anime sezonu? Roku? To żart?
Więc wszyscy mają oczywiście imiona pseudo‑angielskie. Główna bohaterka to ksieżniczka/szlachcianka/ inna dama. Ma oczywiście zwierzaka, jest też oczywiście młodociana loli‑złodziejka. W rezydencji jest wampir/szlachcic/jakiś tam tajemniczy lord. Oraz pokojówki. Oczywiście, że pokojówki. Na dodatek bliźniaczki/demony/są identyczne- różnią się jedną literką imienia oraz kolorem włosów, często wykonują te same pozy, ale symetrycznie. Sztampa goni sztampę. Ale to dopiero 5‑6. odcinek.
Więc seria jakoś próbuje zrekompensować swój brak oryginalności- ktoś atakuje rezydencję! Okazuje się, że to niezwiązany z niczym 'antagonista' rodem z marnego fanfica. Nie, głupie pomysły nie są zaskakujace- są głupie (jeśli potem wyjaśnia się, o co chodzi- zwracam honor, ale i tak… pies?)
Cofanie czasu moze byc wykorzystane twórczo- wystarczy spojrzeć na steins;gate, gdzie każdy odcinek zaskakiwał, a sam wątek cofania się, by wszystko naprawić został ukazany idealnie- nawet mimo zdolności przewijania czasu, główny bohater musiał się liczyć z tym, że niektórych momentów nie da się zmienić/przychodzi to z trudem- co wiązało się z, niekiedy załamaniem. A Re:Zero? Bohater umiera co odcinek, ale zaraz potem wraca i przeprowadza DOKŁADNIE TEN SAM DZIEŃ. I widz ogląda jeden nudny dzień przez kilka odcinków, aż losowa decyzja zmienia bieg wydarzeń. Co budowało tragizm w S;G? Były dwie‑trzy dramatyczne sceny. Tutaj twórcy serwują nam dramaty co 10 minut. Subaru umiera, urywane mu są kończyny, wypruwane flaki… Ale co z tego, jeśli widz ogląda to co odcinek? Nie tak się buduje suspens i zaskoczenie. I żeby głupi widz wiedział, że zaraz wydarzy się coś STRASZNEGO… dodano dźwięk, który ZAWSZE oznacza, że ktoś umarł/umrze/urwą mu coś. Ale to zawsze ten sam dźwięk. Po 5‑6 odcinkach nie istnieje tu już element zaskoczenia.
Idziemy dalej- kilka odcinków minęło, moze fabuła dokądś zmierza? Nie. Pokojówki to demony bla bla magia (oczywiście oparta na żywizieeeeołach). Mamy nawet walkę z potężnym przeciwnikiem, który przy subaru zapomina, jak się uderza wielgachną łapą. No proszę.
I, żeby anime było jeszcze bardziej oryginalne… harem! czemu by nie?
Ale i tak nic nie przebija żenujących tekstów subaru o tym, że 'jestem w świecie jak z hehe Light Novel'. Czaicie? Bo on jest bohaterem LN! Śmiech na sali, autoironia i przebijanie czwartej ściany na najwyższym poziomie. Ale to jest wręcz smutne, że twórcy muszą uzasadniach używanie klisz tym, że eee to dla żartu. Nie kuźwa, to nie żart, a śmianie się z klisz nie sprawia, że to nie jest problem. Tym bardziej, że zaraz wprowadzają kolejne!
Osobiście przestałem oglądać w połowie 12 czy 13 odcinka, gdy zaczął się koleeeejny wątek/tom LN (progresywna fabuła? ha‑ha). Co mnie odrzuciło? Do rezydencji przyjechały dwie nowe postaci- nastolatka‑kot (co drugie słowo to nyaa) oraz siwy lokaj (zabijcie mnie jak umie się zamieniać w wilka).
A, z ciekawych postaci jest jeszcze 15‑letni rycerz z magicznym mieczem, czerwonymi włosami, cycata zabójczyni z fetyszem, wielki ogro‑orko‑staruszek (jedyna jakotako oryginalna postać) i loli w różowej sukience, z warkoczami w spiralę do ziemi….
Re:Zero przypomina mi, dlaczego ogląam coraz mniej anime. Bo TO jest teraz uważane za 'oryginalne' i 'ciekawe'. Nie wiem, moze potem jest lepiej, ale nie zamierzam brnąć w anime, któremu już na starcie kończa się pomysły, a autor nawet nie wie, co to suspens czy pacing (pierwsze 3‑4 odcinki były spoko… potem 8 czy 9 jednego nudnego wątku, który potem zostaje calkowicie zapomniany)
Dziwne to to.
Jak dla mnie najsłabszą stroną tego anime jest główny bohater. Okej, nie można powiedzieć, że nie zachowuje się… naturalnie. Ale irytował. BARDZO IRYTOWAŁ. Jego załamki, jego zbytnia pewność siebie, buta, głupie gimnazjalne odzywki, kompletny brak umiejętności wczuwania się w sytuację, zbierania doświadczenia. No burak pastewny. Ugh.
O dziwo, im główniejsza postać, tym bardziej wypada słabo. Im dalsza postać, tym jest bardziej intrygująca. Potencjał drzemiący właśnie w tych postaciach jest ogromny! Począwszy od intrygujących czarnych charakterów jak flakowyprówaczka, po Beatrice i koteczka, aż do dwóch rycerzy – Juliusa i Reinharda. To właśnie oni wg mnie dodawali smaczku podczas oglądania, podczas odgadywania ich motywów.
Zwroty akcji. Tu muszę przyznać, to była dosyć szalona jazda. Nigdy do końca nie wiesz kiedy przyjdzie umierać… oraz w jaki sposób. Oraz gdzie będzie ostatni save. I budowaniu nastroju było genialne. I ta muzyka!!! MUZYKA!!!
Moją ulubioną sceną jest końcówka 15‑odcinka. Niemalże jak napotkanie ostatniego boss'a w grze, samemu mając dopiero początkowe lvl :> kliknij: ukryte Oczywiście mówię o tym, jak Subaru wraca z podkulonym ogonem do rezydencji, a tutaj śnieżyca, na rękach niesie nieżyjącą już panienkę, a tu nikt już nie żyje. I pośród śnieżycy wyłania się COŚ. COŚ ogromnego, nieprzyjaznego, obcego – czy to kolejna wisienka na torcie, z którą będzie musiał się zmierzyć Subaru? Właściwie to jak ma się zmierzyć…? A tu się okazuje powolutku, że to uroczy Puck, gdy mu zabrać jego „córeczkę”. Ho. :D
Podsumowując, nierówne! Głównego bohatera podmienić mi na kogoś innego! I więcej pobocznych postaci! Bo daję jednak te 7/10, bo to było wciągające i odpychające jednocześnie. I z chęcią bym obejrzała sobie kolejny sezon…
PS. Co do zakończenia, absolutnie nie znam nowelki. I w sumie nie zgrzytało mi ono w żaden sposób, mimo że po prostu ziewałam co chwila. Ale pasowało do konwencji i w dobry sposób zamknęło pewien rozdział no. A po co byłby cliffhanger, skoro nie wiadomo czy dalej coś będzie…
Tyle, nie czekam na drugi sezon XD
Jedyne co czasami zgrzytało, to fakt, że momentami seria bombarduje taką ilością nowych bohaterów i wydarzeń, że niebezpiecznie zbliża się do fabularnego chaosu. Ale fakt, że tempo potrafi też wyraźnie zwolnić albo wejść w bardziej ponure klimaty (albo raczej w eksplorację tych mniej bohaterskich elementów psychiki Subaru) jakoś to wrażenie wygładza.
A w bonusie jeszcze super ekspresja bohaterów (mimika przy skrajnych emocjach- wow) no i całkiem sympatyczny underdog w postaci Rem :3