Komentarze
Karin
- Tylko do siedemnastego : No comments : 23.05.2023 11:41:29
- karin : akira95 : 22.05.2023 01:50:57
- Re: SUPER!!! : akira95 : 22.05.2023 01:37:50
- Re: Manga : Donia : 23.06.2015 13:05:45
- Re: Manga : ukloim : 23.06.2015 12:49:59
- Manga : Donia : 22.06.2015 23:20:13
- komentarz : Tośkaa 31 : 22.06.2015 19:27:48
- komentarz : jaro : 26.02.2015 03:00:22
- Przebrnełam! :D : ♥_Domi_♥ : 6.03.2014 15:46:02
- Manga : BrakNicka : 7.06.2013 19:19:33
no ludzie błaaagaaaam
Karin. xd
Za postacie takie jak Ren i Anju wielkii plus, ale tak naprawdę nic w tym anime nie jest takie nadzwyczajnego.
niezłe
fajne
genialne anime
Zamaskowano spoiler.
Moderacja
jedyne dobre predstawienie wampira :P
lub większość wampirów jest ateistami
to z całą pewnością ciekawa rzecz może to anime nie jest „na serio” i ma pare niedociągnięć ale jest to z całą pewnością pełnowartościowa komedia
a jeśli ktoś by sie czepiał wrażliwości na światło większej u panów :P to rozwiązanie jest jedno genetyka identyczny przypadek jak hemofilia :P
Bd Fajne^^
Karin
eee....
Daję 9/10
happy end is bad end
podsumowując to ja dałbym 4 może 5.
zobaczyć z nudów i braku innych ciekawszych serii można ale nić pozatym, poprostu taki zapełniacz czasu.
..
-Biust Karin. Masakra. To mnie dość odrzucało
-Dziury w fabule (mylenie Karin z Eldą, Elda przechadza się po dworze, Ren widzi Eldę itp.)
-Opening. Obejrzałam raz, i już więcej go nie oglądam. Fanserwis totalny, chociaż piosenka przyjemna.
Więcej wad naprawdę nie mogę znaleźć. Nie zgodzę się z recenzentem w tym, że nie da się polubić Karin. Nie była moją ulubioną postacią, ale ten jej wstyd aż tak bardzo mi nie przeszkadzał. To anime zapadnie mi w pamięć głównie dzięki ostatniemu odcinkowi – to najbardziej oryginalny koniec, który widziałam.
Dobre Anime
SUPER!!!
Jednak gdy tylko zasiadłem przed ekranem… wciągnęło mnie i to od pierwszego odcinka.
I tak spokojnie przeszedłem wszystkie 24 odcinki.
Powiedzmy sobie szczerze, że wampiry jako modny temat są przerabiane na wszystkie sposoby
i choć ja sam znam kilkanaście, to jednak takiego podejścia się nie spodziewałem.
Jak wiadomo ten temat musi być „modyfikowany” ponieważ musi dotrzeć do coraz to innej grupy.
I moim zdaniem dociera.
Nie będę się rozpisywał o istocie „bycia wampirem”, bo to albo wszyscy znają, a jak nie to się dowiedzą gdy obejrzą. Natomiast skupię się na bohaterach oraz samej treści.
Cóż, wydaje mi się, że jest to seria skierowana głownie do dziewcząt, ponieważ mamy do czynienia z główną bohaterką oraz jej „przygodami”. Reszta postaci jest tylko dopełnieniem. Owszem, tak jest na początku. Potem to wszystko się ładnie rozwija i mamy całkiem zgrabnie zaprezentowaną grupę licealistów. Nie bez znaczenia jest też fakt, ze owi licealiści mają rodziny i choć są one nieodzownym elementem, to jednak nie wchodzą w drogę i nie nużą – nie jest to jakiś serial o smarkulach, które ciągle trzeba pouczać. Uważam, ze są tam pokazane dobre relacje.
Mamy tu miłość, przyjaźń, rodzicielstwo, braterstwo, itp… i to wszystko tak dobrze dobrane, że człowiek z przyjemnością ogląda.
Dodatkowo serial obdarzony jest dużą dozą humoru, który rewelacyjnie wręcz dopełnia całości.
No bo chyba wiele osób przyzna mi rację, że „problem główny” jaki miała Karin mógł być rozwiązany tylko przy pomocy jakiegoś śmiesznego rozwiązania.
Śledząc całą serię stwierdziłem, ze niepotrzebnie wprowadzono chłopca W. No cóż, myliłem się – jego zachowanie, słownictwo którym się posługiwał oraz prześmieszny głos, który wypowiadał jego kwestie, sprawiły, że stał się jedną z moich ulubionych postaci.
Druga taką osobą był dziadek ww – Pan V – ależ on mnie wkurzał. Na szczęście koniec dla niego był „całkiem właściwy”.
Treść na początku, choć miła i przyjemna, nie jest jasna. Szybko jednak się połapałem, że nie jest to typowa opowieść o wampach i muszę wyłączyć pewne zmysły ( a włączyć inne), żeby przez serial przejść. Historyjka jest przecież banalna, Dlatego w jej trakcie postanowiono na udramatyzowanie jej. I bardzo dobrze. Nie stworzono jednak czegoś w rodzaju: początek o niczym, a potem widz nie wie na co patrzeć i czego się spodziewać.
A zakończenie? Hm…naprawdę fajne i optymistyczne. Nie powiem majstersztyk, ale napiszę że w pewien sposób „dzieło”.
Polecam go nie tylko dziewczynom, ale też i chłopakom.
Moja ocena: 9,5/10
P.s. Wg mnie tylko „głupota” Karin jest wadą. Nie rozumiem tych, którzy mówią o niedociągnięciach, lukach, itp. A oglądałem tę serię dokładnie.
e, tam
Jeszcze nigdy nie widziałam czegoś z TAKĄ fabułą i tak miłego zarazem.
No właśnie. Jeśli przymknąć oko na dziury fabularne ( trzeba być naprawdę zdolnym żeby zrobić anime z takimi lukami ) seria jest naprawdę bardzo miła. Tak sympatycznego romansu jeszcze nie widziałam. Osobno główna bohaterka i Usui‑kun byli do bani, ale razem całkiem przyjemnie ich się oglądało. Nie miałam wrażenia, że zachwoują się nielogicznie. Bardzo miło mi się śledziło rozwój ich uczuć. Szalenie przyjemny wątek, ostatnio dobijałam się coraz bardziej szukając normalnego wątku romantycznego. Tu go znalazłam. Chociaż czerwienili się trochę za dużo to jednak cholernie mi się ta para podobała.
Ha ! Teraz przejdę do najlepszego ( a przy okazji obrobię jeszcze duet Ren‑Anju, pod koniec zaczęli nawet nieźle i skutecznie współpracować… ) Czyli do Bge‑kuna i Winnera. Dwie najwspanialsze postaci serii. Bge‑kun mnie wprawiał w zachwyt za każdym razem jak się odzywał, albo chociażby plątał po ekranie. Na bishonena nadaje się jak matka Usui do pracy, ale mogłam na niego patrzeć bez końca, jego tasak był ... uroczy… Najwspanialsza postać, rozsądny, sarkastyczny. Przede wszystkim posiadał coś takiego jak rozum, czego brakowało wszystkim innym bohaterom. Ot pech, że dostał go akurat lalek… Dla mnie fantastyczna postać, szaleńczo mi się podoba. Co do Winnera powiem tylko jedno. Tamaki. Posiada dokładnie te same cechy co Tamaki. Urok też ma ten sam. Podobieństwo jest uderzające, od róż przez ...hmm… specyficzne zachowanie… po kolor oczu. Tylko seiyuu jest inny, acz nie mniej interesujący ( chociaż słuchając go dłużej odnosiło się wrażenie, że ten facet robi wszystko żeby z siebie ten głos wydusić, a mu nie wychodzi…). Ren mnie odrzucał. Mimo że był atrakcyjnie narysowany ( oczy, lubiłam patrzeć na jego oczy ). Obrzydzał mnie. Bardzo go nie lubiłam. Był w jakiś sposób nielogiczny dla mnie. Tak samo jak Anju, sympatycznie skonstruowana postać, aczkolwiek też trochę nielogiczna. Taka… niewiarygodna. Interesująca ale niewiarygodna. Główna bohaterka była znośniejsza od tradycyjnych głównych bohaterek, była kretynką naprawdę imponującą, ale w jakiś sposób nie była odpychająca. Nie przeszkadzała mi, chociaż miałam ochotę ją ubić parę razy.
Do krwi nie żywię specjalnej abominacji dlatego ten aspekt anime zupełnie mi nie przeszkadzał. Ładnie pokazane zostały krwotoki z nosa Karin, to mi się podobało. Muzyka tylko raz mi przeszkodziła ( to były wspomnienia Winnera w pewnym momencie gdy byli pokazani na moście została puszczona bardzo wesoła jak na nastrój chwili muzyka, to było w którymś z ostatnich odcinków bodaj w 22 ? ), przez resztę czasu jej nie zauważałam. Openind obejrzałam raz, wyszłam z szoku i nie obejrzałam więcej. Nie lubię fanserwisu… Chociaż piosenka nawet mi się podobała.
Wspaniały był humor tej serii. M.in. przez Bge‑kuna właśnie ( tylko raz rozśmieszyła mnie do łez matka Usui, kiedy zamknęła się w szafie i machała tą chorągiweką… ). To był duży plus.
Ja bym serię poleciła komuś kto szuka fajnego romansu, dobrego humoru i ma żelazną odporność ( większą od miłości Winnera ) na dziury fabularne… Polecam chociażby dla Bge‑kuna…
:P
Spoko seria
W sumie seria idealna do obejrzenia od tak z nudów
karin
.
to the bin