
Anime
Oceny
Ocena recenzenta
8/10postaci: 9/10 | grafika: 8/10 |
fabuła: 8/10 | muzyka: 7/10 |
Ocena czytelników
Kadry




Top 10
Demi-chan wa Kataritai
- Interviews with Monster Girls
- 亜人ちゃんは語りたい

Przychodzą do szkoły wampir, dullahan i yuki‑onna…
Recenzja / Opis
Istnienie najróżniejszych typów nieludzi, dawniej zaliczanych do tworów mitycznych, jest obecnie oficjalnie potwierdzone. Nie tworzą oni odrębnych ras, po prostu w zwykłych rodzinach od czasu do czasu przychodzą na świat dzieci obdarzone określonym zestawem niezwykłych zdolności oraz cech. Oczywiście mają one pełne prawa obywatelskie, w tym prawo do prywatności, co sprawia, że badania nad nimi są tematem delikatnym i wymagającym wielu zezwoleń. W czasach studenckich nie zdołał ich uzyskać Tetsuo Takahashi, dlatego był zmuszony zmienić specjalizację i ostatecznie został nauczycielem biologii w liceum. Dawne zainteresowania nie wygasły w nim jednak, zaś w nowym roku szkolnym wśród pierwszoklasistów pojawiają się aż trzy przedstawicielki nieludzi – wampirzyca Hikari Takanashi, dullahan Kyouko Machi oraz yuki‑onna Yuki Kusakabe. W dodatku kadrę pedagogiczną zasila nowa nauczycielka matematyki, Sakie Satou, która okazuje się sukubem. Takahashi będzie miał wreszcie okazję poznać bliżej intrygujący świat nieludzi – a raczej „demi”, bo takie określenie preferują jego podopieczne.
Osobom mającym do czynienia z anime w regularnych dawkach powyższy opis skojarzy się zapewne dość jednoznacznie – z kolejną serią typu harem, w której jedyną interesującą zmienną może być ilość i jakość golizny. Dlatego chciałabym zacząć od bardzo istotnego podkreślenia, że w Demi‑chan wa Kataritai nie znajdziemy nawet cienia wątków niesmacznych czy też wątpliwych moralnie. Owszem, trudno w to uwierzyć, ale takie białe kruki od czasu do czasu także się trafiają i tym bardziej zasługują na opisanie i przeanalizowanie.
Kluczowym elementem odpowiadającym za niezwykłość tej serii jest sam Takahashi – trochę waham się przed nazwaniem go „głównym bohaterem”, ale na pewno jest tu centralną postacią i spiritus movens. Zazwyczaj tego rodzaju bohater jest – zapewne po to, żeby nie zrazić czytelnika – dopasowywany do standardowego modelu, czyli nie wygląda i nie zachowuje się jak osoba wyraźnie od swoich podopiecznych starsza. Jeżeli dorzucimy do tego schemat „nauczyciel w otoczeniu uczennic”, to obowiązkowo dostaniemy też sceny, w których rzeczony pedagog żywo reaguje na pączkującą kobiecość wychowanek. W tym przypadku granica została wytyczona bardzo jasno. Takahashi to dorosły mężczyzna, jeszcze stosunkowo młody, ale jednak w sposób jednoznaczny należący do innego pokolenia niż jego uczennice. Różnicę wieku podkreśla dodatkowo jego wygląd – wysoki i mocno zbudowany, wyraźnie góruje nad swoim otoczeniem. Przede wszystkim jednak zachowuje się tak, jak powinien się zachowywać dorosły facet w otoczeniu – przepraszam – dzieci. Owszem, podchodzi do swoich uczennic z szacunkiem i wyczuciem, respektuje ich prawa i potrzeby, ale przez cały czas widać, że rozmawia z nimi z pozycji pedagoga, a nie rówieśnika.
Jeśli to zabrzmiało z kolei zbyt poważnie, muszę uspokoić czytelników, że Demi‑chan wa Kataritai to seria leciutka i jeśli ktoś chce, zobaczy w niej tylko opowieść o nietypowych perypetiach nietypowych uczennic z nietypowymi problemami. Humor sytuacyjny i żywe, dobrze napisane dialogi sprawiają, że to anime ogląda się bardzo lekko i przyjemnie. Tym przyjemniejsze jest to, że widzowie bardziej dociekliwi bez większego trudu zauważą w nim dodatkową warstwę. Anime – pozornie mimochodem i używając sprawdzonej formuły „słodkich dziewcząt” jako kostiumu – dotyka tematu odmienności i osób wyróżniających się z jakichś powodów z grupy rówieśników. Trudno nie dostrzec analogii z niepełnosprawnością – owszem, Hikari, Kyouko i Yuki (oraz pani Satou) mają problemy bezpośrednio związane ze swoimi cechami charakterystycznymi nieludzi, ale w sumie sprowadza się to do bardzo przyziemnych spraw: co jest dla nich trudne (lub wręcz ryzykowne), w czymś potrzebują pomocy lub specjalnych udogodnień. Jednocześnie koledzy i koleżanki, nawet wykazując się dobrą wolą, nie zawsze zauważają, na czym takim osobom najbardziej zależy i co jest właściwą reakcją w danej sytuacji. Tutaj naprawdę duże brawa należą się autorowi mangi, ponieważ w formie lekkiej i abstrakcyjnej przemyca cenne spostrzeżenia, które mogą odbiorcom gdzieś tam zostać i skłonić do nieco innego spojrzenia na różne sprawy.
Zbyt często szlachetne zamiary przekazania czegoś wartościowego kończą się jednak tym, co Wańkowicz nazywał „smrodkiem dydaktycznym” – mdlącym i nieciekawym, wyłożonym łopatologicznie przeglądem właściwych i niewłaściwych zachowań. Tutaj udało się tego uniknąć także dzięki bardzo udanej obsadzie. W żadnym momencie nie miałam poczucia, że ktokolwiek jest nośnikiem tez autora lub narzędziem fabularnym. Postaci są żywe i zaskakująco dobrze skonstruowane, biorąc pod uwagę, że nikt nie ma komediowo przerysowanego, jednowymiarowego charakteru.
O Takahashim pisałam już wcześniej, warto jednak dodać tu jeszcze jedno. Otóż każda osoba z pasją do jakiejkolwiek dziedziny nauki z pewnością rozpozna bardzo dobrze objawy: Takahashi to nieuleczalny maniak swojej ukochanej dyscypliny. Kierujące nim pragnienie wiedzy jest szczere, a jednocześnie naukowa dociekliwość sprawia chwilami, że może odrobinę brakować mu taktu – co jest rozgrywane komediowo, tym bardziej że w Takahashim nie ma grama złej woli. Sprawdza się doskonale zarówno w roli bohatera, wokół którego obraca się fabuła, jak i w roli nauczyciela i mentora.
Prawdziwymi gwiazdami serii są jednak dziewczyny, chociaż naprawdę trudno napisać o nich coś więcej, po prostu dlatego, że wymagałoby to obszernego eseju oraz omówienia treści większości odcinków. Na pewno najbardziej zwraca na siebie uwagę Hikari, hiperaktywna i nieuleczalnie optymistyczna. To właśnie ona, dzięki swojej bezpośredniości i szczerości, ułatwia innym nawiązanie porozumienia, generalnie sprawiając, że różne rzeczy się dzieją. W porównaniu z nią Kyouko i Yuki są o wiele spokojniejsze i bardziej wyhamowane – typowe dobrze wychowane japońskie nastolatki – ale nie brakuje im wyrazistości, nie są też w najmniejszym stopniu podobne do siebie. Każda z trójki dziewcząt jest zupełnie inna, zaś te różnice nie ograniczają się do miseczki stanika oraz pojedynczego zestawu zachowań na wszystkie okazje.
Troszeczkę innym przypadkiem jest pani Satou, której relacje z Takahashim znajdują się na całkowicie innej płaszczyźnie – jest dla niego koleżanką z pracy, a nie uczennicą. Tu można powiedzieć, że da się zauważyć schemat niedomyślnego bohatera, niezauważającego awansów, jakie czyni mu przedstawicielka płci pięknej, jednak ma to przewrotne uzasadnienie. Satou jest sukubem, a chociaż robi wszystko, by nie epatować otoczenia swoją seksualnością, trudno się dziwić, że Takahashi ma problemy z odróżnieniem sygnałów mimowolnych i w pełni zamierzonych. Należy też zauważyć, że słabość pani Satou do pana Takahashiego nie bierze się całkiem znikąd i właściwie widać na pierwszy rzut oka, że dziewczyna ma niezły gust, a jeśli kiedyś jej plany się powiodą, wyjdzie na tym całkiem dobrze. Z kolei z czysto fabularnego punktu widzenia autor może dzięki niej wprowadzić (potencjalny) wątek romantyczny, w którym nie ma niczego niestosownego. Owszem, Hikari potrafi podżartowywać z Takahashiego, zaś Kyouko w jakimś momencie zaczyna się w nim podkochiwać, ale widać wyraźnie, że dla niego żadna z nich nawet najodleglej nie wchodzi w grę jako obiekt zainteresowania. (Chociaż trzeba też powiedzieć, że po Usagi Drop nie zaufam pod tym względem żadnej niezakończonej mandze – piszę te słowa na podstawie tego, co zostało pokazane w anime).
Może dziwić wysoka ocena strony wizualnej, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Demi‑chan wa Kataritai to seria wyglądająca raczej prosto – owszem, projekty postaci są przyjemne, ale raczej mało detaliczne, podobnie jak wnętrza, do statystów nikt się nie przykłada, zaś efektownej animacji nie ma. Jednak urok tej grafiki leży w tym przypadku w staranności detali. Po pierwsze, postaci mają bardzo ładną anatomię. W przypadku dziewczyn postarano się o zróżnicowanie ich figur przy zachowaniu rozsądnych proporcji nóg i biustu, zaś w przypadku Takahashiego – o nadanie jego grubokościstej sylwetce odpowiedniego umięśnienia. Przy tym mnie akurat bardzo odpowiadało, że nikogo tu nadmiernie nie uśliczniano i – co ważne – nie udziecinniano. Nastolatki wyglądają jak nastolatki, a nie jak dzieci z wczesnej podstawówki. Przyłożono się także do animacji, aczkolwiek w sposób, na który nie wszyscy widzowie zwrócą uwagę. Ozdobą serii nie są dynamiczne i długie ujęcia, ale drobne gesty i mimika – do najłatwiejszych do zauważenia detali należy sposób, w jaki Kyouko podtrzymuje swoją głowę i porusza nią.
Masaru Yokoyama to doświadczony kompozytor, dlatego trudno się dziwić temu, że ścieżka dźwiękowa jest wyjątkowo przyjemna dla ucha, wypełniona stosunkowo prostymi, ale pełnymi ciepła i optymizmu kompozycjami. Do klimatu serii pasują także sympatyczna czołówka, Original (o dziwo, wykonuje ją zespół idolek TrySail), a także piosenka towarzysząca napisom końcowym, Fairy Tail, za którą stoi projekt Sangatsu no Phantasia (swoją drogą, ta sekwencja jest też wyjątkowo piękna wizualnie). O seiyuu także można napisać mnóstwo dobrych rzeczy, szczególnie że role w tej serii wymagają czegoś więcej niż darcia się lub piszczenia w jednej tonacji. Zatrudniono tu zresztą prawdziwe gwiazdy, na czele z odtwórcą roli Takahashiego, Jun’ichim Suwabe, znanym chociażby z roli Archera w seriach z cyklu Fate/stay Night czy Undertakera w Kuroshitsuji. Spośród pań na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim Youko Hikasa (m.in. Mio w K‑ON!, Shino w Seitokai Yakuindomo, Rias w High School DxD) jako pani Satou.
Mam nadzieję, że może uda mi się tą recenzją zachęcić do obejrzenia Demi‑chan wa Kataritai osoby, które ominęły tę serię, ponieważ uznały ją za kolejną odsłonę „słodkich dziewcząt robiących słodkie rzeczy” lub też za ryzykowny harem z nauczycielem w roli głównej. To rzadki przypadek tytułu pozbawionego elementów kontrowersyjnych, a przy tym niezalanego lukrem, zaskakująco realistycznego przy całym swoim oderwaniu od realiów. W dodatku zabawnego w naturalny, niewymuszony sposób, a o to także bardzo trudno.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | A-1 Pictures |
Autor: | Petos |
Projekt: | Tetsuya Kawakami |
Reżyser: | Ryou Andou |
Scenariusz: | Takao Yoshioka |
Muzyka: | Masaru Yokoyama |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Demi-chan wa Kataritai - wrażenia z pierwszych odcinków | Nieoficjalny | pl |